Sprawy ważne, ważniejsze i najważniejsze.
(Niktważny)
2012-08-01
Minął już lipiec i półmetek wakacji za nami. Uczniowie przyjmą tę wiadomość z głośnym westchnieniem. Nauczyciele pewnie też westchną tylko ciszej i dyskretniej. To nauczycielskie westchnienie nad upływającymi wakacjami będzie miało bardzo różne powody. Jedni westchną nad powrotem do zbożnego zadania "niesienia kaganka oświaty". Inni westchną bo po wakacjach nie będą mieli dokąd wrócić do pracy, gdyż ich szkoły zostały zlikwidowane.
Polska jest krajem gwałtownie rozwijającym się, niegdysiejszą "zieloną wyspą" aspirującą do mocarstwowości na wzór PRL-u pod koniec rządów Edwarda Gierka. I w ramach tego rozwoju i cywilizacyjnego skoku likwidowane są szkoły, trwają permanentne eksperymenty nad podstawami programowymi i siatką godzin lekcyjnych dla poszczególnych przedmiotów. W ramach poprawy jakości nauczania przedmiotów ścisłych i podniesienia poziomu wyników egzaminów maturalnych szczególnie z przedmiotów ścisłych na czele z "królową nauk" matematyką - buduje się orliki. Tak w praktyce realizowane są hasła naszych współkoalicjantów ; by żyło się lepiej i człowiek jest najważniejszy. Kto ma "żyć lepiej" i ludzie z jakiej partii "są najważniejsi" o tym przekonujemy się codziennie.
Lipiec tego roku dla każdego z nas zapisał się w pamięci inaczej. Każdy z nas będzie miał inne skojarzenia, inne obrazy i wspomnienia związane z pierwszym wakacyjnym miesiącem tego roku. Dla mnie najbardziej wstrząsające będzie wspomnienie obrazów uliczek i domów kilku dolnośląskich miasteczek rujnowanych przez potężne fale wody po gwałtownych opadach deszczu. Te sceny przypomniały mi o sytuacji Brzeska i innych miejscowości położonych nad Uszwicą w czasie powodzi z 1997 roku. Bieżący rok przynosi kolejne dowody na regularne występowanie na obszarze naszego coraz bardziej ekstremalnych zjawisk pogodowych. Przez mazurskie wsie przetoczyły się trąby powietrzne niczym w scenach z filmu "Twister". Pojawiające się burze gradowe i gwałtowne wichury już nie tylko zagrażają ludzkiemu dorobkowi materialnemu, ale wręcz życiu.
Są zjawiska pogodowe wobec których jesteśmy bezradni i pozostaje nam przede wszystkim ratować życie własne i swoich bliskich, ale nawet wobec tak niszczycielskich sił natury możemy próbować ograniczać ich skutki. Niewiele jesteśmy w stanie zaradzić przeciw wiatrowi o huraganowej sile lub potężnej burzy gradowej. Najlepszą formą obrony jest ubezpieczenie swojego majątku. Nie, nie jestem agentem ubezpieczeniowym szukającym klientów. Doświadczenia innych powinny uczyć nas samych. W razie tragicznych zdarzeń na ile pomocna i wystarczająca staje się kwota zapomogi w wysokości 6 tysięcy. Przykład małopolskiej gminy Radgoszcz pokazuje, że nie zawsze można liczyć nawet na te 6 tysięcy złotych. We wspomnianej gminie kilkanaście budynków zostało zniszczonych przez huraganowy wiatr. Władze gminy okazały się za biedne na udzielenie pomocy finansowej poszkodowanym, natomiast wojewoda małopolski uznał, że zniszczenia są w zbyt małej skali, aby władze województwa udzieliły mieszkańcom gminy Radgoszcz pomocy.
Ubezpieczajmy więc swój dorobek nie oglądając się zbytnio na pomoc instytucji państwowych. W współczesnej Polsce coraz bardziej gorzkiego znaczenia nabiera powiedzenie "Umiesz liczyć - licz na siebie". Jest tutaj i miejsce na działania samorządu gminnego lub powiatowego. W dżungli ofert ubezpieczeniowych i towarzystw ubezpieczeniowych zdawanie się na elokwencję agent ubezpieczeniowego może być złudne. Warto aby samorząd pomyślał o projekcie edukacyjno - informacyjnym na temat ubezpieczeń właśnie. Projekcie obejmującym i spotkania informacyjno - edukacyjne w poszczególnych miejscowościach i przygotowanie materiałów zawierających informacje co powinna zawierać polisa ubezpieczeniowa, aby najlepiej chroniła nasz majątek i na jakie kruczki prawne uważać oraz co robić w razie nieszczęścia, aby jak jak najszybciej zyskać odszkodowanie. Zarówno na Uniwersytecie Ekonomicznym oraz Uniwersytecie Jagiellońskim są specjaliści od problematyki ubezpieczeniowej, których można by zaangażować w taki projekt.
Rok 1997 przyniósł w naszej gminie i powiecie tragiczne doświadczenia powodziowe. Samorządy wyciągneły z nich przynajmniej częściowe wnioski. Powstał system monitorujący poziom wody w Uszwicy. W kolejnych gminach powstają systemy alarmowe informujące mieszkańców przez wiadomości SMS lub telefony stacjonarne o potencjalnych zagrożeniach. Tylko, że to są sposoby "defensywne", ważne i potrzebne, ale nie rozwiązujące istoty problemu. Dzięki szybkiej informacji możemy uratować życie, co jest najważniejsze i przynajmniej część majątku. Niestety większość naszego dorobku pozostawiamy na pastwę losu i żywiołu, skazując się na syzyfową pracę kolejnych remontów, napraw itp. Po przejściu kataklizmu w postaci fali powodziowej do samorządów trafiają kolejne miliony złotych, ale są one przeznaczane głównie na odbudowę budowli hydrologicznych, choćby wałów. Po odbudowie pozostaje mieć nadzieję, że kolejna powódź nie będzie tak gwałtowna lub nas nie dotknie.
Brakuje działań, które pozwoliłyby poskromić przynajmniej Uszwicę. Od lat przez media lokalne, regionalne, a czasem krajowe przewijają się informacje o kolejnych planach budowy urządzeń i budowli hydrologicznych mających dać ulgę i nieco więcej spokoju mieszkańcom miejscowości żyjących "w cieniu Uszwicy". Wiem, że żaden nawet najbogatszy samorząd nie udźwignie samodzielnie takich inwestycji. Od czego zatem tzw. lobbing, ciągłe kołatanie i przysłowiowe wchodzenie oknem jeśli wyrzucą drzwiami z instytucji odpowiedzialnych za ochronę przeciwpowodziową. Trzeba budować koalicje samorządowe i polityczne zogniskowane właśnie wokół tego zagadnienia.
Zastanawiam się jak głęboka jest "kieszeń budżetowa" naszej gminy na wypadek tragicznych zdarzeń o większej niż jednostkowa skali. Przykłady pokazują, że administracja państwowa nie zawsze jest chętna do pomocy poszkodowanym. Wiele wskazuje na nadchodzące chude lata dla budżetu państwa, więc uzyskanie pomocy z Warszawy w razie nieszczęścia będzie coraz trudniejsze. Wobec ludzkich dramatów utraty nieraz całego dorobku życia, nawet najefektowniejsza impreza plenerowa, najlepsza strefa kibica itp. stają się absurdem. Po prostu są sprawy ważne, ważniejsze i najważniejsze. Niktważny
|
|