I przyszedł czas
I przyszedł czas, że musiałeś powędrować Już nie do zakątków lepszego i gorszego świata, Ale hen tam, Gdzie nasz wzrok nie sięga… Zostawiłeś wszystko, Bo to vanitas vanitatum, et omnia vanitas. Poznałeś Zielone Pastwiska I swojego Pasterza z barankiem u boku I doznałeś błogości, Ogarnął Cię spokój. Już nic nie bolało I mówić mogłeś, i nucić i stać… I tylko to ciało Zbolałe, koślawe zostawiłeś wśród nas. A my? A my wciąż oniemiali, Marni nad marnymi Czekamy Twych słów. To tak ważne! To tak ważne!! To, że tę ludzką marność umiłowałeś I jej służyłeś na tym ziemskim padole Ciemności i zła. Wszyscy płakali, Zamarł cały świat. Przy wtórze dzwonów wylewał żal. A ci, co nie płakali - W kamieniu wykuci, Ze szklanym sercem, Tak kruchym, że strach. Szkło pęka po trochu i rani, Zadaje zbyt wiele ran. Niech dzwony biją, Niech słyszy ten świat, Co wojny toczy z miłością i prawdą, Żeś błogosławiony, Żeś orędownikiem miłosierdzia Chrystusa Na cały świat! I tylko dla nas żyjących Ta nielogiczna pustka i brak…
Agata Podłęcka |