"Bo jak mogę zapomnieć „
Bo jak mogę zapomnieć urodzenia miejsce dziwo,
Prócz krewnych kolegów, to też gdyby magnesu ogniwo,
Co stale przyciąga i ogromnie ku siebie nęci?
Że teraz i to często aż w głowie się starej kręci
Pomnąc tych tam jeszcze żyjących i widoków dziwa,
Gdy po latach wędrówki już zupełnie głowa jest siwa,
Pamiętając te lasy pełne grzybów złych i prawdziwych;
Tych Drzew rosnących przy drogach już czadem sędziwych
Pól uprawnych oranych często wzdłuż lub tez ukośnie,
Dzielonych miedzami, na których tu i tam róża rośnie,
Tych tak poczciwych mieszkańców bogatych lub biednych,
Albo sióstr, kolegów, sąsiadów, nawet dalszych krewnych.
Śpiew ptaków, jak skowronków ćwierkanie wokół wróbli,
Nawet tych zgrzytów łańcucha, we wsi starej studni,
A czy też można zapomnieć procesje wokół kościoła,
Jak dzwony biły, z wieży gdyby ją chciały rozwalić?
A okocimski lud śpiewał w ich tonie by Boga chwalić,
Ludzie poprzedzani gronem dziewczynek rzucających kwiaty
I chłopców za nimi z dzwonkami, ubranych w białe szaty,
A ksiądz pod baldachimem ze Świętą HOSTIĄ,
Za Nim wierni z figurami, chorągwiami, Świętą MATKĄ BOSKA,
Szli gdyby płynąc po dywanie okocimskich "kwiatów,
Białych, niebieskich, róż pachnących różnych szkarłatów,
Lub te huczne wesela, z muzyką już od wczesnego rana,
Gdy cześć mężczyzn, już wówczas była wódka zalana,
Idącą po drodze młodą weselną parę, bramą była witana,
Dopiero za opłatą pana drużby, życzliwie przepuszczana,
Brama robiona przez młodzież, szybko, wyglądająca możliwie,
Z napisem ŻYJCIE DŁUGO RAZEM i BOGU SZCZĘŚLIWIE.
O Trójco jedyna z BOGIEM na czele,
Co błogosławisz ludzi Okocimskich w Ich kościele?
Trzymająca cały świat w Swej Świętej dłoni,
Że okocimskich parafian strzeżesz i zawsze broni,
Od nieszczęść kataklizmów, oraz wszystkiego złego
Tak, że nikt nie może Im zarzucić nic podłego,
A tylko ustroić w różne państwowe medale, i honory,
Za Ich pracę wyczyny, mało znane do tej pory,
Pozwól mnie, że z obcych dalekich od domu progów,
Losem zabłąkanemu wśród innych obcych narodów,
Wznieść przed Tobą modły tak jak dawniej dziękczynne,
Za uratowane me życie, jeszcze nie roczne, dziecinne,
Gdy otarłeś Matce łzy, postawiłeś mnie na nogi,
Że dziś już stary mogę, choć myślami przyjść w Twe progi,
Miej w opiece, co od nas już na zawsze odeszli na wieki,
Tych również, co już z czasem przymykają Swe powieki,
Wszystkich Tych, co są na zawsze TOBIE wiernie oddanych,
Żyjących w duchu Boga, codziennie zawsze zapracowanych,
Chorych, nieszczęśliwych, losem od Ciebie odszczepionych,
Tych, co stale i zawsze w kościele przed Tobą przepełnionych,
Niech wola Boska zawsze Im będzie codziennie dana,
W życiu obecnym, dziś, jutro i na wieków AMEN.
Szkocja, listopad 1990.