Zamach na barona Goetza
Dzień wcześniej do biura browaru weszło czterech młodzieńców i zażądało wypłacenia części pieniędzy należących do barona Goetza. Po oddaniu niecelnego strzału, trzej z nich zbiegli w kierunku Tarnowa, a czwarty został schwytany i obezwładniony przez samego barona. W trakcie szamotaniny dyrektor browaru Narzymski zasłonił własnym ciałem osobę Goetza i został postrzelony w skroń. Brzescy policjanci natychmiast ruszyli w pogoń za zbiegami i przez Jadowniki, Biadoliny, Dunajec, dotarli do Tarnowa. Pościg trwał całą noc. Ujęty na miejscu zbrodni, były uczeń tarnowskiego seminarium nauczycielskiego Stanisław Styliński, podał nazwiska wspólników, co dopomogło policjantowi Winklerowi w ujęciu pozostałych zamachowców. Do grupy należeli: Teofil Sikora – uczeń VII klasy gimnazjum, Antoni Kędzior – nauczyciel z nowotarskiego, Józef Cziżek – kandydat nauczycielski i Stanisław Styliński – absolwent tarnowskiego seminarium nauczycielskiego i praktykant rusznikarski.
W trakcie śledztwa okazało się, że zamachowcy byli członkami założonej w szkole organizacji Związek Oficerów Narodowych. Po zaprzysiężeniu kilku kolegów postanowili pozyskać pieniądze na działalność organizacji i zaplanowali dokonanie szantażu na najbogatszym człowieku ówczesnej Małopolski. W piśmie do barona zażądali oddania 1/3 majątku i dołączyli swój manifest, w którym wykazali wielką troskę o Polskę i odzyskanie przez Ojczyznę niepodległości. Baron na taki list nie odpowiedział, ale zaniepokojony o życie swoje i bliskich wzmógł środki bezpieczeństwa.
Goetzowie pochodzili z chłopskiej rodziny, ze wsi Daugendorf w księstwie Wirtembergii w południowych Niemczech. Z tego też rodu wywodzi się Jan Ewangelista, który swoje losy związał z Polską. Urodził się w 1815 roku i w wieku 30 lat osiedlił się w Brzesku, gdzie wszedł w spółkę z Józefem Neumanem i założył na obrzeżach miasta browar. W 1856 roku Jan Ewangelista Goetz poślubił w Pradze Albinę Katarzynę z rodu Žiszków. Przez całe późniejsze życie poczuwali się do polskości i w tym duchu wychowywali swoje dzieci. Jan w 1881 roku otrzymał szlachectwo od cesarza Austrii Franciszka Józefa II.
Po śmierci Ewangelisty cały majątek przejął syn barona, urodzony w 1864 roku Jan Albin Goetz. Młody magnat był człowiekiem o wielkiej kulturze osobistej, znał biegle cztery języki, posiadał uzdolnienia plastyczne i muzyczne. W latach 1898 – 1900 zlecił budowę nowego pałacu w Okocimiu, który został otoczony wielkim 17-hektarowym parkiem krajobrazowym z licznymi okazami rzadkich drzew. Pałac za czasów swej świetności pełen był wspaniałych mebli, kominków, pieców, kryształowych żyrandoli i kinkietów, obrazów, rzeźb, sztychów, starej broni, gobelinów, dywanów, szkła, porcelany i trofeów myśliwskich. Wśród obrazów znajdowały się m.in. płótna włoskiego malarza z XVII w. Giovanniego Battisty Salviego, zwanego Sassoferrato, Jacka Malczewskiego, Stanisława Wyspiańskiego, Olgi Boznańskiej, Erazma Fabijańskiego, Juliusza i Wojciecha Kossaków, Tadeusza Popiela, Kazimierza Pochwalskiego, Stanisława Tondosa.
Sam browar po kilku udoskonaleniach i rozbudowie stał się jednym z największych zakładów piwowarskich w Austro - Węgrzech, a później w Europie. Z wielu zachowanych budynków browarnianych najstarszym jest budynek administracyjny, zwany "starym pałacem", w którym mieścił się zakład, a także rezydencja rodu Goetzów.
Jan Albin Goetz był człowiekiem nowoczesnym
i przerastającym osobowością swoje czasy. Uwielbiany przez pracowników
browaru
nazywany był ojcem ubogich, ale nie stronił od uzewnętrzniania swojego
bogactwa
i skutecznie konkurował z niedalekim dworem książąt Sanguszków. Do
historii
motoryzacji światowej przeszedł samochód barona marki Lorraine-Dietrich,
który
został zakupiony i sprowadzony do Brzeska w 1913 roku. Obecnie jest to
jedno z
najstarszych aut w Europie i ma bezpłatny i honorowy udział w każdym
rajdzie
starych samochodów. Albin Goetz budował szkoły, kościoły i szpitale.
Wspierał
finansowo ówczesną biedotę i społeczność żydowską w Brzesku, był
fundatorem
obchodów prawie wszystkich świąt w mieście.
Zamach wywołał wielkie oburzenie w całej Europie, a polityczny podtekst spowodował zaostrzenie kontroli rządowej nad wszystkimi ruchami patriotycznymi w monarchii. Spiskowcy spotykali się w prywatnym domku przy ulicy Chyszowskiej w Tarnowie. Tam układali manifest polityczny swojej partii i tam też ustalili plan zamachu. Byli dobrymi obywatelami i uczniami, lecz atmosfera narodowo - wyzwoleńcza w zaborach i mnogość powstających narodowych organizacji wymusiła na ambitnych patriotach bardziej stanowcze działania. W tym samym czasie młodzież gimnazjalna angażowała się głównie w ruchu socjalistów i tak zwanych „Stańczyków”, którzy chcieli zjednoczyć Polskę pod sztandarami Habsburgów. Tradycje powstańcze tarnowskiego gimnazjum dawały uczniom przykłady do naśladowania. Tuż po zamachu zmarł postrzelony w głowę dyrektor browaru Tadeusz Narzymski. Jedynymi świadkami pozostało państwo baronostwo Goetz. Jednak stała się rzecz bardzo dziwna. Otóż pan baron odmówił złożenia zeznania przeciwko ujętym zamachowcom. Oświadczył, że im wybacza, a czyn traktuje jako młodzieńczy wybryk. Jednakże waga całej sprawy była zbyt wielka, żeby ją zakończyć na życzenie barona. Po długim procesie sąd skazał Sikorę na dwa lata więzienia, a baron Goetz założył dla skazańca specjalny fundusz z przeznaczeniem na edukację gimnazjalisty po wyjściu na wolność. Baron nie pojawił się w sądzie i nie zeznawał w procesie, bo jak sam twierdził, żal mu było tak młodego człowieka uwikłanego w zamachu z przyczyn źle pojmowanego patriotyzmu. Dzisiaj, po wielu latach, nie wiemy jak potoczyły się losy tych ludzi. Któryś z tarnowskich Stylińskich walczył w Legionach Piłsudskiego, a inny równie dzielnie rozbrajał Austriaków na tarnowskich ulicach, ale czy któryś z nich był zamachowcem na Jana Albina Goetza? Baron zmarł w 1931 roku, a jego pogrzeb był wielką manifestacją wszystkich mieszkańców Brzeska. Zgodnie z ostatnią wolą zmarłego, trumnę ułożono na chłopskim wozie drabiniastym, a ciało barona ubrano w wiejską sukmanę. Za trumną szedł dziesięciotysięczny tłum żałobników.
W
1931 roku browar, dobra ziemskie i pałac odziedziczył Antoni Jan
Baron Goetz - Okocimski i jego żona Zofia z Chrząszczów. 5 września
1939 roku uciekli
wraz z rodziną przed Niemcami. Ostatni właściciele do Okocimia nie
powrócili. Antoni
zmarł w Nairobi w 1962 roku, a jego żona w Londynie w 1975. W czasie II wojny światowej w pałacu stacjonował niemiecki sztab dowodzący lotnictwem, a od maja 1941 roku sztab armii Grupy Południe. Wspaniale wyposażony pałac pełnił również funkcję sanatorium dla oficerów niemieckich, zjeżdżających do Brzeska na rekonwalescencję. Z chwilą zbliżania się frontu, rezydencja z sielskiego sanatorium stała się szpitalem, do którego zwożono rannych i kontuzjowanych oficerów.
|