Wigilia

      Tego wieczora śnieg zasypał całą okolicę, a mróz lśnił tysiącem gwiazd. Na dodatek silny wiatr dmuchał ze wschodu, jakby szukał drogi do Gwiazdy – tej betlejemskiej. Ten wieczór był wyjątkowy, magiczny. Kto tylko chciał mógł zaobserwować wspaniałą walkę dobra ze złem. I pomyśleć tylko, że dobro zwyciężyło. Zło umierało ze wstydu, że było takie złe. Areną walki był zwykły człowiek. Ty i ja – ja i On – my wszyscy.

               Zaskrzypiały drzwi do izby przedostał się Anioł przez nikogo niezauważony. Usiadł w kąciku przy kominku i obserwował co działo się w izbie tego wieczora. W centralnym miejscu stała piękna choinka, pachniała mrozem i lasem. Wśród iglastych gałązek wiły się łańcuchy, lekkie, słomkowe i bibułkowe będące pamiątką po wężu – kusicielu. Na gałązkach wisiały jabłka, przypominały te z biblijnego drzewa. Świeczki na gałązkach jak okruchy ognia pozwalały się ogrzać każdemu kto przybył pod ten dach. Na szczycie choinki królowała gwiazda, która była drogowskazem dla Trzech Króli śpieszących do Dzieciątka. Obecne przy choince dzieci z wypiekami na buziach, przejęte wieszały jeszcze piernikowe ciasteczka, pyszne, kolorowe cukierki oraz srebrne orzechy. Pod choinką rozsiadły się kolorowe pudełka, a w nich prezenty dla każdego domownika. W domu panowała atmosfera podniosła. Wszyscy dla siebie byli grzeczni i wyrozumiali. Wiedzieli bowiem, że to dzień dobroci dla ludzi, jedyny taki dzień w roku. Starsi co rusz upominali młodzież i dzieci, by ci powstrzymali się w tym dniu od wygłupów, a nie daj Boże łez – bowiem jaka wigilia taki cały rok (powtarzał dziadzio od samego ranka). 

               Mama wraz z dorosłymi domownikami przygotowywała stół do wieczerzy. Stół wigilijny bowiem jest jednym z ważniejszych miejsc. Przy nim to jednoczy się rodzina, wspólnie spędza czas, bawi się i śpiewa. Na stole położono obrus bielszy od śniegu, haftowany, wzorzysty, a pod nim pachnące sianko. Kilkanaście nakryć (dokładnie wyliczając by nikomu nie brakło i dodatkowe dla gościa z podróży) najpiękniejszych jakie były w tym domu ze srebrnymi sztućcami już czekało w pogotowiu. Ponadto na stole umieszczono 12 potraw wigilijnych, na cześć owych dwunastu apostołów. Na wytwornym talerzyku gospodyni przygotowała opłatki. Pismo Święte na stole i paląca się świeca sygnalizowały, że już niedługo czas zacząć. Zadaniem starszego wnuka było obserwować niebo, czy gwiazda wzeszła i, czy czas rozpocząć wieczerzę.

               Gdy tylko ten młody człowiek zobaczył gwiazdę wpadł do domu i wszystkim oznajmił – jest świeci wyraźnie, prosto nad naszym domem. Wszyscy domownicy zajęli miejsca za stołem. Dwaj młodsi chłopcy uprzednio podzieliwszy się rolami i w odpowiedniej kolejności przeczytali fragmenty z Pisma Świętego dotyczące narodzin Jezusa, ubogiej stajenki, dobrego Józefa i czułej Maryji. Po wspólnej modlitwie najstarszy z rodu każdemu wręczył opłatek – symbol miłości, przebaczenia i szacunku człowieka do człowieka. Poczym rozpoczęto wzajemne składanie życzeń.

               Życzeniom nie było końca…, często były to słowa cicho szeptane, z serca płynące czasem wyciskające łzę z oka. Mama przypomniała wszystkim zebranym, że dzielenie się opłatkiem zapewnia dostatek chleba w przyszłym roku oraz symbolizuje zgodę, wybaczenie i puszczenie w niepamięć wszystkich urazów.

               Wieczerza skończona. Gospodarz dał hasło do kolędowania. Kominek i świece na choince rzucają ciepłe blaski. Bóg się rodzi moc truchleje Pan niebiosów obnażony ogień krzepnie blask ciemnieje ma granice Nieskończony…Jest to jedyna w roku noc cudów, kiedy pamięć powraca do źródeł, a zwierzę i człowiek rozmawiają ze sobą. …a słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami…Jest to jedyna noc, kiedy los każdej matki na świecie spełnia się w cierpieniu syna i w miłości silniejszej niż śmierć. …li, li, li, li, laj, moje Dzieciąteczko, li, li, li, li laj, śliczne Paniąteczko…Jedyna noc, kiedy każde stworzenie składa w ręce każdego swój najcenniejszy dar – dobrą więź z ludźmi i światem. Nic w tym dniu nie może być nieważne. Biesiadnicy wspólnie śpiewali wiele pieknych, polskich kolęd i pastorałek. Gospodyni przypomniała, że nieodłącznym elementem kolacji wigilijnej jest obdarowywanie się prezentami. Najmłodsze dzieci na tę chwilę wyczekiwały z utęsknieniem. Każda z paczek miała swojego adresata zapisanego na czerwonym serduszku. Dzieci radowały się najgłośniej. Prezenty, które otrzymały sprawiły im ogromną radość. Widać były trafione i oczekiwane. Dorośli również dziękowali białemu Aniołowi, który usadowiwszy się obok kominka grzał skrzydła i wyraźnie był poruszony całą sytuacją.

               Nastała cisza, po czym zaczęto opowiadać różne historie z dawnych lat, dotyczące rodziny. Najmłodsza wnuczka opowiadała historię o Św. Mikołaju, o jego zasługach i dobrym sercu. O tym jak grzecznym dzieciom rozdawał prezenty, opiekował się sierotami i biednymi. Podkreśliła fakt, że mamy szczęście bo Św. Mikołaj jest blisko nas – osiedlił się bowiem w pobliskiej farze.

               Dzieci zgadywały, kto dziś rano odwiedził nasz dom? - okazało się, że pierwszym był młody chłopiec z sąsiedztwa, a to wróży szczęście na cały rok. Dziewczyny skrzętnie liczyły łuski z karpia spożytego podczas wieczerzy wigilijnej i każdemu z obecnych  wręczały je, by przyciągnąć fortunę do siebie. Po wszystkich wydarzeniach tego wieczoru, gospodarze udali się do swoich zwierząt, by dzielić się z nimi kolorowym opłatkiem – dzieciom zaś kazano słuchać ich mowy – bowiem to jedyna noc w roku kiedy zwierzęta mówią ludzkim głosem.  

               … I czas już na pasterkę.

Emilia Zydroń

22 grudzień 2009 

Od admina: Pani Emilia Zydroń to długoletnia pracownica Brzeskiego ZOZ-u. Jest magistrem pielegniarstwa.

W szpitalu pracowała jako przełozona pielegniarek.