Advocatus diaboli
Przypomniał mi się przeczytany swego czasu w gazecie trafny, celny i, niestety, gorzki artykuł o Polakach zatytułowany: "Głupi, głupi, głupi". Nic dodać nic ująć! Można najwyżej jeszcze przypomnieć słowa, nieżyjącego już, jednego z największych premierów w historii świata, Sir Winstona Churchilla, który powiedział o Polakach po zakończeniu drugiej wojny światowej, że jesteśmy dziwnym narodem, gdyż w chwilach klęski wznosimy się na szczyty bohaterstwa i heroizmu, ale kiedy w końcu odniesiemy sukces, stajemy się największymi łajdakami i głupcami. Można to zaobserwować i współcześnie, kiedy to po bohaterskiej, heroicznej dekadzie Solidarności nastąpiła w Polsce pogoda dla złodziei i głupców! Że wspomnę tylko opcje walutowe, czyli błyskawiczne wyprowadzenie z Polski przez obcych za pomocą spekulacji giełdowych około trzydziestu miliardów złotych. Szczwane lisy i rekiny światowej finansjery najpierw dały na przynętę polskim przedsiębiorstwom kilkadziesiąt milionów, a potem, kiedy te połknęły haczyk, zabrano im kilkadziesiąt miliardów. Dokonano tego bezkarnie w majestacie kalekiego prawa, Temida nie widziała, bo ma zawiązane oczy. Dlaczego polski rząd, widząc co się dzieje, nie zaczął temu natychmiast przeciwdziałać? Czyżby i oni byli... No, właśnie, jacy oni są? Przez wirtualne, spekulacyjne kombinacje światowej finansjery polskie przedsiębiorstwa wpadły w zastawioną pułapkę opcji walutowych, zbankrutowały i dziesiątki tysięcy ludzi znalazło się w Polsce bez środków do życia. Dlaczego rząd zamiast przeciwdziałać rzece wypływających z Polski pieniędzy, szuka kropel (łez) oszczędności poprzez cięcia budżetowe kosztem najbiedniejszych? Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Pytań jest wiele, a polskie społeczeństwo, zamiast szukać na nie odpowiedzi, chowa głowy w piasek jak strusie i mówi, że jakoś to będzie... Jakoś na pewno, tylko jak? Nawiązując do mickiewiczowskich Dziadów, oświadczam, że nie nazywam się Konrad i nie zamierzam za miliony kochać i cierpieć, i dlatego w końcówce felietonu wspomnę tylko o naszych brzeskich Honorowych Obywatelach. Otóż, kiedy w kościele katolickim przeprowadza się proces beatyfikacyjny, to jeden z kardynałów, ku chwale świętości, pełni rolę tak zwanego adwokata diabła, czyli wyszukuje słabe strony kandydata na świętego. Ja adwokatem diabła nie jestem, za wysokie progi jak dla mnie, i dlatego z całym szacunkiem zapytuję tylko, czy nie ma życiorysach brzeskich kandydatów na Honorowych Obywateli jakichś ciemnych i wstydliwych faktów, które by ich dyskwalifikowały? I pytam jeszcze, czy w Brzeskiej Kapitule, która przyznaje te honorowe tytuły znajdzie się taki advocatus diaboli, który się odważy o to zapytać? Znając życie, przypuszczam, że nie. Szanowna Kapituła, jednogłośnie i jednocześnie przyklaśnie wszystkim zaproponowanym kandydaturom, przyklaśnie "chonorowo". Andrzej Jarosz 5 lipiec 2009
Od redakcji: Opinie wyrażone w artykule są opiniami ich autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy i opinie właściciela portalu www.brzesko.ws |