Mglisty poranek 22 stycznia nie zachęcał mieszkańców Brzeska do wyjścia z domu. Skłaniał raczej do odrobienia zaległych prac domowych lub odpoczynku na kanapie, z gazetą lub pilotem w ręce. I pewnie gdyby to był zwykły dzień, zapewne tak by było. Ale nie dziś... Kilkanaście dni wcześniej na witrynach internetowych i sklepowych, tablicach ogłoszeń, w szkołach i instytucjach pojawiły się plakaty ze zdjęciem uśmiechniętego nastolatka. Ten ciepły uśmiech i młodzieńczy błysk w oczach chłopca, zachęcały przechodniów do przeczytania zamieszczonej pod zdjęciem informacji. No i zatrzymywali się, i czytali z uwagą ... Dla jednych był to nic nie znaczący incydent, w innych wzbudzał litość i współczucie, a jeszcze u innych poruszył serce. I tych ostatnich było na szczęście najwięcej. To właśnie oni w ten ponury sobotni poranek wyszli z domu aby stanąć do walki o życie Przemka - chłopca z plakatu i innych chorych na białaczkę szpikową dzieci, dla których jedynym ratunkiem jest przeszczep szpiku. Kiedy nikt z rodziny nie może być dawcą, szuka się dawców niespokrewnionych poprzez banki dawców. Ale to proces kosztowny i długotrwały niestety. A żeby wygrać z chorobą ważny jest każdy dzień, każda chwila, bo choroba nie odpuszcza ani na moment. Przemek jest uczniem pierwszej klasy Gimnazjum nr 2 w Brzesku i od trzech lat zmaga się z chorobą. Rodzina i przyjaciele, osoby z otoczenia rodziny, ich znajomi i znajomi tych znajomych nawiązali współpracę z fundacja DKMS Polska i udało się im wspólnie zorganizować akcję poszukiwania dawców dla Przemka w jego macierzystej szkole. To niezwykle trudne przedsięwzięcie było możliwe do przeprowadzenia dzięki bezinteresownemu zaangażowaniu wielu osób. Dzięki nim nie było chaosu, zamieszania i kolejek. Wszystko przebiegało sprawnie. Pierwsi ochotnicy pojawili się dużo przed wyznaczona godziną. Pielęgniarki na trzech stanowiskach zdołały pobrać próbki krwi od prawie tysiąca osób. Takiego zainteresowania chyba nikt się nie spodziewał. I choć nie o rekordy tu chodzi ( a jest to wynik w skali kraju rekordowy) możemy być dumni z każdego, który tego dnia przyszedł na Czarnowiejską 44, gdzie mieści się gimnazjum , odpowiedział na parę niezbędnych pytań i dał się "ukłuć" oddając zaledwie kilka mililitrów krwi. Możemy być z nich dumni, bo Oni wszyscy zdali swój egzamin z człowieczeństwa. Teraz pozostaje czekać z nadzieją, że wśród tego tysiąca znajdzie się ten jeden jedyny dawca dla Przemka, a może jeszcze kilku dawców dla innych chorych. Jako społeczeństwo musimy mieć świadomość, że takich akcji będziemy zmuszeni organizować coraz więcej. W NFZ wciąż o naszym zdrowiu decydują ludzie przypadkowi, niekompetentni. Środki na nasze leczenie przyznają urzędnicy, dla których jedynym kryterium jest koszt leczenia, a nie jego skuteczność. Walka ze śmiertelną chorobą już sama w sobie jest walką nierówną. Dlatego w przypadku takiego wsparcia, miło jest wiedzieć, że oprócz nas samych, jeszcze komuś na naszym życiu zależy. Marta Gardziel
|