Życie i pasje Reginy Głuszak
(Jadwiga Podolańska i innni)
2017-07-13
Życie i pasje Reginy Głuszak Córka zmarłej niedawno Reginy Głuszak napisała w informacjach o mamie piękne słowa: „Trudno jest żegnać kogoś, kto jeszcze mógł być z nami.” Oddała dokładnie i moje odczucia. Dla mnie również, jak zapewne dla wielu osób, które Reginę znały, jest to odejście nagłe, za wczesne, niespodziewane. Cierpimy, modlimy się i rozmyślamy o Jej pracowitym, aktywnym życiu, o wielu sferach działalności, którym oddawała się z pełnym poświęceniem, z pasją. Była osobą skromną, wiedza o Jej dokonaniach nie jest powszechna, dlatego postanowiłam napisać o życiu i pasjach Reginy Głuszak. Urodziła się 24 lipca 1948 roku w Klecinie, w powiecie wrocławskim, a dorastała w Golinie, niedaleko Jarocina. Sama mówiła o sobie „poznańska pyra”. Do Brzeska, które pokochała, trafiła dzięki Zbyszkowi Głuszakowi, który właśnie w Jarocinie odbywał służbę wojskową. We wspomnieniach napisała, że na ogniskach akompaniował rozśpiewanym harcerzom żołnierz oddelegowany przez jednostkę wojskową. Tak poznała swego męża. Brzescy kumple mówili, że Głuszak przywiózł sobie żonę z wojska, trochę zazdrościli Mu i tej żony i Jej urody. Głuszakowie dochowali się trzech córek, trójki wnucząt, przebudowali i poszerzyli dom po rodzicach zlokalizowany w centrum miasta, nad Uszwicą. Jest to bardzo piękne miejsce, szczególnie po uregulowaniu rzeki, która nieraz dała się im we znaki. Regina była oddaną żoną i matką, świetną gospodynią zawsze otwartego dla gości domu. Wielokrotnie korzystałam z Jej gościnności. O wnukach opowiadała z miłością, o córkach z dumą. Wrosła w nasze środowisko i mimo że pochodziła z innego regionu, zainteresowała się folklorem krakowskim i bez wahania mogę oświadczyć, że poznańska „pyra” stała się Krakowianką. Więcej nawet, fachowcem od folkloru Krakowiaków Wschodnich. Ukończyła Liceum Pedagogiczne w Krotoszynie oraz studia magisterskie na WSP w Krakowie o specjalności nauczanie początkowe. 37 lat, czyli do emerytury, pracowała w Publicznej Szkole Podstawowej w Mokrzyskach, pełniła tam funkcję wicedyrektora i zapisała się jako nauczycielka pracowita, sumienna, której kontaktu z dziećmi można tylko pozazdrościć, więcej ». Córka wspomina, że praca z dziećmi była Jej pasją, mogła o tej pracy i o swoich uczniach rozmawiać godzinami. Dzieci po prostu kochała, nie szczędziła czasu na przygotowanie atrakcyjnych zajęć, szczególnie zajęć plastycznych, bo w tym kierunku była niezwykle utalentowana. Oprócz zajęć lekcyjnych podejmowała wiele innych działań; prowadziła chór, zespół wokalny, kółko taneczne, drużyny zuchowe i harcerskie, była aktywistką Klubu Rolnika. Oczywiście krzewiła też wśród uczniów i rodziców zamiłowanie do kultury ludowej. Potrafiła włączyć rodziców w przygotowanie chociażby strojów na Jasełka. Władze oświatowe doceniały Jej pracę, świadczą o tym liczne nagrody; dyrektora, inspektora, kuratora oraz Złoty Krzyż Zasługi i Medal Komisji Edukacji Narodowej. Za działalność w Związku Nauczycielstwa Polskiego, którego była wieloletnią członkinią, otrzymała Złotą Odznakę ZNP. Artystyczne zamiłowania Regina realizowała na wielu płaszczyznach. Z całą pewnością najdłużej i najintensywniej działała w Zespole Regionalnym „Krakowiacy Ziemi Brzeskiej”. Działalność ta trwała 45 lat, niemal od początku istnienia Zespołu i do ostatnich chwil życia. Była tancerką, prowadziła garderobę, a przez kilka lat pełniła funkcję kierownika, zajmując się sprawami organizacyjnymi. Choreograf Zespołu, pani Janina Kalicińska, często korzystała z Jej rad. (fot. Ze zbiorów Zespołu "Krakowiacy Ziemi Brzeskiej") Z pewnością trafiła do Zespołu dzięki kontaktom związkowym, bo pierwotnie był to zespół ZNP. Następnie do kapeli wciągnęła męża, Zbyszka Głuszaka, muzyka ludowego - kontrabasistę, także wiernego Krakowiakom Ziemi Brzeskiej do ostatnich swoich dni, więcej ». fot. Ze zbiorów Zespołu "Krakowiacy Ziemi Brzeskiej" | (fot. Dominik Cichomski) | Zdjęcia z jednego z ostatnich występów - "Jasełka" | Przekazywała tę pasję młodym; w Zespole od 20 już lat tańczy Jej córka Kasia, poza tym prowadziła w szkole w Mokrzyskach ludowy zespół dziecięcy, a w świetlicy przy kościele Bożego Miłosierdzia zespół o nazwie „Małe Krakowiaczki”. Na prośbę rodziców uczyła też tańców i ludowego śpiewania dzieci z przedszkola Sióstr Służebniczek w Brzesku. Organizowała występy, by pokazać efekty pracy z dziećmi. Z całą pewnością ziarno zasiane przez Reginę wzrośnie kiedyś z pożytkiem dla kultywowania folkloru Krakowiaków Wschodnich. Nigdy nie zawodziła, zawsze gotowa do podjęcia wyzwań, spełniania próśb i oczekiwań. Została doceniona i odznaczona medalem Zasłużony Działacz Kultury. W pamięci Krakowiaków Ziemi Brzeskiej pozostanie na zawsze jako życzliwa i ofiarna koleżanka, szefowa skutecznie tonująca emocje, jakie często pojawiają się wśród tancerzy. Kolejna pasja Reginy to harcerstwo. „Zaraziła się” nim w szkole; harcerką została w klasie piątej szkoły podstawowej, a nauczyciel Ryszard Tomaszewski prowadził drużynę tak wspaniale, że harcerką została na zawsze. W szkole w Mieszkowie, gdzie zaczęła pracę jako nauczycielka, prowadziła drużynę (tam właśnie poznała Zbyszka) i otrzymała kolejne stopnie instruktorskie. Pracę instruktorską podjęła również w szkole w Mokrzyskach; prowadziła gromadę zuchową (wspominała, że nie miała pojęcia o pracy z zuchami, więc się szkoliła), drużyny harcerskie, założyła szczep drużyn i była jego pierwszą komendantką. Już jako harcmistrz, była członkinią Rady Hufca Brzesko i Rady Chorągwi w Tarnowie. Uczestniczyła w akcjach letnich jako drużynowa, komendantka obozu, prowadziła warsztaty artystyczne dla uczestników obozów i biwaków. Włączyła się w przygotowania brzeskich uroczystości z okazji stulecia Harcerstwa. Otrzymała wtedy Medal Okolicznościowy wydany przez Komendę Hufca Brzesko za wieloletnią działalność instruktorską. Kolejna pasja Reginy to rękodzieło artystyczne, którym bardzo intensywnie zajmowała się na emeryturze. Spod jej rąk wychodziły artystyczne cuda; zdobione różnymi technikami pisanki wielkanocne, bombki bożonarodzeniowe, świece, wykonywała także kwiaty i inne ozdoby. Miała niezwykłą sprawność manualną, cierpliwość i pomysły. Ciągle się szkoliła i szkoliła innych na zajęciach organizowanych przez MOK w Brzesku. Wykonywanymi przez siebie cudeńkami chętnie obdarowywała znajomych. Miałam przyjemność być świadkiem warsztatów, które prowadziła na obozie w Piaskach Drużkowie, ucząc techniki wykonywania bibułowych kwiatów. To nie wszystko. Aktywnie uczestniczyła w życiu swojej parafii św. Jakuba w Brzesku. Należała do Rycerstwa Niepokalanej, Odnowy w Duchu św., Róży Różańcowej, śpiewała w chórze parafialnym, a trzeba dodać, że miała mocny głos o niezwykłej pięknej barwie. Ksiądz celebrujący mszę pogrzebową powiedział, że Jej życie było służbą innym, którym niosła dobro, i za to życie należy się Jej ocena celująca. Ciekawostką jest, że była przewodnikiem beskidzkim – uprawnienia te zdobyła kilka lat po przybyciu do Brzeska. Z całą pewnością Regina robiła jeszcze wiele innych rzeczy. Doceniały Ją władze miasta; w 2016 roku otrzymała statuetkę „Siłaczka” wręczaną z okazji Dnia Kobiet, posiadała też Medal 625-lecia miasta Brzeska. Miała świadomość, że pracuje bez wytchnienia i bez rozgłosu, ponieważ we wspomnieniach napisała słowa: „Nie siła, lecz wytrwałość czyni wielkie rzeczy.” Wielki grom pracy – wielka skromność. Śmiało można powiedzieć, że swoje życie traktowała jako misję. I tę misję wypełniła do końca. Bardzo trudno żegnać kogoś, kto jeszcze mógł być z nami, a jeszcze trudniej kogoś takiego jak Regina. Jadwiga Podolańska (współpraca: Katarzyna Głuszak - Żurek i hm. Maria Tyka)
|