Z Szczepanowa
(Czas)
1850-03-11
Dziś odbył się tu smutny obrzęd pogrzebowy niewygasłej u nas pamięci męża i kapłana ks. Jana Cybulskiego, który skończywszy 51 lat kapłaństwa, sprawowawszy przez 27 lat urząd Plebana w Szczepanowie, znużony wiekiem i pracami, w 75 roku życia przeniósł się do wieczności na dniu 4 marca b.r.
-Nie urodzenie, ani świętość przodków, ale prawe czyny, miłość chrześcijańska i rzadkie poświęcenie się dla dobra bliźnich zjednały mu szacunek, jaki doznał za życia i wdzięczność, jaką tysiące ludu nawet po zgonie długo zachowały i dzieciom swoim przekażą. W pierwszych latach kapłaństwa, będąc kapelanem przy szpitalu krakowskim w wolnych od obowiązku chwilach pilnie obznajmiał się anatomią i innymi umiejętnościami lekarskimi, a zostawszy plebanem umiał z niezmordowaną gorliwością nazbieranych wiadomości szczęśliwie używać ku ratunkowi ubogich i cierpiących parafian.
Założył u siebie apteczkę wraz z radą udziela lekarstw, przyczem jako pasterz, mając szczególniej na oku moralne wykształcenie powierzonego sobie ludu, udzielał napomnień i nauk duchowych, które przy tej sposobności osobliwszy wpływ na umysły wywierały. Parafia cała, którą prawdziwie ojcowską ukochał miłością, zawdzięcza jemu gruntowną umiejętność zasad chrześcijańskich i zapowiedzenie towarzystwa wstrzemięźliwości, które rzadko kędy tak powszechnie się przyjęło i tak zbawienne owoce przyniosło. Całe życie jego dowodził, co potrafi zdziałać kapłan nauką i przykładem i zamiłowaniem powołania swego.
Skutek z jakim przedsiębrał leczenie ciężkich, często nawet zastarzałych słabości, zjednał mu w całej okolicy sławę, ta iż kilkanaście mil osoby udawały się do niego, on zaś wszystkim bez znudzenia przyjmował w dom z gościnnością prawdziwie wzorową i nigdy od majętniejszych nawet nie przyjmował hojnie ofiarowane mu nagrody.
Wzmagający się osobliwie od roku 1836 napływ ludu zwrócił uwagę lekarzy i urzędu obwodowego bocheńskiego, gdy jednak przekonały się w fazie o ścisłej bezinteresowność i zbawiennych skutkach prac jego nie przeszkadzały mu w udzielaniu i nadal pomocy cierpiącej ludności. Chociaż wiek jego osobliwie zaś od początku roku 1850 wzmagająca się słabość, już blisko rokowały koniec życia tak osobliwszego męża nikt jednak nie chciał wierzyć temu, by ta niepowetowana strata już tak prędko trafić nas musiała, by tacy jak on ludzie , chociażby jak najdłużej żyli, dla dobra ludu, jednak zawsze umierają zawcześnie.
Nie jeden osobliwie z odleglejszych czytelników, gdy czytając te wiersze, dowie się o jego stracie uroni łezkę na ten papier, lub westchnienie głęboko, nie jednego zaskoczy ta nowina, właśnie w chwili gdy w celu poratowania zdrowia do Szczepanowa się wybrał, jak w samej rzeczy w czasie najcięższej słabości i nawet już po śmierci przybywające z dalsza osoby żalem i narzekaniem smutne powracały do domu.
Licznie zgromadzone duchowieństwo, nieprzeliczne tłumy ludu, błogosławieństwa głośne, łzy wdzięczności i smutek powszechny towarzyszyły mu do grobu. Bóg litościwy już wymierzył nagrodę duszy przez cały ciąg życia sam tylko tchnący miłością.
źródło: Czas, nr 58 z dnia 11 marca 1850 r ( pisownia oryginalna)
Nadesłał: Tadeusz Drabant 19 czerwca 2014 r.
|