Zabawa w piaskownicy.
(Zofia Mantyka)
2015-04-09
Zabawa w piaskownicy.
Nie mam już okazji obserwować zachowań dzieci w piaskownicy gdyż moje są niestety za duże. Pamiętam, jak dochodziło niekiedy do małych awantur, gdy któryś z maluchów szarmancko przyłożył drugiemu łopatką lub sypnął bezceremonialnie piaskiem w oczy. Czytając ostatnie medialne informacje, mam nieodparte wrażenie, że pochodzą one jako żywo właśnie z piaskownicy. Nasi duzi chłopcy bawią się w najlepsze. Jak czytam o tytanicznych wysiłkach zmierzających do powstania wielofunkcyjnego dworca w Sterkowcu - które ktoś tak bardzo zabawnie opisał w primaaprilisowych wiadomościach, czytaj » - mam wrażenie, że w imię dziwnych wzajemnych rozgrywek tworzą nam "innowacyjny bajer". Będzie to sporo kosztować i pewnie powstanie kolejny pomnik radosnej, nieokiełznanej awangardowości. Kto komu chce tu zrobić kuku i dlaczego? Skąd środki na realizację modernizacji obiektu stacyjnego? Ile będzie kosztować przeprojektowanie pewnie już zatwierdzonej dokumentacji przebiegu torowiska? A środki na projekt i wykonanie parkingu przy dworcu? Czy na wskutek tych nowych rozwiązań nie ma groźby wystąpienia opóźnień w realizacji już trwającej inwestycji kolejowej? A jeśliby niestety powstały opóźnienia, to czy nie pojawią się problemy z ponoszeniem za nie ewentualnej odpowiedzialności? To tylko kilka prostych pytań, które same się nasuwają. Trudno wreszcie abstrahować od najważniejszej sprawy - w jakim zakresie ten obiekt może nam służyć i ile pociągów będzie się tam zatrzymywać? Ile czasu trwa i ile kosztuje zatrzymanie i rozpędzenie takiego pociągu? Szybka Kolej Aglomeracyjna i jej 80-kilometrowy odcinek z Tarnowa do Krakowa to część magistrali kolejowej E30 między Rzeszowem i Krakowem, której remont ma dobiec końca na początku 2016 roku. Mają tu jeździć nowoczesne, trójczłonowe pojazdy szynowe Impuls 36 WEA i składy typu Acatus, produkowane przez bydgoską Pesę. Obawiam się, iż Sterkowiec to jednak wieś nieco inna niż sławna onegdaj Włoszczowa i póki co jeszcze żaden poseł tam nie mieszka... no chyba, że sytuacja ulegnie zmianie w nadchodzących jesiennych wyborach. Kiedy sobie przypomnimy, z jaką fetą władze Brzeska uczestniczyły w oddaniu do użytku wyremontowanego dworca w Brzesku, to pusty śmiech człowieka ogarnia. Te zachwyty i cmokania, zdjęcia, przemówienia, wywiady, opowieści o dynamicznych działaniach władz, aby dworzec wspaniale służył mieszkańcom. A jakiż piękny "mini parking" wybudowano dla szczęścia i wygody mieszkańców ho, ho. No i co... Od początku bieżącego roku nasz piękny zmodernizowany dworzec stoi za przeproszeniem jak eunuch. Kasy biletowe nieczynne "do odwołania", pusto, głucho, żywego ducha. I... co niestety takie typowo polskie - wybudowany nowy parking został skutecznie rozpieprzony w drobny mak. Ciekawe, że teraz jakoś dziwnie nikt nie chce się tym chwalić. Co się stało? W końcu parking kosztował określone pieniądze, ale co z tego - było, minęło - kto by sobie takimi głupstewkami zawracał głowę. Zamiast podejmować rozsądne działania i dogadać się z koleją, by przejąć od nich tereny obok dworca, gdzie obecnie zlokalizowany jest bardzo wytworny skup złomu i wybudować tam prawdziwy duży parking, nasi wybrańcy wolą podniecać się wyborami na sołtysów i przewodniczących osiedli. To są nasze strategiczne dylematy, którymi żyje gmina. I pewnie dlatego wesołki z sąsiednich gmin "wrzucili" temat Sterkowca i świetnie się przy tym bawią - jak to w piaskownicy. Doprawdy z tym naszym dworcem w Brzesku są jakieś dziwne komplikacje. No bo tak po prawdzie to jest on usytuowany na Słotwinie, daleko od centrum miasta i w dodatku nosi nazwę Brzesko-Okocim, co jest akurat zupełnie logiczne, bo do wsi Okocim jest stamtąd jeszcze dużo dalej. Zatem pomysł by zrobić z tym wreszcie porządek i urządzić centralny dworzec w Sterkowcu, ma szansę na znalezienie skutecznego uzasadnienia. Myślę, że nawet mieszkańcy wsi Jadowniki mogą ten stan rzeczy spokojnie zaaprobować, gdyż oni od zawsze uważają Brzesko za jakąś marną mieścinę, położoną tuż koło Jadownik. Wygląda też na to, że i władze miasta - walone dzielnie łopatką po głowie - są również skłonne aktywnie ten pomysł wspierać. Myślę, że jeszcze nie wszystko stracone i być może Jasień Brzeski mógłby zawalczyć o dworzec, a właściwie dlaczego nie - w końcu piaskownica jest duża i dla wszystkich starczy miejsca. Ponoć w budynku dworca w Sterkowcu ma powstać centrum turystyczne, gdzie będzie można wypożyczać rowery. W Jasieniu mogłaby powstać filia centrum, w której byłaby okazja wypożyczać powiedzmy... kajaki, a co! Kto bogatemu zabroni. W zimie narty i sanki. Dużą popularnością mogłaby się też cieszyć wypożyczania łuków i kusz. Tak misternie wyekwipowani turyści myśliwi mogliby zasadzić się na zające oraz grubszego zwierza i to zarówno latem jak i w zimie. Przy okazji może w ten nowatorski sposób udałoby się rozwiązać problem z katastrofalnym przyrostem populacji dzików. Staniemy się zatem mekką turystyki niekonwencjonalnej. W naszej piaskownicy zabawa i rywalizacja trwa w najlepsze. Jak czytamy w portalach, toczy się ostatnio ostra bitwa o uznanie i zasługi za powstający docelowy południowy zjazd z autostrady. Samorządowcy z powiatu i gminy wyrywają sobie to osiągnięcie jak zabawkę. Gdyby to nie była inwestycja drogowa tylko lalka, to już by ją dawno potargali na kawałki. Targają się za włosy i mało wybrednie pokazują sobie wzajemnie języki. Tylko patrzeć jak zaczną na siebie pluć. Najzabawniejsze w tym jest to, że inwestycja realizowana jest za środki państwowe z budżetu krajowego, tak więc te przechwałki i rywalizacja jest wręcz żałosna. Prężą się dumnie na zdjęciach i gospodarskim okiem doglądają nie swoich inwestycji. Z minami wytrawnych znawców tematu "pochylają się" nad problemem i udzielają zapewne wyjątkowo cennych instrukcji i wskazówek kręcącym się po placu budowy wykonawcom. Możemy spać spokojnie - "nasi czuwają", więc inwestycja wyjdzie "galante" w końcu pod takim okiem. W gazetach pojawiła się ostatnio niepokojąca informacja, oparta na wypowiedzi jednego z radnych, który snuje kasandryczne wizje wokół budowy hali widowiskowo-sportowej przy szkole podstawowej w Brzesku. Przedstawcie sobie Państwo, że zdaniem radnego w przypadku pożaru ponoć szansa na skuteczne działania straży miałaby być mocno ograniczona, gdyż nie zapewniono odpowiedniej możliwości dojazdu i strażacy będą mogli się jedynie z zaciekawieniem przyglądać, jak się pali. Dla odmiany władze chłodno przekonują, że radny niepotrzebnie celowo podnosi temperaturę, bo według dokumentów wszystko jest okey. A gdyby - co nie daj Boże - doszło do pożaru, to nie ma się czego obawiać, bo wszystko jest zgodnie z przepisami. No to kto tu komu i po co sypie piasek w oczy? Radny władzom czy władze radnemu? Zapytany o opinię komendant straży powiedział był ponoć sentencjonalnie, że jak wybudują halę i będzie odbiór, to się wówczas stwierdzi, czy jest zgodna z przepisami. W piaskownicy życie płynie sielsko i jak widać różne figle można sobie wzajemnie wykręcać. Swoją drogą cała ta inwestycja ciągnie się dość ospale i z dużymi perturbacjami, a końca - oby szczęśliwego - jakoś nie widać. Ponieważ nasi parlamentarzyści zapędzili nam sześciolatki do szkół, to zaczyna mnie nurtować sprawa przygotowania placówek do przyjęcia tych dzieci. Czy nie powtórzy się aby sytuacja sprzed lat, kiedy to dzieci gimnazjalne nie miały się w Brzesku gdzie uczyć? Mieliśmy przez pewien czas specyficzne "gimnazja wieczorowe", bo brakowało w dzień dla uczniów miejsca. Obecnie przy niżu demograficznym być może takiego zagrożenia nie ma, ale znając nasz rozmach i wizjonerskie podejście do wielu różnych spraw nigdy nie wiadomo, czy ktoś o czymś znowu nie zapomniał. W walce o splendory i wielkie rzeczy drobiazgi mogą znikać z pola widzenia, zwłaszcza wówczas gdy oczy są pełne piasku. Zofia Mantyka
|