Co z oddziałami ratunkowymi?
(RDN Małopolska - wro)
2005-12-12
Zbyt małe pieniądze i nie najlepszy sposób naliczania kontraktów – to główne problemy z jakim borykają się dyrektorzy szpitali, którzy w swoich placówkach mają oddziały ratunkowe. Ostatnio w Brzesku obradowali członkowie Stowarzyszenia Małopolskich Szpitali Powiatowych. Sprawa ratownictwa medycznego i sposobu kontraktowania przez NFZ tego typu usług zdominuje pracę w przyszłym roku tej organizacji. Na oddział ratunkowy trafiają pacjenci poszkodowani w wypadkach, ale także z nagłymi zachorowaniami. Nigdy nie można przewidzieć ilu w danym miesiącu zostanie ich przyjętych. Za to personel medyczny musi być w pełnej gotowości- mówi Krzysztof Rębiasz zastępca dyrektora brzeskiego szpitala. Niestety NFZ co roku chce ograniczać na tą działalność środki. Po długich negocjacjach brzeski szpital na przyszły rok dostanie tyle samo pieniędzy co na ten. Rębiasz dodaje że to za mało. Odział ratunkowy jest kosztowny. Ale identyczne problemy mają dyrektorzy, którzy w swoich szpitalach mają oddziały ratunkowe. Antoni Róg dyrektor szpitala w Limanowej mówi, że w tym zakresie musi są coś zmienić. Dzisiaj paradoksalnie szpital na oddział ratunkowy nie dostaje pieniędzy za ilość przyjętych pacjentów tylko za ilość posiadanych łóżek. Jak mówi Marek Haber prezes Stowarzyszenia Małopolskich Szpitali Powiatowych właśnie to należy zmienić. Organizacja w przyszłym roku będzie walczyła o zmianę przepisów. Niestety jeśli nie znajda się pieniądze wiele oddziałów ratunkowych będzie musiało być zamkniętych. Być może wprowadzany system ratownictwa medycznego legie w gruzach. Wszystko zależy od przepisów aby odpowiednio je dostosować do istniejących potrzeb.
|