Głos do tematu „Mieszkania socjalne” Zofia Sitarz w tekście „Czy w Brzesku powstanie blok socjalny?” napisała m.in.: Problemy mieszkaniowe nękają gminę od lat. (...) Dlatego od lat władze miasta starają się problem rozwiązać. (BIM lipiec 2008) Pierwsze z cytowanych zdań zawiera „oczywistą oczywistość”, czego nie da się, moim skromnym zdaniem, powiedzieć po lekturze zdania drugiego. Jeśli chodzi o budownictwo publiczne, to Spółdzielnia Mieszkaniowa oddała do użytku ostatni blok 20 lat temu, natomiast miasto postawiło budynek komunalny przy ul. Partyzantów około 10 lat wstecz. I to były ostatnie czynszowe wielorodzinne inwestycje w naszym mieście. Wyjaśnić jeszcze należy, że budynek przy ul. Partyzantów został niejako „wymuszony” przez powódź w 1997 r. i konieczność wywłaszczenia ludzi z terenów, przez które miała pójść tzw. obwodnica Brzeska, a wcześniej postawione budynki komunalne mają już chyba z 30 lub 40 lat. Nie są mi znane jakiekolwiek próby podejmowane przez władze miasta w ciągu ostatnich 20 lat, aby co 5 – 6 lat oddawać do użytku przynajmniej jeden budynek komunalny, a tak być powinno, jeżeli nie chce się zaniedbywać polityki mieszkaniowej na swoim terenie. Mogę się mylić, zatem proszę wyprowadzić mnie z błędu, podając konkretne przykłady, że jest inaczej. Marząc o przyciągnięciu poważnych inwestorów, musimy równocześnie pamiętać o tym, że będą oni potrzebowali przede wszystkim młodych kadr, które muszą gdzieś mieszkać, a dzisiaj, jak celnie zauważa Zofia Sitarz młodzi ludzie, którzy nie mają bogatych rodziców lub przynoszącej odpowiednie dochody pracy, nie mają na mieszkanie szans. („Czy w Brzesku powstanie blok socjalny?”) Przyczyn takiej sytuacji jest wiele, o niektórych wspomina świetnie opracowana w kwietniu br.„Strategia rozwoju mieszkalnictwa w Gminie Brzesko”: brak środków finansowych w Krajowym Funduszu Mieszkaniowym, słaba pro- mieszkaniowa polityka państwa, (www.brzesko.pl, zakładka: Rozwój gospodarczy) W tym samym dokumencie: Biorąc pod uwagę duże koszty związane z realizacją budownictwa socjalnego i komunalnego oraz sytuację Gminy, wskazane jest, aby mieszkania budowane były przez podmioty prywatne. Udział Gminy ograniczałby się do przygotowania odpowiednich działek budowlanych. Czyli będzie to dla Gminy wariant „darmowy”, bo właściwie nie wymagający poniesienia większych nakładów finansowych. Problem polega jednak na tym, że jeden metr kwadratowy takiego mieszkania, miałby kosztować 4 tys. zł (przynajmniej taka kwota padała w tzw. nieformalnych rozmowach). Ilu młodych ludzi, o których pisze autorka cytowanego wyżej artykułu, będzie na to stać? Wprawdzie aktualna średnia krajowa zarobków oscyluje wokół 3 tys. zł brutto, ale nie czarujmy się, takich ludzi w Brzesku i jego okolicach jest niewielu i raczej nie czekają na mieszkania komunalne, że o socjalnych nie wspomnę. A gdyby tak Rada Miejska, Władze Miasta i Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej rozważyli możliwość wspólnej budowy mieszkań czynszowych, jednak po cenie będącej w zasięgu – ponownie sięgam do tekstu Zofii Sitarz – ludzi, którzy nie mają na tyle zasobnych portfeli, aby kupić lub wybudować własne lokum. Dodam, że już początkowe paragrafy Statutu Spółdzielni Mieszkaniowej mówią o tym, że przedmiotem działalności Spółdzielni jest m.in. budowanie budynków lokatorskich i aby temu zadośćuczynić, może prowadzić działalność inwestycyjną. Nietrudno wyobrazić sobie, ile głosów wyborców można by zyskać w razie znalezienia w nieodległym czasie sensownego rozwiązania tego problemu. Wróćmy do budowy bloku socjalnego. Po latach stagnacji „w tym temacie” poprzednie władze miasta postanowiły wreszcie podjąć decyzję o jego powstaniu. Przybywająca w dużym tempie ilość osób spełniających z różnych powodów warunki do takiego sposobu zasiedlenia, zmiana przepisów nakazująca gminie płacić czynsz za lokatorów mających eksmisyjne wyroki sądowe, wreszcie powód najistotniejszy, czyli pojawienie się inwestorów chętnych do wykupienia terenu (stąd pieniądze na sfinansowanie budowy), na którym znajduje się blok socjalny (Plac Kupiecki), to czynniki, które jakby „wymusiły” ową decyzję. Wytypowano działkę będącą własnością gminy, zatem nic nie kosztującą, wygospodarowano w budżecie pieniądze na projekt. Niestety, ów projekt, moim zdaniem, kumulował dwa błędy: 1/ wielkość budynku, 2/ jego lokalizację. Wielkość: 58 mieszkań, 4 klatki schodowe, 4 kondygnacje. Na skutek złych doświadczeń z dużymi skupiskami mieszkań czy budynków socjalnych dzisiaj unika się za wszelką cenę tworzenia gett. Czy w tej sytuacji nie lepiej – choć na pewno trochę drożej – będzie wybudować w różnych częściach miasta dwa, może nawet trzy, o powtarzalnym projekcie, budynki? Także zwolennikiem budowy o mniejszych parametrach jest burmistrz Grzegorz Wawryka, czemu dał wyraz na kwietniowym posiedzeniu Społecznej Komisji Mieszkaniowej. Lokalizacja: ul. Rzeźnicza – umiejscowienie bardzo niefortunne, bo kto zna topografię miasta i ma wyrobiony choć trochę tzw. smak architektoniczny, temu zapewne trudno będzie wyobrazić sobie trzypiętrowy budynek „wciśnięty” pomiędzy niskie zabudowania masarni PSS i domów jednorodzinnych, w dodatku oddalony o zaledwie kilkanaście metrów od tzw. obwodnicy. Nie rozumiem, jak na coś takiego zgodził się Miejski Architekt. Nie bez znaczenia jest też okoliczność, że w tamtym rejonie znajduje się już hostel i noclegownia dla bezdomnych, o czym wspominali, protestujący przeciwko budowie bloku socjalnego w tym właśnie miejscu, mieszkańcy os. Zielonka. I dlatego aktualne władze miasta podjęły jedynie słuszną decyzję, czyli zrezygnowały z pomysłu postawienia bloku socjalnego przy ul. Rzeźniczej, co nie oznacza, że problem nie pozostał. Oddajmy głos burmistrzowi: Znalezienie dobrej lokalizacji dla bloku socjalnego jest trudne. Wszędzie znajdą się niezadowoleni, którzy będą protestować i przekonywać do swoich racji. (cyt. za Zofią Sitarz, „Czy w Brzesku powstanie blok socjalny?”) Świetnie zareagował na owe protesty NIBYFELIETONISTA, który w cytowanym już lipcowym wydaniu BIM-u, dzieląc protestujących na dwie podgrupy, pisze m.in.: Druga (...) nie chce domu socjalnego, który świadczyłby o humanitaryzmie i o tym, że również Brzesko nie jest wolne od biedy. Tą drugą grupą kieruje chęć przekłamania rzeczywistości. Po co obcy mają wiedzieć, że w Brzesku nie wszystkim dobrze się powodzi. (...) Skoro nie ma biedoty, to nazwijmy wszystkie ciucholandy w Brzesku sklepami z markową odzieżą i dołóżmy do każdego z nich nazwisko jakiegoś znanego kreatora mody. Od dziś jadłodajnia przy ulicy Mickiewicza to Sheraton, a MOPS to brzeskie Ministerstwo Skarbu, noclegownia to Mariott. A potem zawieźmy makietę Brzeska do Sevres pod Paryżem i złóżmy jako wzorzec zamożności. („Dziś nie ma biedoty” NIBYFELIETON) Na zakończenie: szacowany koszt budowy tego bloku socjalnego, o którym była mowa, to około 5 mln zł brutto; dofinansowanie przez państwo: 20% przy budowie nowego budynku na cele socjalne, 30% remont i adaptacja istniejącego obiektu na cele socjalne; m.in. 10 mln zł (1/7 całości budżetu) gmina Brzesko „dołożyła” w tym roku do edukacji, która, moim zdaniem, powinna być w całości finansowana przez państwo. Jacek Filip 4 sierpień, 2008 Mieszkania socjalne w Brzesku - głos z zewnątrz ... Czytam informacje na temat mieszkań socjalnych w Brzesku i własnym oczom nie wierzę. Kto wpadł na tak genialne pomysły? Problem mieszań socjalnych nie jest tylko problemem Brzeska, ale wszystkich miast i gmin w kraju. Czytam o lokalizacji i propozycjach umiejscowienia tych budynków na Stoku Pomianowskim, przy ul. Browarnej, Rzeźniczej. Czy może ktoś wskazać (z rządzących tym miastem) gdzie wg planu miejscowego zagospodarowania przestrzennego przewidziane jest takie budownictwo ? A jak nie ma planu to konieczne będzie wydanie decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu – której projekt wysyłany jest do wszystkich sąsiadów – a może to skutkować tym, że osoby fizyczne nie zgodzą się na postawienie nowych obiektów. Osobiście uważam, że problem leży w psychice ludzi, którzy uważają, że skoro mieszka w takich domach socjalnych pewien odsetek marginesu społecznego to wszyscy tacy są. Co do wspomnianej sytuacji budynku przy ul Partyzantów i przeniesienia mieszkańców z ulicy Mickiewicza – po powodzi z 1997 r – to pamiętam, że mieszkańcy zalanego budynku mieli wcześniej możliwość się przenieść na ul. Partyzantów – nie dopuszczali do siebie tego że w miejscu ich domu ma powstać nasyp ze zjazdem z obwodnicy. Dopiero po całkowitym zalaniu zdecydowali się na przeniesienie do nowych mieszkań. Być może jest to moje subiektywne odczucie jeśli tak to przepraszam, ale tak to odbieram. Ponadto z przykrością stwierdzam, że włodarze mojego rodzinnego miasta nie mają na uwadze dobra ogółu i nie potrafią zająć jednomyślnie stanowiska w sprawach dość ważnych. A konieczność płacenia za lokale spółdzielniom mieszkaniowym nie przysparza inwestorów i dobrej opinii. Wojciech Wrona 5 sierpień, 2008 Uzupełnienie:
Zgodnie z obowiązującymi przepisami w naszym ‘pięknym’ kraju powierzchnia na jednego mieszkańca w lokalach socjalnych wynosi 5m2. Do budynków powinna być dostarczona zimna bieżąca woda i zasilanie elektryczne. Sprawy związane z ogrzewaniem są też
uregulowane, czyli w okresie grzewczym nie można lokatorów wyrzucić na bruk.
Wojciech Wrona 6 sierpień, 2008 |