Doktor Stanisław Mermon - wspomnienie pacjentki
(Anna Gaudnik)
 Doktor Stanisław Mermon. Był; od dnia kiedy odszedł; będziemy wspominać Doktora mówiąc był ..był dobrym lekarzem, oddanym, zasłużonym, wartościowym i odpowiedzialnym człowiekiem. Miałam szczęście być jego pacjentką przez wiele lat ale wcześniej byłam klasową koleżanką jego córki stąd moje relacje z rodziną Doktora sięgają mojego dzieciństwa.
Gabinet prywatny Doktora mieszczący się pokoju niewielkiego mieszkania w jednym z brzeskich bloków to miejsce, które pamięta przynajmniej dwa pokolenia kobiet z naszego miasteczka i okolic . Malutki przedpokój – poczekalnia; krzesełka ustawione ciasno pod ścianą, jakieś czasopismo, na którym mogła przez chwilę skupić swą uwagę mniej zdenerwowana pacjentka; bo cóż- specyfika tego gabinetu niosła emocje, które zapewne pamiętamy do dzisiaj. Milczenie, czasem krótka wymiana informacji między pacjentkami; oczywiście szeptem by nie zakłócić ciszy, która była wpisana w sposób naturalny w to miejsce. Mimo, że życie rodziny toczyło się przecież w przylegających do gabinetu pokojach i kuchni; nigdy nie czułam się jak intruz, który przekroczył granice prywatności. Szacunek to chyba najodpowiedniejsze słowo, którym chciałabym określić relacje między pacjentkami a Doktorem i jego rodziną.
Wspomniałam o szczęściu bycia pacjentką Doktora bo to co mnie do Niego sprowadzało wiązało się z oczekiwaniem i radością na narodziny synów.
Odział ginekologiczno – położniczy brzeskiego szpitala to miejsce, z którego kobieta wracała do domu tuląc w ramionach swoją Maleńką Radość. To tam poczucie bezpieczeństwa dawała pacjentce wiedza lekarza, dobre ręce położnej i troskliwość salowej skierowana na jej łóżko i wygląd. Poranny obchód poprzedzony rytuałem wygładzenia prześcieradła, poprawieniem poduszki, wybłyszczeniem i tak błyszczącej posadzki był wydarzeniem dnia i czasem, w którym zapadały decyzje o wypisach z oddziału. I ten szpaler wykrochmalonych białych fartuchów, czepków z czerwonym paskiem rozstępujący się przed dostojną postacią Ordynatora.
To pamiętam z moich pobytów na oddziale położniczym. Pamiętam, dobrą atmosferę, wzajemne zaufanie personelu, tak ważne bo przecież chodzi tu o życie pacjentki i jej dziecka.
Minęło tyle lat. Czas z pamięci człowieka chce wymazać to co odległe; nie pozwólmy na to by przyprószył zapomnieniem postać Doktora, który poza ogromną wiedzą medyczną i doświadczeniem posiadał wspaniałą umiejętność; niezależnie od pory dnia i nocy; pochylenia się nad pacjentem.
Anna Gaudnik 26 sierpień 2011 r.
|