Zanim pobiegnę na Pasterkę – Misterium Bożonarodzeniowe
I.
Jesteś. Po prostu jesteś Mój maleńki Jezu Słodka dziecino o rumianej twarzy O oczach łagodnych i miłujących O rączkach pulchniutkich Szeroko otwartych O sercu tak wielkim Że świat go nie mieści Bo z Nieba nam dane Przez pokorę niewieścią.
II.
Jesteś. Po prostu przyszedłeś Wbrew wielu i na przekór wielkim Co świat pod siebie mieczem zagarniają Cichutki, bezbronny I pełen nadziei Że jeszcze kiedyś uda Ci się zbawić Że skruszysz choć jedno Miasto skamieniałe Co drogi do Boga dawno zapomniało Że szczere westchnienie Tej Bożej Nocy Coś zmieni w człowieku W wątpiącej niemocy.
III.
Jak dobrze, że jesteś Na sianku złożony Tak długo czekałam Aż wrócisz w te strony. Co rok tutaj wracasz Na czas narodzenia Ale potem odchodzisz Bo nikt Cię nie trzyma
IV.
Chwile uniesień wraz z kolędami Odkłada na półkę lub do szuflady Każdy z nas Szopka w pudełku, Ty owinięty W bibułkę niebieską Sianko nie pachnie ani choinka I znowu pustka Bo Ciebie NIE MA!!! Nie chcę Cię stracić Nigdzie nie odchodź Niech rok okrągły czuję Twe Boże Narodzenie Nie tylko w mej duszy Ale w całym skamieniałym mieście Bądź, po prostu bądź Mój maleńki Jezu.
V.
Narodziło się dzieciątko. Takie maleńkie jak innych miliony. Zakwiliło, zamlaskało, szukając oddechu swojej mamy. „Może przytuli, gdy mnie usłyszy – snuło w swej główce plan. – Może do serca mnie zaraz przyciśnie i pozna , że ja to ja.” Długo czekało i coraz głośniej dawało o sobie znać. Zsiniało całe i piąstki skuliło, bo chciało wreszcie spać. Spać w czystej pościeli, w podusię wciskając twarz, Czuć mamę, która nakarmi i będzie ciepłem matczynym grzać. Ale nikt po nie rąk nie wyciąga, wkoło tak zimno i wiatr. Czyżby nie w porę się pojawiło, wprosiło się na ten świat? Z miłości zrodzone, w miłość odziane wzgardzone przez ludzki świat. Nikt nie chce dzieciątka? Człowiek nic nie jest wart?
VI.
A może jednak ktoś je przytuli? Ktoś je pokocha bardziej niż … Niż głowę spokojną, wolną od trosk, Mocniej od pracy i od trzech kont, Od dietetyków i zdrowej żywności Od układzików i zażyłości Od brutalnego tempa w swym życiu Od głowy tańczącej znów po wypiciu. Od egoizmu, co zalał świat.
VII.
Słyszysz dziś Jezu dźwięki kolędy, Każdy dostojnie do stołu siadł. Lecz poprzez nuty radosnych dzwonków Ja słyszę Jezu Twój cichy płacz. W każdym z tych dzieci jesteś ukryty Nie chcesz nic więcej niż możesz dać. Chcesz tylko miłości i o nią wołasz, Niech się na MIŁOŚĆ otworzy świat. Bóg się wciąż rodzi w każdym z nas.
VIII.
Tuż przed wieczerzą wigilijną zakładasz krawat z koszulą odświętną, bo przecież musisz jakoś wyglądać na uroczystość tak niepojętą.
Nowa sukienka i nowe buty, do tego brosza, do włosów spinki, Nie możesz przecież gorzej wyglądać od przystrojonej w pokoju choinki.
A na wieczerzę na białym stole nie mogło braknąć niczego, były potrawy, sianko i świecznik oprócz Pisma Świętego.
Gdzieś się znalazło w ostatniej chwili i nawet łzę uroniłeś, ale wędrowca w podartej szacie do domu już nie wpuściłeś.
Życzenia rozważne, mądre i ciepłe od serca bliskim przelałeś, Ale na wspólne kolędowanie tuż przy szopeczce już nie zostałeś
Ile mój Jezu przejdzie wigilii, której to zimy człowiek zrozumie, Że najważniejsze jest Twe narodzenie, a nie pęd na oślep wraz z ludzkim tłumem
Niech męskie głosy rykną potężnie, Że Bóg się rodzi w tej właśnie chwili, Niech zadrżą mury, niech pycha pęknie, Gdy Dziecię Boże cicho zakwili.
XI.
-
Zdrowie
jest ważne, i tego życzymy, ale jest niczym bez Bożej Dzieciny, więc
życzmy także bliskości Boga, wtedy jest zdrowa dusza uboga.
-
Porzućmy waśnie, zazdrość i spory, głowy pochylmy nad cudzym losem, zerknijmy czasem na cierpiącego, a zaśpiewamy kolędy głosem.
-
„Bo gdy się
niebo z ziemią zjednoczy, Gdy z bratem połączy się brat, Gdy nam serca blask nocy otoczy, Bóg prawdziwie przyjdzie na świat.”
Agata
Podłęcka 20 grudnia 2010 r.
 |