Wystarczy, abyś nie czynił tego, czego nie należy, a zrobisz wszystko, co trzeba.

(Lew Tołstoj)

 

 "JEDEN Z WIELU"

 czyli rzecz

 o Władysławie Mossoczym

          Po każdym kataklizmie dokonuje się oszacowania strat. Ale czy wszystko da się wyliczyć? W wyniku II wojny światowej zginęło ponad 6 milionów obywateli Polski (większość w wyniku eksterminacji). W samej Warszawie zginęło więcej ludzi niż łącznie straciły Anglia i Stany Zjednoczone. Na każdy tysiąc mieszkańców w naszym kraju zginęło 220 osób, najwięcej spośród wszystkich państw europejskich. O okaleczonych i inwalidach w liczbie kilkuset tysięcy też należy pamiętać.

Straty materialne  okazały się również ogromne; szacuje się je na 38% majątku narodowego: zniszczono wiele budynków mieszkalnych i gospodarczych (w tym bardzo dużo zakładów przemysłowych), zrabowano 45% dóbr kulturalnych, straciliśmy wiele książek i archiwów. Według w miarę dokładnych wyliczeń całość strat poniesionych zarówno przez państwo polskie, jak i przez polskich obywateli wynosi prawie bilion dolarów amerykańskich. Jednak jak wycenić ogromne ofiary w ludziach? Jak wynagrodzić ludziom stratę swoich bliskich?

Duży odsetek wśród ofiar tej strasznej - rozpętanej z nienawiści i pychy - wojny stanowią ludzie młodzi, dopiero wkraczający w dorosłość, mający swoje plany i marzenia, rozwijający talenty wzbogacające ich życie. Mimo młodego wieku nie wahali się jednak spełnić swojego obowiązku wobec Ojczyzny, a mianowicie walczyć o to, by znów stała się niepodległa, choć zdawali sobie sprawę, że często trzeba będzie za taką postawę zapłacić cenę najwyższą – cenę życia.

Jest okazja, aby wspominając wydarzenia sprzed 70 lat, opowiedzieć o kimś z „pokolenia Kolumbów”, którego wojenne losy związały się z Ziemią Brzeską

Gdy potrzeba ci piosenki,

To nie pytaj innych ludzi.

Sama wyjdzie z twojej ręki,

Sama harfę duszy zbudzi.

Serce – pieśnią, gdy brzemienne

Sięga tam, gdzie gwiazdy złote;

Tam, gdzie niebo jest promienne –

Tam odszuka swą pieszczotę.

 

Gdy potrzeba ci piosenki,

To idź w góry, lasy, rzeki.

Tam zaśpiewa ci jej dźwięki

Świat ogromny, świat daleki.

Nuta w duszy twej zaklęta

Błyśnie czarem upojenia.

Nuta wielka, nuta święta,

Nuta przedziwnego brzmienia.

 

Posłuchaj piosenki do słów Władysława Mossoczego, skomponowanej i zaśpiewanej specjalnie dla portalu www.brzesko.ws przez Dariusza Masłowskiego

This text will be replaced by the flash music player.

         

Autorem tego wiersza jest Władysław Mossoczy. Urodził się w Krakowie w roku 1918 jako syn Władysława Mossoczego (1878-1950), profesora gimnazjalnego, także radnego miasta Podgórza, oraz Michaliny z domu Kolisko (1880-1965), znanej w swoim czasie autorki książek i opowiadań dla dzieci, członkini Związku Literatów Polskich. Do szkoły powszechnej i do gimnazjum uczęszczał w Krakowie. (Zdjęcie Władysława Mossoczego uzyskane dzięki uprzejmości Jego Rodziny, a w szczególności Pani Barbary Górskiej.)

 

Dzieciństwo i młodość spędził w pięknej krakowskiej
 dzielnicy Podgórze. (fot. Paweł Kubisztal)
Urodził się i mieszkał przy ul. Parkowa 6
 (parter domu  w jasnych barwach)
(fot. Paweł Kubisztal)

Na Nowym Cmentarzu Podgórskim

 są pochowani jego rodzice.

(fot. Paweł Kubisztal)

Tutaj mieściło się VI Gimnazjum, do którego uczęszczał W. Mossoczy (obecnie w tym budynku mieści się  Zespół Szkół Gastronomicznych nr 2).

(fot. Paweł Kubisztal)

W roku 1936 podjął studia medyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim.

 

Collegium Novum

 (wikipedia.org)

Collegium Medicum przy ul. Św. Anny

(wikimedia.org)

Pod koniec gimnazjum zaczyna pisać wiersze, w których daje się wyraźnie odczuć wpływ poezji romantycznej. Są to wiersze nastrojowe, wiersze, w których uczucie wybija się na plan pierwszy. 

A śnieg wciąż pada, pada…

Drobne kuleczki idą…

A smutek się wkrada

W moje serce zmartwiałe.

O, gdybyś ty tu ze mną była,

O, ukochana!

 

Dlaczegoś mię opuściła

I dusza ma żalem stargana?

Cyt!... Zegar w dali godzinę dzwoni.

Echo roznosi ten dzwonek.

Dziewczęta! Gdzieś pogłos goni

I dźwięczy jakby skowronek.

Nie czas marzeniom! Idź dalej!

Noc jest na chmurnym niebie,

Śnieg pada, żal duszę pali.

Idę… Gdzie?... Przed siebie… 

 

Posłuchaj piosenki do słów Władysława Mossoczego, skomponowanej i zaśpiewanej specjalnie dla portalu www.brzesko.ws przez Dariusza Masłowskiego
This text will be replaced by the flash music player.

         Młody Władek interesuje się także malarstwem, rzeźbą i muzyką. Zwłaszcza w tej ostatniej dziedzinie osiąga znakomite rezultaty; jest świetnym pianistą. W jego wierszach odnaleźć można właśnie wpływ muzyki na nastrój, rytm i kompozycję. Oto jeden z nich.

Hej, dziewczyno, nie chodź w gaje,

Nad potoki i ruczaje,

Bo tam w lesie skryte cicho

Bo tam w lesie czyha licho.

Bo tam w gąszczu zaczajona

Siedzi straszna dziwożona.

Nie chodź w lasy, hej, dziewczyno,

Bo cię spoją niby wino,

Bo w zieleni gdzieś się złoci,

Ten wyśniony kwiat paproci.

Nie chodź, dziewczę, nie chodź w lasy,

Bo złe stacza tam zapasy.

Dąb posępny, dąb ten stary

Na twą duszę rzuci czary. 

 

Posłuchaj piosenki do słów Władysława Mossoczego, skomponowanej i zaśpiewanej specjalnie dla portalu www.brzesko.ws przez Dariusza Masłowskiego

This text will be replaced by the flash music player.

         Kiedy wybucha wojna, Władysław Mossoczy kończy 3. rok studiów, które musi teraz przerwać. Początkowe lata okupacji spędza w Krakowie, pracując jako konduktor tramwajowy, a następnie zostaje powołany do tak zwanego Baudienstu. 

Służba Budowlana Baudienst podczas remontu ul. Dietla w Krakowie.

(audiovis.nac.gov.pl)

          Nie zrywa jednak z twórczością poetycką. Władając doskonale językiem niemieckim, właśnie teraz, w czasach hitlerowskiego terroru, w czasach niszczenia polskiej kultury, Mossoczy dokonuje licznych tłumaczeń ulubionych przez siebie niemieckich poetów: Johanna Wolfganga Goethego i Heinricha Heinego. Wydaje się, iż w ich poezji stara się, ten wrażliwy człowiek, znaleźć odpowiedź na pytanie, jak naród niemiecki, mający takich artystów, mógł dopuścić do wywołania tak strasznej wojny.

Heinrich Heine – „Nad morzem”

     (tłum. Władysław Mossoczy)

 

Błyszczało morze, szumiąc w dal

W ostatnim zórz promieniu.

Gdzie dom samotny nad brzegiem stał,

Siedzieliśmy w zamyśleniu.

Wstawała mgła i fale szły,

I mewy w krąg latały,

A z oczu twych, tak drogich mi,

Gorące łzy spadały.

 

Padały na twą białą dłoń,

Ja do niej się schyliłem,

Przywarłem usty mymi doń

I łzy z twej ręki piłem.

Od tego czasu me ciało schnie,

Tęsknota duszę mami,

Bo ty, nieszczęsna, wtedy mnie

Zatrułaś swymi łzami.

          W 1942 roku udaje się Mossoczemu dostać stanowisko asystenta w szpitalu powiatowym w Jędrzejowie, a w 1943 przenosi się do szpitala w Brzesku. Podczas pobytu w naszym mieście mieszka w domu należącym do rodziny Pietrusińskich (dzisiejsza ulica Mickiewicza 8).

Budynek łaźni miejskiej, w którym założono w czasie II wojny światowej pierwszy w Brzesku szpital

Dom na rogu pl. Kazimierza Wielkiego i ul. Uczestników Ruchu Oporu, w którym mieściła się w czasie wojny druga część szpitala.

Zdjęcia: "Kronika Miasta Brzeska" Jana Burlikowskiego

Dom przy ul. Mickiewicza 8.

Mossoczy mieszkał w pokoju z balkonem.

Kiedy przychodzi do Brzeska ma określone zadania. Jako członek Armii Krajowej ma udzielać pomocy rannym żołnierzom tej organizacji, a także organizować szpital polowy na wypadek ogólnokrajowego powstania (akcja „Burza”), które było planowane. Razem z doktorem Tadeuszem Kalinowskim opiekuje się porucznikiem Karolem Bernackim ps. "Bór", który po ucieczce z hitlerowskiego więzienia, wymagał lekarskiej pomocy. (informacja zaczerpnięta z książki Stanisława M. Jankowskiego pt. "Strzały pod więzieniem").

         Jego koledzy scharakteryzowali go jako człowieka bardzo skromnego, uczynnego i koleżeńskiego, o bardzo szerokich zainteresowaniach. Poniżej ostatni wiersz z zeszytu, który udostępniła mi jego rodzina. Został napisany 28 października 1943 roku.

 

Wśród zórz wieczornych o zachodzie

Jeziorko leśne lśni.

W błękitnej się odbija wodzie kwiat,

Co cichutko śni.

W miłosnej ważki swej pieszczocie

Wśród traw sitowia mkną

I krople rosy, niby w złocie,

Na krzewach iskry skrzą.

 

Leciutkie wzrusza wiatru tchnienie

Listowie pośród drzew,

Słowika się rozlega pienie

Radośnie dźwięczy śpiew.

Mą duszę chwyta upojenie

W gęstwinie leśnych kniej,

Bo, zda się, słyszę pozdrowienie…

Tak… Słyszę je od niej. 

 

          2 października 1944 roku udaje się do Woli Stróskiej w ramach wspomnianej już operacji pod kryptonimem

„Burza 2”, aby udzielić pomocy rannym partyzantom. Jest wtorek. W piątek ma wrócić do Brzeska. I właśnie w piątek, 5 października, prawdopodobnie na skutek zdrady, Niemcy otaczają zgrupowanie batalionu. Wywiązuje się walka…

„Mogiła” to najwyższy szczyt Pogórza Rożnowskiego.

 Tutaj, w szałasie używanym dotąd przez leśników, zorganizowano prowizoryczny szpital partyzancki zwany „szpitalikiem leśnym”. (Źródło: zakliczyn.w.interia)

         Władek do końca pozostaje na posterunku, udzielając pomocy rannym. W wyniku nierównej walki, a przede wszystkim zaskoczenia, widząc że nie ma już żadnych szans, najpierw próbuje ucieczki z otoczonej zewsząd leśniczówki, zostaje jednak ranny w nogi, jeszcze ma siłę, żeby przeczołgać się krzakami kilkadziesiąt kroków, jednak kolejne serie z nieprzyjacielskiej broni dopełniają reszty.

„Szpitalik leśny”

 

Tablica pamiątkowa na „szpitaliku” informuje:

 

W tym miejscu dnia 5 X 1944 z rąk hitlerowskich barbarzyńców polegli na polu chwały lekarz i pacjenci partyzanckiego szpitala:

 

1. Władysław Mossoczy,

2. Franciszek Baca,

3. N.  Gajda,

4. Władysław Chrzan,

5. Franciszek Pitala,

6. Franciszek Świeczek,

7. N.  Wolak,

8. N.  Gągelik,

9. Bolesław Wołek,

10. N.N.

 

Społeczeństwo Ziemi

 Zakliczyńskiej

 9 V 1974

 

Miejsce, do którego doczołgał się Władysław Mossoczy, i w którym otrzymał śmiertelne postrzały.

 

Tutaj zostali pogrzebani po bitwie zabici partyzanci.

 

Powyżej wspólnego grobu postawiono w 1985 roku pomnik.  Po terenie bohaterskiej walki i śmierci Władysława Mossoczego oraz jego kolegów oprowadzał mnie, znający historię tego miejsca, Pan Mirosław mieszkaniec Borowej.

W chwili śmierci Władysław Mossoczy miał zaledwie 26 lat.. Ilu takich zdolnych, wspaniałych ludzi straciło życie w tamtych czasach? Nie zapominajmy, że zginął w obronie kraju i naszej Brzeskiej Ziemi. Bardzo kochał życie i wszystko to, co w nim najpiękniejsze: uczucie, literaturę, muzykę, przyjaźń, koleżeństwo.

         Jego mogiła znajduje się w Woli Stróskiej koło Zakliczyna i ilekroć tam będziemy, pamiętajmy, iż spoczywa w niej nie tylko poeta, nie tylko zwyczajny, skromny człowiek, ale przede wszystkim jakże gorący patriota…

Jacek Filip

17 września, 2009

"Krakowskie" fotografie otrzymałem dzięki uprzejmości i zainteresowaniu losami Władysława Mossoczego ich autora, Pana Pawła Kubisztala, członka Stowarzyszenia Podgórze, któremu niniejszym serdecznie dziękuję, licząc na dalszą współpracę w poszukiwaniu pamiątek po opisywanym bohaterze.



Kahil Gibran twierdzi, że wspomnienie jest formą spotkania. Szanowni Internauci, jeśi też tak uważacie, wzbogaćcie te wspomnienia o kolejne materiały, dzięki którym będziemy mogli jeszcze lepiej zdać sobie sprawę z jakże dramatycznych przeżyć naszych rodaków w latach 1939 - 1945. Każdy rodzaj dokumentów jest cenny (-->>).