Czy aby na pewno „dobra zmiana”?
(Wacław Wodnik)
2016-03-07
Kiedy w ubiegłym roku zastanawiałem się, dlaczego protokoły z posiedzeń komisji brzeskiej Rady Miejskiej i samej Rady ukazują się na stronie internetowej UM ze znacznym poślizgiem, sądziłem, że jest to tylko zjawisko chwilowe, spowodowane jakimiś problemami natury technicznej. Jednak widać, że ta metoda weszła na stałe do sposobu informowania mieszkańców o poczynaniach naszych przedstawicieli i lokalnej władzy. Szczerze powiedziawszy, nie wiem, czym to jest spowodowane i czy to naprawdę jest „dobra zmiana”, jeśli dowiadujemy się z kilkumiesięcznym opóźnieniem o decyzjach bądź co bądź nas dotyczących. Nie chcę się w tym dopatrywać jakiś „nieczystych chwytów”, ale jak tu nie być podejrzliwym, że coś jest nie tak, kiedy popatrzy się do protokołu z sesji Rady Miejskiej odbytej 30 listopada 2015 roku (www.brzesko.pl) i przeczyta, że ponownie głosowano protokoły z 1 lipca i 30 września, których wcześniej Rada nie przyjęła (co przewodniczący tego szacownego grona skomentował, „że jeśli radni głosują przeciw, to mają jakieś uwagi, które nie wpłynęły, więc jest to mało zrozumiałe.”), natomiast po powtórnym głosowaniu oba wspomniane wyżej protokoły zostały przyjęte i to w dodatku przygniatającą większością głosów. Niestety, nigdzie nie wyjaśniono, co zaszło w międzyczasie takiego istotnego, iż radni nie mieli żadnych oporów, żeby tym razem głosować na „tak”. Z tego samego protokołu wynika, że doszło do jeszcze jednej zmiany w dotychczasowych zwyczajach procedowania: „Burmistrz Brzeska Grzegorz Wawryka, poinformował, że przewodniczący wprowadza nowe punkty na sesje, robi, co mu się podoba. Z uchwał, które są przygotowane Pan nie puszcza na sesje, a przygotowuje Pan swoje uchwały, które wcale nie muszą być. Wprowadza Pan punkty, z nikim nie konsultując.” W odpowiedzi usłyszał od Krzysztofa Ojczyka, iż jest mu przykro, że tak powiedział Burmistrz. Swoje postępowanie pan Ojczyk wyjaśnił tym, że zgodnie ze statutem każdy mieszkaniec może przedkładać uchwały, a za pracę Rady i za organizację jej prac odpowiada wyłącznie przewodniczący. Grzegorz Wawryka: „Jeśli mówi Pan, że wszystko organizuje zgodnie z przepisami – dziś są uchwały w porządku obrad, o których ja się dowiedziałem, jak przeglądałem materiały na sesji. (...) Te dzisiejsze uchwały, bez względu czy są istotne czy nie, powinny być omówione. Jako burmistrz powinienem o tym wiedzieć, ponieważ ja muszę je wykonać po przyjęciu.” Burmistrz stwierdził także, że we wzajemnych relacjach chodzi mu o przekaz informacji i współpracę, a statut, który wprawdzie reguluje pracę rady i urzędu, powinien pomagać w tej pracy, a nie być kulą u nogi. Zdawać by się mogło, że radni na komisjach czy podczas sesji głosują na siedząco, chociaż żaden regulamin nie określa pozycji, w jakiej głosujący ma podnosić rękę. Dzięki jednemu z radnych dowiedzieliśmy się, że nasi przedstawiciele preferują głosowanie „na stojaka”: „Radny Jerzy Gawiak stwierdził,że był na komisji Spraw Obywatelskich ..., gdzie radni praktycznie już wychodzili z jednej komisji, więc było głosowanie na stojąco.” Na co „Przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Ojczyk odpowiedział, czy na stojąco czy na siedząco równie głosowano. Projekt jest prosty z oczywistymi rzeczami.” Chodzi o projekt uchwały w sprawie skrócenia czasu odpowiedzi na interpelacje radnych, którzy skarżyli się, iż muszą na odpowiedź czekać trzy tygodnie, czasem dłużej, a bywa i tak, że „ta odpowiedź jest brakiem odpowiedzi”. Burmistrz poprosił, żeby wszystko zostało po staremu, czyli przy 21 dniach. Ta uchwała wymagałaby zmiany statutu, dlatego radna Maria Kądziołka zwróciła się do przewodniczącego, aby ten, jako wnioskodawca, wycofał projekt uchwały. Tak to uzasadniła: „Statut co by nie powiedzieć, jest to nasza „mała konstytucja”, na nim działamy, jest to jedna z najważniejszych uchwał gminy. Niestety komisje w ogóle na ten temat nie rozmawiały oprócz komisji, która została wspomniana, jeszcze się dowiadujemy, że szybko było to zrobione. (...) Zmiany są konieczne ale nie w taki sposób. Wrzucane są ostatnio uchwały bez kompletnego przygotowania i bez znajomości tych uchwał przez radnych.” Po konsultacji przewodniczącego z jego klubem radnych projekt uchwały został wycofany. Przy okazji tej dyskusji radny Jarosław Sorys odniósł się do cytowanej wcześniej wypowiedzi Jerzego Gawiaka: „Kiedyś słyszałem, że czas pracy posła jest 24 godziny tak naprawdę to się niewiele różni od naszego czasu pracy i miejsca pracy. Nie raz na siedząco a drugi raz na stojąco, trzeba sobie zająć miejsce wcześniej Panie radny.” Szkoda, że radny nie powiedział, o ile wcześniej należy przychodzić, żeby „zaklepać sobie stołek”. A dyskusję nad uchwałą w sprawie skrócenia czasu oczekiwania na odpowiedź na złożone przez radnych interpelacje sesyjne i międzysesyjne rozpoczęła wypowiedź Krzysztofa Ojczyka, który stwierdził, iż nie uzyskał odpowiedzi na dwa zapytania, jakie złożył 29 października 2015 roku, „w kwestii zawartych umów, jak również kogo dotyczą umowy cywilno-prawne z prowadzeniem strony internetowej za okres 2014 – 2015 oraz na zapytanie w sprawie kto nadzoruje ten zakres obowiązków związanych z prowadzeniem strony internetowej. Poprosił aby Burmistrz udzielił mu szczegółowej odpowiedzi w najbliższym terminie. Mimo, że termin udzielenia odpowiedzi już minął.” Nie wiadomo, co konkretnie Grzegorz Wawryka napisał w tej sprawie przewodniczącemu Rady Miejskiej, bo ten na sesji 30 listopada poinformował w sprawie interpelacji, „że odpowiedź nie była satysfakcjonująca”. I ponownie zapytał burmistrza, kiedy konkretnie otrzyma odpowiedź, ale dotyczącą szczegółów tych umów, na co ten zobowiązał się do niezwłocznego jej udzielenia. Jednak ani ten z 30 listopada, ani kolejne protokoły z sesji Rady Miejskiej nic nie mówią, czy i co uzyskał w odpowiedzi pan przewodniczący. Od paru miesięcy jest w naszym kraju realizowana „Dobra zmiana”. Jeśli prawidłowo rozumuję, ma ona polegać na tym, żeby wszelkie zmiany służyły poprawie czegoś, co do tej pory nie działało tak, jak należy. Czy akurat te zmiany w funkcjonowaniu Rady Miejskiej w Brzesku ku temu zmierzają, niech osądzą P.T. Czytelnicy. Wacław Wodnik
|