Dyskusja na kanwie listu Szkota - Alexa Cochrana

wysłanego z Brzeska w 1834 roku do jego siostry w Edynburgu

 

List Alexa Cochrana, Szkota służącego w wojsku austriackim, wysłanym z Brzeska w 1834 roku do jego siostry w Edynburgu zainteresował wielu internautów. Pan mgr Janusz Kwaśniak z Borzęcina przesłał fragmenty „Dziejów Borzęcina” Józefa Bratko, sugerując, że Alex Cochran mógł służyć w formacji, która pod koniec 1832 r. roku tłumiła bunt chłopów w Borzęcinie. Tekst ten rozpoczął dyskusję, fragmenty której przedstawiam poniżej. Obok wypowiedzi Pana Janusza Kwaśniaka, Jarosława Rubachy i autora portalu przeczytać tu można wypowiedzi przedstawicieli Muzeum Okręgowego w Tarnowie i Muzeum im. S. Fischera w Bochni.

 

Z. Stós

 

Bardzo Panu dziękuję za przesłane fragmenty „Dziejów Borzęcina”. Tekst jest bardzo interesujący i poszerza wiedzę internautów o historii „małej ojczyzny”. Zauważyłem jednak, że nie podał Pan w cytowanym fragmencie żadnych źródeł na których opierał sie Józef Bratko pisząc o wydarzeniach w Borzęcinie.

 

J. Kwaśniak

 

Wadą monografii pisanych przez miejscowych historyków - pasjonatów jest brak przypisów mimo bogato podanej bibliografii. Problem dotyczy również "Dziejów Borzęcina" Józefa Bratko. Udało mi się ustalić, że oprócz ksiąg parafialnych istniał zapis tych wydarzeń sporządzony przez miejscowego proboszcza. Podobnoć Józef Bratko miał do niego dostęp. Ale w archiwum parafialnym nic o nim nie wiadomo.

 

Pogłębiając wiedzę w zakresie rozlokowania wojsk C.K. na naszym terenie ustaliłem ponad wszelką wątpliwość, że w okolicach Bochni stacjonowali żołnierze formacji Huzarów Węgierskich. Mam natomiast ale... bo nie mam pewności w zakresie przypisania Szkota Alexa Cochrana do określonego pułku.

W armii austriackiej pułki piechoty dzieliły się na: austriackie i węgierskie. Podstawową różnicą pomiędzy tymi dwoma typami stanowiły noszone przez Węgrów błękitne bryczesy z żółtym szamerunkiem wpuszczane w żołnierskie trzewiki. Austriacy przyodziewali nieodmiennie białe - krótkie bryczesy do wysokich kamaszy i czarnych getrów lub długie spodnie płócienne (czasem na polu bitwy). Jest jeszcze inna różnica - wykończenie mankietów. Otóż na każdy mankiet munduru austriackiego przypadało po dwa guziki, natomiast na węgierski tylko jeden, ozdobiony frendzlem. Doprecyzujmy, że na sposób austriacki mundurowano wywodzących się terytorialnie z Cesarstwa, a więc Austriaków, Chorwatów (z Dalmacji), Czechów, Czarnogórców, Niemców, Polaków, Ukraińców (i Rusinów), Walończyków, Włochów. W kapoty "węgierskie" ubierano oddziały z Węgier, Siedmiogrodu, Słowenii, Chorwacji oraz Serbii i inne.

Szkot Alex Cochran w liście wysłanym z Brzeska w 1834 roku do jego siostry w Edynburgu pisze  „Nasz mundur jest jasnoniebieski ze złotymi wyłogami, bryczesami i butami do wysokich kolan i z jeszcze jedną kurtką ze złotymi lamówkami wykończoną czarnym futrem – zapina się wokół szyi i opuszcza przez lewe ramię, przód obu kurtek jest cały w złocie nie widać materiału, bryczesy są ozdobione z przodu złotem, a buty są wykończone złotym pasem pod kolanami”. Właściwy opisowi jest typ węgierski mundur kaprala huzarów.

Nie ulega natomiast dla mnie wątpliwości, że Alex Cochran trafił w marcu 1833 roku do formacji, która tłumiła bunt chłopów w Borzęcinie. 

 

J. Rubacha 

 

Uwagi pana Kwaśniaka są bardzo cenne. Zwłaszcza o notatkach proboszcza (myślę, że chodzi o kronikę parafialną). Ich odszukanie oczywiście rozwiałoby wszystkie (albo prawie wszystkie) wątpliwości.

Jeżeli chodzi o archiwum parafialne w Borzęcinie, z ktorego korzystałem, jest ono bardzo okazałe. Trudno się dziwić, bo byla to duża wieś (pod względem ilości domów niemal dwukrotnie większa od Brzeska), a w granicach parafii znajdowały się przecież także inne miejscowości.

 

Dodatkowo różnych innych cennych ksiąg, inwentarzy, kronik działających w i przy parafii organizacji, zespołów, chórów itd. jest całe mnóstwo. Jestem zatem prawie w 100% pewien, że zapiski gdzieś tam są.

Cenię sobie uwagi pana Kwaśniaka odnośnie podjętej przez nas próby identyfikacji formacji w której służył Szkot. Można je bowiem w pełni uznać za merytoryczny głos w dyskusji, która ma doprowadzić do ostatecznej lub w miarę prawdopodobnej odpowiedzi. Cieszę się także, że temat zmobilizował historyków i hobbystów do poszukiwań.

 

Mam jednak także swoje "ale", jako kolejny głos w dyskusji. Zastrzegam, że nie jestem specjalistą od historii armii austro-wegierskiej, więc niektóre moje tezy mogą wymagać potwierdzenia lub korekty.

Zacznę zatem od kwestii ogólnych. Zgadzam się, że armia austro-węgierska dzieliła się na pułki austriackie i węgierskie nie tylko w piechocie, ale także w kawalerii, ale o takim podziale można mówić dopiero od roku 1867, kiedy po przeprowadzonej reformie monarchia habsburska uzyskała swoją dualistyczną postać (w kontekscie armii waściwie od roku 1868, bo wtedy dopasowano ją nowego podziału państwa). Od tego momentu rzeczywiście armia dzieliła się na "austriacką" i "węgierską", tzw. Honved (niem. Landwehr), pod jednym naczelnym dowództwem.

Przed rokiem 1867 (1868) taki podział nie istniał. Trudno zatem zgodzić się ze stwierdzeniem, że Cochran służył w "pułku węgierskim".

 

Inną rzeczą jest to, że pułki huzarskie - ze względów historycznych - uznawane były za formację węgierską, co miało nawet odzwierciedlenie  w nazewnictwie – Ungarisches Husarenregiment. Od początku XVIII wieku tworzone były one praktycznie tylko z Węgrów i stacjonowały (poza nielicznymi wyjątkami) na terenie Węgier. Dopiero w XIX w. garnizony tych pułków, czy też poszczególnych dwyizjonów zaczęto zmieniać (przebieg tych zmian można pzreśledzić w historiach poszczególnych jednostek na stronie: http://www.kuk-wehrmacht.de/regiment/husaren.html). Nie zmieniło to jednak składu narodowego tej formacji, ze względu na dość specyficzny system poborowy ponujący w monarchii habsburskiej (ale to temat na odrębną dyskusję).

Ostatecznie zresztą pułki huzarskie (łacznie 16) - określmy je mianem - "austriackie", czyli te o tradycji sprzed 1867 r. i później pozostajace w strukturach armii cesarskiej (austriackiej), przed wybuchem I wojny światowej ponownie zgromadzono na Węgrzech (poza czterema: 1 - Wiedeń, 6 - Klagenfurt/Villach, 9 - Mitrovica/Ruma i 11 - Łańcut/Rzeszów). Poza nimi istniało jeszcze (po 1868 r.) 10 pułków huzarów Honvedu, ale te zawsze stacjonowały na Wegrzech i ze względu na czas powstania, nie dotyczą naszych rozważań.

Reasumując, myślę, że Cochran służył w "austriackim" (bo innych nie było) 10 pułku huzarów, ale węgierskim ze względu skład narodowy (np. w 1914 roku - 97% -Wegrzy, 3% - inni).

Przytoczone przez pana Kwaśniaka różnice w umundurowaniu węgierskich i austriackich pułków huzarskich, jakkolwiek słuszne, także budzą moje wątpliwości (z określonym na początku zastrzeżeniem). Przede wszystkim, kwestią podstawową jest tu wspomnieny wyżej podział armii na "austriacką" i "węgierską", w czasach Cochrana nie występujący.

A zatem o różnicach w umundurowaniu można mówić dopiero po 1868 roku, kiedy utworzono pułki Honvedu. Tych różnic było kilka. Pierwszą i zasadniczą był jednolity dla wszystkich pułków Honvedu - ciemnoniebieski kolor kurtki mundurowej tzw. attili, podczas gdy cześć pułków "austriackich" (od mniej więcej końca XIX w.) nosiła attile w kolorze ciemnoniebieskim, a część w jasnoniebieskim (http://www.mlorenz.at/index.htm, zakładki Husaren i Honved-Husaren). Na stronie niemieckiej Wikipedii http://de.wikipedia.org/wiki/K.u.k._Husaren, znalazłem także informację, że to jednolite umundurowanie pułków Honvedu uniemożliwiało ich identyfikację, więc żołnierze poszczególnych jednostek nosili numer pułku na czako. To kolejna różnica z umundurowaniem pułków "ausriackich" (równocześnie jednak muszę stweirdzić, że nie jest to dokładna informacja. Pułki Honvedu nosiły numery na nakryciach głowy, ale ich identyfikacja była możliwa także poprzez różny kolor otoków na czako; z zastrzezenim, że 4 z nich miały otok w kolorze czerwonym: 5, 8, 9 i 10) Na tej samej stronie jest także informacja o innym niż w pułkach "austriackich" kolorze pętlic. To kolejna istotna różnica. Kurtki pułków Honvedu miały pętlice w kolorze czerwonym, a "austriackie" w kolorach złotym i srebrnym (to także nie jest informacja ścisła, bo pułki "austriackie" - w rożnych okresach - miały także czerwone pętlice np.10; http://www.kuk-wehrmacht.de/regiment/husaren/h10.html; chociaż w 1914 roku, którego w znacznej części dotyczy opis zamieszczony w Wikipedii, zapewne takich „ekstrawagancji” już nie było). Powołując się na tę sama stronę można znaleźć kolejną różnicę - należy stwierdzić, że "układ pętlic" na kurtkach Honvedu był "uboższy" niż w pułkach "austriackich" tzn. posiadały prostszą formę.

Nie znalazłem natomiast informacji na temat różnej ilości guzików na mankietach, ale uznaję, że tak było.

Nie mogę natomiast zgodzić się z tezą, że pułki "austriackie" nosiły "nieodmiennie" spodnie w kolorze białym. Sprawdziłem wszystkie pułki "austriackie" (http://www.kuk-wehrmacht.de/regiment/husaren.html) i żaden z nich - od końca XVIII w - nie miał spodni w kolorze białym. Natomiast od 1868 r. wszyskie nosiły spodnie w kolorze czerwonym. Nie znalazłem także informacji na temat koloru spodni w pułkach Honvedu, ale tu podeprę się pocztówką z epoki (ok. 1910 r.) http://www.kuk-wehrmacht.de/regiment/index.html - Lanwehr und Gandarmerie. Z tej fotki wynika, że huzarzy Honvedu - przynajmniej na początku XX w. - podobnie jak "austriaccy" nosili spodnie czerwone, a nie błękitne.
 

Reasumujac, umundurowanie pułków "węgierskich" i "austriackich" różniło się. Jednak w czasach Cochrana o tych różnicach mówić nie można. Podany przez niego opis munduru, a zwłaszcza fragment "przód obu kurtek jest cały w złocie; nie widać materiału, bryczesy są ozdobione z przodu złotem" idealnie pasuje do zdjęcia, które zamieszczone jest na stronie www.brzesko.ws, przedstawiajacego mundur oficera 10 pułku huzarów z 1830 r.

To tyle moich uwag odnośnie huzarów, które traktuję jako głos w dyskusji i chętnie będą ją kontynułował.
 

Bardzo ciekawy fragment wypowiedzi pana Kwaśniaka dotyczy huzarów stacjonujących w okolicy Bochni. Liczę, że p. Janusz rozwinie tę kwestię. Istotne byłoby (a może już zostało to zrobione) ustalenie liczebności tej jednostki, konkretnego miejsca jej stacjonowania (myślę, że z różnych wzgledów było to samo miasto Bochnia) oraz okresu, w którym huzarzy tam przebywali (ciągle czy okresowo).

Być może jednak w związku z buntami chłopskimi w Borzecinie i okolicach, w celu powstrzymania chłopów w innych miejscowościach przed próbą podjęcia podobnych działań dyslokowano mniejsze oddziały także w innych miejscach, w tym w Brzesku. Tym samym mielibyśmy odpowiedź na pytanie dlaczego Cochran prosił o kierowanie korespondencji do Brzeska.

 

J. Kwaśniak

 

Jak Panu wiadomo nie jestem z wykształcenia historykiem, a zaledwie pasjonatem historii, szczególnie tej w lokalnym wydaniu i daleko mi do wiedzy Pana Rubachy. Na swoją pasję mogę sobie pozwolić w wolnej chwili - po pracy, co sprawia mi wielką przyjemność. Zanim jednak przedstawię szczegóły, muszę kilka rzeczy sprawdzić i trochę pojeździć.

Na chwilę obecną jednak chciałbym skupić się na dwóch sprawach, które wydaje mi się stanowią pewien trop. Myślę, że razem to wyjaśnimy.

 

1. W tekście zamieszczonym na portalu dr Rubacha pisze: "Kiedy badałem księgi kościelne w Borzęcinie natknąłem się natomiast na intrygujące wpisy pochodzące z tego okresu, z którego jest list Szkota. (...) Jestem natomiast pewien, że jest tam wpis o pogrzebanym na borzęcińskim cmentarzu żołnierzu, z pochodzenia Węgrze, który podczas jakichś rozruchów zginął".

Odniosę się do pogrzebanego na borzęcińskim cmentarzu żołnierza. Wpis w księdze parafialnej w tłumaczeniu z łaciny (fotokopia i tłumaczenie mgr Lucjan Kołodziejski):

"Gabriel Gall z Węgier - majątek Beresice, żołnierz z regimentu piechoty, baron Margasi z piątej kompanii z powodu doznania silnego wzburzenia umysłu, przeszedł na wiarę katolicką, w wierze nie przeżył, umarł we wsi Borzęcin jako kawaler. Został pochowany w dniu 14 lutego 1833 roku z powodu doznanego urazu głowy. W dniu 14 lutego 1833 roku z powodu urazu głowy zgodnie z tym co się okazało po oględzinach lekarza? Schneidera, targnął się na własne życie, lecz z przyczyn wymienionych został pochowany zgodnie z obrządkiem chrześcijańskim na cmentarzu publicznym".
 

Należy więc wykluczyć, jako nieprawdziwą informację, że żołnierz, z pochodzenia Węgier zginął podczas rozruchów i na cmentarzu w Borzęcinie został pochowany. Proszę też zauważyć, że wyżej cytowany wpis wskazuje na formację wojskową i dowódcę pod którym ów żołnierz służył. Co do powodów istnieje hipoteza, że przyczyną targnęcia się na własne życie była nieszczęśliwa miłość. Nie ma na to jednak żadnych dowodów.

 

2. Dalej dr Rubacha pisze: "Jeżeli przyjmiemy, że Szkot w miarę dokładnie okreslił kolor munduru i peleryny (jasnoniebieski) to i tak do wyboru pozostanie pięć pułków: 2, 6, 7, 10, 12. Niestety Corchan nie napisał nic o innych ważnych elementach, jak np.kolor czapki. Drogą eliminacji można jednak odrzucić pułki 2, 6, 7 i 12 i założyć, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że był on żołnierzem 10 pułku huzarów im. Fryderyka Wilhelma III, któla Prus. Pułk ten w latach (1833-1839) stacjonował w Tarnowie".

 

Należy poddać weryfikacji podany okres stacjonowania 10 Pułku Huzarów w Tarnowie. Jeżeli by przyjąć, że stacjonował tam rzeczywiście w latach 1833 - 1839, to jak wytłumaczyć fakt, że w roku 1843 stacjonujący w Wojniczu korpus oficerski 10 Pułku Huzarów był współfundatorem wzniesionej na rynku figury św. Floriana?

Na cokole wspomnianej figury umieszczono herb miasta, przedstawiający w owalnej tarczy św. Wawrzyńca. Jako, że współfundatorem pomnika był stacjonujący w mieście wspomniany korpus 10 Pułku Huzarów, pod herb Wojnicza podłożono więc huzarskiego orła bez korony. Porządek ikonograficzny został jakby odwrócony: centralnym wyobrażeniem stał się orzeł, a na drugim miejscu znalazł się właściwy herb miasta. Należy tę sprawę również wyjaśnić.

 

J.  Rubacha

 

Bardzo sieszę się, że dyskusja trwa i jest żywa, bo przynosi coraz więcej ciekawych informacji. Muszę się przyznać, że choćby o fundacji oficerów 10 pułku w Wojniczu nie wiedziałem. Myślę także, że takich "perełek" w okolicach Brzeska jest więcej, a tego typu dyskusje upowszechnią wiedzę o nich.

 

Co do wpisu w borzęcińskiej księdze zgonów dotyczącego Węgra, to przywoływałem go z pamięci. Ponieważ nie był on obiektem ówczesnego mojego zainteresowania ograniczyłem się do przeczytania notki, a że łacina nieco "wywietrzała" mi już z głowy, stąd nie do końca ścisłe informacje. Mea culpa. Dlatego też dziękuję p. Januszowi za przytoczenie pełnego, poprawnego tłumaczenia.

 

Jest tu natomiast bardzo istotny i ważny dla całej sprawy element. Otóż pochowany w Borzęcinie Gabriel Gall był żołnierzem piechoty, a nie kawalerii i to jest ciekawe. Proszę zwrócić uwagę, że fragment "Dziejów Borzęcina" wspomina tylko "węgierskich kawalerzystów", a o piechocie nic w nim nie ma. Oznaczałoby to, że w tłumieniu buntu chłopskiego brały także jednostki piechoty.

Postaram się ustalić na tyle, na ile będzie to możliwe, co to za jednostka. Tak na pierwszy rzut oka (chociaż mogą to być nie do końca precyzyjne informacje): 5 kompania to III batalion; baron Margasi to raczej patron pułku niż dowódca. Myślę, że "szperając" tu i ówdzie uda się ustalić jego numer.

 

Co do miejsca stacjonowania 10 pułku huzarów. Ewidentnie miejscem stacjonowania w latach 1833-1839 był Tarnów. To wynika z dostępnych materiałów (m.in z przywoływanej już we wcześniejszej korespondencji strony http://www.kuk-wehrmacht.de/regiment/husaren.html, która w opiniach internautów jest jedną z najlepszych w sieci). Poza tym potwierdzałyby to krótkie obliczenia: pułk huzarów składal się z 2 dywizjonów czyli na stopie pokojowej ok. 1000 żołnierzy + co najmniej takiej samej ilości koni. Ludzi i zwierzęta trzeba było gdzieś zakwaterować, a w Wojniczu brak do dziś tak dużego obiektu. Nie oznacza to jednak, że oficerowie nie mogli być zakwaterowani poza garnizonem (zwłaszcza jeżeli warunki w koszarach nie były najlepsze) np. na kwaterach w Wojniczu.

 

W Wojniczu działa aktywnie Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Wojnickiej (wydają książki oraz swoje czasopismo - Zeszyty Wojnickie). Myślę, że mogliby pomóc w tej kwestii.

 

J. Kwaśniak 

 

W załączniku zobaczyć można zeskanowane opracowania (tzw. Schematismus'y) C.K. austriackich dotyczących Królestwa Galicji i Lodomerii. zobacz -->> . Liczę na pomoc Pana J. Rubachy w ich odczytaniu. Mnie trudno się poruszać w ich treści, gdyż nie znam języka niemieckiego na tyle, aby je w pełni odczytać.

 

Pozwoliłem sobie zapytać o zdanie historyków z Bochni i Tarnowa. Zadałem pytania Muzeum Okręgowemu w Tarnowie oraz Muzeum Stanisława Fischera w Bochni. Oto odpowiedzi:

 

I. Muzeum Okręgowe w Tarnowie

 

"Szanowny Panie! W imieniu Dyrektora Adam Bartosza, w załączeniu przesyłam odpowiedzi na pytania, które opracował Pan Kazimierz Bańburski - Kustosz Muzeum Okręgowego w Tarnowie. Z serdecznymi pozdrowieniami Marta Dychtoń - sekretariat Muzeum Okręgowe w Tarnowie.

 

Odpowiedzi na pytania

 

1. Sadząc z opisu munduru Alex Corchan służył w pułku huzarów węgierskich.

 

2. Pododdziały takiego pułku były dyslokowane i w zależności od potrzeb wojskowych mogły czasowo stacjonować wszędzie.

 

3. Precyzyjnie na to pytanie nie można odpowiedzieć, bo równie dobrze starosta bocheński Bernd mógł poprosić o asystę wojskową z Tarnowa, czy Wojnicza.

 

4. W armii austriackiej służyli żołnierze z różnych krajów europejskich, tak jak Polacy po upadku powstania listopadowego (także i wcześniej) służyli prawie w każdej armii europejskiej  - zwłaszcza oficerowie. Był to zawód, a nie powinność obywatelska. Szkoci zwłaszcza z tego słynęli. Wystarczy przypomnieć "Potop" H. Sienkiewicza i Ketlinga  właśnie Szkota, służącego w armii Rzeczypospolitej w XVII w.

Dlaczego Alex Corchan nadawał list w Brzesku? Bo tam właśnie się znajdował! Gdyby wtedy przebywał gdziekolwiek indziej zrobiłby zapewne tak samo. Skromne liczebnie siły wojskowe armii austriackiej w pierwszej poł. XIX w. w Galicji były bardzo mobilne. Trudno mówić o ich stałym miejscu pobytu. Garnizony w większych miastach były w miarę potrzeb rozpraszane.

 

Kazimierz Bańburski

Muzeum Okręgowe w Tarnowie"

 

II. Muzeum im. S. Fischera w Bochni

 

"Szanowny Panie!

To co Pan pisze jest niezwykle ciekawe i dla mnie nieznane. Niestety nie zajmowałam się sprawami wojskowymi tamtych czasów więc nie mogę odpowiedzieć na pytania jakie Pan zadał. Mogę tylko podpowiedzieć, że o wojsku austriackim w Galicji, ale w czasach powstania krakowskiego i rabacji 1846 roku pisał Jan Rydel (U.J.- specjalista w zakresie austriackiej wojskowości) "c.k.Wojsko austriackie w Galicji w przeddzień powstania 1846 roku". Artykuł ten ukazał się w "Roczniku Bocheńskim" T.IV/1996 wyd. Muzeum St. Fischera w Bochni, Bochnia 1996 s.41-57. Jest dostępny w naszym muzeum. Pozdrawiam Janina Kęsek"

 

Zamierzam zapoznać się z tym opracowaniem. Może znajdę coś o wcześniejszych czasach. Poza tym zwracam uwagę na obecność Szkotów w Tarnowie, którzy tam się osiedlili - nazwa dzielnicy "Szkotnik" i jej etymologia.

 

J. Kwaśniak ciąg dalszy

 

Kilka przemyśleń do weryfikacji:

 

1. Alex Corchan pisze "po tym jak kontrakt został zerwany pomaszerowaliśmy na nasze placówki" - wniosek Corchan był piechurem.

 

2. Placówka o której Corchan pisze "moja jest tu, w dużej wiosce, gdzie wszyscy mieszkańcy to Żydzi, którzy noszą długie czarne stroje, aż do ziemi i wysokie futrzane czapki". (tu przesadził, nie wiedzieć czemu? Albo narodowość żydowska wówczas w Europie miała niechlubną opinię i całej sytuacji chciał Corchan nadać dramatyzmu pisząc, że wszyscy to Żydzi albo powód był zgoła inny, którego nie znam. Faktem jest, że Brzesko ówcześnie było miasteczkiem żydowskim. Ponad 50 % stanowili obywatele tej narodowości, a sama wieś była niemal dwukrotnie mniejsza (ludnościowo i terytorialnie) od Borzęcina.

 

3. Powyższy tekst z korespondencji Szkota wskazuje na jego tendencję do przesadności. Niedźwiedzie nigdy ( w XIX wieku) nie zapuszczały się te tereny. Ba w tym okresie były - jak dzisiaj, gatunkiem na wyginięciu. Wilki, też są elementem budowy nastroju grozy w korespondencji. Ten ponury nastrój uzupełnia wg. Corchana "okropny kraj". Corchan, moim zdaniem był, co potwierdza jego dobrowolna i ochotnicza służba marzycielem, dla którego służba w C.K. armii miała być przyczynkiem do bohaterstwa. Nie mogąc być bohaterem powszechnym, poprzez pokazany obraz służby wśród "wyrachowanych ludzi i dzikich terenów", próbuje kreować wizerunek bohatera wśród najbliższych, przyjaciół i rodziny.

 

Z. Stós

 

Co do pkt. 1-go to nie bardzo sie zgadzam. Wydaje mi się że to zbyt  pochopny wniosek.  To że napisal "pomaszerowalismy"  nie znaczy że on też maszerował. Myśle że był jednak oficerem lub podoficerem.

Po co byłaby mu potrzebna szabla i dlaczego by opisywał nie swój mundur? Pisał też że miał służącego (germka) a to raczej był przywilej kardy oficerskiej a nie zwykłego żołnierza.

Marek Sukiennik próbował szukać na stronach Szkockich i znalazł w Edynburgu ród szlachecki (Cochrane) - jeden z nich był nawet admirałem floty angielskiej. Mają w godle głowe konia. Podobna głowa konia znajduje się na pieczęci listu. Ale może to przypadek. Cochrane to nie Cochran. W historii tej pierwszej rodziny nie wspomina się o bliźnim służącym w latach 1830-tych w armiii austraicko-węgierskiej.

 

ad.2 - chyba nie przesadził. Żydzi już od stuleci mieli złą opinię. Wyrzucono ich z Francji, Niemiec i Portugalii. Do Anglii nie mieli wstępu już w XIII wieku a w Rosji zakaz osiedlania się żydów obowiązywał do 1772 roku. Na terenie Polski sytuacja żydów była znacznie korzystniejsza stąd ich liczba rosła z roku na rok.

To że Cochran mieszkał na wiosce to możliwe. Adres Brzeski mógł wynikać z tego, że tu byl urzad pocztowy. Gdyby stacjonowal w Niepołomicach to pewnie list adresowałby do Bochni. Gdyby stacjonował w Szczucinie to bliżej miał pocztę w Tarnowie. Wojnicz to też chyba nie był, bo było to wtedy już miasteczko, a nie wieś.

 

ad. 3 Czy był marzycielem. Może. A może pisał tak jak rzeczywiście to widzial. Przyjechal z dużego miasta i te polskie lasy oraz kurne chaty mogły na niego działać przygnębiająco. Nie oszukujmy się Polska wtedy i jeszcze długo potem była bardzo biedna. Oczywiście mógł też koloryzować aby przedstawić się w lepszym świetle rodzinie.

 

J. Kwaśniak

 

W ostatniej wypowiedzi wyraziłem się mało precyzyjnie. Pisząc "był piechurem" miałem na myśli mógł przynależeć do tej formacji wojskowej. Oczywiście ma Pan w zupełności rację w kwestii tego, że był oficerem i że pochodził (wielce prawdopodobne) z rodu szlacheckiego. Samo to, że umiał czytać i pisać.

 

Corchan podpisując list pisze: "Oberst 1er Esquadron". Moim zdaniem mógł przynależeć do tej samej formacji co Karol Liptay (odsyłam Księga Urodzeń Parafii w Borzęcinie Górnym 12 maj 1838, gdzie zapisano): "Carolus Liptay ex Cornitatu Zemplinionsi oppido Mada oriundus ex Hungaria Corporalis Region Husaros 10 ilohelm Nr.10. Oberst 1.".

Dokładnego przetłumaczenia podjął się mgr Lucjan Kołodziejski. Przesyłam je w załączonym pliku.

 

Ówczesne jednostki wojskowe C.K. były dyslokowane - pisze Kazimierz Bańburski w odpowiedzi Muzeum w Tarnowie. Przychylając się do interpretacji Bańburskiego, jak również do "przypadku borzęcińskiego" z 1838 roku, należy niemal z pewnością przyjąć, że oddziały 10 Pułku Huzarów stacjonowały w Brzesku lub jego najbliższej okolicy.

 

J. Kwaśniak - cd.

 

Zakończyłem lekturę materiału Jana Rydla pt: "C.K. wojko austriackie w Galicji w przeddzień powstania 1846 roku" zamieszczonego w "Roczniku Bocheńskim" tom IV, Bochnia 1996. Wnioski:

 

1. Armia austriacka przeżywała w latach 1815 - 1846 okres stagnacji. Zastój objął zarówno organizację sił zbrojnych, jak i ich politykę personalną i zagadnienia techniczne. Krytyczną ocenę podejścia władz wojskowych do kwestii obronności Galicji zawierał, powstały w listopadzie 1835 roku memoriał feldmarszałka porucznika Friedricha Karla Langenau będącego tzw. generałem przydzielonym (General-Adlatus) przy osobie generalnego gubernatora Galicji, arcyksięcia Ferdynanda Karola Habsburg d'Este (1781 - 1850), ktory pisał o konieczności wzmocnienia i dozbrojenia sił zbrojnych w Galicji oraz głównie konieczności budowy fortyfikacji.

 

2. Według "Divisions und Brigade Eintheilung nebst Dislokation der k.k. Truppen in Galizien und in Bukowina. Dislokationstabellen, Galizien 1803 - 1853" siły cesarsko - królewskie stacjonujące w Galicji podzielone były na pięć dywizji, z których każda składała się z dwóch brygad. Dywizje i brygady określane były nazwiskami ich dowódców (stąd też stwierdzenie Jarosława Rubachy, że zapis w księdze parafialnej dot. żołnierza Galla, który targnął się na swoje życie i przypisania do jednostki w której służył - baron Margasi, Margasi jako raczej patron niż dowódca jest błędna).

 

Na zachodzie terytorium podlegającego Dowództwu Generalnemu we Lwowie, znajdowała się Division ze sztabem w Tarnowie. Składała się ona z Brigade Collin (sztab w Podgórzu) i Brigade Legeditsch (sztab w Tarnowie). Brygada Collina liczyła 28 kompanii, 1 szwadron i 3 działa polowe. Oddziały podporządkowane Collinowi obsadzały bardzo rozległe tereny Galicji Zachodniej - od granicy śląskiej, po Podgórze i Wieliczkę i po rejon Nowego Sącza na południu włącznie. Na wschód od niej rozlokowane były oddziały Generała Legeditscha, 16 kompanii i 14 szwadronów obsadzające teren aż po Leżajsk, Przeworsk, Jasło, Gorlice i Duklę.

Szczupłe siły C.K. w Galicji były rozproszone w ponad 80 garnizonach! Składały się ogółem z 216 kompanii piechoty, 46 szwadronów kawalerii i 3 baterii artylerii polowej. Liczebność wojska w Galicji i na Bukowinie, której, jak pisze Rydel ustalenie stanowi niemały problem nawet dla współczesnych wg. informacji cytowanych przez kapitana Jacubenza na podstawie "Haupt-, Stand- und Dienstabellen" stanowi: piechota 19 733, kawaleria 5476, artyleria 257 żołnierzy.

 

Na zakończenie kluczowa informacja w sprawie.

 

 - Wg. zapisu metryk józefińskich i franciszkańskich (rok 1820), znajdujących się w Centralnym Państwowym Archiwum Historycznym w 1820 roku mieściła się w Brzesku stajnia "cesarska" dla koni oraz założona na pastwisku plebańskim "Reidschule" dla Kawalerii (Józef Hampel, rozdział "Pod rządami zaborcy i w dobie autonomicznej", "Brzesko. Dzieje miasta i regionu" 2006 str. 243 ). Może w Brzesku był zlokalizowany jeden z 80-ciu wymienionych w opracowaniu Rydla garnizonów w Galicji i stacjonował szwadron kawalerii? Tarnów był siedzibą sztabu Brigade Legeditsch dywizji austriackiej. W okolicy rozlokowane były oddziały Generała Legeditscha-16 kompanii (piechoty) i 14 szwadronów (kawalerii).

 

- W roku 1817 ludność parafii Brzesko liczyła, wg. szematyzmów diecezjalnych 1683 osoby, w tym 831 Żydów, osiągając w roku 1837 2186, w tym 1452 Żydów. Samo miasto mogło na Corchanie robić wrażenie, że jego mieszkańcami są sami Żydzi. Wg. opisu Borzęcina z 1880 roku "Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego" tom I s.340 wyd. 1880 Borzęcin liczył 4942 mieszkańców w tym 92 Żydów, 934 domy i 9795 morgów w tym 5182 morgi roli ornej, 1035 łąk i ogrodów, 2018 pastwisk, pozostałe zaś stanowiły lasy. Brzesko w 1880 roku liczyło 3144 mieszkańców w tym 1963 izraelitów i 1181

katolików.

 

 

J. Rubacha

 

Jeszcze raz pragnę podkreślić, że jako historykowi "rośnie mi serce", że - oczywiście ze współczenego punktu widzenia - "błachy" temat wzbudził tak ożywioną dyskusję i skłonił conajmniej kilka osób do przemyśleń i poszukiwań. Przesłanych przez Pana Janusza informacji jest bardzo wiele i trudno się do nich odnieść w całości, ale spróbuję:

 

1. Schematismus'y to bardzo cenne źródła wiedzy. Opracowania te, wydawane cyklicznie (rocznik) dają pełen obraz sytuacji w poszczególnych częściach monarchii habsburskiej. Problem polega jednak na tym, że w Austrii (a później w Austro-Wegrzech) Schematismus'y były wydawane osobno dla władz cywinych, osobno dla wojskowych. Przesłane przez Pana Janusza scany prezentują te pierwsze, a zatem nie znajdziemy w nich informacji na temat jednostek wojskowych.
 

Pierwszy fragment (z 1833 r.) prezentuje władze okręgów oraz władze miejskie w tych okręgach + ostatnia strona - wojskowe magazyny żywnościowe, podlegające wówczas jurysdykcji cywilnej. Mamy tu informację o staroście bocheńskim Karlu Berndzie oraz 1-szym komisarzu Johanie Schilderze, a więc zawarte w "Dziejech Borzęcina" informacje zostały tym samym potwierdzone źródłem historycznym.

Drugi fragment (z 1838 r.) prezentuje natomiast inne "formacje". Nie wiem na ile istotne są "zakreślenia" w tekście, ale dotyczą one urzędów z wojskiem nie związanch. Pierwsze a nich dotyczy "Gränzwache", protoplasty współczesnej austriackiej służby celnej. Jednostki te, utworzone w 1830 roku, pełniły równocześnie zadania straży granicznej (stąd informacje o strzelcach), ale podlegały - podobnie jak ma to miejsce współcześnie - Ministerstwu Finansów (początkowo Hofkammer); dalej urzędy i posterunki celne; nastepnie posterunki straży leśnej oraz posterunki poboru myta drogowego i mostowego.

W tym ostatnim przypadku nie udało mi się ustalić kto fizycznie pobierał opłaty, ale wydaje mi się (ale tylko wydaje!) mało prawdopodobnym, aby robili to żołnierze, nie tylko podlegający innemu ministerstwu, ale z natury rzeczy przeznaczeni do innych zadań. Myślę, że zajmowały się tym formacje celne lub urzędnicy fiskalni, a potwierdzałoby takie założenie wymienienie tych punktów razem z tymi właśnie urzędami.

 

2. W pełni zgadzam się z opiniami specjalistów - historyków z Tarnowa i Bochni. Ich wypowiedzi, jak również fragmenty artykułu Jana Rydla precyzują nasze wsześniejsze przypuszczenia, że być może w Brzesku - w zwiazku z "potrzebą chwili" - czy to w związku z rozruchami, czy też brakiem innego miejsca postoju - czasowo stacjonował jakiś mniejszy oddział armii austriackiej. Być może był to szwadron (chociaż nadal będę się upierał, że to zbyt duża jednoska, jak na ówczesne brzeskie warunki), być może pluton, a może tylko sekcja kawalerii. To wyjaśniałoby jednak adres zwrotny w liście Cochrana.

 

3. Zgadzam się z uwagami Pana Zbyszka. Cochran, co potwierdziliśmy kilkakrotnie był huzarem, a nie piechurem; słuszne są także jego uwagi odnośnie Żydów. Nie tylko w Europie, ale także w Polsce mieliśmy już wcześniej przejawy niechętnej postawy wobec tej społeczności (choćby zakaz ich osiedlania się w Bochni - żeby daleko nie szukać), chociaż ogólnie Polska była krajem tolerancyjnym, gdzie Żydzi znajdowali przez kilka stuleci schronienie przed prześladowaniami.

Wrażenia jakie odnósł Cochran mogą natomiast rzeczywiście dotyczyć Brzeska, zdecydowanie "gęściej" zmieszkanego przez ludność żydowską ze wzgledu na miejski charakter, niż inne okoliczne miejscowości.

Co do "polskiego zacofania" też się zgadzam. Nie "od parady" tzw. Królestwo Galicji i Lodomerii, z przekąsem określano "Golicją i Głodomerią". Może niedźwiedzie i wilki nie biegały po okolicy, ale wrażenie mogło szokować. Myślę jednak, że Cochran nie odnosił tych uwag do Szkocji, która w szczególne dostatki także nie opływała, a raczej do ogólnego obrazu zachodniej Europy, którą musiał przemierzyć, aby w okolice Brzeska się dostać.

 

4. Zgadzam się i nie zgadzam się z uwagami Pana Janusza dotyczącymi nazewnictwa jednostek wojskowych w armii austriackiej. Podtrzymuję moją opinię, że w przypadku pułków podawano obok numeru także imię patrona, a nie dowódcy. Inaczej natomiast sprawa wyglądała z armiami, dywizjami czy brygadami, związkami taktycznymi tworzonymi doraźnie (np.w przypadku wojny). Ze względu na tę właśnie "doraźność" tych formacji w nazewnictwie stosowano nazwisko dowódcy, tak jak w przypadku wymienionych przez Rydla brygad Legeditscha i Collina.

Inna rzecz, że barona Margesi i pułku "ochrzczonego" jego imieniem nie udało mi się jak na razie znaleźć. Jestem jednak pełen optymizmu, bo patroni pułków się zmieniali (choćby ze względu na sytuację polityczną).

 

5. I wreszcie ostatnia partia informacji. Rzeczywiście w pracy "Brzesko. Dzieje miasta i regionu" autorzy wspominają (niestety znowu tylko wspominają!) o "stajni cesarskiej" i "Reidschule dla kawalerii". Niestety nie znam treści metryk Józefińskiej i Franciszkańskiej, a one tutaj odgrywają rolą kluczową. Znowu jednak mamy do czynienia ze źródłem cywilnym, bo oba dokumenty to nic innego jak księgi katastralne. Poza tym jest tu poważna nieścisłość. Otóż Metryka Józefińska została opracowana na podstawie patentu cesarza Józefa II z 1785 r. Próżno zatem szukać w niej informacji na temat roku 1820, jak chcą autorzy publikacji o Brzesku; podobnie jest z Metryką Franciszkańską powstałą na polecenie cesarza Franciszka II z roku 1817. Zaznaczam jednak, że nie wiem czy dokumety te, po zakończeniu prac, były następnie uzupełniane. Faktem jest natomiest, że stały kataster gruntowy został wprowadzony w Galicji dopiero w 1848.

Moim zdaniem obawy budzą także próby powiązania wymienianych tam obiektów z wojskiem. Skoro w metryce wymieniana jest "Reidschule", czyli szkoła jazdy, logicznym jest, że powinien tam znajdować się także budynek koszarów kawalerii. O tym jednak autorzy powołujący się na obie matryki nie wspominają. Niestety nie mam pojęcia do czego "Reidschule" się odnosi. Teoretycznie to rzeczywiście plac ćwiczeń kawalerii (choć może to być równie dobrze "cywilny" parkur).
Jeżeli tak by było to miejsce dyslokacji jednostki austriackiej w Brzesku należałoby przesunąć daleko przed przyjazd Cochrana. Co do stajni "cesarskich" - w mojej opinii - chodzi tu raczej o obiekt z końmi na zmianę dla cesarskiej poczty. Tak czy inaczej mikrofilm z Kroniką Franciszkańską jest w posiadaniu prof. Stolarczyka, więc te kwestie możnaby wyjaśnić.

 

Z. Stós

 

Muszę się przyznać, że zaskoczyla mnie jedna informacja w wypowiedzi J. Rubachy. Chodzi o informację, że Żydzi nie mogli osiedlać się w Bochni. Nie wiedziałem o tym. Dopiero dzisiaj uświadomiłem sobie fakt, że wiele się pisze o miastach w których dominowali izraelici (Brzesko, Tarnow, Dabrowa Tarnowska, Gorlice, itd) a o żydach bochenskich cisza. Ciekawy jestem, czy to zarządzenie ustnowione było dekretem królewskim czy też decyzją Rady Miejskiej?

 

J. Rubacha

 

Zakaz osiedlania się Żydów w Bochni został wprowadzony dekretem króla Zygmunta III Wazy z 1605 r. Dokładnie rzecz ujmując miasto uzyskało przywilej, na mocy którego mogło usunąć Żydów oraz odmawiać im prawa osiedlenia w samym mieście i w promieniu 2 mil od niego.

 

Kanwą całego "zamieszania" stała się domniemana kradzież hostii w 1600 r. Wersje zajścia są dwie. Jedna mówi o profanacji dokonanej bezpośrednio przez jednego z bocheńskich Żydów, druga - że żydowski rzeźnik miał odkupić skradzioną przez "polskich" mieszkańców hostię. 

 

Tak czy inaczej na początku 1606 r. gmina żydowska w Bochni przestała istnieć. Rozebrano synagogę, zniszczono cmantarz. Społeczność żydowska przeniosła się do Wiśnicza, a następnie do innych pobliskich miast, w tym do Brzeska. Ten przywilej królewski został zniesiony przez administrację austriacką dopiero w 1860 r. (lub 1863 - spotkałem w literaturze obie daty).

 

A wracając do kluczowej kwestii, czyli pobytu szkockiego oficera w Brzesku lub okolicach, należy stwierdzić, że wspólnym wysiłkiem udało się nam w dużej części rozwikłać zagadkę.

Wiemy już na pewno, że starając się stłumić bunty chłopskie w Borzęcinie, lokalne władze wykorzystywały formacje wojskowe, w tym pododdziały 10 pułku huzarów, w którym służył Cochran. Udało się także prawie w 100% potwierdzić założenie, że Brzesko było czasowym miejscem postoju mniejszej jednostki w latach 30-tych XIX w. W dyskusji wskazane zostały ciekawe zabytki historii, zarówno materialne (choćby wojnicka figura św. Floriana), jak i piśmienne (zapiski borzęcińskiego proboszcza o wydarzeniach z lat 1832-1833), które nie były wcześniej szerzej znane. Mam nadzieję, że zwrócenie na nie uwagi zmobilizuje nas, jak również inne osoby, do dalszych poszukiwań ciekawych miejsc w Brzesku i okolicach czy intrygujących zapisów ich dotyczących.

 

Mam również nadzieję, że nie jest to ostatnia owocna dyskusja tocząca się na stronie www.brzesko.ws i jeszcze wielokrotnie będziemy mogli przyczynić się do poszerzenia wiedzy na temat naszej – nadal słabo jeszcze zbadanej i opisanej – lokalnej historii.

Dziękując uczestnikom dyskusji pragnę podkreślić, że prowadzona wymiana myśli była dla mnie wielką przyjemnością.


Zbigniew Stós

Maj, 2008