Takie sobie...
(ndwr)
2012-09-27
Kierując się anonsem ze strony głównej tego portalu, sięgnąłem do ostatniego numeru BIM-u (nr 8 wrzesień 2012), żeby przeczytać w całości artykuł z wypowiedzią przewodniczącego Rady Miejskiej Pana Krzysztofa Ojczyka, który na ostatniej sesji RM podsumował podjętą przez radnych decyzję o podwyżce opłat przy korzystaniu z przedszkola. Pozwolę ją sobie przytoczyć: „Do tej podwyżki zmusza nas złodziejska polityka państwa, które nie dokłada do oświaty, a stawia gminom obowiązki. Państwo gminy okrada. Za zadaniami własnymi powinny iść odpowiednie pieniądze.”
Z użyciem słów „złodziejska” i „okrada” można by jeszcze dyskutować, ale już w samej wypowiedzi jako całości jest bardzo dużo racji. Wyraźnie przerzucanie obowiązków, i idącej za tym konieczności finansowania, z państwa na gminy stało się w ostatnich latach „ulubionym” zajęciem rządu. Przypomina to trochę sytuację z leniwym kelnerem, który niecierpliwych gości „załatwiał” odpowiedzią: „Ja tu nie podaję tylko kolega”.
Jeśli przedszkola i placówki oświatowe mają w nazwie i statucie określenie „publiczna”, a nie „samorządowa”, to źródło ich finansowania wydaje się aż nazbyt czytelne. Nie może być tak, że nakłady samorządów na bądź co bądź publiczne, czyli powszechne (ich utrzymywanie pozostaje w gestii państwa), instytucje często przekraczają możliwości tych pierwszych, względnie w znacznym stopniu ograniczają działalność, do jakiej zostały one powołane.
Jakim jednak słowem czy słowami można określić politykę obecnego i kilku byłych naszych samorządów, dotyczącą wydatków na ich własną działalność? Pan Krzysztof Ojczyk i dość pokaźna liczba obecnych radnych zasiada we władzach gminnych już parę kadencji, więc nie mogą się tłumaczyć, że nie wiedzieli lub nie mieli wpływu na podejmowane decyzje. Czy zatem moglibyście Państwo wskazać, które inwestycje na terenie miasta i gminy, jakie „ujrzały światło dzienne” za Waszych kadencji, przynoszą zyski, żeby choć trochę zrekompensować poczynione na nie wydatki?
Za poprzedniego burmistrza, Jana Musiała, przeżywaliśmy przez dwa lub trzy lata ekscytowanie się Pomianowskim Stokiem. Czy Pani Skarbnik mogłaby podać różnicę pomiędzy ceną dotychczasowych nakładów tam poczynionych przez Miasto a zyskami płynącymi do gminnej kasy z tej inwestycji?
Do pływalni trzeba dokładać w całym cywilizowanym świecie, ale czy na skutek różnych, nazwijmy to oględnie, „zjawisk”, nie dokładamy do naszej ponad powszechnie przyjęte standardy?
A może brzeska opinia publiczna mogłaby poznać rzeczywiste koszty utrzymania Regionalnego Centrum Biblioteczno-Kulturalnego, które działa już od ponad roku. Dla mnie, a i zapewne dla wielu brzeszczan, ta inwestycja jest przykładem przerostu formy nad treścią, stąd pytanie o jakiekolwiek zyski wydaje się wręcz niestosowne.
A może Pan Przewodniczący RM zechciałby przypomnieć, na której sesji lub komisji zastanawiano się, no i podjęto sensowne decyzje, dotyczące zagospodarowania budynku przy ulicy Puszkina po opuszczeniu go przez Powiatową i Miejską Bibliotekę? A to przecież nastąpiło ponad rok temu.
Już nawet nie pytam o urastającą do rangi symbolu dziurę przy Szkole Podstawowej nr 3, gdyż ona chyba najlepiej oddaje „troskę” stosownych „ciał” o stan gminnego budżetu. A może wbrew wszystkiemu właśnie ta dziura przynosi jakieś zyski? Kiedy podjęto decyzję o przebudowie rynku, a podjęto ją w sytuacji bardzo napiętego budżetu, to wiadomo było czy nie, że „nowy” rynek nie może „zarabiać” przez kilka lat, a będzie mnożył koszty utrzymania, podobnie jak wspomniany pustostan przy ulicy Puszkina?
Wprawdzie jeszcze nie powstała, ale czy już zrobiono choć prowizoryczne wyliczenia, kiedy przyniesie jakiś dochód wieża widokowa na Bocheńcu, bo koszty jej postawienia są już znane.
I na koniec, choć można by jeszcze podać więcej przykładów, pytanie, czy dotychczasowe osiągnięcia obecnego burmistrza rzeczywiście warte są zafundowanej mu przez radnych podwyżki w sytuacji szybkiego zbliżania się budżetu do granicy 60%?
Wracam do postawionego na początku pytania. Jeśli działania rządu wobec samorządów Pan Krzysztof Ojczyk nazywa złodziejskimi, to jak określić działania naszego lokalnego samorządu, który jak do tej pory skupiał się wyłącznie na podejmowaniu decyzji o inwestycjach generujących wydatki, tak jakby zyskami miał się zająć ów przysłowiowy kolega kelner.
(dane osobowe do wiadomości redakcji)
|
|