Kończy się rok szkolny.
(Niktważny)
2012-06-15
Tego lata świadomość większości Polaków i Polek zarówno dorosłych jak i niepełnoletnich zadaje sobie pytanie; wyjdą czy nie wyjdą? Oczywiście "Orły Smudy" z fazy grupowej EURO 2012. To i tak lepiej niż latem 1980 roku, kiedy spora część polskiego społeczeństwa zadawała sobie pytanie; wejdą czy nie wejdą? Postęp widoczny gołym okiem, chociaż i wtedy i teraz w tle przewijają się Rosjanie, w 1980 roku dla zmyłki nazywani Sowietami.
Gdzieś w tle wielkiego piłkarskiego święta rozgrywają się sprawy bardziej przyziemne i codzienne, a mimo swej pozornej nieefektywności ważniejsze. Część uczniów szkół wszystkich typów i poziomów, zanim mogła oddać się nerwowej beztrosce kibicowania musiała odpowiedzieć sobie na pytanie; przejdę czy nie przejdę? Rodzice absolwentów gimnazjów razem ze swoimi pociechami zastanawiali się nad wyborem szkoły ponadgimnazjalnej. Absolwenci szkół ponadgimnazjalanych dla których matura nie okazała się nieprzekraczalną barierą zaczynają powoli przebierać w ofertach szkół wyższych i tych wyższych naprawdę i tych "wyższych" tylko z nazwy.Wszystko to w napiętej atmosferze kryzysu finansowego,rosnącego bezrobocia i większej niż zwykle niepewności co do przyszłości.
Ten koniec roku przynosi kolejne zmiany w polskim systemie nauczania. Do liceów wchodzi nowa podstawa programowa, ktora chyba nikomu się nie podoba poza jej autorami i wydawcami podręczników. Samorządy znowu zaczynają skrupulatnie liczyć pieniądze, których Warszawa na utrzymanie oświaty daje coraz mniej.
W tym wszystkim potrzebne są mądre i odważne decyzje dotyczące szkół, podejmowane na poziomie samorządu właśnie i gminnego i powiatowego. Warto aby osoby odpowiedzialne w naszych samorządach za szkoły , ale i rodzice zajrzeli na strony: www.ewd.edu.pl oraz www.oke.krakow.pl. W końcu wyniki egzaminów na koniec szkoły podstawowej, a także gimnazjum oraz wyniki matur powinny być najbardziej obiektywnymi narzędziami oceny jakości pracy każdej szkoły.
Czas skończyć z postawą administrowania i wypełniania kolejnych arkuszy sprawozdawczych i przejść do aktywnego zarządzania. Nie ma co liczyć na władze centralne i należy wykorzystać tę sferę swobody podejmowania decyzji przez samorządy w obrębie szeroko pojętej oświaty. Jeśli nie zatroszczymy się sami na miejscu o swoje szkoły i przedszkola na pewno nie zrobi tego za nas Warszawa lub Kraków.
Fundamentami szkolnej edukacji były i będą: język polski i matematyka. Ktoś kto będzie miał problemy z samą techniką czytania nie może marzyć o tzw. czytaniu ze zrozumieniem. Osoba o ubogim słownictwie będzie miała spore kłopoty z jasnym formułowaniem i wyrażaniem swoich myśli, ba będzie wyjątkowo podatna na manipulacje wszelkich "macherów" zalewających rzeczywistość swoim "słowotokiem". Ogólnie Polacy coraz mniej czytają i chyba młodzież przoduje w tych niechlubnych statystykach. Ludzie wyrwani z polskiego kręgu kulturowego, pozbawieni tego kodu kulturowego jaki powstawał przez stulecia, a osadzeni w świecie Harrego Pottera czy wampiryczno-wilkołaczej sagi będą straceni. Straceni dla Polski jako państwa i Polaków jako narodu. Oni nie pojmą Mickiewiczowskich "Dziadów" a poezja Herberta będzie dla Nich "bełkotem"
Trzeba wyjść na przeciw tym zagrożeniom i problemom. Czas poszukać w kieszeni samorządu pieniędzy na organizowanie zajęć wyrównawczych i kół zainteresowań dotyczących języka polskiego na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum. Może należałoby na poziomie gminy lub powiatu ogłaszać dany rok poświęcony jakiejś epoce literackiej bądź autorowi i wokół tego tworzyć cykl projektów edukacyjnych.Trzeba "odczarować" młodzieży klasykę literacką, a szczególnie polską klasykę literacką. Piękna sala widowiskowo-teatralna w nowym centrum kulturalno-bibliotecznym, aż prosi się o organizację przeglądów teatralnych dla młodzieży z naszego regionu, których kolejnymi tematami byłaby twórczość wybranego klasyka. Niech młodzież zmaga się z pozornie hermetycznym językiem i przebrzmiałymi problemami, a odkryje, że pewne pytania postawiono już dawno temu.
Bez matematyki nie ma pełnej edukacji szkolnej. Po pierwsze trzeba zerwać z mitem, że matematyka, a za nią inne nauki ścisłe są trudne i nudne. I tu znowu kłania się nauka na poziomie szkoły podstawowej i gimnazjum a może nawet przedszkola. Świat gier planszowych i logicznych dopasowanych do wieku dziecka może otwierać drzwi do nauki przedmiotów ścisłych w szkole podstawowej i gimnazjum. Tu znowu kłania się szukanie środków na zajęcia wyrównawcze i kółka zainteresowań. Zarządzający oświatą powinni sobie odpowiedzieć co jest ważniejsze orlik i hala sportowa przy każdej szkole czy bardzo dobrze wyposażona pracownia matematyczno przyrodnicza w każdej szkole. Trzeba dzieciom pokazać, że przedmioty ścisłe począwszy od matematyki objaśniają świat i nie sprowadzają się do suchych formułek i wzorów. Niestety nie można tego zrobić bez odpowiednich narzędzi badawczych i edukacyjnych. Marzy mi się organizowany na wzór innych miast "Festiwal Nauki" organizowany w nowym centrum kulturalno-bibliotecznym lub na odrestaurowanym rynku. Żal, że żaden z projektantów wspomnianego centrum nie pomyślał o przeznaczeniu w nim jednej sali na nasze brzeskie mini-Centrum Nauki Kopernik. Może da się to zmienić? Dlaczego nie wzorować się na innych, oczywiście zachowując proporcje dla naszych możliwości budżetowych. Pewnie taka sala-centrum nauk przyrodniczo-matematycznych nie byłaby wiele droższa od remontu kręgielni i montażu monitoringu na stadionie sportowym.
Kończąc, chodzi mi o to, żeby samorząd stał się nareszcie ośrodkiem realnego zarządzania szkołami. Miejscem gdzie pojawiają się impulsy i inicjatywy nowych rozwiązań i pomysłów. W chwili kiedy państwo wycofuje się ze swoich kolejnych zadań i obowiązków, trzeba tę pustkę wypełnić. Aktywnie odpowiadać na wyzwania współczesności, nawet podejmując ryzyko. Początek kolejnego roku szkolnego już niedługo i mam nadzieję, że w brzeskiej oświacie to będzie początek nowego.
Niktważny
|