Nie chowaj babci dowodu
Wybiegnijmy myślami w nie tak znowu odległą przyszłość. Nadchodzi siódmy czerwca, dzień wyborów do parlamentu europejskiego. Wiosna, zielenią się drzewa, rozkwitają pąki białych róż i śpiewają o miłości szare słowiki. Słyszysz je, ale ich nie widzisz, bo prawdziwa miłość jest cicha i niezauważalna. Nie paple, nie puszy się jak paw i papuga.
Wyobraźmy sobie tę wyborczą niedzielę i
wyobraźmy sobie w jej poranek taką rozmowę.
Wnuczek szybko pobiegł do pokoju i wyciągnął spod szafy babci dowód. Zakurzony był, zapomniany, leżał tam schowany przez wnuczka od ostatnich wyborów. Babcia nie mogła iść wtedy głosować. Wnuczek dobrze pamiętał, jak babcia szukała przed poprzednimi wyborami dowodu, rozpłakała się w końcu i było mu teraz przykro. Wytarł zakurzony dowód i bez słowa podał babci.
- Dziękuję - powiedziała cicho. - Dlaczego mi go wtedy schowałeś?
- Ja ciebie też kocham, modliłam się,
żebyś przejrzał, zrozumiał - babcia otarła spływającą po policzku łzę. -
Czcij ojca i matkę swoją - pamiętasz jeszcze, które to przykazanie?
Wyobraźmy sobie taką rozmowę w wyborczy, niedzielny poranek, a kiedy on nadejdzie, zamiast chować babci dowód, idźmy i zagłosujmy solidarnie całymi rodzinami.
I jeszcze jedno! Może komuś z Was to co
napisałem wyda się naiwne, proste i dziecinne. Tym przypominam słowa
wielkiego, polskiego patrioty, poety, Cypriana, Kamila Norwida, że nasza
mowa powinna być prosta, bez światłocienia. Tak, powinno znaczyć TAK, a
nie, powinno znaczyć NIE. Wszystko, co jest ponadto od złego pochodzi. Andrzej Jarosz |