Uniwersytet Trzeciego Wieku Wokół okocimskiego browaru
XIX wiek. Brzesko jest maleńką mieściną, niczym nie wyróżniającą się spośród wielu podobnych w ówczesnej Galicji. I nie wiadomo, jak dalej potoczyłyby się losy miasta, gdyby Jan Ewangelista Goetz nie założył tu w 1845 roku browaru. Tak on jak i jego następcy to przedsiębiorcy niezwykli, gdyż dla nich nie liczył się tylko zysk ze sprzedaży złocistego napoju, ale równolegle z tym idąca działalność, dzięki której Brzesko zaczęło się rozbudowywać i zyskiwać na znaczeniu, co zaowocowało m.in. uzyskaniem statusu miasta powiatowego w 1867 roku.

(fot. z książki Jana Burlikowskiego "Kroniki Miasta Brzeska 1385-1944")
I właśnie opowieści Jerzego Wyczesanego o niektórych dokonaniach tej rodziny spolszczonych niemieckich piwowarów była poświęcona 28 marca br. „wyjazdowa” sesja słuchaczy UTW. Jak wskazuje jej tytuł, poznawano historię obiektów, jakie wznieśli Goetzowie w sąsiedztwie zakładu, obiektów niekoniecznie związanych bezpośrednio z produkcją piwa. A wznosili je nie tylko z myślą o sobie, jak na przykład dom zimowy ( w nim urodzili się przyszli właściciele browaru: Jan Albin i Antoni) czy piękny pałac letni w parku (odkupiony kilka lat temu od spadkobierców przez osoby prywatne, aktualnie w renowacji), ale szanując i doceniając pracujących dla nich ludzi, również i im starali się stworzyć odpowiednie warunki do życia, stąd domy dla kadry zarządzającej i zwykłych pracowników.

Śmiało można powiedzieć, że wokół browaru powstał samowystarczalny, jak na tamte czasy, kompleks, uzupełniony teatrem, pocztą, ambulatorium, mieszkaniami osób obsługujących pałac oraz linią kolejową łączącą całość ze „światem”. Największe zasługi na tym polu położył baron Jan Albin Goetz Okocimski. Załoga browaru doceniła troskę o jej losy swego chlebodawcy, fundując jego pomnik (autorstwa Antoniego Madeyskiego). I jest to chyba jedyny taki przypadek w Polsce, kiedy „wyzyskiwani” w ten sposób odwdzięczyli się swemu „wyzyskiwaczowi”. A ten, w czasach, kiedy było bardzo trudno o pracę, dawał zatrudnienie bardzo dużej liczbie osób. Dla przykładu: w roku 1913 w konkurencyjnym arcyksiążęcym browarze w Żywcu pracowało 200 robotników, w tym samym czasie w browarze okocimskim znalazło zatrudnienie 650, w browarach: lwowskich 236, w Krasiczynie 120, w Tarnowie 90 (wszystkie należały do Goetzów). Dodać do tego należy osoby zatrudnione w pałacu i licznych majątkach ziemskich, będących własnością rodziny.

Rozwijający się dynamicznie zakład, m.in. przez wprowadzanie nowinek technicznych i technologicznych, odwiedzają znamienici goście, chcący naocznie przekonać się o podstawach sukcesów jego właścicieli, a także „pobyć” w murach, wzniesionego przez Jana Albina oraz jego żonę hr. Zofię z Sumińskich w latach 1898 – 1900 w stylu neobaroku i neorokoka pięknego pałacu czy równie okazałego parku. Kiedy Janowi Albinowi Goetzowi przyznano w 1908 roku tytuł barona, powstała konieczność rozbudowy pałacu i dlatego w latach 1908 – 1912 powiększono go o część wschodnią: pawilon, palmiarnię i oranżerię. Wśród odwiedzających znaleźli się m.in.: światowej klasy piwowar, założyciel browaru Carlsberg, Jakob Christian Jacobsen, arcyksiążę Karol Stefan Habsburg, prezydent Ignacy Mościcki, kardynał August Hlond, Olga Boznańska, Stanisław Wyspiański, liczni przedstawiciele krakowskiego high life’u i bohemy. Część zachodnią i centralną pałacu projektowali najbardziej wtedy znani na świecie architekci z Wiednia: Ferdynand Fellner i Hermann Helmer, a część wschodnią również wiedeńczyk, Leopold Simony. Chcąc podkreślić, że czuje się Polakiem, gdyż na ziemi polskiej założył swoje gniazdo rodzinne i je polski chleb, Jan Albin zaznaczał to nie tylko poprzez działalność ekonomiczną i polityczną, ale na przykład do architektury wprowadzał elementy typowo polskie, czego najlepszym dowodem jest pałacowy salonik w stylu zakopiańskim czy teatr i domy dla pracowników utrzymane w tymże samym stylu. Stylu, jaki Stanisław Witkiewicz (ojciec Witkacego) uważał za nasz narodowy; widać z tym poglądem musiał spotkać się i podzielać go baron Goetz. Posiadanie pałacu (choć kosztowne w utrzymaniu, zimą w nim nie mieszkano) było dla rodziny Goetzów niezwykle ważne, bowiem pokazywało ich awans społeczny. Wywodzili się z chłopskiej rodziny, uprawiali ziemię, potem zajęli się piwowarstwem, i w tej części Cesarstwa Austro-Węgierskiego rozwinęli ogromny przemysł, dlatego nadany przez cesarza tytuł barona i przydomek „Okocimski” stanowiły uwieńczenie ich życiowego motta „Pracą i Prawdą”.
Kolejnym miejscem pogadanki Jerzego Wyczesanego był plac obok dawnego goetzowskiego ambulatorium, skąd studenci mogli podziwiać nie tylko domy dawnych pracowników browaru utrzymane w zakopiańskim stylu (zaprojektował je, podobnie jak wspomniany wyżej salonik w pałacu, Eugeniusz Wesołowski), ale także wille dawnych dyrektorów zakładu: Michała Rossknechta („Michałówka”) i Jana Pieniążka („Pieniążkówka”) oraz popadający w coraz większą ruinę budynek, w którym mieszkali inni zarządzający zakładem, a także, choć z daleka, teatr (baron Goetz opiekował się zespołem teatralnym), budowlę znaną powszechnie jako Pawilon. Został on zaprojektowany przez wymienionego już Eugeniusza Wesołowskiego, oczywiście, także w stylu zakopiańskim. Do dnia dzisiejszego niewiele już pozostało w nim z tamtych czasów, m. in. zaginęła gdzieś wspaniała kurtyna autorstwa Karola Polityńskiego (pochodzącego z Tarnowa malarza, tworzącego we Lwowie, który m.in. był głównym scenografem lwowskich teatrów), przedstawiająca Morskie Oko, czy tzw. supraporty, czyli obrazy nad wejściem przedstawiające także widoki Tatr. Galeria zdjęć (fot. Jacek Filip)
Stracił swój pierwotny modernistyczny wygląd budynek warzelni, nie ma miedzianych kadzi, w których warzono piwo, trafiły chyba na złom, stara słodownia i bednarnia też już „nie wyglądają”, podobnie jak ogrodzenie browaru, a neogotycka baszta, ze znajdującą się w niej studnią, sprawia wrażenie, jakby miała się za chwilę przewrócić, na szczęście trzyma się jeszcze stylowa brama wjazdowa z portiernią. Spotkanie zakończono smutną refleksją, a mianowicie stwierdzeniem, że wprawdzie „każda epoka ma swe własne cele i zapomina o wczorajszych snach”, ale w browarach w Żywcu i Tychach jakoś potrafiono pogodzić współczesność z przeszłością, natomiast w naszym (?) browarze, jak i wokół niego, już tylko resztki świadczą o tym, że swego czasu przybył tutaj taki cudzoziemiec, który...
Podczas kolejnego spotkania UTW z cyklu „Lekcje historii”, które odbędzie się 25 kwietnia, słuchacze udadzą się „Szlakiem brzeskich Żydów”.
Jacek Filip |