Brzesko. Wprawdzie powodzianie cierpią nędzę, ale za to posypały się ordery na mundury urzędników za ratunek. Z ciekawością przeglądałem ogłoszenia z odznaczeniami, bo myślałem, że i powiat brzeski na gwiazdkę co dostanie; niestety! Zapomniano w górze całkiem, nawet nasz kierownik powiatu został pominięty przy tych odznaczeniach. Ciężki to upominek, ale sprawiedliwy, widocznie łatwiej jest przeprowadzić jednego rządowego posła, aniżeli przy klęsce powodzi wywiązać się jako tako. Mocno się tylko dziwię, że komisarze, choć w Szczurowej, we dworze przy herbatce nie siedzieli, lecz urządzali sobie już to sport wioślarski na pontonach, jużto konno w żółtych sztylpach przy szabli (w Radłowskiem), także odznaczeń nie dostali, mimo że nawet bardzo energicznie urzędowali, żandarma chcieli aresztować etc.; ale trudno, dla konsekwencji, kiedy naczelnik powiatu dostał figę, muszą się i podwładni bez dekoracji obejść. Długo zbieraliśmy tu datki na sprawienie zegara na wieżę kościelną, aż wreszcie roku zeszłego potrzebną sumę osiągnęliśmy, 3000 k. Radzono nad tem, komuby tę robotę powierzyć, nawet chciano się trzymać obecnie hasła modnego „u swoich" i był zamiar p. Mięsowiczowi z Krosna oddać tę robotę, ale reprezentacja miasta Brzeska z żydem Klapholzem na czele nie nabrała jeszcze zaufania „do swoich przemysłowców", bo gdzieżby Polak i do tego z Krosna mógł się wywiązać ze swego zadania dobrze. Zaniechali tego projektu i psuli sobie głowy dalej nad wyszukaniem porządniejszej firmy i kto wie dokąd by się jeszcze było zwlekło, gdyby im wreszcie nie był przyszedł z pomocą p. Winkler, maszynista z Okocima, który im doradził, aby robotę tę oddać jego krajanowi z Jägerndorf. To oczywiście zaraz trafiło p. burmistrzowi do przekonania. Przyjechał szwabisko, który ani z cieślą, ani z żadnym tutejszym do pomocy mu dodanym robotnikiem rozmówić się nie umiał, (jak przy budowie wieży Babel) zegar ustawiał i ustawiał, regulował parę tygodni, pieniądze wybrał, oprócz tylko kilkudziesięciu koron, aż wkońcu widział, że roboty nie doprowadzi do skutku, bo zegar ciągle źle chodzi, godzin porządnie nie wydzwania, uznał za stosowne dać nogę. Teraz zdaje się trzeba będzie p. Mięsowicza ładnie poprosić, aby zechciał zaczętą robotę dokończyć, a może i zbadać, czy zegar ten wogóle jest co wart. P. Winklera zaś za tę doradę kto wie czy nie spotka jakie obywatelstwo honorowe lub coś podobnego, bo właśnie tymi dniami jego pracodawca dostąpił tego zaszczytu. Za co - tego niewiem i patrzę i doziorać się nie mogę, jakie to zasługi położył p. właściciel Okocima koło rozwoju miasta Brzeska; a może to tylko wywdzięka burmistrza Klopholza za propinację, na której to złote interesa robi i grubo się spółka propinacyjna dorobiła. Oj smutne to smutne! obywatele brzescy, że promień oświaty jeszcze do was nie dosięgnął, nie staracie się o wyswobodzenie z pod jarzma żydowskiego i zezwalacie, aby propinator żyd wam przewodził! Nieobywatel brzeski. źródło: Przyjaciel Ludu dnia 17 stycznia 1904 r. nr.3 str.7 i 8 (pisownia oryginalna) Nadesłał: Mariusz Gałek 2 kwietnia 2013 r. |