Nieoficjalny Portal Miasta Brzeska i Okolic 
  Home  |   Almanach  |   BBS  |   Forum  |   Historia  |   Informator  |   Leksykon  |   Linki  |   Mapa  |   Na skróty  |   Ogłoszenia  |   Polonia  |   Turystyka  |   Autor  
 

Kompleksy „Janusza i Grażyny”  (Zofia Mantyka)  2018-01-16

Kompleksy „Janusza i Grażyny”

Dlaczego większość Polaków ponoć nie przepada za swoim krajem i w dodatku nie lubi rodaków? Fatalne opinie o Polakach mieli uznawani za „Wielkich Polaków”: Piłsudski, Dmowski, Gombrowicz, Prus i można by tak jeszcze długo, długo wymieniać – dlaczego? Czy „higiena narodowa” Polaków polegać ma na myciu nóg i zębów czy może na oczyszczaniu mentalności? Kim też są przysłowiowi „Janusz i Grażyna”, czyli tzw. „statystyczni Polacy”, tworzący wizerunek prawdziwie „prawdziwego Polaka”? Jedni myślą, że myślą, inni nie myślą, że nie myślą, a życie się toczy.

Kondycja społeczna jest konsekwencją dziejów, a te były jakie były i tak a nie inaczej „ulepiły” nasze cechy. Budulec tkanki narodowej to mieszanka szlachecko-sarmackiej przaśnej „pańskości” i prymitywnej chłopskiej ciemnoty. Ocean alkoholu, który od zarania „Lachom” towarzyszy, współtworzył naszego Winstona Smitha. „Szalony jak Polak” to rozpowszechniony i utrwalony wizerunek kwiryty znad Wisły. Ponieważ Polska jest „Chrystusem narodów”, więc wmawiamy sobie wyjątkowość i konieczność cierpień za winy innych. Wieszcz narodowy Mickiewicz w Księgach pielgrzymstwa chciał wierzyć, że „Opatrzność” zobliguje Francję… aby swoją krwią i bogactwem zechciała ratować Polskę od następstw jej własnego niedołęstwa.

Niestety Francuzi, mając w pamięci brawurową odwagę Polaków w szarży pod Somosierrą, odczuwali dla nich – co najwyżej – szczerą sympatię, jaką otacza się poczciwych, walecznych półgłówków. Po klęskach powstań będących – co oczywiste – naszymi „moralnymi zwycięstwami”, historia szaleńczego ataku z szablami na armaty jeszcze wiele razy powtarzać się miała. Z rzadka wspominana szarża pod Rokitną z 1915 roku podczas I wojny światowej, czy też elegancko podniosłe „rozstrzelanie” polskich żołnierzy pod Lenino i Monte Casino – to wykwintne świadectwa bojowego amoku naszej termopilskiej chwały. Przysłowiową „wisienką na torcie” jest wzniecenie i przebieg Powstania Warszawskiego.

Podobnie ekscytująco karkołomnych jatek można w naszej historii znaleźć wiele – to nasze powody do… dumy! Prawdziwy Polak podejmuje skrajne ryzyko, aby pokazać światu jaki jest wybitny i że… „potrafi”. Weźmy zupełnie banalne zdarzenie sprzed kilku tygodni. Jakiż normalny zawodnik na alpejskiej zjazdowej trasie po odpięciu jednej z nart swawolnie pojedzie dalej na jednej nodze do mety? Szans na ukończenie zawodów z przyzwoitym wynikiem nie ma żadnych, a taki cyrkowy numer niesie jedynie ryzyko poważnej kontuzji. No i co z tego? Polski narciarz tego dokona. Czy to ma jakikolwiek racjonalny sens? Cóż za kretyńskie pytanie, przecież to oczywiste, że ma! Bo bez względu na konsekwencje, należy pokazać światu naszą postawę i dać świadectwo prawdy o Nas!

Racjonalność, zdrowy rozsądek, sprawna organizacja, solidaryzm, wzajemny szacunek to nie nasza liga, to dobre jest dla mięczaków i tchórzy. Nasza potrzeba zamanifestowania swej nadzwyczajności, wynikająca z kompleksów, uruchamia „heroiczne” czyny, których nikt o zdrowych zmysłach raczej by się nie podjął. My musimy udowodnić, że… jesteśmy inni! A jesteśmy przede wszystkim gigantycznie zakompleksieni i jak małe dzieci oczekujemy na pochwały. Za każdy bodaj najmniejszy przejaw uznania merdamy jak pies ogonem. Czujemy się gorsi i dlatego uważamy, że na każdym kroku musimy pokazywać, że jesteśmy lepsi. To nasza spuścizna historyczna. Norwid mówił – „Gdyby Polacy tak wyróżniali się w cnotach ogólnoludzkich, jak potrafią wyróżnić się w cnotach patriotycznych, wtedy bylibyśmy rzeczywiście wielkim narodem. Bo niestety Polak jest olbrzym, a człowiek w Polaku jest karzeł”.

Od czasów Norwida niewiele się zmieniło. Polak w „godzinach powszechnego uniesienia” bywa zdolny do bohaterskich czynów, niekoniecznie racjonalnych. Natomiast w życiu codziennym co krok wyłazi ludzka małość: zazdrość, chamstwo, niedbałość. Analizę polskiej nieżyczliwości i zazdrości wobec bliźnich obrazowo przedstawia Wańkowicz. Swoiste tutti frutti naszych mentalnych „sreber rodowych” nazwał „kundlizmem”, wzbudzając – co wcale nie dziwi – oburzenie dużej części emigracji. „Charakterystyczne, że Polak Polakowi nie ufa i już na wstępie za nim rodaka pozna, przypisuje mu możliwie najgorsze cechy. Takie negatywne podejście do innych Polaków jest powszechne zarówno za granicą jak i w kraju”.

Sienkiewicz polską zawiść nazwał „platoniczną zazdrością”. Zdecydowanie łatwiej znosimy własne niepowodzenie, niż powodzenie bliźniego. Skłócenie, małość, ściąganie jednostek wybitniejszych na dno to ekwipunek polskiego autostereotypu. Polacy – jak przystało na ponoć najbardziej katolicki naród w Europie – wcale się nie kochają, a już w szczególności nie kochają tych, którzy czymś się wyróżniają. Żeromski zaś mówił „Spójrzcie na nasze życie towarzyskie, na naszych społecznych działaczy – nie ma wśród nich żadnej więzi, zawsze znajdą powód by skrytykować wybitniejszych”. Idźmy dalej, Orzeszkowa pisała – „Polacy, nawet nie potrafią się przyjaźnić tak jak ludzie na Zachodzie, bowiem w Polsce nie ma miejsca na prawdziwą życzliwość dla drugiego człowieka”.

Dopełnieniem naszego autostereotypu jest słynne stwierdzenie Piłsudskiego „Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy!”. Paradoksalnie i ojciec ideolog polskiego ruchu narodowego, Dmowski, również wyrażał nie najlepszą opinię o rodakach, mówiąc iż inne ludy są niebezpieczne, gdyż są… „bardziej ucywilizowane”. Wrogość wobec obcych wynika z narodowego kompleksu – „Nasz naród, który niestety niżej stoi w rozwoju od przodujących w cywilizacji narodów europejskich, jeżeli ustępuje im pod względem moralnym, to właśnie przez mniejszą zdolność poszanowania godności ludzkiej w sobie i w innych”. Czy miał rację, gdy twierdził, że „trucizna zgniłego liberalizmu jest dla nas groźniejsza niż dla innych”?

Bohater powieści Tyrmanda Życie towarzyskie i uczuciowe wije się w antyestetycznej rzeczywistości PRL-u i zalewając chandrę w warszawskiej knajpie roi – „Polacy zagubili kierezje, kontusze, sukmany, husarskie pióropusze i ułańskie amaranty. Przeistoczyli się w naród w beretach, w płaszczach do kostek i z teczkami miast szabli w ręku”. Gombrowicz w swoich Dziennikach pisze – „Boże, ta Polska to ponury sen wariata, ta mroczność, duszność, niepewność”. (…) „Naród jest zadzierżysty, chamski, leniwy, czupurny i niedowarzony, a nad tym wszystkim zaszczepiono kremlowski komunizm”.

Wachlarz wad społecznych – zazdrości, kłótliwości, prostactwa i nieodpowiedzialności – dopełnia ogólne ponuractwo i brak poczucia humoru. Chodząc obecnie ulicami naszych miejscowości można zrobić test – ilu Polaków spotkamy w ciągu dnia uśmiechniętych? No właśnie, ale jeszcze gorzej jest, jeżeli my się do kogoś uśmiechniemy, bo wówczas statystyczny „Janusz i Grażyna” pomyślą, że chyba mamy jakiś problem z głową! U nas śmiech jest podejrzany, jesteśmy narodem wiecznie narzekających smutasów. Obłędna zawiść uniemożliwia nam docenienie czyjejkolwiek pracy. Lekarze to przecież perfidnie chytre konowały, nauczyciele to niedouczone patentowane lenie, prawnicy to obrzydliwi krętacze i złodzieje, urzędnicy to złośliwi łapówkarze i malwersanci, mechanicy to usterkowi fuchmistrze itd., itp. Dokładnie tak myślimy o sobie.

Nasi bohaterowie wykluwają się jedynie w walce z sąsiadami. Bo z zewnątrz zawsze czai się perfidny wróg. Jak go nie ma, to koniecznie należy go szukać w oczekiwaniu na „wielkie wyzwanie”, gdy trzeba będzie bohatersko umrzeć. Polskimi bohaterami są najczęściej zabójcy – ponieważ większość z nich zabiła jakiegoś wroga. Relacje wzajemne jak w szpitalu psychiatrycznym, w którym nikt się nie uśmiecha, a zagadnięty niedbale odburkuje. Ciekawe, że będąc za granicą można odnieść wrażenie, iż obcokrajowcy lubią nas o wiele bardziej niż my… sami! Polska kultura, tradycja, gościnność, kuchnia czy walory turystyczne są tym, czego my u nas nie doceniamy. Czy istnieje szansa na przezwyciężanie naszych kompleksów i podejmowanie prób zmiany mentalności?

Z okazji świąt „zjeżdża” do kraju w odwiedziny sporo emigrantów. W rozmowach z nimi widać, że są jakoś specyficznie pogubieni. Mentorsko, dostojnie pouczają i tłumaczą jak tu w Polsce powinno być, a na prostą propozycję „słuchaj, to może zostań i spróbuj to, co mówisz po prostu wprowadzić w życie”, pukają się znacząco w czoło ze szczerym tekstem „no chyba cię pogięło!”. Czyli co – przekonani są, że się nie uda? Dlaczego? Otóż to jest właśnie ów zniewalający autostereotyp, który działa jak gabinet luster. Szalenie łatwo ferować krytyczne oceny, ale czy rzeczywistość jest aż taka zła, że nie ma wyjścia? Czy musimy świrować jak biedny bohater filmu Dzień świra, czy nie można leczyć narodowych kompleksów?
Statystyczny „Janusz i Grażyna” są prowincjonalni i jednocześnie mają dość wysokie wyobrażenie o sobie, taka „kontuszowa zadyszka”. W roku 1866 Norwid pisał – „Oto i cały ruch umysłowy w narodzie, bronić mającym Wiary i Języka swego w którym za to się krew leje, że od stu lat każdy czyn za wcześnie, a każda książka za późno wychodzi. (…) Przypominam sobie szlachcica, który mówił mi, że lubi nawet i muzykę, bo to – powiada mi – jak sobie wrócę z pola i sobie siędę i Maciej mi buty z-zuje , to ja sobie siedzę i nogi moczę, a żona mi gra na fortepianie Chopina, tak lubię słuchać, mocząc nogi”. Po upływie 150 lat w roku 2017 statystyczny Polak kupił był… 1,5 książki, przytaczanie innych statystyk dotyczących choćby zużycia mydła lepiej sobie darujmy.

Mamy podwójny kompleks: wmawiamy sobie niższość wobec Zachodu i wyższość wobec Wschodu. Ci na wschodzie to według dość powszechnej u nas opinii – „bydło”. Mamy niestety wiele paskudnych wad, które można ograniczać i eliminować, ale czy to jest powód by się ciągle biczować, wstydzić i zamartwiać? Oczywiście są i tacy, którzy uważają, że jesteśmy najwspanialszym narodem, a inni przy nas to „podludzie”. Próba dyskusji z nimi praktycznie grozić może „śmiercią lub kalectwem”. Mimo wszystko mamy wiele powodów do dumy z osiągnięć naszych przodków. Tyle, że przedstawianie ich w sposób „pomnikowy” od razu ich odczłowiecza. Nie ma ludzi idealnych, a maniera szukania „świętych” natychmiast uruchamia dyżurnych „odbrązawiaczy”, którzy z ognistą pasją obleją ich swojskim gównem.

Niezmiernie łatwo organizować akademie „ku czci” – od czasów sanacji i przez cały PRL doskonale wiemy w Polsce jak to się robi, tylko czy to jest klucz do poprawy naszej samooceny? Resentymenty i frustracje raczej dodatkowo pogłębiają kompleksy i negatywne stereotypy. Cechy i wady obnażone kiedyś przez Gałczyńskiego w satyrycznym tygodniku Cyrulik Warszawski – w wierszu Polskie piekło niestety nadal niezmiennie nam towarzyszą. Co jest „obciachowe”, co uchodzi za „obciachowe”, a co jest weryfikatorem tego co ma być, bądź nie być „obciachowe”? Ba, no właśnie, niektórzy myślą, że myślą, a spora część ma wielki luz w myśleniu, stąd zdolność do łatwej dedukcji, umysłowego lenistwa i kręcenia się za własnym ogonem. Ale co tam, w końcu najważniejsze, abyśmy zdrowi byli.

Na zakończenie poszperajmy w życiorysie choćby Józefa Poniatowskiego, jaki to był – jakbyśmy dziś powiedzieli –„hardcorowy facet”. To żywy, choć niestety od już przeszło 200 lat martwy przykład, że można być wesołym gościem i wielkim patriotą. Typowy, nietypowy „szalony Polak”, który z tekstem „Trzeba umierać mężnie” zakończył swój żywot w nurtach Elstery, gdzie został omyłkowo ostrzelany przez Francuzów w trzy dni po… uzyskaniu stopnia marszałka Francji. Miał poważną słabość… do kobiet, przez całe życie otoczony był pięknymi paniami, ale się nie ożenił. Pisał do siostry – „Jeżeli się w Polsce ożenisz, musisz wziąć żonę, co by ci przyniosła majątek i związki familijne. Przyznam, że tego nie rozumiem. Nie znam smutniejszej sytuacji jak żyć z łaski żony”. Miał bezecnik dwóch synów z dwóch nieformalnych związków i należał do loży masońskiej – no i powiedzmy sami – co to za bohater narodowy? Jego pomnik zajmuje zaszczytne miejsce na Krakowskim Przedmieściu przed Pałacem Prezydenckim.

Zofia Mantyka


comments powered by Disqus


Copyright © 2004-2024 Zbigniew Stos Wszelkie prawa zastrzezone.
Uwagi, opinie i komentarze prosze przesylac na adres portal.brzesko.ws@gmail.com