Dawno, dawno temu każde polskie dziecko uczyło się na pamięć wierszy. Wielu wierszy. Był Pol, Kondratowicz, Lenartowicz, Krasicki, zawsze Kochanowski, Mickiewicz i Słowacki. Później„Magnitogorsk, albo rozmowa z Janem ”, ale była „Pani Twardowska”, a w młodszych klasach Konopnicka, ale i Chotomska i Śliwiak. Był Norwid i nawet Puszkin po rosyjsku, a stare panie cicho nuciły wiersze o Naczelniku: „Ani kontusz na nim aksamitny, ani pas go zdobi lity słucki…” Poezja towarzyszyła każdemu w sposób mniej lub bardziej świadomy. Nie zawsze z wyboru, czy wrażliwości, ale zawsze przy okazji nauki ojczystego języka i zawsze przy świętowaniu rocznic. Bo cóż lepiej niż poezja i pieśń oddaje uczucia najwyższe? Oczywiście ten wstęp jest śmieszny, staromodny i dotyczy czasów zamierzchłych. Teraz raczej wybieramy rosół i wiemy co to jest poezja- to to, czego wśród nas już prawie nie ma i czego po latach, nie przypomną sobie nasze dzieci i wnuki. Jest jednak jeszcze miejsce, gdzie poezja napisana po polsku ma się nieźle. Polskie dzieci piszą, czytają, deklamują polskie wiersze. Śpiewają je dorośli i wierni w kościołach. Na występach i na spotkaniach kapele, poeci na wieczorach. Poezja mówi o ich uczuciach. O historii, o tęsknocie, o kraju, który musieli ocalić w sobie, bo zostali od niego oddzieleni granicą. O języku, w którym mówi ich serce i ich historia i dlatego każą im milczeć rządy kraju w którym mieszkają. Poeci piszą tam wiersze niesłychane: o miłości, o Matce z Ostrej Bramy, o Bogu co widzi i milczy, o Polsce, która jest za miedzą, a jednak daleko, o ukochanym mieście i jego ulicach, o szczęściu, które nazywane jest po imieniu, o cmentarzu, który zachował prawdę o mieszkańcach. Zdarzają się wygłoszone z galanterią fraszki, śmieszące niedopowiedzeniem, a nie ordynarną dosłownością. Koncepty są proste, forma niezbyt wyszukana, tylko ładunek uczuć jest jak grzmot. Chyba, że ma się alergię na bogoojczyźniane tematy i nazywa je faszyzmem, jak pewna prezenterka. Poeta, który na Litwie pisze po polsku, czeka co powie o jego twórczości jego rodak z Macierzy. Jest trochę niepewny, nieśmiały. Czy jego głos ma dla nas znaczenie, czy w ogóle go słychać? Czy rozumiemy o czym mówi? Czy taką samą Polskę nosimy w naszych sercach? Cóż z tego, że piszą o nim prace magisterskie, skoro on pisze najpierw dla nas. Dlatego tak pełny jest tremy i zdenerwowany jak uczeń przed tablicą. On, którego pieśni i piosenki śpiewają wszyscy Polacy na Litwie. Pan Aleksander Śnieżko spotkał się na krótko z publicznością w brzeskim RCKB, ale wcześniej był gościem salonu w Petersówce. fot. Grażyna Skrzekucka Wśród serdecznych, znających się na rzeczy Pań czytał swoje wiersze, zachwycał polszczyzną wileńską i opowieściami o swojej twórczości. Dla Zuzanny - gospodyni domu i wieczoru miał wiele słów uznania, bowiem tylko dzięki jej otwartości i życzliwości mógł doświadczyć jak w salonie brzmi poezja. Suplement: Wisława Szymborska NIEKTÓRZY LUBIĄ POEZJĘ Niektórzy - czyli nie wszyscy. Nawet nie większość wszystkich ale mniejszość. (…) Lubią - ale lubi się także rosół z makaronem, (…) Tylko co to takiego poezja. Niejedna chwiejna odpowiedź na to pytanie już padła. A ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego Jak zbawiennej poręczy. Poeta z Wilna to nie taka znowu codzienność: kilka instytucji- w tym powołane do kontaktów z Polonią nie były zainteresowane zorganizowaniem spotkania. O Aleksandrze Śnieżko można przeczytać na : http://www.magwil.lt/archiwum/2001/mww2/lt4.htm http://www.up.krakow.pl/konspekt/21/litwa.html Krystyna Serbeńska-Biel |