Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Wiadomości sprzed laty.  (bap)  2014-11-18

We Lwowie, 18. lutego 1908.
Szanowni Przyjaciele!

Ponieważ jestem we Lwowie, więc muszę Wam napisać, co mię do tego spowodowało, że tu przyjechałam.

Wyczytałam z gazetki „Zorzy Ojczystej", która właśnie stąd wychodzi, że która dziewczyna życzyłaby sobie i zdolna byłaby, a oczywiście za dozwoleniem rodziców mogłaby przyjechać do Lwowa, to mogłaby tu w "Pomocy przemysłowej kobiet" nauczyć się wyrobu koronek, klockowych guziczków w różnym gatunku i kapeluszy słomianych.

Więc i ja przyjechałam za staraniem p. nauczycielki Henryki Delwechio z Iwkowy, pow. brzeskiego, która mię aż tu na miejsce przyprowadziła, za co Jej składam serdeczne „Bóg zapłać". Gdy tu jechałam, to mi zaczęły bardzo odradzać w drodze nawet osoby więcej kształcone, żebym nie jechała, bo to pewnie tylko chcą wyzyskać, że to jest niemożliwe, żeby daremnie uczyli i utrzymywali na swój koszt. Ale pokazało się, że nie dla wyzysku, tylko rzeczywiście dla korzyści tej osoby, która tu przyjeżdża na naukę. Jak to mówią, odważny w karty gra, bo bez odwagi nie ma nic. Otóż i ja nie zważając na ludzkie odradzanie, przyjechałam tu szczęśliwie i jestem trzeci tydzień i nauczyłam się już kilkanaście wzorów guziczków i kilka wzorów koronek, oczywiście z dobrej chęci pań nauczycielek ze stowarzyszenia kobiet „Pomoc Przemysłowa", które daremnie uczą i starają się o pilność uczenicy.

Na razie nie mogę się czem innem odwdzięczyć, jak tylko tym Paniom Nauczycielkom składam najserdeczniejsze podziękowanie za ich trud. Jestem tu na opiece jednej z pań z Redakcji „Zorzy Ojczystej" Chorążczyzna  l. 22 i chociaż przy rodzicach byłam, to się i więcej o mnie nie starali.

Nietylko chodzę na lekcje do szkoły, ale korzystam tu z różnych zgromadzeń i zebrań, które mię bardzo zajmują i wiele pouczają. Każdej niedzieli są tu odczyty i pogadanki dla dziewcząt służących tych pań, które należą do redakcji „Zorzy Ojczystej". Ostatniej niedzieli był ciekawy odczyt o „Weselu" Wyspiańskiego, na którem byłam dzień przedtem w teatrze, t. j. w sobotę 15. lutego i które mię bardzo zajmowało.

Szanowni Przyjaciele i Przyjaciółki! Czytając tę gazetkę „Zorzę Ojczystą" tak w domu, jak i tu zauważyłam, że byłaby ona potrzebną w każdym domu naszej lwkowy, ponieważ w niej jest dużo pouczającego dla rodziców o wychowaniu dzieci i dla dziewcząt, o porządkach domowych i o wszystkiem, w dodatku jest „Listek" bardzo ładny, który dzieci mogą czytać. Po dziś dzień jeszcze dużo u nas jest takich domów, w których ludzie razem z bydłem mieszkają, ale i kilka takich, co mają porządek, to tacy właśnie tam się wyśmiewają z tych, że ,”tam państwo, utrzymują porządek” ! A więc, co mamy jedna czyli jeden drugiego obmawiać, jak to bywa po wsiach przy skubaniu pierza, czy przędzeniu kądzieli, to lepiej sobie wziąć taką gazetkę i przeczytać starszym raz drugi i dziesiąty, a wtenczas w każdym domu będzie porządek i dzieci inaczej będą wychowane i wszyscy będziemy wtenczas panami, a nie będzie jeden drugiemu wydziwiał.

A więc Szanowni Przyjaciele i Przyjaciółki o ile możecie, to prenumerujcie gazetkę „Zorzę Ojczystą, nikt nie powinien na czytanie żałować tych kilkanaście centów, nieraz się i więcej wyda na niepotrzebne rzeczy. Prawda, że przy gospodarstwie mało czasu, ale są przecież i wolne chwile, naprzykład w święto, albo przy słotnym dniu. A może się dwóch albo dwie osoby poskładać na jedną gazetkę pod jednym adresem.

Kończę ten list i serdecznie Was pozdrawiam

Stefka z lwkowy.

 

Zorza Ojczysta, Lwów, marzec 1908 r. nr.3 str.41 i 42 (pisownia oryginalna)

 



Iwkowa. 19. marca 1908.
Szanowna Redakcjo !

Prawie półtora tygodnia już minęło od czasu mojego przyjazdu ze Lwowa i dopiero dziś zabrałam się do listu. Przyjechałam do domu w niedzielę w południe, bez żadnych przygód. Nauka moja nie poszła na marne, bo zaledwie się dowiedzieli we wsi o moim przyjeździe, wiele dziewcząt i kobiet przez ciekawość poprzychodziło  do mnie, chcąc zobaczyć owoce mej nauki. Nie chciały wierzyć abym ja sama to wszystko robiła, a przecież sama widzę, że ta moja nauka nie była tak trudna, jak ją sobie przedstawiałam.

Jestem bardzo wdzięczna Szan. Pani A. z Red., iż się mną zaopiekowała prawdziwie po macierzyńsku, o czem nie zapomnę nigdy. Rozpoczęłam już naukę guzików, na którą zgłosiło się na razie 10 uczenic i to z chęcią coraz większą robią, brakło mi jednak materjału i naukę musiałam przerwać dopokąd mi ze Lwowa nie nadejdzie.

Co do gazety „Zorzy ojczystej" to i to dosyć mi się udało namówić, ale czy rzeczywiście z tej obiecanki co będzie, to jeszcze na pewno nie wiem, gdyż z początkiem to bardzo trudna rzecz przekonać nasze dziewczęta i kobiety, o pożytku tej gazety.

Nie mogłam się z początku przyzwyczaić do wsi, taki spokój tu wszędzie, żadnego ruchu tu niema: między chłopami jeszcze jako tako, ale między kobietami żadnego, oprócz bajek.

Chociażbyśmy z córką p. nauczycielki Delwechio chciały urządzić jakie zebranie, to tyle tu nieprzyjaciół mamy i tyle trudności, że kto wie czy by się to udało. Jedynie będę się starała o rozszerzenie „Zorzy Ojczystej".

Kończąc ten list jeszcze raz składam Szan. Redakcji najserdeczniejsze podziękowanie za opiekę.

Stefka z Iwkowy.
p. Tymowa.

Zorza Ojczysta, Lwów, kwiecień 1908 r. nr.4 str.58 (pisownia oryginalna)

W Niedzwiedzy dn. 25. marca 1908.
Szanowna Redakcjo!

Ucieszyłam się wraz z dwiema prenumeratorkami niezmiernie waszym liścikiem, który otrzymałam 21. stycznia i dziękuję bardzo uprzejmie za pamięć. Już to trochę za późno odpisywać no! ale przysłowie mówi iż „lepiej późno niż nigdy", tak też i ja że nie odpisałam pierwej, to jeszcze i teraz będzie na czas.

Szanowna Redakcja zapytywała się, czy w Niedzwiedzy jest dużo dziewcząt, jak te prenumeratorki, otóż u nas są dziewczęta ale tylko w zimie, gdyż na lato wyjeżdżają do Prus i Danii na robotę, prawie wszystkie, zostają tylko u zamożniejszych gospodarzy, te które mają robotę około gospodarstwa  w domu i polu, latem i zimą. Te dziewczęta co
we wsi zostają to znają „Zorzę", a nawet czytają, pożyczając sobie u tych dziewcząt co ją prenumerują, ale te, co tylko na zimę do wsi przyjeżdżają z pewnością nie znają.

Czytelnia u nas istnieje dopiero od roku 1906, założona staraniem koła T. S. L. im. Tad. Kościuszki w Krakowie, dnia 16. kwietnia. Zrazu było kilka zebrań, z których korzystali przeważnie mężczyźni, gdyż u nas kobiety umieją cokolwiek czytać na książce do modlenia, a gazet i pożytecznych książek, to one ani nawet nie oglądają, gdyż dopiero 10 lat jak mamy we wsi szkołę, to skądże one by się mogły pierwej nauczyć czytać i pisać, więc też i na zebrania do Czytelni nie chodziły. W Czytelni mamy książki i pożyczają je najczęściej dzieci, co chodzą do szkoły. U nas w zimie wieczorami, zajmujemy się przeważnie przędzeniem lnu na płótno i skubaniem pierza. Przy pracy śpiewamy pieśni nabożne, a młodzież i narodowe. Znajdzie się ten i ów dom, gdzie dzieci czytają głośno domownikom pożyczone książki, zresztą babunia coś opowie o dawniejszych czasach i na tem koniec.

Zamieszczam tu także odpowiedzi na zapytania umieszczone w 2-gim Nr. „Zorzy".
1. „Zorzę" odbieram sama.
2. Czytam wspólnie z innymi w rodzinie.
3. Cały numer od początku do końca czytamy.
4. Jak wyczytam co ciekawego, to rozmawiam o tem także z innemi dziewczętami.
5. Podobają mi się w „Zorzy" powieści   wierszyki i rady gospodarskie, podobają mi się
  r ó w n i e ż  i  h a s ł a  r ó w n o u p r a w n i e n i a    k o b i e t.
6. Dla mnie bardzo zrozumiałą jest „Zorza",    a inne dziewczęta mówiły mi że tak samo.
7. Chciałabym, żeby więcej pisywały do   „Z o r z y "  d z i e w c z ę t a w i e j s k i e  i  o p i s y w a ł y   z w y c z a j e i o b y c z a j e z e w s i .
8. Pisałabym i ja to, co dopiero wyżej   wymieniłam, ale nie mam do tego wprawy i czasu,   gdyż jestem zajęta gospodarską pracą.
9. Gazety czytam: Obronę ludu. Gazetę   chłopską i Przewodnik Kółek rolniczych, książki historyczne i gospodarskie.
10. Gazety prenumeruje nasz Ojciec, a książki wypożyczam z czytelni.
11 . Mnie zajmują najwięcej powieści historyczne i nas u zwykle najchętniej takie bywają   czytane.
12. Starsi mężczyźni i kobiety nie umieją czytać. Dziewczęta i młode mężatki są chętniejsze do czytania niźli chłopcy, gdyż chłopcy w wolnych chwilach zajmować się lubią grą w karty, a dziewczęta i mężatki zajmują się książkami.
13. U nas nie kupujemy książek ponieważ mamy je w czytelni.
14. Książek przeczytałam około 60.
15. Dzieci, bracia i siostry, młodsi odemnie czytają „Listek".
16. Najlepiej im się podobają w Listku powiastki.

Kończąc niniejsze pismo przepraszam Szanowną Redakcję za zwłokę w odpowiedzi i co jest niedokładnie napisane, to proszę mi przebaczyć, gdyż ja prosta dziewczyna wiejska, ładniej i lepiej pisać nie umiem. Serdeczne pozdrowienie i uścisk dłoni zasyłam                     

Marja Kunianka z Niedźwiedzy,
poczta Porąbka Uszewska.

Zorza Ojczysta, Lwów, kwiecień 1908 r. nr.4 str.59 (pisownia oryginalna)


Iwkowa 9 maja 1908.
Szanowna Redakcjo!

Dziś dopiero mam czas wolny na napisanie listu, bo doprawdy do tego czasu byłam bardzo zajętą rozmaitemi sprawami. Przygotowywałam się do jazdy do Ameryki i to mi tyle czasu zajmowało. Dziś jednak, kiedy już postanowiłam do Ameryki nie jechać, uspokoiwszy się zupełnie zabrałam się do odpisania szanownej Redakcji.

Zapytywała mi się Pani A. o naukę guziczków; otóż już skończyłam. Moje uczenice już będą odsyłać niedługo guziczki. Co do koronek, to tylko sama robię o ile mam czas. Teraz więcej czasu poświęcę robieniu koronek, bo już nie będę tą myślą o Ameryce tak zajęta. Jestem nawet zadowolona, że nie jadę. Tu w mojej wiosce pomału zaczynają się garnąć dziewczęta do czytania. Zjednałam sobie znów nową prenumeratorkę t. j. Teklę Turkównę, której „Zorzę" proszę posełać. W jesieni sądzę, że ich do czytania prędzej nakłonię, bo będzie się zbliżał koniec robót.

Książki, które dostałam od kochanej Redakcji, bardzo mie zajmowały, szczególnie pod tytułem „O Maryi Wysłouchowej". Składam serdeczne za nie podziękowanie. Dziękuję bardzo za list do mnie napisany, którym się bardzo ucieszyłam i proszę z nieśmiałością nadal o mnie nie zapomnieć.

Całuję rączki wszystkim Paniom z Komitu „Zorzy" i pozdrowienia serdeczne zasyłam

Stefcia z Iwkowy.

Zorza Ojczysta, Lwów, czerwiec 1908 r. nr.6 str.68 i 69 (pisownia oryginalna)

Iwkowa, 20. maja.
Szanowna Redakcjo!

Posyłając prenumeratę dla nowego czytelnika, donoszę, że co do tej książki o kuchni jarskiej, to zaczekam cierpliwie do jakiego końca, ale teraz proszę wielce Szanowną Redakcję o nabycie i przysłanie mi innych książek, gdyby to było możebnem i niezbyt trudnem do spełnienia. Najprzód Orzeszkowej - „Nad Niemnem", ażeby posiadać choć jedną książkę tej wielkiej kobiety, gdyż jej pismnie znam, bo u nas na wsi bardzo trudno wogóle, o jakie książki Orzeszkowej. Czytałem tylko „Obrazek z lat głodowych" - tak ślicznie napisany. A drugą książkę, gdyby można, to Sienkiewicza - „Na polu chwały" a gdyby to było nie do spełnienia, to w takiem razie, niech mi już sama Redakcja wybierze i przyśle, a ja chętnie odeślę należytość.

Zapytuję Szanowną Redakcję, czy jest jaka książka, ażeby mnie mogła pouczyć o naszym Krakowie, i która opisuje te drogie pamiątki, które każdy Polak znać powinien. Chciałbym kiedy jechać do Krakowa, to bym już miał wszystko wyjaśnione. Zdaje mi się, że kiedyś Bojko o takiej książce wspomniał i że ją napisał nasz sławny malarz Walery Eljasz. Tylko nie wiem, gdzie ją nabyć a co najważniejsza, ile kosztuje i czy przystępna dla chłopa.

Teraz u nas na wsi nie pozostaje dużo czasu na czytanie, to też nikt nie czyta z wyjątkiem niedzieli. W niedzielę to się zejdzie kilku gospodarzy i czytają gazetę, lub też prowadzą jaką pogawędkę o polityce, a gosposie to wolą zajmować się bajkami i nawzajem się obgadywać, chociaż nie wszystkie, bo są i takie, którym nie można nic zarzucić.

Wieczorem, gdy człowiek zejdzie z tego pola pracy, to najprzód musi się trochę oczyścić z potu i prochu, nim się zabierze do jakiego posiłku, a potem dopiero bierze do ręki gazetę, lub książkę. Ale cóż, skoro nie można nijak usiedzieć nad gazetą, bo ta noc, prawie cudowna woła człeka na pole, gdzie wyszedłszy nad jaki staw, lub rzeczkę może się nasłuchać grania tych żab polskich, lub śpiewu słowika w gąszczach albo kwilenia przepiórki w zbożu. W końcu idzie się spać do stodoły na siano, by znów na jutro mieć siły do pracy i tak schodzi z dnia na dzień. Mimo to wszystko przecież znajdzie się zawsze jaka chwilka czasu na przeczytanie czegoś pożytecznego, już to w południe już to wieczorem; a gdy się jeszcze dostanie do rąk książkę historyczną, powieściową, to już człowiek wtedy nic nie czuje, czytałby i do rana. Ale takie książki są drogie a pożyczyć nie ma gdzie i to jest bieda. Więc jeszcze raz proszę o powyższe książki, polecając się pamięci Redakcji. Numera z poprzedniego roku, wysłane przez Redakcję, otrzymałem, za które na tem miejscu  dziękuję wielce. „Zorza" podoba mi się bardzo i wszystkim, którzy ją czytają, tylko jest pragnieniem naszem, ażeby ona się zmieniła kiedyś z miesięcznika na dwutygodnik, co daj Boże rychło. Niech Bóg błogosławi cnym Paniom za prace między ludem, bo tej oświaty trzeba dużo - bardzo dużo.

Jan Nakielny.

Przypisek od Redakcji.

Dla wyjaśnienia żądających książek, donosimy - że „Nad Niemnem" Orzeszkowej wyczerpane t. j. wyprzedane zupełnie, również jak i kuchnia jarska. „Na polu chwały” Sienkiewicza, kosztuje aż 12 kor. a „Przewodnik po Krakowie" 6 kor. Posyłamy przynajmniej „Opis katedry na Wawelu" - jaki mieliśmy u siebie.

Odpowiedzi Redakcji.

P. J. N. w Iwkowej p. Tymowa. Umieszczając list Wasz dziś w numerze, wysełamy równocześnie kilka książeczek, ale jak to donosimy juz w przypisku nie te, których żądaliście. Przeczytajcie uważnie w „Rozmaitościach" dzisiejszych ó biblioteczkach wędrujących, czy nie dałoby sie to u Was założyć ?

Serdecznie pozdrawiamy.

Zorza Ojczysta, Lwów, lipiec 1908 r. nr.7 str.105 i 112 (pisownia oryginalna)

                                                       Iwkowa
Szanowne Panie!

Bardzo to brzydko z mej strony, że tak długo nie pisałam, ale doprawdy nie moja w tem wina; zajmując się szyciem, teraz szczególniej dużo mam roboty; muszę też przy gospodarstwie, rodzicom pomagać, gdyż są już w podeszłym wieku.

A teraz donoszę coś o naszej Iwkowej. Z moich uczennic mogłabym śmiało powiedzieć, że tylko kilka, rzeczywiście, gdyby im w domu dozwolono, z chęcią robiłyby guziczki, ale reszta, to nie dbała nawet na tak łatwą robotę. To też bez jakichkolwiek własnych chęci z ich strony nie zdołam ich wciągnąć w tę robotę. Za wiele przeszkód jest ze strony matek i to starszych, bo ogromnie jeszcze zacofane i wogóle, boją się jakiejś nowości. Być może, że młode pokolenie, czego każdy pragnie, będzie postępowsze. Daj Boże! To mnie jedynie pociesza, że nasza kochana Zorza w wielu domach znalazła uznanie i z przyjemnością ją czytają. Dobre więc, że tych kilka numerów rozchodzi się po wsi z ręki do ręki Zauważyłam, że z zajęciem ją czytają, czego dawniej nie było. Sądzę, że z latami nasza Iwkowa pod względem czytania posunie się znacznie naprzód: mówię o kobietach, bo mężczyźni prawie każdy wypożycza sobie z czytelni i czyta.

Dziewczętom małym i chłopcom bardzo się podoba Listek. Każde wyczekiwało tego Listka, a tu przez jakiś czas nie przychodził! Naszem ogólnem pragnieniem jest, by Zorza zmieniła się na dwumiesięcznik. Czas teraz zimowy, to też przypomina mi się mój pobyt  we Lwowie, w zeszłym roku, gdy byłam przez kilka tygodni w kochanej Redakcji - ucząc się guziczków i  koronek w Stow. Pomocy przemysłowej. Tak przyjemnie mi tam czas zeszedł, tyle miłych wspomnień mam z samych wyborów wówczas, to też z chęcią bym się jeszcze powróciła! Zupełnie inne życie widzi człowiek w mieście, wszędzie gorące chęci tego dążenia naprzód, nie wstecz, jak to niestety dzieje się po wsi. Jednak szersze i trudniejsze pole do działania jest na wsi, gdyby tylko człowiek nie ustawał w tem działaniu ? Dążeniem wszystkich przecież jest, aby ten ciemny, biedny lud milionowy przejrzał, boby mu przecież lepiej było?

Mamy tu rzeczywiście naszą kochaną nauczycielkę, która też wiele robi dla ludu, to też bardzo zasmuciliśmy się wiadomością, że Ją przenieśli, wprawdzie na bardzo dobrą posadę, ale dla nas to strata ! Jeszcze jest u nas, gdyż dekretu przeniesienia jeszcze nie ma.

Rozpisałam się na dobre, bo też dawno nie wywnętrzyłam się do szanownych Pań, a zdaje mi się, że z Niemi rozmawiam. Z powodu świąt i Nowego Roku spieszę z życzeniami aby szanowne Panie jak najprzyjemniej i w szczęściu dnie spędziły, a ja abym się choć w części mogła wywdzięczyć za pamięć Ich i dobroć.

Stefa z Iwkowy.

Odpowiedzi Redakcji.

P. Bronisława T. w Iwkowej p. Tymowa.

Odnośnie do wyrażonych powyżej obaw, nie radzimy przyjeżdżać teraz do Lwowa i dlatego nie odpisywaliśmy dotychczas.

Zorza Ojczysta, Lwów, lipiec 1909 r. nr.1 str.14 i 16 (pisownia oryginalna)


Nadesłał: Mariusz Gałek

10 listopada 2014 r. 




comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2025 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com