Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, w tradycji ludowej Boże Ciało, to w Kościele katolickim jedno z najważniejszych świąt. Wspomina się w nim Ostatnią Wieczerzę, podczas której Jezus przeistoczył chleb i wino w swoje Ciało i Krew. Pamiątkę tego wydarzenia obchodzi się również w Wielki Czwartek, ale wtedy rozpamiętuje się również Mękę Chrystusa, natomiast Boże Ciało ma mieć charakter dziękczynny i radosny.
Juan de Juanes – „Ostatnia Wieczerza” 1560
Ustanowił to święto w roku 1264 papież Urban IV (bulla „Transiturus”), który, uzasadniając przyczyny jego wprowadzenia, wskazał: zadośćuczynienie za znieważanie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, błędy heretyków oraz uczczenie pamiątki ustanowienia Najświętszego Sakramentu, która w Wielki Czwartek nie może być uroczyście obchodzona ze względu na powagę Wielkiego Tygodnia. Jednakże ze względu na śmierć Urbana IV bulla ta nie została ogłoszona, a tym samym uroczystość nie została ustanowiona formalnie. Uczynił to dopiero w roku 1317 papież Jan XXII.
Rafael – „Dysputa o Najświętszym Sakramencie”
W Polsce po raz pierwszy wprowadził obchody Bożego Ciała biskup Nankier w 1320 roku w diecezji krakowskiej. W 1420 roku na synodzie gnieźnieńskim uznano uroczystość za powszechną, obchodzoną we wszystkich kościołach w państwie. Sanctissimum, czyli Najświętszy Sakrament jest niesiony w procesji do czterech ołtarzy usytuowanych w różnych punktach miasta lub wsi. Przy każdym z czterech ołtarzy uczestniczący w procesji wierni wysłuchują fragmentów czterech Ewangelii tematycznie związanych z Eucharystią.
„Zatrzymali się przed ołtarzem ustrojonym w zieloność, kotły ustały, zewsząd cisza, a pięćdziesiąt chorągwi kościelnych i cechowych, na podobieństwo masztów, pochyla się ku ziemi, i lud jak fala niżej, a całe miasto głuche, bowiem ze wszystkich ulic spłynęli na rynek i umilkli. Dziwna jest nad głowami kilkunastu tysięcy ludzi słyszeć przelotne śpiewy jaskółek lub szmer topoli zieleniejących w rynku. Z równąż powagą cała odbyła się procesja, przed każdym ołtarzem przyklęknięto i powtórzono cichość – po czym znowu śpiewy, kotły i głośne nabożeństwo.” – tak 21-letni Cyprian Kamil Norwid opisał procesję z okazji Bożego Ciała, jaka miała miejsce w Krakowie w 1842 roku.
Hipolit Lipiński – „Procesja Bożego Ciała” 1881
Jak pisze w „Kalendarzu polskim” Józef Szczypka, Kraków zawsze słynął z bogatej oprawy towarzyszącej uroczystościom Bożego Ciała. Choć bębnienia w kotły już dawno zakazano, bo było zbyt hałaśliwe, to jednak owa „zieloność” przetrwała do dnia dzisiejszego, w dodatku uzupełniana wielobarwnością wiosennych kwiatów, zdobiących ołtarze bądź tworzących swoisty dywan pod stopami kapłana niosącego w monstrancji Najświętszy Sakrament.
Kiedy Kraków był stolicą Polski, to za Sanctissimum szli królowie z całym swym dworem, powiewały królewskie sztandary i proporce, wszystko tonęło w złocie i przepychu, a przez cały tydzień obchodów święta biły dzwony, grały trąbki, rozbrzmiewały śpiewy, unosiły się nad tłumami baldachimy, widać było feretrony i sztandary. Uczestniczyły w tych pochodach zakony i bractwa, rzemieślnicze i kupieckie cechy, można było dostrzec togi i berła profesorów uniwersytetu, a wreszcie rzędy dziewcząt w bieli, z liliami w rękach i kwiaty wzlatujące gęsto z dziecinnych koszyków. Pełno było przedstawicieli podkrakowskich wsi; rzucały się w oczy kwieciste spódnice, cekiny na gorsetach, białe lub granatowe sukmany z czerwonymi wypustkami, wysokie cholewki, zielone pasy i pawie pióra u czapek.
Krakowowi w niczym nie ustępowała Warszawa. Zresztą nie mogło być inaczej, bo już w 1658 roku król Jan Kazimierz nakazał cechowi kupców, by jego członkowie nie zaniechali paradnego uczestnictwa w Bożym Ciele. Chyba jednak to paradne uczestniczenie wzięto sobie zbyt poważnie do serca i na procesjach musiało nieraz dobrze pachnieć prochem, skoro w rozporządzeniu z 1735 roku polecono, „aby na Święto Bożego Ciała na procesję wszyscy panowie cechowi, majstrowie, już nie z chorągwiami rozwinionymi ani bębnami i ze strzelbą, jako zwykli byli przedtem tejże procesji asystować, ale tylko ze świecami porządkiem swoim zwyczajnym szli i stawili się bez żadnej czeladzi”.
Jules Breton– „Boże Ciało”
Odwiedzano cztery ołtarze, które starano się jak najpiękniej udekorować. Dowodem niech będzie zachowany opis ołtarza z 1736 roku, a więc z czasów Augusta III Sasa (król Polski w latach 1733 – 1763): „Przed Zamkiem cztery kolumny wspierały baldachim aksamitny, karmazynowy, galonem i fręzlą złotą obszyty, in sumitate którego złożona była na poduszcze karmazynowej, aksamitnej korona, a do ołtarza, piękną nader wystawionego symetryą i otoczonego szpalerem wojsk, prowadziły gradusy zielonem suknem usłane, dwa wierzchnie czerwonem akkomodowane, i znowu piękną czyniły proporcyą.”
Wspaniałą oprawę procesji uzupełniało strzelanie; prócz wojska strzelała tzw. konfraternia kupiecka, dając trzykrotną salwę z muszkietów, gdy Najświętszy Sakrament wnoszono do kościoła. Jednak z czasem okazało się, że salwy kupieckie, nawet te najznakomitsze, nie przypadły do gustu królowi Stanisławowi Augustowi Poniatowskiemu, który ostatecznie ich zabronił, żeby... nie wystraszały dam.
Udawano się też do miejsc kojarzących się bardziej ze smutkiem i żałobą niż z radością, jaka powinna być okazywana w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej. „Do najrzewniejszych obchodów w tygodniu Bożego Ciała – pisał w 1870 roku Kazimierz Wójcicki – należy processya z kościółka św. Karola Boromeusza, obchodząca cmentarz Powązki. W ponurych katakumbach ozdobne w kwiaty i obrazy wznoszą się ołtarze, jako też w kapliczkach przyległych. Lud, tłumnie z rozwianemi chorągwiami idąc z wolna od ołtarza, śpiewa znane pieśni, przywiązane do tego obrzędu: echo ich odbija się żałobnie o groby, o mogiły i w długich, a ciemnych sklepieniach katakumb piętrowych.”
Także i na wsiach obrzęd ten często miał miejsce na cmentarzach, gdzie pod obrosłym jakimiś krzakami murem stawiano wiotkie ołtarzyki, a Eucharystii i Ewangeliom towarzyszyła pieśń Franciszka Karpińskiego, także i dzisiaj śpiewana:
Zróbcie Mu miejsce, Pan idzie z nieba,
pod przymiotami ukryty chleba.
Zagrody nasze widzieć przychodzi
i jak się dzieciom Jego powodzi...
A trosk i zmartwień dotykających wiejską społeczność było niemało, co wyrażały choćby twarze kolatorów, gdy wiedli celebransa pod baldachimem. Jeśli w miastach stać było wiernych na bogatszą oprawę uroczystości, to wiejskie procesje li tylko „wzbogacały” kiście topoli i brzozy, modro-czerwone wianki oraz „kwitnące łąki” chustek, spódnic i sukman, gęsto „obrastających” drewniane kościółki. W oktawę Bożego Ciała święcono wianki z niezapominajek, rosiczek, kopytniczków, macierzanek, mięt, bławatków i wrotyczy, żeby je mieć na czas choroby, zarazy czy niepogody. Zresztą na to samo przydawały się powtykane wokół ołtarzy topole i brzózki, z których po wszystkich uroczystościach obłamywano gałązki. A co z tamtych czasów dotrwało do dnia dzisiejszego?
W oparciu o „Kalendarz polski” Józefa Szczypka i portal Wikipedia
opracował
Jacek Filip
Zamieszczone fotografie pochodzą z portalu wikipedia.org