Już po raz drugi, znany Brzeszczanin Stanisław Ciuba, zorganizował wspaniałe plenerowe widowisko operetkowe pt. „Księżniczka Czardasza”, w wykonaniu solistów Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie, które obejrzało ponad tysiąc osób, przybyłych do tego niezwykle urokliwego zakątka polskiej „oazy spokoju”, położonego w Beskidzie Niskim - stadniny koni huculskich „Gładyszów” w Regietowie, notabene największej na świecie stadniny koni tej rasy.
| | | O godzinie 21.00 wszystkie miejsca były już zajęte. | Kilka minut przed godziną 21. droga w kierunku Koniecznej - przez moment - stała się dosyć ruchliwa, bowiem większość kierowców udawało się w stronę stadniny koni Gładyszów, aby - na ponad dwie godziny - wyłączyć telefony komórkowe, zapomnieć o codziennych sprawach i przeżyć tam prawdziwą „ucztę” melomana, będącą „lekarstwem” dla duszy. Pogodny i ciepły sobotni wieczór, zgromadził pod regietowskim niebem, wielu miłośników operetki, którzy niewątpliwie mogli podziwiać wspaniałą adaptację operetki Emmericha Kalmana pt. „Księżniczka Czardasza”, wg scenariusza i reżyserii Jana Młodawskiego. | | | Oprawę muzyczną "na żywo" zapewniła orkiestra ROMANTICA, której dyrektorem jest Anna Barańska-Wróblewska (zdjęcie po prawej) | | | | Edwin kochał Sylvię bezgranicznie i nic nie poradził na to, bo "choć na świecie dziewcząt mnóstwo, usta lgnęły ku jednym ustom ..." | Wspaniałą kreację aktorską przedstawił Robert Dymowski, który zagrał role Markiza Fery. To przed nim, jako notariuszem, Edwin ogłosił, panią Sylvię Varescu swoją prawowitą małżonką i przysiągł wobec świadków, że w ciągu ośmiu tygodni wstąpi z nią w oficjalny związek małżeński. | | | | Hrabianka Anastazja (Bogumiła Dzieł-Wawrowska) była zakochana w dowcipnym i przystojnym Bonim (Andrzej Kostrzewski). Jednak młody hrabia, raczej nie narzekał na brak powodzenia u kobiet. | | | | | | | | | | | Już po kilkunastu minutach opery, na twarzy dyrygenta Tomasza Labunia wiodczny był pot na czole. | | | | Ta klasyczna operetka, która bawiła, śmieszyła a momentami nawet wzruszała, pełna jest łatwo wpadających w ucho melodii w rytmie czardasza oraz dowcipnych dialogów. "Artystki z variete …", "Bo to jest miłość, ta głupia miłość …", to tylko fragmenty niektórych utworów, jakie można było usłyszeć. Małgorzata Długosz jest solistką Gliwickiego Teatru Muzycznego. W roku 2000, artystka wykonała w Rzymie premierowy utwór „Messa degli Angeli”, skomponowany specjalnie z okazji 80-tych urodzin papieża Jana Pawła II. Niewątpliwie gwiazdą sobotniego wieczoru, była - nomen omen - Gwiazda Orpheum - Sylwia Varescu, którą zagrała Małgorzata Długosz, światowej sławy śpiewaczka operowa. Śmiem twierdzić, że swoim wdziękiem i urodą, a przede wszystkim wspaniałym sopranowym głosem „artystka z Variete” zauroczyła większą część publiczności. Nic więc dziwnego, że operowi bohaterowie - książę Edwin Lippert-Weylerscheim oraz hrabia Boni, przeżywali miłosne rozterki. - Rok temu, wystawiliśmy znany musical pt. „Skrzypek na dachu”. Zainteresowanie publiczności było wtedy tak ogromne, że Ci ostatni musieli zadowolić się „tylko” miejscami stojącymi - mówi z uśmiechem Stanisław Ciuba (na zdjęciu udziela wywiadu lokalnej telewizji), prezes Zarządu. Obiecałem wtedy, że postaram się zorganizować kolejny spektakl operowy, który zaspokoi gusta i preferencje melomanów i miłośników tego rodzaju sztuki - dodaje. Jak widać, po roku czasu Prezes Ciuba w pełni dotrzymał słowa. Nie tylko zorganizował wspaniale widowisko, ale również wybudował nową scenę nawiązującą do miejscowej architektury, co może zapowiadać początek wielkiej cyklicznej imprezy. Czyżby krynicki festiwal Jana Kiepury miał się przenieść parę kilometrów na wschód ? Nie można tego wykluczyć, gdyż pomysłowość Stanisława Ciuby oraz Jego upór i determinacja w dążeniu do celu, całkiem śmiało może na to wskazywać. Z Jego wypowiedzi wynika, że już za rok, będziemy mogli oglądać kolejną operę. Tym razem, będzie to „Wesoła wdówka”. od lewej: Małgorzata Długosz, Marek Białka, Dominika Wadas (fot. Danuta Białka) - jestem pod wielkim wrażeniem nie tylko warsztatu aktorskiego, tudzież kunsztu wokalnego śpiewaków operowych, ale również wspaniałej organizacji i doboru miejsca - mówi Dominika Wadas, miłośniczka jazdy konnej, która specjalnie przyjechała do Regietowa, aby móc obejrzeć sztukę, w której kiedyś - w grupie teatralnej działającej pod kierunkiem pani Eweliny Stępień, przy Miejskim Ośrodku Kultury w Brzesku - sama zagrała rolę Gwiazdy Orpheum - Sylvie Varescu.
Marek Białka |