Jeden jako dziecko chrzcił lalki a drugi był dobrym duchem klasy,czyli jakimi ludźmi są nowi biskupi
(bap)
2013-12-27
Ich drogi do biskupstwa były podobne. Wiodły z niedużych, oddalonych od Tarnowa o około 30 kilometrów, miejscowości. Potem była nauka w liceum - w przypadku ks. Stanisława Salaterskiego w Brzesku, a ks. Jana Piotrowskiego w Radłowie i sześcioletnie studia w tarnowskim seminarium. Obaj mają za sobą ponad 30 lat kapłaństwa i ogromny bagaż doświadczeń, życiowych i duszpasterskich.
Jako dziecko chrzcił lalki
Jan Piotrowski urodził się jako wcześniak, w ósmym miesiącu ciąży. - Nie wiadomo było, czy w ogóle przeżyje -opowiada Teresa Piotrowska-Pala, młodsza siostra biskupa-nominata. - Położna, która odbierała poród, krótko po jego narodzinach, była w Krakowie. Tam w jednym z kościołów poświęciła Janka Panu Bogu. Przywiozła nawet specjalny obrazek, który mama kilka lat później włożyła do trumny młodszego z braci. (...)
Dobry duch klasy
Maria Tyka po raz pierwszy spotkała Stanisława Salaterskiego w roku szkolnym 1972/73. To był pierwszy rok jej pracy w brzeskim liceum i zarazem ostatni nauki przyszłego biskupa.
- Skromny i wyważony młody człowiek. Przypominam sobie, jak stał z grupą kolegów na schodach szkoły w Pałacu Goetzów i spoglądał na koleżanki i młode nauczycielki - opowiada z uśmiechem.
Kolejne ich spotkanie nastąpiło w latach 90, gdy ksiądz Salaterski został duszpasterzem harcerstwa, w którym pani Maria działała. Dziś była nauczycielka jest komendantką hufca ZHP Brzesko. - Powiedział, że nie trzeba nas sobie przedstawiać, bo przecież znamy się od dawna - przypomina. (...)
Całość artykułu Pawła Chmiela i Łukasza Jaje przeczytać można na portalu gazetakrakowska.pl, czytaj »
|