Gwiazdy spod „Białej Gwiazdy” zagrały w Uszwi
(Marek Białka)
2014-08-19
W sobotnie popołudnie na obiekcie sportowo-rekreacyjnym w Uszwi odbył się piknik rodzinny, którego organizatorem było Stowarzyszenie „Łączy nas Uszew”. Niewątpliwie atrakcją sobotniej imprezy był mecz piłkarski oldboy’ów Wisły Kraków vs. drużyna LKS Uszew, w której zagrali nie tylko „starzy weterani”, ale także zawodnicy obecnego składu drużyny. Wspaniała, słoneczna pogoda, stała się przyczynkiem do tego, że nie tylko mieszkańcy Uszwi przyjechali obejrzeć sportowe widowisko. Na widowni można było zobaczyć miłośników piłki nożnej z miejscowości ościennych - starszych i młodszych. Tablice rejestracyjne samochodów pozostawionych na parkingu wyraźnie „mówiły” o miejscach pochodzenia wielu gości. Głównym motywem imprezy była integracja środowiska sportowego, które przez wiele lat aktywnie uprawiało sport, a dzisiaj mecze piłki nożnej stanowią dla nich nadal sporą atrakcję, a także formę aktywnego wypoczynku - zarówno na boisku, jak i przed telewizorem. - Chciałoby się nadal grać, ale już nie ta kondycja, co kiedyś. Można by rzec … wprawdzie duch jest nadal ochoczy, ale cóż z tego ... nie te lata i nie ten czas – mówi Grzegorz Szczygieł, niegdyś legendarny napastnik uszewskiego ludowego zespołu sportowego i wieloletni kapitan drużyny. Od samego początku drużyna ludowego zespołu nie dawała „wiślakom” wielkich szans na wygraną. Po kilku udanych akcjach, rozegranych na lewej i prawej stronie boiska, gospodarze prowadzili do przerwy 2:1. Pierwszego gola w bramkę Artura Sarnata, wycelował Przemek Cebula, niedługo potem asystę zaliczył Grzesiu Płachta po udanej akcji Janusza Cichostępskiego. Zdobywcą dwóch ostatnich bramek dla drużyny gospodarzy był Damian Tryliński, który zaledwie tydzień wcześniej stawał na ślubnym kobiercu. Po przerwie, piłkarze Gwardyjskiego Towarzystwa Sportowego, gdyż taką historyczną nazwą przez wiele lat nosiła drużyna spod Białej Gwiazdy, szybko zwarli szyki i … wnet doprowadzili do remisu. Strzelcami bramek byli m. in. Marek Motyka i Kazimierz Kmiecik. Potem już było tzw. wahadełko, czyli wynik o jedno oczko w górę - raz dla gości i raz dla gospodarzy. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 5:5. A więc … ? w systemie pucharowym konieczne były rzuty karne . I te obronione i te nie trafione. Ostateczny bilans bramek okazał się być korzystniejszy dla drużyny gospodarzy i to właśnie oni otrzymali (zachowali u siebie) puchar prezesa Stowarzyszenia. Oprócz wspaniałego widowiska sportowego, organizatorzy imprezy zapewnili również wiele atrakcji dla najmłodszych uczestników. Była dmuchana zjeżdżalnia i domek z kulek. Miłośnicy przyjemności kulinarnych też nie mieli powodów do narzekań. Firma cateringowa przygotowała smaczne potrawy grillowe, w tym również dla zawodników i zaproszonych gości. Na zakończenie imprezy, można było posłuchać muzyki biesiadnej i potańczyć … do woli. GALERIA ZDJĘĆ Marek Białka
|