To moja zasługa
(Zofia Mantyka)
2015-08-12
W miesiącach letnich życie płynie trochę inaczej niż przez resztę roku. Sezon urlopowy zwany dawniej sezonem "ogórkowym" ma swój specyficzny klimat. Wyższe temperatury też mają wpływ na zachowania ludzi. Mam znajomego, który już choćby z racji wieku emerytalnego ma bardzo osobliwy stosunek do życia. Nie jest zgorzkniałym narzekaczem, raczej nazwałabym go recenzentem wyczulonym na kłamstwa. Ponieważ jest gorąco, a on źle znosi wysokie temperatury, ma obecnie więcej czasu - zdecydowanie ograniczył swoją fizyczną aktywność i dokonuje przeglądu brzeskich portali, lokalnych gazet, grzebiąc w wydaniach z ostatnich lat. Jego zdaniem już sama lektura protokołów z komisji i rad miasta czy powiatu jest - jak mówi - kopalnią, w której wypowiedzi poszczególnych przedstawicieli naszych władz pozwalają na stworzenie rankingu najbardziej bezczelnych kłamców. Nie mam oczywiście ani czasu, ani ochoty na czytanie tych dokumentów, ale znając rzetelność owego pana jestem przekonana, że mówi prawdę.W dodatku po przeczytaniu na portalu świetnego tekstu niejakiego "Nadwrażliwego" pod znamiennym tytułem "Kto, oprócz nich samych, wierzy w tę propagandę", czytaj » zauważyłam, że doskonale koresponduje on z opiniami mojego zacnego znajomego, który - jak sądziłam - przesadza i nieobiektywnie warczy na władzę w naszej gminie. Sytuacja jest o tyle smutna, że ludzie ci - nie wiedzieć czemu - niejednokrotnie za wszelką cenę chcą uchodzić za wyjątkowo gorliwych katolików i na każdym niemal kroku demonstrują swoje religijne fascynacje. Rzecz sama w sobie intymna i nie mnie ich osądzać, bo "nie sądźcie, byście nie byli sądzeni", czy też "kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamieniem", ale... no właśnie - jeśli ktoś wręcz ostentacyjnie pragnie "dawać świadectwo wiary" - i to tak, aby wszyscy wokół koniecznie to widzieli, najwyraźniej chce być tak postrzegany. Nieuchronną konsekwencją tych zachowań będzie ocena takiego postępowania. Nie wiem, może coś przegapiłam, ale czy coś się zmieniło czy może kłamstwo i dawanie fałszywego świadectwa przestało być już grzechem? Dość skomplikowana jest również postawa naszego duchowieństwa, które jak się wydaje winno być szczególnie wyczulone na takie obłudne zachowania i wybiórcze pojmowanie katalogu grzechów. Papież Benedykt XVI podczas wizyty w Polsce w 2006 roku mówił do księży: " Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego - aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza by był ekspertem w sprawach ekonomii czy polityki, oczekuje się natomiast by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego." Ekspertami nie są, ale czy aby na pewno nie wiedzą co jest prawdą? Czy nie widzą, czy też nie chcą widzieć, że nasi włodarze łżą i oszukują z pełnym wyrachowaniem? Autor tekstu poświęconego kłamliwej propagandzie jednoznacznie pokazuje jak Ci ludzie z pełną premedytacją mijają się z prawdą. Niestety, ale zdecydowana większość czytelników BIM-u przyjmuje owe wypowiedzi za prawdziwe, no bo dlaczego miałaby nie wierzyć w to, co im tak znamienite osoby mówią. Przecież statystyczny mieszkaniec gminy nie jest zorientowany w czyjej właściwości jest konkretne zadanie inwestycyjne. Kto to naprawdę robi, kto daje na to pieniądze, kto ponosi za to odpowiedzialność, a kto bezpodstawnie przypisuje sobie niezasłużone zasługi. Zwłaszcza, że praktycznie nikt oficjalnie się temu nie przeciwstawia. I właśnie o to chodzi. Zrozumiały skądinąd brak wiedzy wśród mieszkańców jest bezczelnie wykorzystywany do ich oszukiwania i uprawiania propagandy sukcesu. Sukcesu, który może niekiedy przez opieszałość i strach owych "ojców sukcesu" był hamowany. Postępując w taki sposób można "podczepić" się pod każde przedsięwzięcie. Przywołuję sobie w pamięci krótką bajkę I. Krasickiego - "Kałamarz i pióro": Powadził się raz kałamarz na stoliku z piórem, Kto świeżo napisanej księgi był autorem. Nadszedł ten, co ją pisał, rozśmiał się z bajarzów. Wieleż takich na świecie piór i kałamarzów.
Takie kłamliwe przechwałki są zabiegiem mającym na celu wmówienie mieszkańcom, jacy to jesteśmy wspaniali. I to się często udaje, bazują na tym nie tylko burmistrzowie, ale również sołtysi i radni, którzy "gospodarskim okiem doglądają" powstające inwestycje. Niekiedy w groteskowy sposób wyrywają sobie domniemane zasługi. Jakie to żałosne i płytkie.
Jest tak gorąco, że nie mam już ochoty na dalsze utyskiwanie, zatem w oczekiwaniu na deszcz zastanawiam się jedynie czy jeśli niedługo zacznie padać - kogo to tym razem będzie zasługa? Oby tylko nie było jakiegoś koszmarnego oberwania chmury i nie doszło do powodzi, bo wówczas wśród winnych zaniedbań na pewno nie znajdziemy włodarzów gminy. Oni zgodnie z przyjętą koncepcją przyjmują pełną odpowiedzialność tylko za to czego wprawdzie - nie zrobili, ale się powiodło. Natomiast zupełnie nie chcą podejmować odpowiedzialności za to czego nie zrobili, ale z czego mogą wyniknąć kłopoty.
Zofia Mantyka
|