Wspomnienie o płk. Janie Zydroniu 1945 - 2015
(Emilia i Jerzy Zydroniowie)
2015-01-23
„A ty mnie na szczęśliwe wyspy zawieź i ty mnie ukołysz i uśpij”
Jeszcze nie tak dawno był wśród nas, jak zwykle czynny, pełen energii i dobrego humoru. Janek urodził się w 1945 roku w Brzesku jako syn Stefana i Joanny ze Starklów. Dzieciństwo i lata licealne spędził w najpiękniejszej dzielnicy naszego miasta tuż obok pałacu i parku Gotza oraz zakładu piwowarskiego w którym jak nieco podrósł dorabiał sobie drobne sumy, wykonując drobne prace np.: klejenie etykiet na butelki. W Liceum Ogólnokształcącym był szczęściarzem bowiem uczyli go profesorowie z okresu przedwojennego sami wszechstronnie wykształceni znający zasady metodyki nauczania, etyki zawodowej, byli wzorcami dla swoich uczniów ( Czesław Złonkiewicz i jego żona Elżbieta, Błażej Palej, Helena Bystrzyńska i wielu innych) Janek był pojętnym uczniem - nawet chemia, która na początku Go nie interesowała - zafascynowała Go do tego stopnia, że była przedmiotem dodatkowym na maturze i dała mu bilet wstępu na Wojskową Uczelnię Chemiczną w Krakowie. Zainteresowanie wojskiem wśród młodych chłopców w tamtym okresie było ogromne. na 250 kandydatów – przyjęto 120 a po trzech latach zostało 54. W 1966 r/ Jan Zydroń ukończył szkołę oficerską ze stopniem podporucznika. Zdał również egzamin i otrzymał cywilny tytuł technika chemika. A potem zaczęła się wędrówka po świecie. Wymarzył sobie jednostkę w Opolu - 10 Sudecką Dywizję Pancerną. Nie przypadkowo – z Opola pochodziła Jego dziewczyna – przeurocza pielęgniarka, która potem została Jego żoną. W 10 Sudeckie Dywizji Pancernej J. Zydroń został dowódcą 58 Kompanii Chemicznej - wtedy poważnie planował swój szlak chemiczny, swoją karierę. Różne miał propozycję ale On wybrał linie przyśpieszoną i rok wcześniej został porucznikiem. Żona nie protestowała, kiedy zdecydował się na „ złoty fundusz” czyli linia, która stawiała najwięcej wymagań, z przymusowymi przeprowadzkami całej rodziny. W Opolu służył do 1972 r. Następnie wezwano Go na testy, w tym z języka rosyjskiego. Rozmowa i testy wypadły nadspodziewanie dobrze, że został zakwalifikowany na studia w Akademii Techniczno – Dowódczej w Moskwie. Na podjęcie decyzji miał kilka sekund. Wyraził zgodę chodź nie znał zdania żony na ten temat. Do Związku Radzieckiego po trzech m-c przyjechała żona z córeczką Kasią. W Moskwie zamieszkali w prawdziwej wieży Babel.W 14 - piętrowym bloku mieszkało 20 narodowości. Łatwo nie było. Dziecko do szkoły dowożono 50 km. Na koniec studiów otrzymał dyplom na którym widniało 77 piątek i jedna czwórka. Studenci mieli obowiązek pisania 2 – ch prac magisterskich. Nie łatwa była również ich obrona – ale nasz bohater z Brzeska okazał się prymusem.Po skończonych studiach zamierzał wrócić dom Opola. Zwierzchnicy woleli jednak by realizował się w Zgorzelcu. Na stanowisku dowódcy pułku chemicznego. Dowodził 500-set żołnierzami - a praca była rozmaita i wyczerpująca. Nawet zabawę sylwestrową w 1979 przerwała mu awaria kopalni węgla brunatnego w Turowie. Również i w stanie wojennym nie było łatwo. 12 X 1983 r. awansował na podpułkownika. Na drugi dzień urodziła się druga córka Madzia. 3 listopada tego samego roku został przeniesiony do Wrocławia, gdzie pracował w Sztabie Śląskiego Okręgu Wojskowego. Nie opuszczając drogi „ złotego funduszu” podjął się podyplomowych studiów operacyjno – strategicznych w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie i pilnie uczył się j. niemieckiego. Dzięki temu wszedł w skład grupy monitorującej przestrzeganie traktatów rozbrojeniowych. W 1990r. został szefem Wojsk Chemicznych Śląskiego Okręgu Wojskowego. Podlegały mu Dolny i Górny Śląsk, Pomorze i Wielkopolska. 1994 r. w wraz z prezydentem Lechem Wałęsą brał udział w obchodach 50 –tej rocznicy desantu aliantów w Normandii. Później było wiele dyspozycji – Liban, Kraków a w konsekwencji został dalej we Wrocławiu. Przez 6 lat był szefem Regionalnego Sztabu Wojskowego. Tu zastał Go rok 1997 z wielką powodzią. W sztabie kryzysowym kierował ponad 2 000 żołnierzy. Następna powódź w Kotlinie Kłodzkiej. Rok 2000 był dla Janka wyjątkowo smutny bowiem umiera żona. 12 marca 2002 w Porajowie z Czechami i Niemcami razem przejechali do Zittau, gdzie nastąpiło symboliczne podpisanie dokumentu o wejściu Polski do struktur wojskowych NATO. W 2002 r. przypadek (kontuzja więzadeł krzyżowych prawego kolana ) operacja, długotrwałe leczenie nie pozwoliło już objąć stanowiska w Sztabie Generalnym w Warszawie, chociaż mundur generalski był już uszyty na miarę. Po odejściu na emeryturę dalej mieszkał w Zgorzelcu. Dwa lata temu wrócił do Brzeska, gdzie ponownie się ożenił – miał jeszcze różne plany i wiele do zrobienia. Był człowiekiem czynu – był również współzałożycielem Koła Stowarzyszenia Chemików Wojskowych gdzie pełnił role prezesa. Był również przez długi lata myśliwym, kochał przyrodę i dbał o nią. Za swoje osiągnięcia otrzymał wiele podziękowań i odznaczeń i tak m.in. został odznaczony Krzyżem Oficerskim i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Różne sfery aktywności i odpowiadające im osiągnięcia tego zasłużonego żołnierza są doniosłe i ciekawe. Jego życie dorobek najtrafniej można określić słowami:
„Daleką miał drogę cierpliwy piechur, ale nigdy nie ustał. On z tych co dochodzą, bo wiedzą gdzie Idą.” (S.Kossowska ) Pułkownik Jan Zydroń zawsze wiedział dokąd idzie, zawsze dochodził.
Odszedł od nas człowiek wielkiego formatu, żołnierz, wspaniały ojciec, troskliwy mąż, społecznik, budowniczy służby wojskowej w tak trudnych chwilach minionego okresu. Wszędzie tam gdzie pracował, pozostawił po sobie trwały ślad. Dziedzictwo po mim zobowiązuję. Odszedł cicho człowiek skromny, prawy, życzliwy. W pamięci nas wszystkich znających Go osób pozostanie właśnie taki.
Janku - byliśmy dumni z Ciebie. Teraz spocznij – służba skończona, Pokój Twojej Duszy. Emilia i Jerzy Zydroniowie
|