Dorożkarze i ulica Kościuszki - kolejne zdjęcia z okresu wczesnej okupacji niemieckiej.
(Marek Sukiennik, Zb. Stós)
2015-06-23
Kolejne zdjęcia z okresu wczesnej okupacji niemieckiej 1939/40/41. Podaję taki zakres lat, gdyż nie można, przynajmniej na chwilę obecną, określić dokładnej daty wykonania zdjęć. Sądząc po listowiu, to wczesna i późna jesień. Większość zdjęć nie była podpisana.
Na pierwszych trzech zdjęciach zauważyć można migrację ludności, przemieszczanie na dorożkach, niemieckich ciężarówkach. Na uwagę zasługuje również ogromna agawa, która znajdowała się pomiędzy grobem nieznanego żołnierza a bramą wejściową na cmentarz. Na następnych dwóch zdjęciach widać w tle budynek gimnazjum im. Piłsudskiego (obecnie tzw. stary szpital). Wyraźnie widać także twarze dwóch brzeskich dorożkarzy. Ta sama lokalizacja, w tle cmentarz parafialny, kolejny dorożkarz. Nie powinna dziwić dziś ilość ścieżek rowerowych w Niemczech, po prostu zamiłowanie do dwóch kółek ma tam długą tradycję. W tle cmentarz parafialny i wspomniana przy wcześniejszym zdjęciu wielka agawa. Swoją drogą ciekawe, jak zabezpieczano ją na zimę przed mrozami? Sądząc po wesołych minach i towarze na dorożce, wygląda, jakby przyjechały paczki z Niemiec. Będzie okazja do krótkiej chwili zapomnienia, w końcu mordowaniem i nękaniem lokalnej ludności też można się zmęczyć.
Marek Sukiennik
Od admina: Dorożki konne funkcjonowały w Brzesku nie tylko przed i po wojnie w 1939 r., ale także długo potem, bo aż do połowy lat 60. XX, kiedy to zostały wyparte z rynku przez powstanie Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. W tamtych latach dorożki miały postój na placyku przy ul. Berka Joselewicza (wówczas ul. Wapienna) a później także przy ul. Chopina. Jeździły nie tylko na trasie Brzesko-Słotwina, ale praktycznie po całym powiecie, a nawet jeszcze dalej. Jak wspominał Antoni Górski kilka lat temu w rozmowie ze mną, dorożkami powozili: p. Głuszak, którego biznes przejęła potem żona, a fakierem u niej był p. Płachta. Własne dorożki mieli także p. Jaworski i p. Filipowski. Pamiętam, że jako młody chłopak jechałem wraz z moją ciocią Janiną Głuch dorożką konną z Brzeska do Filipowic przez Piaski Drużków. Dunajec przekraczaliśmy w miejscu, gdzie było najpłycej. Jechaliśmy tam, bo moja ciocia jako fotograf robiła zdjęcia na weselu w Filipowicah" Być może niektóre z wymienionych osób są widoczne na zamieszczonych zdjęciach? A tak o dorożkach brzeskich pisał w 1922 r. korespondent gazety "Goniec Krakowski" (pisownia oryginalna):
"Z Brzeska do stacyi w Słotwinie, mamy około 3 klm. W dni świąteczne i powszednie mamy dorożki. Jak one wyglądają, można sobie wyobrazić. Każdy koń ma jedną nogę zdrową a wszystkie razem mają może 2 pary oczu zdrowych. Nie wiem, czy teraz w Polsce obowiązuje ustawa o dręczeniu zwierząt, ale zdaje się że nie, gdyż magistrat, starostwo, powiatowa komenda policyi państwowej, możeby się ujęła kiedy za tymi stworzeniami.
Na takiego "fiakra" siada nieraz 10 osób, a właściciel tego "fiakra" stoi na dyszlu i tak się jedzie 3 klm. Co kilka kroków koń pada na kolana, ale bicz podnosi go na nogi. Widzą to: komisarz miasta, panowie komisarze ze starostwa, panowie z policyi i nikt nie robi z tego użytku. Prawdopodobnie ustawa o dręczeniu zwierząt spaliła się podczas inwazji rosyjskiej i nie można teraz znaleść paragrafu. W sobotę za to, gdy panowie od koni śpią, pozwalają i swoim "rumakom" zażyć wywczasu. Ale gdy ktoś musi jechać do pociągu to za 20 koronówke złotą nie dostanie dorożki. Chwalebne to że "kuń" spoczywa, ale co ma robić chory, który musi jechać do Krakowa, przypuśćmy - iść nie może, a dorożki nie dostanie? Gdzie indziej, nie w Brzesku, to magistrat tego przestrzega: ustanawia cenę dorożek, dba o to żeby panowie "fiakrowie" i w sobotę przynajmniej jedną doróżkę wysłali na rynek i aby była przy pociągu. Obecny komisarz miasta, zrobi to zdaje się dla chorych, bo jeśli dba o upiększanie miasta, sprawił ławeczki wzdłuż drogi, w magistracie na oknach kazał w skrzynkach kwiatom rosnąc, dał pozwolenie na "wóz Drzymały" gwoli upiększenia miasta i wygody (taki wózek z okienkami i wodą sodową, powinno sobie każde miasto zafundować) - jesteśmy przekonani, że i z fiakrami na sobotę zrobi porządek.",czytaj całość » źródło: Goniec Krakowski (Bezpartyjny Dziennik Ilustrowany) Kraków, 8 września 1922 r. nr.245 str.9 (pisownia oryginalna) Zbigniew Stós Aktualizacja 2 sierpnia 2015 r. Dwa dodatkowe zdjęcia z Rynku w Brzesku
|