Najlepsi bednarze byli w Browarze Okocim.

Browar Okocim od początku swojego istniennia (1845 r), poza produkcją piwa i drożdży, wyspecjalizował się także w produkcji beczek dębowych. Bednarze z Okocimia produkowali nie tylko na swoje potrzeby, ale także zaopatrywali w ten niezbędny ekwipunek inne browary. Między innymi duża część beczek była sprzedawana do browaru żywieckiego. 

Lata mijają i tylko stare fotografie zawieruszone w szufladach i archiwach przypominają nam o znaczeniu historii lokalnej.

O nazwiskach bednarzy, jednych z "cichych twórców" sukcesu Browaru Götza nikt już nie pamięta.  

W okolicznościowej broszurce wydanej z okazji 120-lecia Browaru Okocim w 1965 roku, wymienieni są z nazwiska dwaj bednarze: Jan Zydroń (55 lat w Browarze, organizator i uczestnik strajku bednarzy w 1920 roku) oraz Stanisław Szczerba (25 lat w Browarze - w latach powojennych, majster).

O pozostałych wiedzą tylko członkowie rodzin.  Pewnie można je jeszcze znaleźć w archiwum browaru, które obecnie znajduje się w Krakowie.

Bednarze Browaru Okocim
(pod koniec lat 20-tych XX w.)
Drugi rząd, od lewej - Teofil Habryło (rozpoznała Cecylia Jabłońska), Wojciech Duda (rozpoznała Leokadia Jakubowska) , Jan Zydroń (01.04.1884-23.01.1969) - rozpoznał Jacek Krupa, NN,  Jan Kazimierz Krupa (5.01.1890-18.10.1962) -  - rozpoznał Jacek Krupa, pierwszy od prawej - Karol Habryło (rozpoznała  Karolina Dal).
Trzeci rząd od dołu, trzeci od prawej - Józef Szot (rozpoznał  Wojciech Dziadowiec)
(fot. z arch. Leokadii Jakubowskiej)
 O identyfikację pozostałych proszę internautów.

Bednarnia w Browarze Okocim
(fot. z lat 20-tych)

Izobarometry w Browarze Okocim
(fot. z roku 1965 r) 
Izobarometr - Nazwa urządzenia służącego dawniej do rozlewu piwa do beczek dębowych lub aluminiowych. Stosowana nazwa urządzenia pochodzi od opracowania tzw. izobarycznej metody nalewu piwa. Polegała ona na wyrównaniu ciśnienia gazu w górnym zbiorniku z ciśnieniem w beczce, a następnie otwarciu dopływu piwa do beczki, które spływało grawitacyjnie.
W latach 70-tych, beczki dębowe zostały zastąpione przez beczki aluminiowe, a te kilkanaście lat później przez pojemniki keg z nierdzewnej stali. W przemyśle winiarskim bednarstwo nie zamiera i ma przyszłość, beczka dębowa okazała się najlepszym sposobem na przechowywanie napojów i płynów, przy tym zdrowym i ekologicznym.
Zbigniew Stós
19 październik 2009 r

Aktualizacja: Bednarze z Browaru Okocim - rok 1922.


28 marzec 2010r.

Aktualizacja: Zdjęcie bednarzy z wrzesnia 1925 roku przysłane przez Jacka Krupę z następującym komentarzem:

"Dwie osoby na zdjęciu to moi dziadkowie ze strony mojej mamy Krystyny z domu Zydroń i ojca Kazimierza Krupy.

W środkowym rzędzie trzeci od lewej to Jan Zydroń (01.04.1884-23.01.1969), a piąty od lewej (a zarazem czwarty od prawej, z wysokim czołem i wąsikiem, centralna postać zdjęcia) to Jan Kazimierz Krupa (5.01.1890-18.10.1962). "




16 lipca 2018r.

A tak o produkcji beczek pisze Andrzej Piotrowski, zajmujący sie historią piwowarstwa.

Czasy się zmieniają, przynosząc coraz to nowsze rozwiązania techniczne. W niepamięć odchodzą dębowe beczki, stare akcesoria i ich przeznaczenie. Dziś przypomnę, do czego służył szpunt.

Szpunt to drewniany krążek służący do zamknięcia otworu dębowej beczki napełnionej piwem. Absolutnie nie należy mylić go z korkiem zamykającym otwór do opróżniania beczki.

Kto jeszcze pamięta dębowe beczki w browarze? Pozostało już niewielu pracowników, którzy mieli do czynienia z tym szlachetnym produktem bednarzy. Myślę, że warto zatem podzielić się wspomnieniami z okresu panowania w browarnictwie drewnianych kadzi.

Jak powstawały beczki?


Elementy składowe beczek, czyli klepki, obręcze, dennice, przywożone były od producenta w stanie surowym.
Beczki składali bednarze, których zatrudniał browar. Po złożeniu beczka była smołowana. Polegało to na pokryciu wnętrza beczki cienką warstwą tzw. masy okocimskiej (parafinowej), która miała chronić piwo przed kontaktem z drewnem. Następnie beczka była legalizowana (tzn. określana była jej pojemność).Na dennicy beczki wypalano jej pojemność, numer oraz nazwę browaru. Beczki dębowe miały różną pojemność: 25 l, czyli ćwiartki, 50 l, nazywane połówkami,100 l, tzw. całe i wreszcie 200 l, zwane dublokami.
Przed napełnieniem beczki były myte, a w zasadzie wyparzane gorącą wodą. Używane beczki wracające z punktów sprzedaży musiały mieć przed myciem usunięty, za pomocą specjalnego wiertła, drewniany szpunt. Po umyciu sprawdzano, czy nie ma w beczkach ubytków wykładziny i usuwane były ewentualne resztki szpunta oraz korek, jeżeli nie wypłynął podczas mycia. Do tej czynności służył specjalny przyrząd wyposażony w ostrą końcówkę i małą lampkę. Trzeba było mieć sokoli wzrok, aby przez otwór szpuntowy zauważyć w ciemnym wnętrzu jakieś nieprawidłowości.

Cyrkowe sztuki


Po napełnieniu beczki należało bardzo dokładnie i szybko wykonać niezbędne czynności, aby piwo nie wyciekło z beczki: podnieść iglicę nalewaka, przyłożyć do otworu drewniany szpunt i jednym silnym uderzeniem specjalnego młotka zabić otwór.
Jeżeli po napełnieniu okazało się, że klepki są nieszczelne, trzeba było beczkę postawić pionowo i bardzo szybko dwoma specjalnymi młotkami dobijać obręcze. Zawsze podziwiałem wprawne ruchy bednarzy i ich taniec wokół beczki. Przecież zawsze istniała możliwość trafienia w palce zamiast w szpunt...
Niezwykłą wprawą i siłą musieli się wykazać pracownicy magazynowi, którzy turlali beczki najpierw do magazynu, potem po pochylni na samochód i jednym ruchem ustawiali je do pionu. Przy dwustulitrowych kolosach była to iście cyrkowa sztuka.
Piwo z beczki dębowej rozlewano za pomocą nabijacza zwanego też sztecherą. Nabijacz należało odpowiednio nałożyć na otwór zamknięty korkiem, zamocować go, a następnie jednym zgrabnym ruchem wbić korek i szybko uszczelnić jego ruchomą część

Żegnaj drewno, witaj aluminium


Beczki dębowe definitywnie wycofano z rynku pod koniec lat siedemdziesiątych. (...) Oczywiście bednarze nie byli już potrzebni. Jednak pozostałe prace związane z obsługą beczki i napełnianiem piwem były podobne. Wprowadzono wtedy metalowe wkręcane "szpunty". Trzeba było dużej zręczności, aby szybko zamknąć otwór, nie dopuszczając do wycieku piwa. Korek został zastąpiony plastikowym elementem, który podczas nabijania beczki do rozlewu wpychany był do jej wnętrza.
Beczki aluminiowe stwarzały wiele problemów. Były trudne do umycia oraz podatne na uszkodzenia mechaniczne. W tym okresie, jeżeli lokal nie posiadał chłodnej piwnicy, temperatura podawanego piwa zależała od pory roku.
W lokalach rozpoczęto montaż specjalnych instalacji - dystrybutorów piwa, które gwarantują zawsze świeże piwo o odpowiedniej temperaturze. 

źróło:www.kp.pl [dostęp 19.10.2009]