Nowe fakty w sprawie oszustwa w Brzesku.
(Kazimierz Piwowarski)
2014-11-13
W grudniu 2011 roku opisywałem historię oszustwa, jakiego dopuściła się firma M. z Brzeska w stosunku do konkurencji i chciałbym przypomnieć w skrócie te wydarzenia, abyście Państwo mieli pełen obraz sytuacji i tego, co jest dalszym ciągiem tamtych zdarzeń, czytaj »
W firmie OKNODEM w Brzesku pojawił sie Pan Wilk jako przedstawiciel niemieckiej firmy i chciał nawiązać współpracę, ale warunki, jakie proponował, niezbyt zachęcały do takowej , wobec tego zapowiedział konsultacje z mocodawcami i ponowną wizytę. Pojawił się i zakupił 9 typowych okien za gotówkę i obiecał, że znowu będzie. Oczywiście tak zrobił, ale termin wizyty nie był przypadkowy, bo w okresie zimy, kiedy producent stolarki budowlanej ma trudności i każdy klient jest mile widziany. Złożył bardzo duże zamówienie na bardzo nietypowe okna (duże wymiary, łuki, trójkąty itp.) na kwotę ok. 180000 zł netto i wpłacił zaliczkę (20000 zł – skromnie, ale jest zima i dla producenta każdy grosz cenny). Wszystkie arkusze zamówienia sporządzone były na programie komputerowym znanego krakowskiego producenta okien. Programem tym posługują się wyłącznie przedstawiciele tej firmy. Kto w Brzesku jest przedstawicielem ?-firma M.! Oknodem wywiązał się terminowo z zamówienia, ale zamawiający przepadł jak kamień w wodę. Prywatne śledztwo właścicieli Oknodemu pozwoliło namierzyć oszusta. Pan Wilk okazał się Szymonem D. i był w szoku, gdy został namierzony przez właścicieli Oknodemu. Kolejne prywatne śledztwo pozwoliło ustalić, że w/w 9 okien zostało zamontowane na obiekcie sportowym k/Wierzchosławic, tak, tak - przez firmę M. ! W pierwszej rozmowie D. vel Wilk przyznał się do działań na szkodę Oknodemu, ale nadmienił, że o dalszych swoich poczynaniach w kwestii naprawy szkody poinformuje po konsultacjach, jak to określił, ze swoimi mocodawcami. Konsultacje były do przewidzenia i właściciele Oknodemu oddali sprawę w ręce wymiaru sprawiedliwości.
Determinacja i droga przez mękę.
W wielkim skrócie: przesłuchania, konfrontacje, zażalenia,czasami bezradność, umorzenia, odwołania i walka o sprawiedliwość! Wszyscy wiedzieliśmy o powiązaniach D. z właścicielami firmy M., ale jak to udowodnić?
Linia obrony właścicieli firmy M. polegała na twierdzeniu, iż D. nigdy wcześniej nie znali i nie mieli z nim nic wspólnego. Poznali się przy okazji tej sprawy, kiedy przyszedł do nich z ofertą współpracy i właśnie kazali mu kupić 9 okien w Oknodemie, żeby go sprawdzić ! No cóż, wytłumaczenie godne ich poziomu.W uproszczeniu, polskie prawo zakłada, że jeśli nawet wszystko wskazuje na to, iż zostałeś oszukany podstępnie i z premedytacją, to jeśli nie udowodnisz, że oszust z góry to założył, pozostaje ci tylko poczucie bezsilności i niesprawiedliwości, bo on się śmieje, że chciał być rzetelny, ale coś mu nie wyszło!
Wcześniej Policja, a później prokuratura nie mogła się dopatrzyć brzydkich działań zarówno ze strony D. jak i firmy M., które mogłyby zaprowadzić ich przed oblicze Temidy i umarzano sprawę. Jedynie D. oskarżono o posługiwanie się fałszywymi dokumentami i nazwiskiem WILK i skazano na grzywnę. Nasuwa się pytanie, jeśli działał dla niemieckiej firmy, to dlaczego w konspirze? Dlaczego nie umiał podać ani nazwy, ani adresu tej firmy?
Zaświeciło jednak światełko w tunelu dla poszkodowanych, bo kiedy wreszcie dzięki wysiłkom i determinacji udało się doprowadzić do sprawy sądowej, udało im się dotrzeć do przedsiębiorcy z Wiednia, który zadał kłam linii obrony oszustów. Niestety, tego, co powiedział policjantom, nie potwierdził pod przysięgą w przybytku Temidy! Nagle doznał amnezji czy może otrzymał instrukcje ? W każdym bądź razie triumf oskarżonych i rozpacz poszkodowanych, ale i niemała konsternacja sądu. No cóż, niektórym nawet krzywoprzysięstwo lekko przychodzi, jednak oliwa sprawiedliwa.... ale to później.
Walka o sprawiedliwość trwa, następuje odwołanie do sądu w Tarnowie. I stał się cud!
Żona D., której on chce odebrać prawa rodzicielskie do dwóch córeczek i chce zabrać jej dom , który otrzymała od swoich Rodziców, załamana kontaktuje się z właścicielami Oknodemu i prosi o spotkanie. Chce na nim przekazać pewne nagrania.
Nieufny i zapobiegliwy D. nagrywał na dyktafon wszystkie spotkania z panami R.i M., czyli właścicielami firmy M.!, w okresie sądowych zmagań. Dlaczego? Bo chciał mieć gwarancję, że panowie nie zostawią go na lodzie po tym, co dla nich zrobił. A gdyby im to przyszło do głowy, to on wszystko ma na taśmie. Są tego długie godziny. Wspomnienia dotychczasowej owocnej współpracy i znajomości, nawet przyjaźni, a przecież poznali się co tylko, jak zgodnie zeznawali pod przysięgą w sądzie!. Ustalają stawki godzinowe dla D. i inne koszty, które ponosi, nadstawiając za nich karku. Obiecują mu zabezpieczenie na przyszłość za to, co dla nich zrobił na niwie doprowadzenia konkurencji do bankructwa. Przekazują kwoty dla pana mecenasa, który broni D. (dlaczego?, jeśli nie mają z tym nic wspólnego i wg. zeznań w sądzie sami czują się oszukani i poszkodowani przez D.) Ubolewają też bardzo, że sprawy nie potoczyły się, tak jak sobie zakładali, ale teraz trudno, muszą walczyć, żeby nie ponieść konsekwencji. R. jest tak pewny siebie, że rzuca hasło: „Jak wygramy, to k..a zażądamy zwrotu zaliczki!” Jakiej zaliczki, jeśli nic z tym nie macie wspólnego?
Biedny przedsiębiorca z Wiednia, który krzywoprzysięstwem w sądzie ratował im tyłki, jest w jednej z rozmów bezlitośnie obśmiany. D. w chwili szczerości i aby wytworzyć atmosferę grozy, opowiada właścicielom firmy M., że ma również inne poważne kłopoty z wymiarem sprawiedliwości, bo jest podejrzany o udział w grupie przestępczej wyłudzającej odszkodowania od firm ubezpieczeniowych za lewe stłuczki. Uświadamia im, że nie mogą go zostawić bez pomocy, bo przecież bardzo się naraża dla nich, a tu jeszcze ta sprawa. I tu opowiada im w szczegółach o tym wyłudzaniu, biorąc na siebie ok. 300 zdarzeń! Sam podaje się na talerzu wymiarowi sprawiedliwości, ale oczywiście nigdy nie zakładał w najczarniejszym myślach, że oprócz niego ktoś jeszcze usłyszy te nagrania.
D. nagrywa również spotkania z panem mecenasem. Wstyd i żenada, mówiąc krótko. Właściciele firmy M. targują się z panem mecenasem o kwoty, które mają płacić za jego usługi. Targują się jak przekupki! Pan mecenas podnosi na każdym kroku swoje ogromne zasługi w ich obronie, aby uzasadnić wysokość kwot, które muszą płacić i opisuje swoje działania mające zapewnić zwycięstwo w sądzie. Nie wiem, czy to podlega karze, czy tylko osądowi moralnemu, ale chwały człowiekowi wykształconemu za pieniądze podatników i mającemu być sprawiedliwym przedłużeniem ramienia Temidy na pewno nie przynosi.
Nawiasem mówiąc, w jednej z rozmów D. opowiada właścicielom firmy M., że mecenas musiał taką to a taką kwotę dać pani prokurator za umorzenie sprawy, a z innym prokuratorem był na kolacji, aby załatwić przychylność itp. Pytanie: Konfabulacja D., aby przekonać ich co do zasadności dużych kosztów procesu, czy może nie ? Ta sprawa też powinna być dokładnie wyjaśniona. Czekamy na rozprawę w Sądzie Apelacyjnym w Tarnowie. Kazimierz Piwowarski
|