Jak księża w Brzesku "Solidarność" na plebanii zakładali? 

Dwa lata temu opowiedziano mi ciekawą historię dotyczącą incydentu, jaki miał miejsce w parafii św. Jakuba w Brzesku w drugiej połowie 1980 r. Jak wiadomo, w sierpniu tamtego roku narodził się na Wybrzeżu NSZZ Solidarność. Strajkami objętych było 700 zakładów pracy i strajkowało ponad 700 tys. pracowników. Idąc za przykładem stoczniowców, w tysiącach zakładów pracy na terenie całego kraju komitety strajkowe lub grupy pracowników wysuwały różne "lokalne" postulaty względem dyrekcji, chcąc poprawić warunki pracy i/lub jej organizację. Atmosfera tamtych dni widać udzieliła się także młodym księżom pracującym w parafii św. Jakuba w Brzesku. Część księży była niezadowolona z wpływów, jakie miała na plebanii Pani gospodyni, a także dyscypliny, jaką wprowadziła przy wydawaniu posiłków. Któregoś dnia postanowili "zaprotestować" i przedstawili swoje zastrzeżenia ówczesnemu proboszczowi. Na efekt protestu nie trzeba było długo czekać. W czerwcu 1981 roku sześciu księży zostało przeniesionych na inne parafie. Czy wszyscy oni byli w grupie protestujących? Tego, niestety, nie wiem. Traktuję tę opowieść jako anegdotkę i dlatego nie podaję celowo żadnych nazwisk , ale łatwo można je ustalić, zaglądając na archiwalną stronę internetową parafii św. Jakuba. P.S. Sam doświadczyłem w tamtym okresie podobnego podejścia przełożonych do rozwiązywania problemów, kiedy zaangażowałem się w działania "protestacyjne" w Politechnice Krakowskiej. Wraz z sześcioma kolegami wysłaliśmy list do władz uczelni z żądaniem usunięcia narzuconego nam odgórnie kierownika Zakładu (katedry) - działacza ZNP, zajmującego się zawodowo zupełnie inną dziedziną nauki, wskazując dlaczego osoba ta powinna być odwołana. W odpowiedzi na nasz protest rektor uczelni podjął działania mające na celu wyrzucenie mnie i mojego młodszego kolegę z uczelni. Widocznie wyznawał zasadę, że skoro "nie odpowiada zespołowi kierownik - należy wymienić zespół". Pozostali sygnatariusze listu byli "bezpieczni" przede wszystkim ze względu na swój wiek i tytuły naukowe. Tylko dzięki poparciu, jakie udzieliło nam paru profesorów uczelni (działaczy Solidarności), plany te nie zostały zrealizowane. Protest skończył się "jedynie" rozbiciem Zakładu (katedry) na dwa zespoły i w konsekwencji wpłynął znacząco na moje dalsze życie zawodowe i osobiste. Ale o tym napiszę innym razem.

środa grudnia 14 2011 12:39