W roku 1897 we wsi Tymowa, położonej przy drodze z Brzeska przez Czchów do Nowego Sącza powstała firma pod nazwą „Michał Lenda Wytwórnia i Eksport Wędlin „, która w krótkim czasie stała się znana i ceniona. Tymowa mniej więcej w tym okresie (wg Słownika Królestwa Polskiego t.XII. wyd. z 1892 r.) była to, usytuowana wśród wzgórz, rozległa wieś licząca na obszarze gminnym 1528 mieszkańców zamieszkałych w 284 domach. Był we wsi dwór, położony opodal kościoła parafialnego pod wezwaniem św. Mikołaja,z 8 domami i 65 mieszkańcami, działała szkoła i urząd pocztowy. Tu właśnie Michał Lenda postanowił rozpocząć działalność zawodową i założyć rodzinę. Urodził się w Krakowie 31 lipca 1872 roku, a jego rodzicami byli Piotr Lenda i Julia z domu Michalczyk, o których niestety brakuje informacji. Wiemy tylko, że Michał jako młody chłopiec (może sierota?) praktykował w znanym przedsiębiorstwie rzeźniczo –wędliniarskim, funkcjonującym w Krakowie przy Placu św. Ducha. Szef podobno traktował chłopca po ojcowsku i uczył zawodu w sposób przypominający dawne cechowe obyczaje. W rodzinie opowiadano jak to patron ( niestety nie wspominano jego nazwiska, lub też ja nie zapamiętałam), po przygotowaniu partii świeżych specjałów, wołał „Michasiu biegnij po pana Asnyka”. Mowa oczywiście o poecie Adamie Asnyku, który od roku 1870 mieszkał na stałe w Krakowie. W późniejszych latach młody Michał wyruszył na wędrówkę po Europie w celu udoskonalenia umiejętności w zawodzie rzeźnika - masarza. Gdzie bywał nie wiadomo, na pewno jednak na szlaku tych podróży był Wiedeń i Austria w ogóle. Dlaczego postanowił się osiedlić w Tymowej ? Może w Krakowie była zbyt duża konkurencja, a może były inne np. rodzinne, nieznane nam dzisiaj powody. Z obecnego punktu widzenia wybór Tymowej na siedzibę firmy, która zamierzała się zajmować eksportem swoich towarów, wydaje się mało racjonalny. Tymowa była typową wsią galicyjską, niełatwa była komunikacja ze światem, do stacji kolejowej w Słotwinie było kilkanaście kilometrów, a elektryczność dotarła tutaj, o ile się nie mylę, dopiero na początku lat pięćdziesiątych XX wieku. A jednak udało się przede wszystkim dzięki temu, że Michał znał świetnie swój fach, był przedsiębiorczy, energiczny, miał także zapewne jasną koncepcję tego jak firma powinna funkcjonować. W każdym razie pierwsze zamówienia na wyroby firmy napłynęły już 1 stycznia 1898 roku ze znanego uzdrowiska Ischl położonego w Alpach austriackich. Tę cenną informację zawdzięczam panu Markowi Sukiennikowi, kolekcjonerowi, który ma w swoich zbiorach wiele kart (pocztówek), poświadczających kontakty firmy Lendy w latach późniejszych. Pocztówka wysłana z Ischl w Alpach Austriackich dnia 1 stycznia 1898 roku do firmy Michała Lendy Na razie Michał nie tylko organizował firmę, ale musiał też ustabilizować swoje osobiste życie. Nie dysponuję metryką jego ślubu, wiem tylko, że w roku 1899 zawarł związek małżeński z Marią z Gawińskich, córką Sebastiana i Marianny z domu Kluczyńskiej, urodzoną 7 stycznia 1877 r. w Dębnie .Według relacji jednej z córek Michała i Marii para poznała się w Krakowie. I być może tam ( choć nie wiem w jakiej parafii) odbył się ślub. Pierwsze dziecko Henryk Piotr (to drugie imię zapewne po ojcu Michała )urodziło się 29 czerwca 1900 roku w Tymowej. I wszystkie kolejne dzieci, a było ich ośmioro, ujrzały światło dzienne w Tymowej. Poza Henrykiem byli to Wilhelm (Wiluś) ur. 5.07.1901, zmarły w dzieciństwie. Jego wzruszający nagrobek stoi na cmentarzu w Tymowej. Pomnik nagrobny Wilusia Lendy Kolejno urodzili się Tadeusz ur.30.10.1902, mój ojciec, Michalina zwana Myszką ur.16.06.1904, Jan ur.12.02.1906, Helena zwana Lenką ur.22.06.1907, Zofia ur.24.10.1908 i Kazimierz ur.18.12.1914. Dzieci dorastały, Michał rozwijał firmę korzystając także z metod, które dziś nazwalibyśmy marketingiem. Zamieścił np. w 1903 r. ogłoszenie w prasie krakowskiej polecając wędliny ”czysto wieprzowe”, które wysyłał pocztą. Ogłoszenie z prasy z 1903 r. (portal www.brzesko.ws) Udzielał się w lokalnej społeczności, w roku 1900 był jednym z założycieli ochotniczej straży pożarnej w Tymowej. Należał do „Sokoła” i wziął udział w zjeździe tej organizacji w Tarnowie w rocznicę bitwy pod Grunwaldem w roku 1910. Jest jednym z mężczyzn uwiecznionych z tej okazji na zbiorowej fotografii. Fotografia „Sokołów” z 1910 r. Michał Lenda siedzi u dołu w środku. (ze zbiorów M.Sukiennika) Początkowo rodzina mieszkała w niewielkim domku, w którym w późniejszych latach mieścił się urząd pocztowy i rozpoczęto budowę dużego, piętrowego domu. Do dziś stoi on w centrum wsi. Rozplanowany był na rzucie w kształcie litery L. Zdjęcie z początku lat trzydziestych pokazuje elewację budynku. Dom rodziny Lendów ok. 1934 r. (ze zbiorów rodzinnych) Z lewej strony znajduje się sklep, do którego wejście zasłonięte jest okiennicami, nad wejściem widnieje szyld. Całe pierwsze piętro od frontu to część mieszkalna. Pomieszczenia gospodarcze znajdowały się w skrzydle od strony zachodniej. Tam, na parterze były warsztaty, na piętrze „kuchnia letnia” i tzw. „sąsiek” czyli rodzaj magazynu. Wzdłuż obu skrzydeł, na wysokości piętra,od strony podwórza biegł ganek. Na podwórzu znajdowały się inne budynki związane z firmą oraz stodoła, obora, stajnia itp. przynależące do gospodarstwa rolnego. Trzeba bowiem dodać, że Michał nie ograniczał się do prowadzenia firmy pod nazwą „Wytwórnia i eksport wędlin „ ale inwestował także w ziemię i gospodarstwo rolne. Dzisiaj, na początku XXI wieku, w epoce wszechobecnych urządzeń ułatwiających życie zadajemy sobie pytanie jak mogło to wszystko funkcjonować w tamtych czasach. Nie było prądu elektrycznego w związku z tym nie było np. lodówek. Radzono sobie jednak. Na polu zwanym „Pachotówką”, przez które płynął strumień, na dwóch poziomach utworzono stawy spiętrzając w ten sposób wodę. Latem pływały w nich ryby, odławiane w okresie świąt Bożego Narodzenia. Zimą, gdy stawy zamarzły,rąbano lód w wielkie bloki, które zwożono do specjalnie wybudowanej na podwórzu, zagłębionej w ziemi, murowanej lodowni. Przechowywano w niej lód przez całe lato. Natomiast niezbędne w warsztatach maszyny poruszane były silnikami na ropę (?). W warsztatach i ubojni zatrudniano kilku czeladników. Odpowiedni ludzie zajmowali się gospodarstwem rolnym. Zmiany w działalności firmy, inwestycje, innowacje, nowe pomysły wprowadzano w różnym czasie. Ponieważ jednak nie zachowało się archiwum wiemy dzisiaj na ten temat niewiele, a zwłaszcza ustalenie chronologii wydaje się niemożliwe. Powróćmy zatem do rodziny Michała Lendy i Marii z Gawińskich. Najstarszy syn Henryk, chyba od początku miał pomagać ojcu w prowadzeniu firmy. Następna dwójka Tadeusz (mój ojciec) i Michalina (Myszka) po wstępnej nauce w miejscowej szkole zostali wysłani do Krakowa. Dzięki temu, że zachowały się wszystkie świadectwa szkolne mogę odtworzyć przebieg edukacji ojca. W roku szkolnym 1913/14 (miał wówczas 11 lat) rozpoczął naukę w renomowanym Państwowym Gimnazjum nr VIII im. Augusta Witkowskiego w Krakowie. Było to tzw. gimnazjum realne. Do jakiej szkoły uczęszczała Myszka nie wiem. Dla obojga rodzeństwa były to trudne lata, zwłaszcza po wybuchu I wojny światowej. Zdarzało się wówczas, że mój ojciec z wielkim plecakiem wyruszał po aprowizację do Tymowej. Podróżował pociągiem do stacji kolejowej Słotwina, tam czekały na niego konie przysłane z Tymowej. Wracał w ten sam sposób tylko już z plecakiem pełnym jedzenia. Egzamin dojrzałości zdawał jako ekstern dopiero w roku 1924 ponieważ w roku 1920 zgłosił się jako ochotnik do wojska podczas wojny polsko-bolszewickiej. Po maturze, zgodnie z zainteresowaniami, wybrał studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim mimo, że gimnazjum realne nie przygotowywało do studiów na kierunkach filozoficznych. Po roku przeniósł się więc do Wyższego Studium Handlowego i w 1928 r. zakończył trzyletnie studia. Indeks Tadeusza Lendy z roku akademickiego 1925/1926 (ze zbiorów rodzinnych) Dyplom otrzymał jednak dopiero 31 maja 1931 r. Przedstawił wtedy rozprawę pt. „Przemysł wędliniarski w Polsce”, złożył pisemny i ustny egzamin. Był już wtedy szczęśliwym mężem Emilii z domu Vogelsang . Warto może jeszcze dodać, że podczas studiów zarabiał jako chórzysta w zespole artystycznym krakowskiego Miejskiego Teatru Opera i Operetka. Należał także do, istniejącego od 1878 r., Chóru Akademickiego, z którym zresztą utrzymywał kontakty przez długie lata. | | Na wycieczce, stoją Lenka Lenda i Mila Vogelsang, siedzą Wacław Vogelsang i Jan Lenda, zdjęcie datowane na 24 października 1924 r. (ze zbiorów rodzinnych) | Na wycieczce, od lewej stoją Jan, Lenka, Myszka, Tadeusz. Poniżej Tadeusza siedzą Henryk i nieznany mężczyzna (ze zbiorów rodzinnych) | Jan, następne dziecko w rodzinie Lendów, zdawał maturę w gimnazjum w Brzesku w roku 1925. Po maturze odbył służbę wojskową w podchorążówce i później, także on, studiował w Wyższym Studium Handlowym w Krakowie. Przez długie lata pracował w Banku Rolnym. Grupa kolegów Jana Lendy może z gimnazjum w Brzesku. Od lewej stoi Wacław Vogelsang, czwarty z lewej Jan. Rok ok. 1925 ( ze zbiorów rodzinnych) Najmłodszy syn Kazimierz maturę zdał w gimnazjum w Brzesku w roku 1935 i rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim Krakowie. Po pewnym czasie musiał je jednak przerwać ponieważ zachorował na gruźlicę i leczył się w sanatorium w Zakopanem. W tamtej epoce nie było, jak wiadomo, antybiotyków i leczenie klimatyczne uważano za najbardziej skuteczne. Zakopane zaś uchodziło za najlepsze w Polsce miejsce, w którym leczono tę chorobę. Studia ukończył już w latach powojennych. Na wycieczce, siedzą od lewej Mila, Zofia, Lenka, nieznana dziewczyna, Myszka, Jan Talikowski i Tadeusz. Stoi Kazimierz Lenda, Rok ok. 1928 (ze zbiorów rodzinnych) Na rynku w Czchowie (?), wycieczka samochodowa . Na karoserii siedzą Jan Talikowski, Tadeusz i Kazimierz Lenda. W samochodzie Mila, Lenka, Zofia, Myszka oraz nieznany mężczyzna. Ok. 1928 lub nieco później. (ze zbiorów rodzinnych) Córki zakładały własne rodziny. W roku 1928 wyszła za mąż Helena (Lenka) za doktora medycyny Jana Talikowskiego, który mieszkał i praktykował w Częstochowie . Był tam wziętym i cenionym lekarzem. Z okazji dziesięciolecia ich ślubu wykonano pamiątkowe zdjęcie, które jest dzisiaj cennym dokumentem ponieważ ukazuje niemal całą rodzinę Lendów i Talikowskich. Zdjęcie rodzinne z 1938 r. z okazji 10.rocznicy ślubu Heleny i Jana Talikowskich. Siedzą od lewej Helena Talikowska, Michał Lenda, Kamila Talikowska i jej mąż Michał, Maria żona Michała Lendy, Jan Talikowski, mąż Heleny. Stoją od lewej Zygmunt Drews i jego żona Irena, Myszka Lenda i jej mąż Kazimierz Nowak, Maria Talikowska, Kazimierz Lenda, Zofia Lenda i jej mąż Stanisław Dutkiewicz, Anna i jej mąż Jan Lenda, Mila Talikowska. Siedzą na pierwszym planie Zygmunt Drews junior i Jan Talikowski junior (na zdjęciu poruszony, bo chciał pokazać swój nowy zegarek). Brak Henryka i Tadeusza z rodzinami. (ze zbiorów rodzinnych) Michalina (Myszka) poślubiła w roku 1935 Kazimierza Nowaka, a najmłodsza Zofia w 1937 roku wyszła za mąż za Stanisława Dutkiewicza leśnika pochodzącego z Krynicy, do którego rodziny należały znane tamtejsze pensjonaty „Szarotka” i „Alpejska”. Przedsiębiorstwo Michała Lendy przez cały czas zajmowało się wysyłaniem swoich wyrobów w świat. Szczątkowo zachowane dokumenty w postaci pocztówek,które przewinęły się przez aukcje internetowe,m.in. z lat 1928, 1931, 1933, 1934, 1935, 1937 pokazują,że zamówienia napływały z całej Polski np. z Bytomia, Dąbrowy Górniczej, Zabrza, Bydgoszczy, Warszawy, Gdyni, Torunia, Grudziądza. Wędliny pakowano w koszyczki wiklinowe i wysyłano pocztą. Zadaję sobie pytanie w jakim czasie dochodziły na drugi koniec Polski, a nawet do Austrii i do Czech? Kartki znalezione na różnych aukcjach internetowych
Ponieważ interesy rozwijały się dobrze firma mogła rozszerzyć działalność . Ok. 1925 roku kupiono udziały w budowie nowej Hali Targowej w Krynicy i otwarto w niej sklep firmowy. Inwestycja ta była na pewno bardzo opłacalna dzięki działającym w uzdrowisku licznym pensjonatom, które stały się odbiorcami wędlin . W latach trzydziestych, dla usprawnienia transportu między Tymową a Krynicą kupiono samochód. Przedsiębiorstwo potrzebowało jednak nowych impulsów, zwłaszcza, że na horyzoncie rysował się kryzys. Do firmy dołączył więc, za namową ojca, Tadeusz, który po skończonych studiach pracował przez krótki czas w szkole w Sanoku. Jego wiedza ekonomiczna mogła być przydatna w rozwoju firmy. Aby lepiej przygotować się do pracy, w roku 1931 zapisał się do cechu rzeźniczo –wędliniarskiego i rozpoczął naukę w tym zawodzie praktykując w kilku masarniach w Krakowie i Brzesku. W roku 1934 złożył w Izbie Rzemieślniczej w Krakowie egzamin czeladniczy i otrzymał dyplom czeladnika rzeźniczo-wędliniarskiego. Mniej więcej w tym czasie bracia Henryk i Tadeusz stali się prawnymi współwłaścicielami firmy. Zmieniła ona wówczas nazwę na „Michał Lenda i Synowie”, a na papierze firmowym pojawiła się także informacja o istnieniu filii w Krynicy. To uzdrowisko stało się też miejscem, w którym coraz częściej przebywali Michał i Maria, oraz inni członkowie rodziny, o czym świadczą zachowane fotografie. | | Maria i Michał Lendowie w Krynicy, 1934 r. (ze zbiorów rodzinnych) | Michał Lenda z wnukiem Jasiem Talikowskim ok.1934 (ze zbiorów rodzinnych) | | | Mila Lenda i Lenka Talikowska z dziećmi ok. 1937 r. (ze zbiorów rodzinnych) | Mila i Tadeusz na ulicy w Krynicy (?) ok.1938 r (ze zbiorów rodzinnych) | W roku 1937 lub może 1938 do Krynicy przenieśli się na stałe Tadeusz z Milą i dziećmi. Ich zadaniem było kierowanie filią. Wynajęli mieszkanie blisko Hali Targowej, a Mila od tego czasu wiele godzin spędzała w sklepie . Opowiadała później, że często zaglądał do niego Nikifor prosząc o wsparcie w postaci resztki wędlin. Nikt oczywiście wówczas nie przypuszczał,że kiedyś jego obrazki, malowane akwarelą, staną się obiektem poszukiwań kolekcjonerów. 31 października 1938 roku zmarł w dramatycznych okolicznościach Michał Lenda. Uczestniczył w pogrzebie swego przyjaciela Stanisława Pietrusińskiego, właściciela przedsiębiorstwa rzeźniczo - masarskiego w Brzesku i dostał ataku serca lub może udaru mózgu klęcząc przed jego trumną. Dla rodziny był to zupełny szok . Pochowano go w Tymowej w ogromnym grobowcu usytuowanym na szczycie cmentarnego wzgórza.
Grobowiec rodzinny na cmentarzu w Tymowej W grobowcu pochowani są Michał i jego żona Maria, ich synowie Tadeusz i Henryk, żona Henryka Zofia oraz ich syn Jerzy.
Był, jak opowiadano, wulkanem energii, człowiekiem, który własnymi siłami, w trudnych czasach stworzył dobrze prosperujące przedsiębiorstwo. Organizował w Tymowej tzw. „starszyznę wiejską”, pomagał finansowo w budowie siedziby straży pożarnej, mleczarni, wspomagał odnowienie zabytkowego kościoła. Udzielał także pomocy ofiarom wielkiej powodzi w 1934 roku. Sukces Michała byłby niemożliwy bez pomocy żony. Na jej barkach spoczywało wychowanie dzieci i pilnowanie dużego domowego gospodarstwa. Pod koniec życia najmłodszy syn Kazimierz mówił o niej pieszczotliwie „Pitulińcia”, lecz tak naprawdę była to kobieta obdarzona silnym charakterem. Po śmierci Michała firma działała nadal, prowadzona przez braci Henryka i Tadeusza. Nad Polską jednak zawisła już groźba wojny, która miała kompletnie zrujnować dotychczasowy tryb życia i przekreślić wszystkie plany na przyszłość. Okres okupacji hitlerowskiej babcia Maria i synowie Henryk,Tadeusz wraz z rodzinami oraz najmłodszy Kazimierz spędzili w Tymowej, gdzie funkcjonujące nadal gospodarstwo rolne zapewniało środki do życia. Zamężne siostry mieszkały w Krakowie (Myszka), Częstochowie (Lenka) i Krynicy (Zofia). W Krakowie przebywała także rodzina Jana. Lata 1939 -1945 to już zupełnie inna historia . Ruch oporu, Armia Krajowa działająca na ziemi brzeskiej, w okolicach Tymowej i Iwkowej ma niewątpliwie swoje opracowania, do których ja jednak nie mam dostępu. Wiem jedynie ze spisanego życiorysu ojca, że w 1943 r. wstąpił do AK . Nie walczył z bronią w ręku ale powierzono mu ważną dziedzinę zaopatrzenia partyzantów. Zresztą także inni członkowie rodziny byli zaangażowani w konspirację. W mojej pamięci pozostały przede wszystkim pojawiające się w domu tajne gazetki i wiadomości o księdzu z Tropia, z którym ojciec utrzymywał częste kontakty. Już wiosną 1945 roku Tadeusz wyjechał z Tymowej w poszukiwaniu nowego miejsca do życia dla siebie i swojej rodziny. Znalazł pracę w zawodzie, został bowiem dyrektorem przetwórni mięsnej w Krotoszynie w Wielkopolsce . Powołano go na to stanowisko z dniem 8 października 1945 r. W połowie roku 1946 dołączyła do niego Mila z córkami. I mimo, że jego pracę na tym stanowisku doceniano, ze względu na akowską przeszłość, Urząd Bezpieczeństwa nie przestał się nim interesować. Już w połowie 1945 urządzono w Tymowej zasadzkę, która jednak się nie powiodła. Aresztowano go w połowie grudnia 1951., korzystając z pretekstu jakim była awaria w jednym z zakładów mięsnych . Podczas procesu, w wyniku którego śledztwo umorzono, bronił go znany adwokat Stanisław Hejmowski, występujący później w obronie uczestników wydarzeń poznańskiego czerwca 1956 r. Ojciec spędził w więzieniu w Poznaniu niemal 2 lata co zrujnowało mu zdrowie. Tymowa podczas okupacji niemieckiej i w latach powojennych była miejscem, w którym zwłaszcza latem, często spotykały się dzieci i wnuki Michała i Marii. Wtedy było to stale jeszcze miejsce ważne dla rodziny. Maria przeżyła swego męża o 27 lat i zmarła w Tymowej w 1965 roku. Odeszło także pokolenie dzieci małżeństwa Lendów. Nawet spośród licznej gromady wnuków pozostało niewielu. Czas płynie nieubłaganie. Historię firmy i rodziny starałam się zrekonstruować na postawie dostępnych mi dokumentów, metryk, listów, świadectw i wreszcie opowiadań rodzinnych. Wielką stratą jest rozproszenie i zniszczenie archiwum, ksiąg rachunkowych itp. Niewiele jest także prywatnych rodzinnych dokumentów. Liczniejsze są fotografie lecz i tu są dotkliwe braki. Zadaję sobie np. pytanie co stało się z fotografiami Michała i Marii zrobionymi na początku ich wspólnego życia. Pamiętam, że wisiały w solidnych, ciemnych ramach w centralnym pokoju. Może jednak gdzieś się zachowały? Mam świadomość tego, że moja opowieść ma w sposób nieunikniony charakter subiektywny, w dużym stopniu zależny od tego jakie wiadomości przekazały wcześniejsze pokolenia. I tak np. w rodzinie nie zachowały się żadne informacje o mieszkających w Brzesku Ludwiku i Barbarze Lenda, rodzicach Piotra urodzonego w Tymowej 19.12.1906 i zamordowanego w obozie w Oświęcimiu. Czy rodziny Michała i Ludwika mogły łączyć jakieś związki pokrewieństwa? W świetle wspomnień moich i żyjących jeszcze moich krewnych jest to wątpliwe. Gdyby udało się odnaleźć więcej materiałów historycznych można byłoby stworzyć lepiej udokumentowaną historię firmy i rodziny. Magdalena Lenda - Warkoczewska |