Z Brzeska piszą nam: Dnia 25 sierpnia b. r. o godzinie 9 rano przyszedłem do urzędu pocztowego w Brzesku i nadałem dwie depesze, zawiadamiające rodzinę o śmierci ojca. Depesze odebrał ekspedytor p. Czajkowski, podpisał, obliczył słowa i oddał ekspedytorce. Jedna z nich była ,adresowana do Bochni.
Kiedy, nie widząc skutku depeszy na drogi dzień t. j. 26 sierpnia po południu, a więc przeszło po 24 godzinach przybyłem do Bochni, przekonałem się, że jeszcze depesze nie nadeszła. Udałem się więc do biura urzędu telegraficznego, ale w protokole, który mi pokazała pełniąca służbę p. telegrafistka, o depeszy nie było ani wzmianki. Dziś mamy już 22 września a jeszcze depesza nie nadeszła. Tak samo ma się rzecz i z drugą depeszą do Zakopanego.
Ciekawy ten fakt możeby mogła wyjaśnić jednie tylko dyrekcja poczt i telegrafów we Lwowie i podała sposób zabezpieczenia się od podobnych wypadków.
St. Cz.
źródło: Głos Narodu, 24 września 1903 r., nr.261 str.4 (pisownia oryginalna)
Nadesłał: Mariusz Gałek
20 kwietnia 2013 r.