Jakub Bełza - operator młyna parowego w Borzęcinie

 

Zwiedzając Beskid  Śląski zatrzymałem się z rodziną na nocleg w znanym z koronkarstwa Koniakowie. W jednym z gospodarstw agroturystycznych spotkałem wypoczywającego tam Bolesława Srokę z Rzochowa/Mielca. Już po krótkiej rozmowie wiedziałem, że  interesuje się historią. W  Borzęcinie, w którym urodziła się jego babcia Aniela, w młynie parowym u Solaka pracował jego pradziadek Jakub Bełza (1871 - 1951)  jako operator kotła parowego.  Wymieniwszy adresy mailowe pojechałem dalej, szukać wygodniejszej kwatery. Po powrocie do domu rozpocząłem poszukiwania śladów Bełzów  na borzęcińskiej ziemi.

 

1.

 

Józef Bratko w Dziejach Borzęcina  poświęcił nieco miejsca historii owego młyna. Solak nosił imię Jakub, był przemysłowcem, między innymi właścicielem młyna w Borzęcinie, a zamieszkiwał we Lwowie. Młyn zbudowany został w 1900 r. Jego konstrukcja była drewniana, budynek oszalowany deskami.  Młyn napędzany był przez silnik parowy. Jeszcze na początku lat sześćdziesiątych  XX w. świadkiem działalności był  wysoki komin zbudowany z cegły oraz przybudówka murowana, zwana maszynownią. Z maszynowni pozostał tylko wielki, obmurowany kocioł. Fundamenty wykonano z cegły palonej, a ich część ponad ziemią była już bardzo zmurszała na skutek działań atmosferycznych. Deski szalunkowe były czarne, spękane, a u dołu zbutwiałe. Po 1945 r. komunistyczne władze upaństwowiony młyn, przekazując go w zarząd  Przedsiębiorstwa Młynów Gospodarczych w Nowym Sączu.  1 lipca 1962 roku młyn przekazano Gromadzkiej Radzie Narodowej w Borzęcinie. Od 1 stycznia 1972 r. młyn po kapitalnym remoncie został przekazany Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Borzęcinie. Komin został zburzony. Dobra cegła została zużyta na budowę nowego młyna, a wszystek gruz jako  nieużyteczny materiał został przewieziony do Ośrodka Zdrowia jako podkład pod posadzkę w piwnicach.  Jednak w książce J. Bratki nie znalazłem imienia i nazwiska poszukiwanego Jakuba Sroki.

2.

 

W  Libri Natorum et Baptisatorum Tomus XI odnalazłem metryki dwójki dzieci Jakuba Bełzy.

 

 

29 marca 1910 roku Katarzynie i Jakubowi Bełzom rodzi się syn Jan. Przy nazwisku ojca  zapisano łacińskie określenie zawodu molinarus, czyli młynarz. Chrzest odbył się  w dniu następnym. Co ciekawsze, matką chrzestną dziecięcia była Maria Solak uxor Jacobus, żona Jakuba, właściciela. Bełzowie zamieszkiwali wówczas pod numerem domu 344 według  starej numeracji.

 

12 czerwca, tj. w środę  1912 r. urodziła się Bełzom córka Angela - Aniela. Ochrzczona została w dniu następnym, co było wówczas pospolitą praktyką. Rodzice dziecka zmienili miejsce zamieszkania, teraz jest to dom oznaczony numerem 570.

 

3.

 

W liście, który  otrzymałem od Bolesława Sroki, znalazły się skany rodzinnych pamiątek.

 

A. Pierwsze świadectwo uzdolnienia

 

 

Dzięki  Świadectwu  uzdolnienia dowiedziałem się, że Jakób ( w tamtym czasie pisanym przez „ó”) Bełza urodził się 23 listopada 1871 r. w Tuszynie w Galicji. W  1899 r. wykazawszy się sześciomiesięczną praktyką przy obsłudze kotła parowego w gorzelni w Przecławiu, przystąpił dnia 8 października 1899 r. w Tarnobrzegu w myśl rozporządzenia ministerialnego z dn. 15 lipca 1891 (Dz. P. l. 108) do egzaminu, a na podstawie wyniku uznano go jako dobrze uzdolnionego do samodzielnej obsługi kotłów parowych. W lewym dolnym rogu świadectwa znajduje się dopisek: Vidi (widziałem) w Borzęcinie 21/12 1904 oraz własnoręczny podpis: Krabicz,  c.k. starszy inżynier powiatowy, a w prawym -  podpis nieczytelny oraz ck komisarz kontroli i nadzoru kotłów parowych.

 

Zapewne Jakub Bełza poszukując pracy spotkał się z Jakubem Solakiem, a w grudniu 1904 r. przybył do Borzęcina i od 1 stycznia 1905 r. rozpoczął w tutejszym młynie parowym pracę na stanowisku operatora kotła parowego, czyli dzisiejszym językiem: silnika parowego służącego do napędu maszyn mielących zboże. Obsługiwał też urządzenia mielące, jednym słowem był młynarzem. Epoka średniowiecznych żaren kamiennych w Borzęcinie powoli kończyła się. Zapewne wymagało to przełamania mentalnych oporów ze strony społeczności wsi. Zaletą była nie tylko biała mąka, chłopi mogli zbożem zapłacić za wykonaną usługę, co miało dla nich też duże znaczenie.

 

B. Drugie świadectwo uzdolnienia

 

 

Kolejnym rodzinnym dokumentem z archiwum Stanisława Sroki jest drugie Świadectwo uzdolnienia. Poniżej przytaczam je w całości, gdyż mówi ono dużo zarówno o właścicielu, jak i o wyposażeniu młyna. Pan Jakób Bełza urodzony w Tuszynie pow. Mielec w Galicyi dnia 23 listopada 1871 wykazawszy się 6 miesięczną praktyką przy obsłudze maszyny parowej o sile 35 H jednocylindrowej ze stawidłem Ridera z kondenzacyą u firmy Jakóba Solaka, młyn parowy w Borzęcinie, przystąpił dnia 25 sierpnia 1913 w myśl rozporządzenia ministerialnego z dnia 15 lipca 1891 (D. u. p. l. L. 108) do egzaminu i na podstawie tego uznaje się go jako dostatecznie uzdolnionego do samodzielnej obsługi (nadzoru) stałych i przewoźnych maszyn parowych. Wierzytelność niniejszego stwierdza się podpisem komisarza egzaminacyjnego i pieczęcią.

 

C. Wyciąg familijny

 

 

O sytuacji rodzinnej dowiadujemy się z  dokumentu: Wyciąg familijny w sprawie wojskowej dla Jakóba Bełzy zamieszkałego w gminie Borzęcin. Jego żona Katarzyna z domu Henzel wrodziła się 10 maja 1870 r. w Kiełkowie. Ślub zawarli 1 czerwca 1896 r.  Mieli 6 dzieci. Czworo z nich: Mayanna ur. w 1898, Franciszek ur. w 1901, Józef ur. w 1902 i Stanisław w 1906 r. przyszło na świat w Kiełkowie. Ochrzczeni zostali w parafii Rzochów. Jan i Aniela, jak wyżej wspomniałem, urodzili się i zostali ochrzczeni w borzęcińskim kościele. Po 1906 r. Katarzyna z dziećmi przybyła do Borzęcina, najpierw zamieszkując w domu pod nr 344, a później nr 570. Niestety ¼ omawianego dokumentu została wyrwana i nie można dowiedzieć się daty rocznej jego sporządzenia. Widnieje część datowania: dnia 5 XI, ale czy 1917 roku? Gdyby w archiwum parafialnym Rzochowa zachował się Protocollum Gestionis Offici Parochialis Rzochów z tamtych lat, czyli dzisiejszy Dziennik podawczy, wtedy posiłkując się numerem L 166 ustalono by datę powstania tego wyciągu.

 

D. Zdjęcie Katarzyny

 

 

Z pewnością Katarzynie, żonie Jakuba, samotnej matce z sześciorgiem dzieci, ciężko było żyć w Borzęcinie w czasie I wojny, gdy mąż został zmobilizowany do wojska. We wsi panowała bieda i głód, a wśród cywili śmiertelne żniwo zbierały epidemie. W 1916 r. Katarzyna udała się do zakładu fotograficznego w Brzesku, aby zrobić sobie zdjęcie. Ma 46 lat, stoi przy pustym krześle. W prawej ręce trzyma bukiecik kwiatów i chusteczkę. Może to rekwizyt, a może symbol wylanych za mężem łez, a jednocześnie nadziei na szczęśliwy powrót Jakuba z wojny. Przezorna Katarzyna przed wysłaniem mężowi fotografii, udała się ze zdjęciem do naczelnika gminy Borzęcin, może obawiała się posądzenia o szpiegostwo! Tak czy inaczej naczelnik Piotr Rogóż na odwrocie fotografii w dniu 7 XI 1916 r. napisał: Gmina Borzęcin  stwierdza tożsamość osoby fotografii Katarzyny Bełza na odwrotnej stronie. Po czym odcisnął pieczęć gminną i podpisał się.

 

E. Zdjęcie Jakuba

 

W czasie I wojny zwanej światową Jakub Bełza został zmobilizowany na front. Służył jako maszynista pociągów wojskowych. Na fotografii widzimy go w mundurze żołnierza armii austro-węgierskiej. Zdjęcie wykonano w pospiechu, widać nierówno zapięte guziki przy bluzie, klapy kieszeni dziwnie powykręcane, rękawy wymięte. Jest za to medal, a właściwie krzyż - pewnie za odwagę. Zdjęcie wykonane w atelier, ale jak wyjątkowo ubogie jest tło - jakieś gałęzie świerku i niestarannie zawieszony materiał. Rolę rekwizytu odgrywa krzesło. Właściwie na tym miejscu winna siedzieć jego żona, tęsknił pewnie za nią i za dziećmi.   

 

Zapewne był i w Wiedniu, gdyż opowiadał swojej najmłodszej córce Anieli: rzeka Dunaj w Wiedniu jest tak szeroka, że nie widać drugiego brzegu, a pływają w niej takie ryby, że mogą połknąć  człowieka. Według innej  relacji Jakub (…) był bardzo porządnym człowiekiem, i bardzo stronił od alkoholu. Jego żona Katarzyna wraz z dziećmi przebywała w latach 1914- 918 w Borzęcinie. Najstarsza córka Marianna w chwili wybuchu wojny miała 16 lat. Gdy na Borku koło Borzęcina miała miejsce potyczka wycofujących się wojsk austro-węgierskich z nacierającymi rosyjskimi, Marianna opatrywała rannych. Tylko raz opowiedziała mi  - pisze Stanisław Sroka - że widziała w czasie wojny lub potyczki człowieka, który szedł z odciętą głową jeszcze 20 metrów. W rodzinie opowiadano, że opiekowała się rannymi na polu bitwy. Sama niechętnie o tym mówiła.  Jako młoda dziewczyna zakochała się w jednym z borzęcan powołanych do armii austriackiej. Nie znamy jego nazwiska, w jednej z bitew stracił nogi, powrócił do Borzęcina jako inwalida. Po pewnym czasie zmarł. Miłość  małżeńska nie była jej pisana, drugi narzeczony porzucił ją…

 

F. Recepta

 

 

Kolejny dokument jest świadectwem nieznanej choroby córki młynarza Bełzy. Recepta wystawiona dnia 30 maja 1919 roku na nazwisko Bełza Marya, Borzęcin, pochodzi z prywatnego gabinetu wszech nauk lekarskich dr. Wilhelma Knauera w Brzesku. Opatrzona jest pieczęcią apteki Pod Białym Orłem w Brzesku, zapewne tam została zrealizowana. Dwa pierwsze leki przepisane przez lekarza to: mentohli i acidi salicyli. Dlaczego recepta znalazła się z powrotem w rękach rodziny – pozostanie zagadką.

 

G. Szkoła w Borzęcinie

 

 

Do tej szkoły w Borzęcinie Górnym chodziły wszystkie dzieci K. i J. Bełzów. W  latach 1911 – 1925 obowiązywał podział  na 4 klasową szkołę żeńską i męską. W 1912 r. nadano szkole męskiej imię Władysława Jagiełły, a żeńskiej  królowa Jadwiga. Kierownictwo szkoły męskiej powierzono J. Młyńskiemu, a żeńskiej Janinie Chodakowskiej.

 

H. Karta pocztowa

 

 

Z niewiadomych bliżej przyczyn rodzina Bełzów opuszcza Borzęcin i wraca do Kiełkowa, rodzinnej wsi Katarzyny. Na częściowo zniszczonej karcie pocztowej znajduje się tekst napisany dziecięcą ręką, zapewne koleżanki z Borzęcina: Najdroższa Anielciu zasełaci(!) Miłe i Serdeczne pozdrowienia teraz dowiaduje się o twojem miłem zdrowiu i powodzeniu. Najdrozsza Anielcia dlaczego mi nie odpisała na list bom jest bardzo ciekawa, jak cie tylko pozdrawiam mile i serdecznie Jesce pozdrawiam tagrze(!) wszystkich w domu.  Borzęcin 10/12 1923.

 

Na odwrocie znajduje się szkic kościoła i napis: Pomysł przebudowy kościoła parafialnego Borzęcinie. Arch[itekt] Dr. J.[an] S.[as] Zubrzycki. Wystawa przednia. Ofiara na budowę tego kościoła. Porównując plan z istniejącym kościołem można dostrzec istotne różnice. Najważniejsza dotyczy wieży zwanej dzwonnicą. Pierwotnie miała pełnić też rolę bramy – drzwi wejściowych znajdujących się na osi kościoła. W prawym rogu widać zarys starej plebanii, wybudowanej w 1846 r. jako budynek murowany, kryty gontem.

 

 I. Zawiadomienie szkolne

 

 

Ostatnim już dokumentem z archiwum rodzinnego jest zawiadomienie szkolne, czyli świadectwo wspomnianej wyżej Anieli.  Jako miejsce jej urodzenia podano Zaborcze, również data roczna nie ma pokrycia w Liber Natuorum w Borzęcinie. Trudno silić się na wyjaśnienia. Ważne jest, że … rozpocząwszy naukę szkolną w roku sz.1917/18 uczęszczała do szkoły tutejszej  od 1 września 1923/4. Według mojej oceny Bełzowie ostatecznie opuścili Borzęcin w lipcu - sierpniu 1923 r.

 

4.

 

Dzięki wspomnieniom i rodzinnym dokumentom zachowanym przez  Bolesława, wnuka Anieli, mogłem przybliżyć postać operatora młyna parowego w Borzęcinie - Jakuba Bełzy. Dużą  przyjemność sprawiało mi odtworzenie losów tej rodziny na podstawie pozornie niemych pamiątek. Wielokrotnie kontaktowałem się  drogą mailową z Bolesławem. Pragnę podziękować za to podzielenie się ze mną dziejami własnej rodziny stanowiącymi jednocześnie fragment historii Borzęcina.

 

Gdy PT czytelnicy spotkacie na drodze wycieczek czy podróży ciekawych ludzi to rozmawiajcie z nimi koniecznie o … historii swojej miejscowości. A nuż…

 

"Jeszcze ciekawostka. Do komina, o którym piszesz wpadł bocian. Jak go wyciągnęli to był cały czarny. Podobno z wdzięczności za uratowanie życia skinął głową trzy razy w kierunku tych co go uratowali.

                                                                                                                        Bolek"

 

Lucjan Kołodziejski, Bolesław Sroka

13 wrzesnia 2011r.

 

Zdjęcie młyna pochodzi z książki Dzieje Borzęcina Józefa Bratko.