ŚWIĘTA Wielkanocne
Jak mówisz o wiośnie to myślisz o świętach radosnych inaczej niż święta grudniowe . Inaczej się cieszysz, i ich wyczekujesz I chcesz sobie kupić półbuciki nowe
i nową garsonkę, lub płaszczyk wiosenny bo pójdziesz z koszyczkiem poświęcić baranka. Do koszyczka chlebuś, wędzonka, kurczątko, sól i chrzan, szyneczka i piękna pisanka!
No i ty wyglądać musisz jak ta wiosna! Odrodzona, piękna w nowym żakieciku, który spojrzeń kobiet innych jest przyczyną. Wzrok też ich zatrzyma się na twym buciku!
I znowu wspomnienia ściągają mnie na bok, do tyłu obejrzę też się z przyjemnością zamiast myśleć -
dzisiaj i powiedzieć teraz jakże dobrze czuję się z moją przeszłością!
Bo ja chcę pamiętać króciutką sukienkę, kolana obite i zdymki na pięcie. I duże kokardy, zwykle kolorowe a białe to tylko we włosach przy święcie!
***
Wielkanocne Święta ! To ci jest uciecha! Od czego tu zacząć! Jasne !Od początku! Jeżeli o świętach wielkanocnych mówić to trzeba już zacząć od czwartku i piątku!
Pamiętam we czwartek szło się do kościoła. Mama nam kazała. To był obowiązek żeby być na triduum wielkanocnym zawsze. Do soboty włącznie, przez czwartek i piątek!
Jakże to wyraźnie w pamięci zostało! W kościele Jakuba- liturgia czwartkowa. Pan Jezus w ciemnicy- przy bocznym ołtarzu Pamiętam - w półcieniu, korona cierniowa
i na ręce wsparta głowa Zbawiciela. Jego oczy na nas ze smutkiem zwrócone. I zapach kadzideł, Monstrancja w welonie i głuchym klekotem nawy wypełnione!
Potem już powoli pustoszały ławki. Zamarły bez blasku pająki kościelne. Na czas adoracji sączyło się tylko z przyściennych lamp bocznych światełko mizerne.
Człowiek pochylony nad swoją niedolą patrząc na monstrancję trwał długo w skupieniu. Klęcząc dziwny spokój przychodził tu w ciszy wraz z rozmyślaniami, że w sobie coś zmienię!
Byłam wtedy dzieckiem; postanowień wiele; że grzeczna już będę, nie odpysknę mamie, braciszka pilnować będę- no bo młodszy pewnie też mówiłam, że nigdy nie skłamie?
Teraz trochę inna lista postanowień. Każdy z jakąś listą boryka się w życiu. Ważne jednak mieć ją, próbować coś zmienić. Ważne by ktoś promień nadziei zaświecił!
***
Wielki Piątek ..prawie święta, dom już zwykle wysprzątany, jajka w cebuli gotują dzieci ..pod nadzorem mamy! Nie pamiętam, żeby mama jajka z nami malowała. Mogłam je wzorami zdobić, mama mi żyletkę dała!
I skrobałam po brązowej skorupce z cebuli wzory takie jakie przyszły do głowy Anuli! A więc bazie, to kurczątka z parasolką z boku, brat zapewne to pamięta! Te same co roku!

Jakieś wzorki i krzyżyki, linie i kółeczka, czasem było
Alleluja i choragieweczka! Czasem mi się też udało wydrapać baranka i zajączka malutkiego- bo mała pisanka!
Do koszyczka gdzie baranek miejsce miał najpierwsze, na wierzch wkładałam pisanki, moje najładniejsze! Potem chlebek tam wsunęłam i pęto kiełbaski; dzięki bukszpanowi koszyk, nabrał wiosny blasku!
Świeżość koszyczka podkreśla, serweta płócienna; sztywna bo wykrochmalona i od lat niezmienna! Zawsze tą samą serwetą z kwiatkiem małym z boku przykrywaliśmy święcone w koszyczku.. co roku!
W piątek wieczorem koszyczek musiał być gotowy nim poszliśmy do kościoła na ceremoniał Wielkopiątkowy! Pewno wielu z nas pamięta, nie było to krótko. Każdy jednak wystać musiał bo było ciaśniutko!
Ławek było mało, kościółek zapchany. Najmniejsze dzieci siedziały, na kolanach mamy! Przychodziły dzieci starsze, zająć sobie miejsce. Siedziały przed czasem w ławce godzinę bądź więcej.
Im ciaśniej w kościele -bliżej osiemnasta. Dziecko siedzi w ławce- przychodzi niewiasta, spóźniona już mocno - staje mu nad głową! I jeszcze nie padnie ani jedno słowo,
dziecko wstaje szybko i wychodzi z ławki. Pamięta naukę, co wzięło od matki, że starszym pomagać, ustępować miejsca, że to jest i zaszczyt i powinność pierwsza!
Dlatego też dziecko będzie teraz stało ! Przyszło przecież wcześniej to się nasiedziało! Tak było w kościele świętego Jakuba. Uroczystość piękna i zarazem długa.
Tak stał lud ściśnięty, a wyjść nie daj Boże! Przyklęknąć niejeden też nie bardzo może a dzieci w ciasnocie stały między ludem, że ich tłum nie zdusił - graniczyło z cudem!
Dzieci na stojąco przysypiały matkom. Ale się przewrócić też nie było łatwo! Jakby ktoś chciał zemdleć, utrudniona sprawa. No bo się przewrócić w tłumie nie miał prawa!
Mimo tej ciasnoty, zaduchu w tym tłumie każdy był w kościele bo każdy rozumiał! Przeżywanie Wielkanocy to nie są pisanki i koszyczek pełen jadła i piękne kraszanki,
i święconka wielkanocna na szynce i chrzanie! To w maleńkiej tylko części.. świąt tych świętowanie!
****
Grób Jezusa w każdym chyba kościele widoczny. Pamiętam był on we wnęce, z lewej strony, bocznej. W tej kapliczce zawsze rano odprawiał mszę świętą kapłan, który miał cukierki i twarz uśmiechniętą!
W przepaścistej jak się dzieciom wydawało małym kieszeni czarnego swetra nosił on cukierki stale! I rozmawiał z dziećmi, zawsze miał czas na rozmowę. I pamiętam te iryski i cukierki grylażowe !
***
Grób Jezusa był tu właśnie, w tej bocznej kaplicy. Tu strażacy stali w hełmach- jak grobu strażnicy. I pełnili tu dwójkami służbę do północy. Do kościoła mógł przyjść każdy, kto chciał w ciągu nocy!

Grób Jezusa wśród hortensji, kwiaty białe, duże. Światło lamp ledwie widoczne sączy się przy murze i oświetla kamień grobu, a na nim Zbawiciel!
Ja po trzech dniach zmartwychwstanę !Czy wy w to wierzycie?
***
Już od Piątku do Soboty Wielkanocnej tłumy adorują krzyż Chrystusa - jest to czas zadumy. Krzyż drewniany leżał wsparty na stopniach ołtarza; każdy idąc na kolanach co roku powtarzał

w ciszy gesty symboliczne, wielbiąc drzewo krzyża; na którym za nas dał życie - Jezus ..jak nam przyrzekł. Będąc dzieckiem szłam na klęczkach, tuż za moją mamą. Najpierw stopy całowałam- Jezusa kolano,
Potem mama mi wskazała bok włócznią przeszyty i koronę ostrą z ciernia i gwóźdź w dłonie wbity. To zostało jako obraz, do dzisiaj pamiętam, że bez adoracji Krzyża to nie były święta!
****
Dla dziecięcych wspomnień ważny, radosny zarazem moment kiedy się znalazło w kościele, w tym gwarze, gdzie z koszyczka spod serwety zaglądał baranek do innego znów koszyczka gdzie pięknie ubrane

kokosiły się kurczątka srożąc z cukru piórka. Zając widząc piętkę chleba krzyknął:” ale górka! Lecz wystraszył się i zamilkł co ludzie powiedzą ? Schował się za kawał boczku; siedzi jak pod miedzą!
Potem deszcz z kropidła pada na wszystkie koszyki, na kokardki w włosach białe i jasne płaszczyki. Na serwetki z kwiatkiem z boku, na bukszpan zielony.. Już możemy pójść do domu, ze swoim świeconym!
***
A wieczorem do kościoła! Tak było pamiętam ! Nikt się przecież nie ociągał -po to były święta! A wieczorna ceremonia to radość dla dzieci. I atrakcją niecodzienną została w pamięci!
Kościół ciemny, światła zgasły, drzwi otwarte wielkie a przed nimi wodę święci z ogniska żagielkiem kapłan co po krótkiej chwili w procesji z paschałem użyczy światła gromnicom i już jasne całe
wnętrze tej świątyni co oddycha dymem.. Jest ona co roku tym miejscem jedynym Gdzie to się ognisko na dziedzińcu pali. To najbardziej nas cieszyło gdy byliśmy mali !
Święta Wielkanocne zielenią radosne , chociaż są ruchome liczymy na wiosnę bo ona to Pani i nie zawsze zważa na to by się trzymać kartek kalendarza !
***
Śmigus dyngus cieszy i młodzież i dzieci Jakoś to się dzieje dziwnie , że radość uleci Kiedy już się wieku doliczyć nie można i każda z nas staje się jakaś ostrożna :
Nie może pozwolić sobie na śmigusa bo dystans do niego
makijaż wymusza! Nie może pozwolić na to by być zlana Oczy malowała dzisiaj przecież z rana!
Nie mogę swym włosom fundować kąpieli bo moją fryzurę diabli by już wzięli! Nie mogę pozwolić na wodę na twarzy
Podkład max faktora z tą wodą się zwarzy!
I muszę uciekać kiedy woda chlusta bo mi się rozmaże kredka na mych ustach! Śmigus nie jest dla mnie, nie lubię wilgoci kiedy mi się woda wkokosi w
dekolcik!

I musze uciekać tak na jednej pięcie Bo z boku spódniczki masz
duże rozcięcie a woda spódniczce tak znienacka wlana Spowoduje przykurcz,
odsłoni kolana !
Nie wolno w dyngusa wychodzić w żakiecie W wilgotnym usiądziesz i już go pognieciesz! I nie wychodź z domu w
bucie na obcasie Bo ci się na pewno w nim uciec nie da się!
I nie bierz torebki luksusowej Prady bo uciec z pewnością nie dasz wtedy rady! Torebka jest duża i nabierze wody Jakie będziesz miała z tą torebką chody?
Ciemnych okularów nie wkładaj na oczy Bo jak zagrożenie przez nie dziś zobaczysz ? Nie zakładaj również
szalika na szyje bo taki wilgotny to dopiero pije !
Jadąc samochodem pamiętaj o szybach Jak ich nie podniesiesz no to cała pływasz! Na
rowerze również nie rób dziś wycieczki Jeśli chcesz mieć suche spodnie i … bluzeczki!
I tak by wymieniać przyczyny, powody dla których boimy się w dyngusa wody A przecież nie dawno; chwilę rzec by można żadna z nas nie była aż taka ostrożna!
Goniłam po wodę do strumyka z wiadrem bo reguły na wsi były zawsze twarde. Nie ważne dziewczyna, ważne by się biła, dlatego w wiaderku wodę przynosiłam.
Bo jak się w dyngusa zaczęła zabawa wszystko było mokre, pogródka i trawa. Lały się strumienie na izby podłogę Matczysko krzyczało: ”wytrzymać nie mogę!”
A myśmy w koszulkach mokrych co do nitki uprawiali z piskiem szalone gonitwy!
To są te wspomnienia, których mamy wiele. A teraz kiedy to kropidłem w kościele ksiądz nam na fryzurkę kropel kilka kropnie to się wykrzywimy na niego okropnie!
Anna Gaudnik
kwiecień 2012 r. |