W nawiązaniu do - "Niektóre Wielkotygodniowe i Wielkanocne zwyczaje w naszej kulturze" - Franciszek Gawełek w swoim opracowaniu pt ."Wielkanoc" (Zarys zwyczajów) wydanym w 1911r. przedstawia zwyczaje Wielkiego tygodnia.
Cały Wielki tydzień upływał na przygotowaniach do Wielkiej niedzieli. Pani domu nie dosypiała czuwając nad ciastem , doglądając gorącego pieca siląc głowę nad udekorowaniem bab i placków .W Wielką sobotę należało pozamiatać dziedziniec, podwórko ,aby na same święta było czysto. W tym dniu odbywały się święcenia ognia i wody . Wierni gromadzili się wokół stosu ułożonego z różnego drewna .Po ceremonii poświęcenia wierni zabierali niedopalone drwa i gałązki poświęcone, do swoich domów , aby w nich panowało szczęście przez cały rok a dobytek był chroniony przed zarazami, gradobiciem. Wodą poświęconą gospodarz skrapiał całe obejście domowe i domowników a resztę przechowywał do przyszłej Wielkiej soboty używając jej do skrapiania zboża przed zasiewem.
O zwyczaju tym wspomina też M. Rej w ""Postylli".
Autor opisuje święcenie pokarmów przez wieśniaków, inteligencję, na dworach. Skromna święconka wieśniaka to bułka chleba pszennego, kawałek wędzonki, kiełbaska, kilka jajek, chrzan, ocet i miód. Z święconką wracali do domu ale zanim do niego weszli obchodzili trzy razy dom aby pozbyć się szczurów i mysz. Święcone zanosiło się na próg obory, pozostawiając na chwilę, aby zabezpieczyć bydło przed czarownicami, dziewczęta obchodziły ze święconką stodołę, aby przez cały rok była pełna chleba. Po rezurekcji gospodarz wchodząc do domu odzywał się: "Chrystus zmartwychwstał" - "Alleluja" - odpowiadali domownicy. Wieczór był spędzany na miłych rozmowach, ale święconego nie wolno było jeść. Pierwszy dzień świąt spędzano w gronie rodzinnym. Drugi dzień był pełen zabaw: dyngus do południa. Po południu chłopcy w niektórych okolicach przebierali się za cyganów i obchodząc wieś zbierali datki zwane "śmigustem".
W innych okolicach biedni chłopcy chodzili po " śmiguście". Brali ze sobą wiązkę gałązek i zostawiali w każdym domu po jednym pręcie. Pręty te śmigusami nazywali.
We wtorek po świętach, święcili Krakowianie tzw. Rękawkę, gdzie główną rolę odgrywały jaja gotowane, jabłka, pierniki i bułki. Uroczystość ta przypadała w tym czasie, kiedy starożytne ludy obchodziły uroczystość ku czci zmarłych. Ten zwyczaj miał ważne znaczenie i był swego rodzaju uroczystością "dziadów" nagrobnych obchodzonych wiosną. Zaduszki te istniały u Litwinów, Białorusinów, Serbów, Rosjan itd. "Urządzane były w chwilach przebudzenia się wiosny, kiedy zmarli, pierwszy raz odetchnąwszy w mogiłach wiosennym powietrzem, pragną wspomnienia i podziału radości od swoich krewnych".
W mazowieckim też mówiono:
"Do tego domu wstępujemy,
Zdrowia szczęści winszujemy
Wszystkiego dobrego
Od Boga miłego - Alleluja"
Na podstawie przekazów od Babci, która pochodziła z Podgórza zwyczaj, że Krakowianie święcą Rękawkę zmienił swój charakter od czasu kiedy Austriacy zbudowali fort wojskowy wokół kopca.
Janina Cehak