Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

"Jak Polacy i Szkoci witali polskiego Prymasa w Szkocji".   ( ) 

A było to w dniu 21 lutego 1985 roku,

Dzień miły, prześliczna pogoda, bez mgły roku,

Niebo jak morze wiozące, tu i tam chmurkami pocięte,

Ciche od wschodu wyglądało jak gdyby było wygięte,

  Dla szkockiej ludności dzień zupełnie normalny, przeciętny,

Ale dla tu zamieszkałych Polaków jednak nie był obojętny,

Jako że od kilku dni, ogarnęła ich miła, oraz wielka radość,

Że polski Prymas Józef Glemp, czynił Polakom radość

  I przyjechał do Szkocji, aby łączyć przyjaźni więźnie,

Które już od lat łączyły i teraz łączą okrężnie?

Od wczesnego już rana, do Edynburga się zjechali,

Pociągami samochodami, starzy i mali,

  By wieczór w katedrze Św. Marii mogli widzieć Prymasa,

 Wiec, dlatego zebrała się Polaków i Szkotów tysięczna masa,

Z dalekiej i bliskiej tego pięknego miasta, górskiej okolicy,

Zebrali się w tej z drzewa, oraz kamienia wybudowanej kaplicy.

  Jak gdyby spodziewali się być świadkami jakiegoś cudu?

Lecz to była przeważnie masa z pobożnego polskiego ludu,

W dużej części też pochodziła chęć z ciekawości widzenia,

Tego tak już sławnego człowieka, polskiego pochodzenia.

  W dniu tak im miłym do świątyni przyszli nawet dawni wojskowi,

 Ich żony, kobiety, dzieci, starzyzna, Szkoci przyjaciele nowi,

Inwalidzi, emeryci różnych dywizji znaki noszących,

 A tutaj w obcym kraju dobrze polskim językiem mówiących.

  Którzy przeszli tułactwa po krajach wyprawy, bitwy?

 A teraz ich serca ku swoim kochanym miłością zakwitły,

Tacy byli zebrani siedząc i stojąc cierpliwie patrząc w drzwi kaplicy,

Która od wieków już stoi w tej starej szkockiej stolicy?

  Z dziecięca ciekawością spoglądając mając odkryte głowy,

Na których rósł włos polskiego ludu, siwy lub płowy.

Gdzieniegdzie wśród Nich piękna główka dziewczyny jeszcze wykwita,

  Jak czerwony mak wśród łanów pszenicy lub żyta?

  W krakowskim tradycyjnym stroju pióra mające pawie oczy,

 Do tyłu przepięknie gustownie splecionych włosów warkoczy,

Już idzie, na głos taki gdyby na silne wiatru powianie,

 Wszystkie głowy się zwracają i chylą jak kłosy zboża na łanie,

Na kierunek skąd orszak księży od drzwi z Prymasem nadchodzi,

Ubranych w białe komrze wśród Nich byli starzy księża i młodzi,

Wolno idąc szkocką świecką świta wokół otoczony,

 Prymas Polski Józef Glemp widać podróżą już wymęczony,

Błogosławi, wyciągają ku Niemu ręce gdyby na zbawienie

Wierząc, że posiada Pana Chrystusa cudowne tchnienie,

A On z uśmiechem anioła, błogim ludzkim spojrzeniem,

Tu i tam najbliższym ku Niemu podaje rękę z pierścieniem,

Kobiety, starcy, inni, łzami obficie oczy mieli zalane,

 I ze wszech stron ich twarze światłem telewizji oblane,

Króciutkie przed ołtarzem było witania, Jego krewna miła,

Mimo młodego wieku, swobodnie z powagą przemawiała,

Spódnice miała długa, biała z koronkami, bluzkę zaś krótka,

 Spódnica po kolona falista czerwoną obwódka,

Również gorset srebrnymi cętkami wyszyty, w srebrne wstęgi,

 Z jednej strony do drugiej sznurowany w równoległe pręgi,

Zaś pod nim, pierś jako paczek pod listkami się tuli,

 A z ramion spływały białe rękawy jak perła, Jej koszuli,

Z szyi jak łabędź białej czerwone korale spływały,

Ładnej zarumienionej twarzy kobiecej piękności dawały

Po krakowsku ubrana poważnie mówiąc przy Nim blisko stała,

Zebrana ludność ku zadowoleniu, długo dłońmi klaskała.

Wyszła cała kapłańska świta, ksiądz z krzyżem Ich wiedzie,

Prymas w czerwonych szatach księża najmłodsi na przedzie,

Na znak ten gdyby wojskową komendę ludzie i organy,

Zagrały z ludzkim śpiewem „Serdeczna Matko „ niech się nie tułamy,
Głos uleciał, w przyległe Edynburga domy ulice klatki,

My tu zebrani z okolic polskie pozostały resztki i już dziatki,
My do Ciebie ukochana opiekunko Matko wołamy,

Zlituj się nad nami niech się My już nie tułamy
Kardynał- w międzyczasie już mszę normalnie odprawia,

Od czasu do czasu w górę wznosząc ręce kielich na ołtarzu stawia,
Obok zebrany chór resztki dawnej polskiej tutejszej sławy.

Większość już wymarła, może to był Polak z Krakowa albo od Warszawy, 

I brał udział w tym chórze kiedyś, co tu był sławą każdego Polaka.

 Ich sława w całej Szkocji i Anglii była nie byle, jaka,

Teraz przepięknie w łacińskim języku na tony zaśpiewali,

 A zebrani gorliwie się modląc, również tez mile Ich słuchali.

Nastąpiła przerwa kardynał Glemp wyszedł na ambonę ,

Wszystkie głowy i twarze w tym kierunku zostały zwrócone,

On jak wódz przed bitwą, oceniając bojowość swych żołnierzy.

 Patrząc na zebranych Swym bystrym wzrokiem w milczeniu Ich mierzy,

Aż wreszcie wyrzekł „Niech będzie Jezus Chrystus nam pochwalony,

I każdy z Was przez naszą Matkę Częstochowska błogosławiony,

Głos Jego brzmiał miło dobitnie, w treści był wymownie jasny,

Wyciągając szyję ludzie gnietli się kościół był za ciasny,

Mówił o Bogu też różne ogólne sprawy społeczne poruszał,

 Nas zebranych mądrością i dobrocią Chrystusa pouczał,

Mówił w języku polskim pewnie pierwszy raz słyszany w tej katedrze,

Tej chwili coś My tam przeżywali czas szybko nie zetrze,

Każde słowo było przez innego na angielskie tłumaczone,

Wolno wyraźnie dokładnie jak poranny pacierz powtórzone.

Na głos dzwonka klęka różnobarwny tłum ku ziemi chyląc głowy,

Kompletna nastąpiła cisza słychać nie było śpiewu lub

Kardynał wznosi Świętą Hostie tłum się miedzy sobą ściska ,

Dusza w błogosławieństwie płonie, każdego myśl ku niebu pryska,

Znów dzwonek się odezwał, kielich ku górze się wysoko wznosi ,

 Każdy prawie czołem, już przy ziemi Boga o cos gorliwie prosi,

Ja też z wieloma kolegami z St. Andrewws w katedrze tej byłem,

Z braku szczęścia Jego ręki z pierścieniem nie uścisnąłem

Szkocja, listopad 1990.

comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com