Trzęsienie ziemi
(Zofia Mantyka)
2015-06-13
Trzęsienie ziemi
Na arenie ogólnopolskiej przygotowania do trzęsienia ziemi, nadchodzi tornado "Cookies" wspomagane przez jakieś stonogi i inne owady. Zaczyna to wyglądać na biblijne plagi egipskie. Siedzący na walizkach władcy Polski okopują na stanowiskach w państwowych spółkach i urzędach własnych szwagrów, tak by kolejni zwycięzcy w wyborach mieli możliwie jak największe trudności, aby ich ruszyć. W ciągu ostatnich 26 lat każde ugrupowanie przystępujące do wyborów zapewniało, że ukróci nepotyzm. Po przejęciu władzy akurat w tym przypadku dzielnie dotrzymywali obietnicy wyborczej i dość skutecznie odcinali poprzedników od koryta, zastępując ich swoimi szwagrami, często jeszcze o wiele mniej kompetentnymi. I na tym w ich pojęciu realizacja tego hasła ma właśnie polegać. Nabór na stanowiska w formie konkursowej to żałosny cyrk, w którym króliki z kapelusza pojawiają się z wdziękiem i elegancją porównywalną z odtańczeniem kankana przez grupę żałobnych płaczek na uroczystości pogrzebowej. Z prezentowaną udawaną powagą procedur konkursowych mogą jedynie konkurować wybory na zwycięzców w "Idolach" czy innych tego typu programach rozrywkowych. Niekwestionowanym liderem w "pomaganiu swoim ludziom" są "ludowcy", których krewni i znajomi obsadzają ponad 3/4 stanowisk nomenklaturowych. I co najsympatyczniejsze - wcale się tego nie wstydzą! Uważają wręcz, że tak k.... ma być! Wypowiedziane kiedyś hasło TKM jest już stare, ale jare. Jesteśmy znowu świadkami bezkrwawego zamachu stanu. Określone czynniki sprawujące autentyczną władzę w kraju jak widać doszły do wniosku, iż czas na następną odsłonę serialu pt. "Zmieniamy figurantów, którym się wydaje, że rządzą Polską". Przy okazji stworzonego zamieszania znowu skręci się jakieś istotne szemrane biznesy, a naród będzie się upajał jazgotem walczących o swoje pięć minut figurantów na tzw. "scenie politycznej". Prawdziwi władcy Polski są w stanie zatopić lub wyłowić każdego kogo będą uważać za groźnego bądź przydatnego i ustawić go na odpowiednim szczeblu władzy. Sukcesywnie przeprowadzane zamachy realizowane są subtelnie w białych rękawiczkach, bez czołgów pod gmachami urzędów. Przygotowuje się algorytm postępowania rozpisany na partyturze, w której szantaż i manipulacja to główne instrumenty działania. Ofiary wśród niedostosowanych "opornych" zdarzają się jedynie incydentalnie. Czasami ktoś ginie w nieszczęśliwym wypadku, względnie w stanie depresji popełnia "samobójstwo". Ot takie głupstewka. Naród w swej naiwności myśli, że to co się wyprawia, to jakieś niezaprogramowane przypadki nad którymi nikt nie panuje. Nic bardziej mylnego, tu nie ma miejsca na improwizację, a epatowanie publiczności dziennikarskimi rewelacjami ma jedynie na celu budowanie właściwego klimatu służącego do konstruowania odpowiednich zachowań. Propaganda jest obecnie najważniejszym orężem w zdobywaniu założonych celów i kreowaniu rzeczywistości. Dziennikarze jak płatni najemnicy świadomie bądź nieświadomie realizują zaplanowany scenariusz, a ludziska bezrefleksyjnie kupują taką medialną dezinformację. Po powrocie z urlopu skonstatowałam kolejne zaskoczenie, otóż Silnym Człowiekiem ziemi bocheńskiej i brzeskiej został wójt Szczurowej. Zdecydowali o tym czytelnicy Gazety Krakowskiej, którzy przez ostatnie trzy tygodnie bez wytchnienia kupowali gazetę i namiętnie oddawali swoje głosy. Zwycięzcy poszczególnych regionów z całej Małopolski odbiorą - niczym Oscary - pamiątkowe statuetki w pałacu Bonerowskim w Krakowie na uroczystej gali. Ponieważ dowiedziałam się również, że nasz poseł ziemi brzeskiej przenosi się z ulicy Wiejskiej do Brukseli, to zapewne będziemy mieć w wyborach do sejmu wysyp chętnych na to bez mała wakujące miejsce. Być może w tej sytuacji pięknym ukoronowaniem kariery pana wójta posiadającego niezliczoną ilość kapeluszy sytuujących go wśród grona najlepszych wójtów w kraju byłby udany start w wyborach do krajowego parlamentu? Może jego życiorys, determinacja i dynamizm zostanie kolejny raz doceniony przez mieszkańców naszego regionu? Dotychczasowe nietuzinkowe osiągnięcia powinny się zsumować i zapewnić kolejny sukces. Z kolei wśród tarnowskich Silnych Ludzi zwyciężyli przedsiębiorcy, a z samorządowców najwyższą, choć dopiero jednak czwartą lokatę, zdobył niekonwencjonalny radny miasta, niejaki pan Ciesielczyk. Ciekawostką jest to, że końcowe miejsca w rywalizacji zajęli prezydent miasta i posłowie z bardzo mizerną ilością głosów, a ostatnie miejsce w rankingu zdobył nasz brzeski świeżo upieczony europarlamentarzysta, uzyskując... zero głosów. Paradoks? Jak to mówią "łaska pańska na pstrym koniu jeździ". A może już najzwyczajniej nasze polityczne tuzy odpuściły i stąd nagle ich "miłośnicy" przestali kupować gazetę, aby głosować na swoich ulubieńców? Taki scenariusz wydarzeń jest możliwy. Autentyzm tych różnych plebiscytów jest być może zbliżony do obiektywizmu przy ocenie kandydatów starających się o pracę w konkursach w sferze budżetowej. Zapytałam mojego sąsiada, który bardzo wnikliwie śledzi wydarzenia w Brzesku, co sądzi na temat nepotyzmu i kumoterstwa w naszym mieście, o którym krążą istne legendy. Jak zobaczyłam kolory jakie pojawiają się na jego twarzy - wiedząc iż ma problemy z ciśnieniem - żałowałam, że mi się takie kretyńsko-infantylne pytanie wymsknęło. Myślałam, że go na miejscu szlak trafi, tak się biedak zdenerwował. Jak już nieco ochłonął i wrócił do normalnych kolorów, w dość jowialnym tonie skarcił mnie za to pytanie, zrzucając je na karb - jak to bardzo szarmancko i mile ujął - mojego młodego wieku. "Pani Zosiu tu w Brzesku od zawsze było tak samo. Czy to za PRL-u, czy teraz. Tylko sami swoi. Przedtem to ciocia partia nominowała, więc ludzie mieli gówno do powiedzenia. Jak przywieźli kogoś w teczce to mu nikt nie podskoczył. Obecnie wszystko się kręci wokół znajomków, którzy dopadli do koryta i pilnie strzegą, aby swoi mogli się wzajemnie wspierać. W tym grajdołku wszyscy się doskonale znają i wiedzą komu należy pomóc, kto może być przydatny w jakimś urzędzie, szpitalu, sądzie, szkole czy innej instytucji. Krąg jest zamknięty poprzez pajęczynę odpowiednio skonstruowanych powiązań. Organizowane konkursy to zwykła farsa, służąca jedynie spełnieniu wymogów formalnych, by stworzyć wrażenie, że wszystko jest korekt. A najgorsze jest w tym to, że wybierane w ten sposób osoby to często niekompetentne miernoty i właśnie dlatego taka a nie inna jest kondycja instytucji, w których są instalowane". O ile w kraju mamy tąpnięcie i zapowiedź huraganu, o tyle w Brzesku szczęśliwie wszystko w normie - jak to plastycznie wyłożył mój sędziwy sąsiad. Jednogłośne absolutorium dla burmistrza oznacza, że wszyscy radni w pełni akceptują sposób, w jaki zarządza gminą. Zapewne kondycja spółek gminnych i stan zadłużenia budżetu też budzą szczery zachwyt radnych. W takiej sytuacji ewentualne wystąpienie z LGD i utrata paru milionów to drobiazg, którym doprawdy nie ma sobie co zawracać głowy. W końcu "kto bogatemu zabroni". Czytając oficjalną stronę Urzędu Miasta wręcz puchniemy z dumy, w jakim cudownym miejscu mamy szczęście żyć. Młodzi ludzie z łatwością realizują tu swoje zawodowe marzenia, a miasto tętni życiem jak Pustynia Błędowska w godzinach szczytu. Wieść gminna niesie, że w związku z wyborami do sejmu szykuje się nam prawdziwy desant chętnych na zwolnione miejsce po naszym pośle ziemi brzeskiej. Konkurencja będzie olbrzymia. Wśród nazwisk pojawiających się na giełdzie ostatnio głośno wymienia się pana burmistrza, który chyba bez żalu zostawiłby tak wspaniale prosperującą gminę i przeniósł się do ław sejmowych. Również i starosta jest dość często wymieniany wśród osób, które chcą zmienić swoje miejsce pracy, a jeśli dorzucimy do tego dyrektor szpitala, która jest radną sejmiku województwa, to widać, że kampania będzie bardzo ciekawa. Stąd ruchy sejsmiczne związane z trzęsieniem ziemi w Warszawie w jakimś zakresie dotrą również i do nas. Zofia Mantyka
|