Miłość spełniona, czyli „Caritas” w szkole
(Krystyna Serbeńska-Biel)
2011-12-23
Uwagę przykuwa to co kolorowe, ozdobne, błyszczące, łatwe. Tak skonstruowany jest człowiek. Na szczęście, gdzieś głęboko tyka jak chronometr sumienie. I chyba ono zachęca do sprzątania domów powodzianom. Odwiedzania tych, których nie chcą odwiedzać inni, do wartowania przy zbiórkach żywności, dźwigania paczek i w końcu do zachęcania bliźnich do pomocy i ofiarności. Bo działanie i poświęcony czas to bardzo wiele, ale jeszcze nie wszystko. Potrzebni, bardzo potrzebni są ci, którzy włożą kiełbasę i olej do kosza, kupią ręcznie zrobioną świąteczną kartkę. Oni są siłą, która rozwija łańcuch ofiarności trafiający w najbardziej skryte rejony potrzeb. Szkolne Koło działa bowiem nie tylko dla potrzeb uczniów, chociaż jest to pole pracy najlepiej rozpoznane i wspomagane. To, co wydaje się najpiękniejsze to, to, że obdarowywani nie wiedząc o tym, że dostaną pomoc, często są bardzo zaangażowani w pracę w „Caritasie”  |  | Najładniej dzieło prezentuje się na kiermaszach: na początku Adwentu wieńce z czterema świecami, przed świętami stroiki, pierniki, kartki, żłóbki, szopki. Na Wielkanoc pisanki, kwiatki, palmy. Kolorowo, ładnie, pachnąco. Wiele osób pomaga „Caritasowi”: żłobki, choinki wyciął Pan Kazimierz Kokoszka, który od początku służy swoimi umiejętnościami stolarskimi, czasem i materiałem. Te rzeczy wykonane profesjonalnie i z sercem, udekorowane już w szkole, zawsze są sprzedane. Żeby zarobić trochę pieniędzy, pracuje wiele osób. Kilku nauczycieli przez kilka dni przed kiermaszami do nocy zostaje w szkole. Wspólnie z uczniami uczą się, jak przyczepić szyszkę do choinki, wymyślają nowe wzory, parzą palce klejem. Prawie nikt nie wie, ile razem z dziećmi poświęcają czasu. Tak jest od kilku lat, bo na początku kiermasze organizowała świetlica, czyli Marta Gardziel. Gdy pojawił się „Caritas” trzeba było wymyślać sposoby, jak zdobyć pieniądze, nie konkurując ze sobą. Teraz kiermasze są wyłączną domeną „ Caritasu”, bo Marta w niebie haftuje kaftaniki dla Jezuska.  | Trzy lata działa Szkolne Koło „Caritas” w gimnazjum w Jadownikach. Nie wiadomo nawet dokładnie, ile było różnych akcji, a już na pewno nikt nie liczył godzin pracy. Opiekunem koła jest matematyczka Dorota Piechowicz, asystentem kościelnym ks. Mariusz Florek, poprzednim asystentem i założycielem ks. Jerzy Ciećko. On zapoczątkował akcję: Kilo - otwórz serce, oraz działalność teatralną prezentacją sztuk: „Okruszyna chleba” i „Wielkie przebudzenie”. Wolontariuszami – obecnie 30, uczniowie klas gimnazjalnych. Wspomagającymi…każdy, kto do kosza w sklepie włożył cukier czy czekoladę, Pani Lucyna Wiecha, która przygotowywała sztuki, Pan, który zwozi jedzenie ze sklepów i tak dalej i dalej łańcuch wyobraźni miłosierdzia, o którą wołał Jan Paweł II wydłuża się o nowe ogniwa. Nie wszyscy zostali wymienieni? Nie martwcie się: ”Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie” Tekst: Krystyna Serbeńska-Biel Zdjęcia: Joanna Maderska
|
|