"Mały Książę" - kilka słów refleksji...
(Karina Gaweł)
2012-06-05
„Wiesz... gdy się jest bardzo smutnym, lubi się zachody słońca...” – mój ulubiony cytat z „Małego Księcia”. Czekałam na te słowa prawie pół spektaklu, a one przepłynęły bez większego echa, mimo, że o zachodach słońca mówił bohater wiele razy. Nie byłam jednak zawiedziona. Może, ze względu na fakt, że „najważniejsze jest niewidzialne dla oczu” i każdy z przedstawienia w Tarnowskim Teatrze wyszedł z innymi odczuciami, refleksjami i wrażeniami. Jedni zachwycali się oprawą muzyczną, inni wizualizacjami, jeszcze inni postaciami tak rewelacyjnie odegranymi przez aktorów. Niektórzy zaś, w tej grupie byłam i ja, zadumali się nad swoim życiem i otaczających ludzi.

Baśń przeradzała się momentami w musical, co było dla mnie czymś nowym i bardzo atrakcyjnym dopełnieniem całości. Tarnowski Teatr stanął zdecydowanie na wysokości zadania, wystawiając tę niezwykłą sztukę w sposób przystępny i zrozumiały zarówno dla najmłodszych, jak i dorosłych osób. A może w szczególności dla tych drugich. Przecież od pierwszych słów wypowiedzianych na scenie przez Pilota, wiemy, że to dorośli są adresatami tej opowieści. To do nich kierowana jest historia Małego Księcia podróżującego w poszukiwaniu miłości i szczęścia przez całą galaktykę. Historia tak abstrakcyjna i niewiarygodna, a jednocześnie tak prawdziwa i dotykająca każdego z nas. Historia, w której odnajdujemy siebie, swoich bliski, przyjaciół albo wrogów. Historia o nas samych, o naszych życiowych wyborach, dążeniach, marzeniach i pragnieniach. Refleksje o życiu, miłości, dążeniu do władzy i pieniędzy, uleganiu pysze albo nałogom… I o dystansie, który pozwala uniknąć tej „ciemnej strony mocy”. To wszystko zaklęte przez Antoine'a de Saint-Exupéry'ego na kartach kilkunastu stron niezwykłej historii podróży małego chłopca poszukującego odpowiedzi na pytania dorosłych: Kim jestem? Czego szukam? Czego pragnę? Kogo kocham? Czy to jest naprawdę miłość? Towarzyszymy mu z zapartym tchem w tej niesamowitej podróży po wszechświecie, a może po własnym sercu? Zarówno wtedy, gdy byłam dzieckiem, jak i teraz, opowieść o Małym Księciu sprawiła, że znów wierzę w ludzi, w dobro, mądrość i piękno świata.
 Po raz kolejny zaczarowała mnie scena i porwała magia teatru. Po raz kolejny życzę tego samego każdemu, kto da się skusić i przekroczy próg tego niezwykłego miejsca…
Karina Gaweł Od admina:
Najbliższe przedstawienie: 30-06-2012 sobota•18:00 Duża scena
Zdjęcia pochodzą z galerii zdjęć zamieszczonych na stronie teatru, zobacz całą galerię -->> |
|