O cmentarzu wojennym w Brzesku słów kilka.
W lipcu br. na tym portalu pojawił się opatrzony zdjęciami tekst, w którym autor opisał to, co zastał na brzeskim cmentarzu wojennym, przypadkowo towarzysząc węgierskim turystom składającym kwiaty na grobie spoczywającego tu rodaka. Nie były to jednak przyjemne wrażenia, skoro napisał: „Niestety, mój pomysł, aby pójść z nimi, okazał się niefortunnym, bo najadłem się wstydu. Tuż po przekroczeniu bramy wejściowej zobaczyłem zdewastowane i zaśmiecone groby. Porzucone butelki i puszki po napojach świadczyły o odbywających się tutaj libacjach.” , czytaj całość-->> Nie dowierzając tym słowom, udałem się, „uzbrojony” w aparat fotograficzny, na położony przy ulicy Czarnowiejskiej cmentarz wojenny oznaczony numerem 276. „Został założony w roku 1916. Jest ogrodzony murem kamiennym. Posiada jedną bramę wejściową. Zbudowany został rękami włoskich jeńców wojennych z obozu jenieckiego w Brzesku obok Targowicy. Budowa odbywała się pod kierunkiem komendanta obozu inż. Schöllicha w randze kapitana. Pośrodku cmentarza znajduje się pomnik w formie kamiennego krzyża. Na pomniku jest napis głoszący, że na zachodniogalicyjskich polach bitew, w latach wojny 1916-1917, komendantura wojskowa Kraków pod dowództwem marszałka polnego Brandnera założyła 378 cmentarzy wojennych, z których w zasięgu siedziby powiatowego garnizonu w Brzesku było 42 cmentarze. (...) Na cmentarzu tym spoczywają polegli żołnierze armii austriackiej różnych narodowości, a więc Austriacy, Polacy, Czesi i inni, a także żołnierze rosyjscy (krzyże na ich grobach są nieco inne, mają bowiem drugie ramię). Są też liczne krzyże z nazwiskami ukraińskimi żołnierzy austriackich z Galicji Wschodniej.” – to fragment Kroniki Miasta Brzeska 1385 – 1944 Jana Burlikowskiego przypominający historię powstania tej nekropolii. Cmentarz wojenny w Brzesku jeszcze w trakcie budowy. (zdjęcie z arch. rodzinnego Emilii Korman, udostępnione przez administratora portalu) Procesja z Brzeska udająca się na uroczystość poświęcenia cmentarza wojennego. (Jan Burlikowski, Kronika Miasta Brzeska 1385 – 1944) Żołnierski pogrzeb na cmentarzu wojennym w Brzesku. (Jan Burlikowski, Kronika Miasta Brzeska 1385 – 1944) Austriakom, przecież także uczestnikom Wielkiej Wojny, w stworzeniu tych 378 cmentarzy przyświecał jednak etos rycerski i honorowy, na który się powoływali, słusznie uważając, że wobec śmierci wszyscy są nie tylko sobie równi, ale przede wszystkim zasługują na powszechną pamięć i szacunek, a świadectwem takiej postawy jest umieszczona w północnej części nekropolii tablica z napisem w języku niemieckim i polskim: Wy, coście padli za Ojczyznę w boju, Wróg czy przyjaciel, dokonawszy czynu Śpijcie złączeni w tej ziemi pokoju, Zarówno zdobi was wieniec wawrzynu. W okresie międzywojennym wspomnianą nekropolią opiekował się z ramienia brzeskiego Koła Polskiego Towarzystwa Opieki nad Grobami Bohaterów pułkownik Wojska Polskiego Stanisław Czamarski, a po jego śmierci obowiązek ten przejęła zapewne młodzież tutejszego Gimnazjum i Liceum, o czym mogą świadczyć organizowane na cmentarzu uroczystości szkolne i państwowe. (zdjęcie z arch. rodzinnego Emilii Korman, udostępnione przez administratora portalu) W czasie II wojny światowej Niemcy usunęli cały kwartał nagrobków, które dołączyli do dwóch innych kwater, by na uzyskanej w ten sposób powierzchni móc pogrzebać swoich żołnierzy poległych lub zmarłych w miejscowym szpitalu. Po 1945 roku ciężar opieki nad cmentarzami wojennymi spoczął na barkach organizacji polityczno-społecznych i kombatanckich, szkołach, rzadziej Kościele, z tym jednak, że realne wsparcie administracji nakierowane było przede wszystkim na cmentarze i miejsca pamięci związane z ostatnią wojną, i o ile Austriacy z czasów I wojny światowej dbali o pamięć wszystkich poległych, to teraz zainteresowanie skupiono wyłącznie na mogiłach zwycięzców. Podobnie było w Brzesku. Cmentarz wojenny był sprzątany okazjonalnie, nagrobki i elementy zabudowy niszczały, do czego przyczyniły się nie tylko warunki atmosferyczne i zielsko, ale również, a może w największym stopniu, ludzka działalność bezczeszcząca miejsce wiecznego spoczynku poprzez akty wandalizmu i zwykłej głupoty. Chyba nie od rzeczy będzie zapytać o status prawny tego miejsca pochówku. Otóż, właścicielem gruntu jest Gmina Brzesko, natomiast zgodnie z zapisem art. 6 ustawy z 28.03.1993 roku o grobach i cmentarzach wojennych (Dz.U. z 1993 r. nr 39, poz. 311 z późniejszymi zmianami”) - „groby i cmentarze wojenne pozostają pod opieką państwa”. Jak poinformował mnie Henryk Piela, kierownik Referatu Gospodarki Komunalnej Urzędu Miejskiego w Brzesku, „obecnie wszelkie remonty cmentarzy wojennych leżą w gestii wojewody. Ostatnie znaczące dotacje na ten cel otrzymaliśmy w wysokości około 15 tys. zł w 2003 roku i odnowiliśmy za nie nagrobki oraz zniszczone krzyże. Już za pieniądze z miejskiej kasy wykonano tabliczki inskrypcyjne, wyremontowano bramę wejściową, zamontowano tablicę informacyjną. Koszt tych prac to około 9 tys. zł. Aby móc występować do Urzędu Wojewódzkiego o dalsze fundusze na remont cmentarza, sporządzono kosztem 4200 zł dokumentację historyczno-odtworzeniową, a corocznie UM przeznacza około 3 tys. zł na prace porządkowe na cmentarzu i korekty gałęzi. W ubiegłym roku wykonano remont pomnika na cmentarzu parafialnym w Jadownikach oraz mogiły w parku Goetzów. Kiedy tylko otrzymamy pieniądze, przystąpimy do odbudowy ogrodzenia wojennego fragmentu cmentarza parafialnego w Szczepanowie. Wspólnie z Urzędem Wojewódzkim Gmina sfinansowała remont podobnego cmentarza w Sterkowcu (Dziekanowie) i chociaż nekropolia ta jest położona w lesie do tej pory nie stwierdzono jej dewastacji. Z przykrością muszę powiedzieć, że pierwsza dewastacja brzeskiego cmentarza wojennego, która wstrząsnęła nie tylko nami, ale również urzędnikami z województwa, nastąpiła niemal zaraz po jego wyremontowaniu, kiedy trzeba było zakratować kordegardy, bo zaczęły się tam odbywać libacje alkoholowo-narkotykowe. Ale widać, że na wiele się to nie zdało.” W tej sytuacji mijałoby się z prawdą twierdzenie, że władzom Brzeska los nekropolii pozostaje obojętnym, ale nie można też oprzeć się wrażeniu, że na tym poprzestano, nie zapewniając jednocześnie temu miejscu opieki, w dodatku pozostawiając je dostępne dla każdego przez całą dobę, co przecież stwarza znakomitą okazję do wykorzystywania cmentarza w inny sposób niż ogólnie przyjęty przez cywilizowane narody. Na efekty takiego postępowania nie trzeba było długo czekać. Jeden z najciekawszych cmentarzy wojennych w tej części Małopolski, zaprojektowany przez znakomitego architekta austriackiego Roberta Motkę, ale obecnie pozbawiony opieki i stałej konserwacji, znalazł się na drodze powolnej śmierci technicznej. „Zdobią” go bezsensowne gryzmoły, sypią się nagrobki (w dużej części pozbawione przez zbieraczy złomu krzyży), w dodatku niektóre z nich zmieniły swoje miejsca, stając się „sprzętem” do siedzenia czy blokowania bramy wejściowej, ze stojącego pośrodku pomnika odpadają kawałki muru, elementy drewniane murszeją, Do tego dokładają się pozostałości po odbywających się tutaj spotkaniach miłośników różnego rodzaju procentowych napojów, a i widać, że jest to świetne miejsce do wyrzucania śmieci. No i chyba jasnym się staje, dlaczego wojewoda nie kwapi się z kolejną finansową pomocą. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktoś z innej miejscowości przyjeżdżał specjalnie do Brzeska po to, aby zaśmiecić i zdewastować cmentarz wojenny. Dziwię się też osobom mieszkającym wokół niego czy mającym w pobliżu ogródki działkowe, że nie zwracają uwagi na osoby podejrzanie zachowujące się na cmentarzu, a przecież chyba miło jest usłyszeć, kiedy ktoś chwali za piękne utrzymanie nie tylko naszą posesję czy ogródek, ale również sąsiedztwo. Nekropolia, o jakiej mówimy, kryje szczątki nie tylko żołnierzy poległych w wyniku działań I wojny światowej, ale są tam też pochowane ofiary bombardowania pociągu z uchodźcami na stacji Słotwina we wrześniu 1939 roku, ciała zastrzelonych przez Niemców w czasie okupacji obywateli Brzeska i okolic, wreszcie spoczywają zabici w bratobójczych walkach w jakże trudnym okresie zaprowadzania nowej władzy po 1945 roku. Bez względu na kraj pochodzenia, zapatrywania polityczne, rasę i wyznanie religijne lub jego brak, wszystkim zmarłym należy się pamięć i szacunek, a powinny one wynikać z tego, że istotę ludzką chyba nie bez powodu określa się mianem „homo sapiens”. Przyglądając się temu, co zobaczyłem, zacząłem się zastanawiać, czy jest jakaś szansa, aby cmentarz wojenny nr 276 w Brzesku odzyskał należny mu wygląd i rangę? Doszedłem do wniosku, że jest możliwych kilka rozwiązań: -
Zachować status quo i za kilkanaście lat zlikwidować ze względów technicznych i estetycznych – oczywiście to rozwiązanie jest najgorszym z możliwych, jednak zawsze będzie można powiedzieć, że to przede wszystkim „zasługa” wojewody, bo nie chciał ponownie „sypnąć groszem”; Przystąpić własnymi siłami do natychmiastowej renowacji, po zakończeniu której nekropolia zostałaby skutecznie zabezpieczona przed ewentualną dalszą dewastacją – rozwiązanie nierealne ze względu na wysoki koszt przedsięwzięcia niemożliwy do udźwignięcia przez miejski budżet; Jak najszybciej znaleźć sposoby uchronienia cmentarza przed dalszą dewastacją (monitoring, częste patrole policyjne, dozorca, zamknięcie, a wejście po wcześniejszym zgłoszeniu), równie szybkie uporządkowanie całości (nawiązanie współpracy z młodzieżą ze szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, harcerzami), zwrócenie się o pomoc finansową do austriackiego Czarnego Krzyża, rokroczne zabezpieczanie w miejskim budżecie określonej kwoty z przeznaczeniem na wykonanie kolejnych prac renowacyjnych, które już po kilku latach powinny dać efekt w postaci odnowionego i zadbanego tego miejsca pochówku – moim zdaniem, jest to jedyny sposób mogący przynieść oczekiwany rezultat, który w przyszłości zaowocowałby „odnowieniem” pomocy ze strony Województwa. Jednak potem nie można spocząć na laurach, gdyż ponownie dość szybko powrócimy do takiego stanu, jaki mamy obecnie. W przyszłym roku przypada 100. rocznica wybuchu I wojny światowej, zwanej także Wielką Wojną. Może nie wszyscy wiedzą, ale statystyki wykazują, że pod różnymi względami była straszniejsza i bardziej niszcząca niż ta z lat 1939 – 1945. Za trzy lata cmentarz wojenny nr 276 w Brzesku przy ulicy Czarnowiejskiej będzie obchodził 100. rocznicę swego powstania. W jakim stanie do niej dotrwa? W internecie jest wiele stron poświęconych I wojnie światowej. Z jednej z nich wynotowałem sobie pewien fragment, którym chciałbym zakończyć: << W ciągu minionych 70 lat te nekropolie były świadkami losów naszej Ojczyzny – powojennej biedy polskiej wsi, strasznych lat okupacji, bratobójczych walk, czy ciągłej konfrontacji po II wojnie światowej. Wśród burz i zawieruch dziejowych ratuje się rzeczy i sprawy najważniejsze. Nowe przybywające wciąż mogiły przysłoniły nieco starsze. Te jednakże przetrwały i wydaje się, że w chwili obecnej wielu z nich może uda się pomóc. Są przecież smutnymi pomnikami bezimiennego bohaterstwa i do nich można by odnieść przestrogę Adama Asnyka z wiersza Do młodych: „(...) nie depczcie przeszłości ołtarzy”; choć „(...) Każda epoka ma swe własne cele i zapomina o wczorajszych snach”. Dziś owe „ołtarze przeszłości” mówią jeszcze o czymś. Przestrzegają.
GALERIA ZDJĘĆ Jacek Filip |