Obrazki z Turcji 2010r
Fragmenty z cyklu „Przeżyjmy to jeszcze raz –Turcja”
(Anna Gaudnik)
Sondaże i zwiady, rozmowy i targi,
Z rezydentem naszym oj trudna rozmowa;
rezygnacja zatem z pięknej Kapadocji,
wybrana z Antik-iem: Myra i Kekova!
ANTYCZNE MIASTECZKO PORTOWE PHASELIS
Wcześniej nam Itaka dołożyła w cenie
wybrzeżem Kemeru rejs, miasto Phaselis;
wszyscy wstali rankiem i zjedli śniadanie;
czapeczki i stroje kąpielowe wzięli !
Cały dzień na morzu, kołysanie fali;
promienie słoneczne biją w tafle wody;
nam jest tak gorąco, cienia każdy szuka
i żałuje bardzo, że już nie jest młody;
bo wtedy na słońce wystawiał swe ciało
i żadnych kremików z faktorem nie było;
skóra w ciągu lata zeszła ze trzy razy
tylko kwaśnym mlekiem plecy się chłodziło!
A teraz na nosek pięćdziesiątką lecisz
resztę twarzy chroni trzydziesty faktorek;
a potem piętnastką na ręce, dekolcik,
i w końcu dziesiątką już na udka spore!
Już brzegiem płyniemy oglądając w dali
kompleksy wczasowe pięknego Kemeru;
miasteczko antyczne Phaselis po drodze
ale na ląd zejdzie z naszej grupy paru!
Stasiu z Anią, Franiu ja z mym aparatem
na malutką łódkę jakoś się gramolę;
spoglądam na Jurka i stawiam pytanie;
i słyszę odpowiedź: „Ja tu zostać wolę”
Dobija do brzegu już malutka łódka
zapach w nozdrza nasze uderzył od Pini;
rozwrzeszczana cykad populacja wielka
wrzask taki ogromny nad głowami czyni!
Przewodnik Tomaszek nie mógł się więc przebić
z wiadomości garstką na temat Phaselis,
szliśmy zatem długo główną drogą miasta
żałując, że wody mało żeśmy wzięli !
Rozgrzane powietrze otulało ciała;
pot nam bez litości zalewał oczęta;
patrzyliśmy jednak na ruiny miasta
myśląc ile kamień każdy z nich pamięta?
Ile ludzkich istnień, ile ich radości,
ile śmiechu, gwaru, płaczu może trwogi;
zostało wpisane w ten kamień wśród pini,
na którym stawiamy idąc pośród; nogi?
Chcieć wznieść się z szarości ponad jej przeciętność;
Teatr jest świadectwem tych pragnień człowieka
historia piastuje takich miejsc tysiące,
które czas tak niszczy kiedy w przód
ucieka!
Akwedukty w swojej szczątkowej dziś formie,
Agora, bazary, miejsca spotkań ludzi.
Idziesz; patrzysz, słyszysz wchodzisz w tę historię
refleksja się w każdym pewno inna budzi;
Zdjęć kilka; wracamy; cykady wciąż wrzeszczą
jakby nas pospieszyć do odejścia chciały,
przybijamy łódką do naszego statku
gdzie na nas już czeka poczęstunek mały!
I droga powrotna, czas leniwie płynie,
balony i lotnie unoszą się w górze,
pogoda wciąż piękna, słońce w ciuciubabkę
bawi się wciąż z nami chowając się w chmurze!
KEKOVA I MYRA
Kekova antyczne zatopione miasto;
aby je zobaczyć płyniemy tam statkiem
i znowu przepiękne wybrzeże i klify,
i domy wczasowe kipiące dostatkiem!
I znowu refleksje nad życiem pokoleń;
nad tym co zostało! Ruiny porosłe,
łuki, resztki schodków, mury pochylone
budowli co niegdyś wysokie, wyniosłe!
Sarkofagi w wodzie stojące od wieków;
nikt ich przecież w wodzie z żyjących nie stawiał.
To trzęsienie ziemi, wybuchy wulkanów
niszczycielskiej pracy wykonały kawał!
****
Myra i jej klify; sarkofagi w skale,
w których miejsce znalazł wieczny odpoczynek.
Jak można nie widzieć tego będąc w Turcji
kiedy to na świecie miejsce jest jedyne!
Pan po swojej śmierci w grób zabierał wszystko;
wrzucano klejnoty, rzeczy wartościowe
co stawało łupem się wnet rzezimieszków
więc zabezpieczenia wymyślono nowe!
Trzeba groby ryglem zamykać od środka;
zadanie i zaszczyt dla biednego sługi,
któremu wmówiono, że przez śmierć dla pana
na zbawienie wieczne gromadzi zasługi!
Zamyka się w grobie, kamień ryglem wzmacnia;
świeci mu kaganek migocący blado
i zostaje czekać na wieczność w bezdechu;
na samą myśl o tym robi mi się słabo!
Odrywamy myśli od tego co smutne
krocząc po rozgrzanych kamieniach do góry.
Skwar wielki otula szczelnie nasze ciała;
zmierzamy do miejsca sztuki i kultury!
Teatr wielki w Myrze, kalekie posągi
pięknym ornamentem, zdobione kolumny;
wszystko to świadectwem tego co minęło
a człowiek współczesny może być dziś dumny!
Bo zawsze w człowieku były myśli wzniosłe,
zawsze chciał się wspinać ku swoim marzeniom
i tyle pokoleń w przekonaniu żyło,
że szarą codzienność na wzniosłą zamienią!
KAPADOCJA
Słońce , gorąco, powietrze w bezruchu.
Czy jest to możliwe? My na Kapadocji?
Siedzę z aparatem przy szybie czas jazdy
by uchwycić cały koloryt emocji;
zachwyt, zadziwienie i smutek i radość,
że mogę to widzieć, że tu jestem !Boże!
Staram zapamiętać się każdy widoczek
zapisać na dysku i na mózgu korze!
………………......fragment............................
Teraz Kamajakli podziemne miasteczko;
schodzimy gęsiego wąskim korytarzem’
klaustrofobia strachem pęta moje myśli
lecz czekam co moim oczom się ukaże!
Duże pomieszczenia dla ludzi i koni,
wyżłobione w ziemi, człowiek wierzyć nie chce,
tam ludzie mieszkali całymi latami
kiedy im najeźdźca po piętach wciąż drepcze!
Tam spali, żywili, rodzili swe dzieci;
konie przeżuwały obrok przy korycie,
jak można w ciemności nie popaść w depresję?
Czy ktoś by zamienił na takie swe życie ?
A oni tam mieli też swoje radości,
pewno się na babę nie jeden chłop złościł,
pewno też babina pretensje doń miała;
przez okno się jednak nie na wyglądała!
I dalej powoli idziemy przed siebie
wąskie przejścia budzą wciąż moje obawy;
przewodniczki pytam czy przejdą tam wszyscy
spojrzała na męża; mówi nie ma sprawy!
Ja zaś powiedziałam: „pójdę więc przed tobą
by wzywać pomocy jak się zaklinujesz;
i szłam za światełkiem krętym labiryntem
nadsłuchując bacznie czy mąż posapuje!
Wyszłam na powietrze słońce nas oślepia
i ta radość wielka, że za mną podziemia!
Znowu w autokarze, znowu nos przy szybie
patrzę jak w bajkowy krajobraz się zmienia!
Miliony lat temu gwałtowne erupcje
wulkanów Argeus i Hasan
zmieniły krajobraz w przepiękną krainę
kiedy ją przykryła tufowych form masa!
Kominy wysokie, stożki w kapeluszach,
znajomych nam Smurfów domostwa bajkowe
grzyby i wielbłądy, ogrody kamienne
w zachodzącym słońcu czerwone, różowe.
Jak można tych cudów natury nie dostrzec,
Jak można tak tylko przejść i rzucić okiem?
Wiem, jednak jak może zaczarować miejsce
by zostać na długo pod jego urokiem!
Kościoły wykute w tufowych skaliskach;
idziesz tam nie wiedząc co zobaczyć możesz;
i nagle się oczom ukazują freski
na sklepieniach nawy w tak żywym kolorze,
że znów niedowierzasz; dziesięć wieków temu
artysta ozdobił kamień wprawną ręką;
i sceny biblijne i postaci świętych
Jezusa na krzyżu zmęczonego męką!
Wszystko to zachował czas nieubłagany;
łaskawy dla dzieła, które dziś zadziwia
żywością i treścią obrazu na ścianie
tych co do Kapadocji tak licznie przybywa.
***
Dzień kolejny pełen wrażeń i emocji
Spędzimy go jeszcze w tej pięknej krainie;
platform widokowych kilka zaliczymy
czas na oglądaniu bardzo szybko minie!
I zdjęcia przepiekanej urody; a jakże!
Skalne „Trzy Piękności „stoją w kapeluszach
My z Anią stajemy zdjęcie robi Stasiu;
„Byłoby pięć pięknych; gdyby nie ta tusza!”
………………......fragment............................
PAMUKKALE
Pamukkale zawsze śniło mi się nocą
wierzyłam, że kiedyś piękno ich zobaczę;
i teraz się staje to o czym marzyłam
wierzę, że tak będzie dzisiaj nie inaczej!
Hierapolis miasto w ruin swych zarysie;
idziemy pod górę by zobaczyć z bliska;
i resztki budowli, ulic starożytnych,
Teatr gdzie się rozgrywały wspaniałe igrzyska!
Przepiękne w swej formie, kształcie i powadze
resztki kolumn, figur, ornamenty zdobne;
wszystko to widzimy siedząc na kamieniu
tym samym przez wieki; czy to jest podobne?
Potem zobaczymy basen Kleopatry
żadna z nas się jednak w nim dziś nie zanurzy;
nie chcemy odbierać sobie lat dziesięciu
bo jak widać upływ latek wszystkim służy!
………………......fragment............................
Idziemy zobaczyć sławne Pamukkale.
Opowieści tyle słyszał każdy wcześniej,
zdejmujemy butki bo tak nam kazano
i patrzymy wierząc, że się nam to nie śni!
Wchodzimy bez butów stąpając jak koty
po rozgrzanym dachu; my wapiennej skale;
promień słońca złudnie podkreśla jej miękkość
ale pięta czuje twardość niebywale!
Biel tarasów taka, że oczy swe mrużysz
by dojrzeć sadzawek kształty różnorakie;
nie możesz ich wszystkich objąć swoim wzrokiem
i marzysz by chwilę stać się w górze ptakiem!
Ciepła woda pieści teraz nasze stopy;
za twardość wapieni jakby nas przeprasza
przytulamy teraz się do skały białej
po której płynąca woda ciała zrasza!
Jaki chłód cudowny, prysznic od natury,
że nie chcesz opuścić tego miejsca za nic
i myślisz jak dobrze, że Natura Matka
swej pomysłowości nie stawiała granic!
Bo tych cudów tyle, że człowiek nie zdoła
Policzyć, zobaczyć, nimi się nacieszyć
i chociażby życia miał zakładkę długą
to i tak by musiał by to widzieć; spieszyć.
………………......fragment............................
Tak to Pamukkale plany nasze spięły
Wszystkie nam wycieczki nacieszyły oczy,
lecz Kemer, Phaselis, Myra i Kekova
ustąpić musiały miejsca Kappadocji!
Teraz tylko basen i słoneczna kąpiel
aby nasza skóra utrwaliła brązy
bo już musi myśleć z nas każdy,
że koniec,
że w piątek już odlot; by do pracy zdążył!
Anna Gaudnik
26 września 2010 r. |