Humoreska

w Jednem Akcie.

U Lekarza pierwszy raz.


Scena 1

Scena przedstawia GabinetLekarza. Na scenie znajduje się biurko, 4 krzesła i parawan. Koło drzwi stoi taboret a na nim znajduje się miednica. Na ścianie nad miednicą wisi ręcznik. Gdy kurtyna się podniesieLekarz siedzi za biurkiem.

Scena 1

 

Lekarz.

(Siedzi za biurkiem. Szuka między papierami, szuka po szufladkach w biurku)

Gdzie on ten list podział. Strapienie mam z tem Jankiem.

 

(Udaje się ku drzwią otfiera je i woła)

Janek, Janek.

 

Janek.

(Za sceną)

Idę.

 

Scena 2

Lekarz i Janek.

Janek

(Wchodzi)

Pan doktor mnie wołał?

 

Lekarz

(Trochę nerwowo)

Jeszcze się pytasz?

 

Janek

A co miał bum się nie pytać. Przecież mówiłem, że idę.

 

Lekarz

Gdzieś podział ten list który wczoraj przyszedł.

 

Janek

(Drapie się po głowie)

List, list.

 

Lekarz

(Nerwowo)

Ano list. Gdzieś go podział.

 

Janek

Bo ja wiem.

 

Lekarz

Człowieku ja kto, nie wiesz.

 

Janek

Gdzie ja go położyłem.

(Namyśla się, po chwili namysłu)

 

Acha jest.

(Podchodzi do biurka)

 

Lekarz

Gdzie jest?

 

Janek

Na biurku.

 

Lekarz

(Puka palcem Jankowi po czole)

Gdzie na biurku. Przeszukałem całe biurko a listu nie ma.

 

Janek

(Bierze z biurka gazetę, otwiera ją i pokazujeLekarzowi)

Jest list.

 

Lekarz

Jest Janku, jest.

(Bierze list poklepuje Janka po ramieniu)

Janku dużo pacjentów na poczekalni?

(Siada za biurkiem, otwiera list i czyta)

 

Janek

Ho! Ho! Ho! Panie Doktorze, sporo, sporo.

 

Lekarz

Można prosić.

(Dalej czyta list)

 

Janek

(Bierze krzesło, stawia koło biurka i siada)

Proszę panie Doktorze.

 

Lekarz

(Uśmiechająco)

Ależ Janku nie ciebie prosiłem tylko pacjenta.

(Dalej czyta)

 

Janek

Acha pacjentów.

(Bierze krzesło i stawia go na dawne miejsce. Udaje się ku drzwiom, otwiera je i woła)Proszę kto pierwszy?

(Za sceną słychać głos)

Ja.

 

 Scena 3

Ci i Pacjent I

 

 Pacjent I

(Wchodzi)

Dzień dobry.

(Podchodzi doLekarza, który siedzi za biurkiem)

 

Lekarz

(Składa list i chowa do kieszeni)

Dzień dobry. Na co się pan skarży?

 

Pacjent I

Na żonę panie Doktorze.

 

Lekarz

Ależ nie pytam się oto, tylko pytam się pana co panu brakuje.

 

 Pacjent I

Pieniędzy panie Doktorze.

 

Lekarz

Ależ i oto się nie pytam.

 

Janek

(Do pacjenta)

Proszę pana, pan Doktor się pyta pana, co pana przyprowadziło tu?

 

 Pacjent I

Mnie nikt nie przyprowadził, tylko sam przyszedłem.

 

Lekarz

(Do Janka)

Janku nie wtrącaj się.

(Do Pacjenta)

Proszę pana, pytam się pana, co panu dolega, gdzie pana boli?

 

 Pacjent I

Strasznie kaszlę i koło serca mnie boli.

 

Lekarz

Proszę zdjąć marynarkę i rozpiąć koszulę.

 

Pacjent I

(Zdejmuje marynarkę, kładzie na krześle i rozpina koszulę i staje przedLekarzem)

 

Lekarz

(Nakłada słuchawki i bada)

Proszę oddychać.

(Osłuchuje. Po chwili)

Głęboko oddychać.

(Po chwili)

Proszę powiedzieć dwa razy 44.

 

Pacjent I

Osiemdziesiąt osiem.

 

Lekarz

Ależ panie, proszę powiedzieć dwa razy 44.

 

Pacjent I

Jest osiemdziesiąt osiem.

 

Lekarz
Proszę pana, niech pan powie.

(Sylabizuje)

Dwa-ra-zy czter-dzie-ści-czte-ry.

 

Pacjent I

Panie Doktorze, przecież dobrze liczę, dwa razy 44 jest 88.

 

Janek

(Który robi za parawanem porządek)

Panie Doktorze dobry rachmistrz z tego pana.

 

Pacjent I

Rachunki w szkole miałem bardzo dobre.

 

Lekarz

Był pan kiedy uLekarza?

 

Pacjent I

Nie byłem. Pierwszy raz jestem uLekarza.

 

Lekarz

(Obsłuchuje słuchawkami)

Proszę powiedzieć 44.

 

Pacjent I

44.

 

Lekarz

Jeszcze raz.

 

Janek

(Za parawanem)

Tylko niech pan nie dodaje.

 

Lekarz

Janek co to ma znaczyć?

 

Janek

Nic panie Doktorze, tylko pomagam panu Doktorowi.

 

Lekarz

Co ty mi pomagasz?

 

Janek

Najpierw było razy, a teraz dodawanie i znów pacjent mógł powiedzieć 88

 

Lekarz

Janek uspokój się.

(Nadal obsłuchuje)

Proszę powiedzieć 44.

Pacjent I

44.

(CoLekarz kazuje, to wykonuje)

 

Lekarz

(Bada obsłuchuje. Każe kaszleć, oddychać, nie oddychać, oddech zatrzymać, oddech wypuścić. Po zbadaniu)

Proszę się ubrać.

(Siada za biurkiem i pisze receptę. Gdy pacjent się ubrał)

Niech pan siada.

(Gdy skończył pisanie)

Proszę pana, wykupi pan lekarstwa w aptece, które panu przepisałem. Będą krople, proszę używać te krople trzy razy dziennie przed jedzeniem, po jednej łyżce stołowej. Będą tabletki. Tabletki proszę używać dwa razy dziennie po jednej tabletce, rano i na wieczór. Zrozumiał pan?

 

Pacjent I

Zrozumiałem. Ile płacę panie Doktorze?

 

Lekarz

50 złotych.

 

Pacjent I

(Zapłacił i wychodzi)

 

Janek

(Za parawanem)

Do widzenia.

 

Lekarz

Janek można prosić następnego.

(Bierze gazetę i czyta)

 

Janek

(Udaje się ku drzwiom, otwiera je i mówi)

Następny proszę.

(Za sceną słychać spór)

Ja nie bo ja. Ja byłem drugi. Pan za mną przyszedł.

(Dwóch pacjentów pcha się do drzwi)

 

Janek

Więc kto był drugi?

(Jeden z pacjentów)

Ja.

 

Janek

(Jednemu pacjentowi kazuje wchodzić, a drugiego odpycha)

Proszę wchodzić.

(Zawiera drzwi)

 

Scena 4

Ci i Pacjent II

Janek

(Do pacjenta)

Był pan kiedy uLekarza?

 

Pacjent II

Pierwszy raz jestem uLekarza.

 

Janek

A liczyć dobrze pan potrafi?

 

Pacjent II

Bardzo dobrze.

 

Janek

Panie Doktorze znów będzie 88?

 

Lekarz

(Odkłada gazetę i uśmiecha się do Janka. Do Pacjenta)

Na co pan się skarży?

 

Pacjent II

Na sąsiada panie Doktorze.

 

Janek

A na żonę pan się nie skarży?

 

Lekarz

(Do Janka)

Janek co to ma znaczyć?

 

Janek

Nic panie Doktorze, tylko panu pomagam.

(Do Pacjenta)

Proszę pana. Pan Doktor się pyta gdzie pana boli?

 

Pacjent

Ano w piersiach mnie boli.

 

Janek

To chyba pan karmi?

 

Lekarz

(Uśmiecha się do Janka)

Zostaw Janek zostaw.

(Do pacjenta)

Więc gdzie pana boli?

 

Pacjent

W piersiach panie Doktorze.

 

Lekarz

(Pokazuje na parawan)

Proszę niech pan idzie za parawan. I proszę się rozebrać.

(Siada i czyta. Po chwili udaje się za parawan i bada pacjenta jak poprzednio. Po zbadaniu siada za biurkiem i pisze receptę. Gdy pacjent stanął koło biurka)

Proszę niech pan siada.

 

(Janek udaje się za parawan).

 

(GdyLekarz skończył pisać. Do pacjenta)

 

Proszę pana wykupi pan w aptece te lekarstwa, które panu przepisałem. Jedno lekarstwo, to w tej dużej butelce, będzie pan zażywał 3 razy dziennie po jednej łyżce stołowej przed jedzeniem. Lekarstwo z małej butelki po 15 kropli po obiedzie. Otrzyma pan proszki. Będzie pan używał jeden proszek jak będzie się pan kładł spać.

 

Pacjent II

Bardzo bym pana prosił panie Doktorze żeby mi pan przepisał proszku do prania, bo u nas nie można kupić. A jak by pan przepisał to by się dostało.

 

Janek

(Wychyla głowę z poza parawanu)

Proszę pana, a może proszku na pluskwy?

 

Lekarz

Był pan kiedy uLekarza?

 

Pacjent II

Pierwszy raz jestem uLekarza.

 

Lekarz

Ja się panu nie dziwię. Proszę panaLekarze proszku do prania nie przepisują. Przepisujemy tylko proszki do leczenia ludzi.

 

Pacjent II

A to przepraszam pana Doktora, ja tego nie wiedziałem.

 

Lekarz

Będzie pan pamiętał jak kazałem panu zażyć lekarstwo?

 

Pacjent II

Będę pamiętał. Ile płacę panie Doktorze?

 

Lekarz

50 złotych.

 

Pacjent II

(Zapłacił i odchodzi)

 

Janek

(Za parawanem)

Do widzenia. A niech się pan nie skarży na sąsiada.

 

Lekarz

O Janek! Janek. Poproś następnego.

(Dalej czyta gazetę)

 

Janek

(Udaje się ku drzwiom)

Co ten będzie żądał.

(Otwiera drzwi)

Następny proszę.

 

Scena 5

Ci i Pacjent III

 

Pacjent III

(Wchodzi)

 

Janek

(Do Pacjenta)

Pierwszy raz uLekarza?

 

Pacjent III

Tak

 

Janek

A na co się pan skarży? Na żonę, a może na sąsiada?

 

Pacjent III

Nie rozumiem.

 

Lekarz

(Odkłada gazetę)

Janek zostaw.

(Do pacjenta)

Co pan sobie życzy?

 

Pacjent III

Oj panie Doktorze życzę sobie…

 

Janek

(Za parawanem)

Pieniędzy? Sami nie mamy.

 

Lekarz

Co pan sobie życzy?

 

Pacjent III

Panie Doktorze życzę sobie…

 

Janek

Pan kawaler?

 

Pacjent III

(Spogląda na parawan)

Tak.

 

Janek

To dobrą teściową?

 

Lekarz

Janek co to ma znaczyć?

 

Janek

Nic panie Doktorze. Pomagam panu.

 

Lekarz

(Do pacjenta)

Więc o co chodzi?

 

Pacjent III

Panie Doktorze. Chcę uczęszczać na kurs szoferski i prosił bym o zaświadczenie zdrowia.

 

Lekarz

(Do Janka)

Janek przeprowadź badania wzroku.

(Siada za biurkiem i dalej czyta)

 

Janek

(Bierze tabliczkę na której widać małe, średnie i duże cyfry. Zawiesza tabliczkę na ścianie, ustawia pacjenta na pewną odległość)

A więc panie kierowco jedziemy.

(Udaje się ku tabliczce)

Proszę zasłonić ręką lewe oko.

(Zaczyna pokazywać od małych do dużych cyfr)

A ta, a ta, a ta?

(Podchodzi do pacjenta)

Co? Nic?

 

Pacjent III

(Pokazuje na swoje oczy i ruchem głowy pokręca, że nic nie widzi)

 

Lekarz

(Odkłada gazetę, udaje się ku tabliczce)

 

Janek

(Staje naprzeciw pacjenta. GdyLekarz będzie pokazywał cyfry pacjentowi to Janek pokazuje tyle palcy pacjentowi, jaką cyfrę pokazałLekarz. Robi to tak ażeby goLekarz nie zauważył)

 

Lekarz

Proszę zasłonić dłonią lewe oko.

(Pokazuje cyfry)

 

Pacjent III

(Uważa na Janka i ile mu Janek pokazuje palców tak odpowiada)

 

Lekarz

Niech pan odsłoni lewe oko, a zasłoni prawe oko.

(Po zbadaniu wzroku ustawia pacjenta twarzą do ściany, odchodzi od niego na pewną odległość)

Proszę odpowiadać.

 

(Z cicha podpowiada różne cyfry)

 

Pacjent III

(Odpowiada)

 

Lekarz

(Po zbadaniu słuchu)

Proszę zdjąć marynarkę i rozpiąć koszulę.

(Bada i obsłuchuje. Po zbadaniu)

Proszę się ubrać.

(Siada za biurkiem i pisze)

Imię nazwisko pana?

 

Pacjent III

Karaś Stefan.

 

Lekarz

(Gdy wypisał)

Proszę ma pan zaświadczenie.

 

Pacjent III

(Odbiera zaświadczenie)

Dziękuje panu. Ile płacę panie Doktorze?

 

Lekarz

70 złotych.

 

Janek

(Który stoi zaLekarzem pokazuje na siebie i pokazuje trzy palce pacjentowi)

 

Pacjent III

(PłaciLekarzowi. Skinięciem głowy daje znak Jankowi, że go zrozumiał)

 

Lekarz

(Odebrał pieniądze i dalej czyta)

 

Janek

(Odprowadza pacjenta ku drzwiom)

 

Pacjent III

(Przy drzwiach daje Jankowi pieniądze)

 

Janek

Nie 3, tylko 30.

 

Pacjent III

(Płaci Jankowi)

 

Lekarz

Janek! Co to ma znaczyć?

 

Janek

Nic panie Doktorze. Tylko pomagam panu.

 

Pacjent III

(Odchodzi)

 

Lekarz

Już nie mam cierpliwości z temi pacjentami. Cóż za dzień dzisiaj, każdy który przyjdzie to pierwszy raz uLekarza.

 

Janek

Ano tak panie doktorze. Ten skarży się na żonę, a to mu pieniędzy brak, a ten skarży się na sąsiada i chciał żeby mu przepisać proszku do prania, a ten co poszedł o dobrą teściową. A ile to ja panu pomagam panie Doktorze, bo żal mi pana.

     

Lekarz

(Uśmiechająco)

Pocieszny jesteś Janku. Dawaj następnego.

(Dalej czyta)

 

Janek

(Udaje się ku drzwiom)

Następny proszę.

(Za sceną słychać głos kobiety)

Ja Gienia.

 

Janek

Proszę pani, proszę.

Scena 6

Ci i Gienia.

 

Gienia

(Wchodzi)

 

Janek

Pierwszy raz pani uLekarza?

 

Gienia

Tak

 

Janek

Pani mężatka?

 

Gienia

Panna

 

Janek

To co pani sobie życzy? Może dobrego kawalera?

Lekarz

 

(Odkłada gazetę)

Proszę pani.

          

Gienia

(Podchodzi doLekarza)

Panie Doktorze, co ten pański lokaj sobie pozwala? Ja Gienia pochodzę z porządnej rodziny.
 

Janek

Hm. Z porządnej rodziny? Proszę pani z porządnej rodziny nie mówią lokaj, tylko pan lokaj.

 

Lekarz

Na co się pani skarży?

 

Janek

Na mnie panie Doktorze.

 

Lekarz

(Do Janka)

Janek przestań.

 

Janek

Nic panie Doktorze. Ja tylko panu pomagam.

 

Lekarz

(Do Gieni)

Na co się pani skarży?

 

Gienia

Mam straszne kłucie koło serca.

 

Lekarz

Pani pójdzie za parawan i pani się rozbierze.

(Dalej czyta)

 

Gienia

(Powoli i nie śmiało udaje się za parawan)

 

Janek

(PokazujeLekarzowi na parawan)

Też pierwszy raz. Co to będzie?

 

Lekarz

Nie martw się Janku. Jakoś to będzie.

(Po chwili do Gieni)

Pani się już rozebrała?

 

Gienia

Kiedy ja się wstydzę.

 

Lekarz

(Trochę nerwowo)

To jak ja panią zbadam? Proszę się rozebrać.

 

Janek

Proszę pani. Pani słucha.

 

Gienia

No, słucham pana.

 

Janek

Niema pani czasem fioła?

 

Gienia

(Nerwowo)

Coś podobnego. Co pan sobie tak pozwala.

 

Janek

(Flegmatycznie)

Proszę pani, co się pani tak denerwuje, ja się pytam o brata pani, co ma imię Fioł.

 

Gienia

A to przepraszam.

 

Lekarz

(Do Gieni)

Rozebrała się pani?

 

Gienia

(Nieśmiało)

Tak.

 

Lekarz

(Udaje się za parawan i bada Gienie. Po zbadaniu)

Proszę się ubrać.

(Siada za biurkiem i pisze)

 

Gienia

(Po chwili wychodzi za parawanu, udaje się kuLekarzowi)

 

Lekarz

Niech pani siada.

(Dalej pisze. Gdy napisał)

Przepisałem pani krople, będzie pani używała dwa razy dziennie, rano i wieczór po 15 kropli. Po za tem nie może się pani denerwować, bo to szkodzi na serce.

 

Janek

(Udaje się za parawan)

 

Gienia

Panie Doktorze. Chciałabym się dowiedzieć czy to poważna choroba?

 

Janek

Oj, proszę pani. Poważna. Musi pani tą chorobę szanować.

 

Lekarz

Nie taka poważna, pani potrzebuje jak najwięcej spokoju.

 

Gienia

Ile płacę panu? Panie Doktorze.

 

Lekarz

50 złotych.

 

Gienia

(Zapłaciła i wychodzi)

 

Janek

(Wychodzi za parawanu, ma ubrany biustonosz koloru niebieskiego na bluzce)

 

Lekarz

(Spogląda na Janka i się śmieje)

Janek co ty wyprawiasz? Skąd to wziąłeś?

 

Janek

Ta z tej porządnej rodziny to zostawiła.

(Zdejmuje biustonosz)

 

Lekarz

Zawołaj ją powrotem.

(Dalej czyta)

 

Janek

(Udaje się ku drzwiom i we drzwiach woła)

Halo! Gieniuchna. Wracaj pani. Pani zostawiła ochronę baru mlecznego.

 

Gienia

(Która wróciła)

Zapomniałam co?

 

Janek

Tak.

(Oddaje biustonosz)

Proszę bardzo.

 

Gienia

(Odebrała biustonosz)

Dziękuję. Do widzenia.

 

Janek

(Siada na krześle)

Już nie mam sił. Ta to naprawdę na nerwach zagrała.

 

Lekarz

Tak, tak Janku, ale cóż zrobić. Poproś Janku następnego.

(Dalej czyta)

 

Janek

(Wstaje z krzesła)

Scena 7

Ci i dziadek.

 

(Na scenę wchodzi dziadek)

Janek
No ten na pewno nie pierwszy raz uLekarza. Dziadku co sobie życzycie.

 

Dziadek

Prosiłbym o jakąś jałmużnę.

 

Janek

(Wyjmuje z kieszeni tabletkę i daje dziadkowi)

 

Dziadek

(Odbiera tabletkę)

Bóg zapłać panu.

(I odchodzi)

 

Janek

(Siada na krześle)

 

Dziadek

(Wraca powrotem)

Proszę pana. Pan dał mi cukierek. Myśli pan, że ja dzieciak?

(Pokazuje tabletkę)

 

Janek

(Wstaje z krzesła, podchodzi do dziadka)

Dziadku, to nie cukierek, to tabletka witamina B. Widzę, że jesteście głodni. Połkniecie tą tabletkę i nie będziecie głodni.

 

Dziadek

A niech że pana licho weźmie.

(I odchodzi)

 

Janek

A to ci dopiero dziad, życzy mi żeby mnie licho wzięła, a ja marzę o grubej i bogatej.

(Udaje się ku drzwiom. Trochę nerwowo)

Następny proszę.

 

Scena 8

Ci i babcia.

 

(Na scenę wchodzi babcia)

 

Janek

No teraz to będę ja miał robotę. Najpierw pacjenci, a teraz same dziady. Babciu już dałem jałmużnę mężowi.

 

Babcia

(Spogląda na Janka i pokazuje, że nie słyszy)

 

Janek

(Mówi do ucha)

Już dałem jałmużnę mężowi.

 

Babcia

Ja nie mam męża.

 

Janek

(Całą rozmowę z babcią mówi babci do ucha)

Co babcia sobie życzy?

 

Babcia

Strasznie słabam na nogi.

 

Janek

(Daje krzesło babci)

Niech babcia siada.

(Do siebie)

To na pewno nie pierwszy raz uLekarza.

(Do babci)

Babciu wy chyba nie pierwszy raz uLekarza?

 

Babcia

Właśnie, że pierwszy raz.

 

Janek

Masz ci los.

(Siada na krześle. DoLekarza)

Słyszał pan panie doktorze, też pierwszy raz uLekarza.

 

Lekarz

(Odkłada gazetę spogląda na babcię)

No z tą to będzie roboty.

 

Janek

A będzie, będzie. Taka głucha jak pień. Do ucha to jej trzeba trąbić.

(Wzdycha)

Och! Już 5 lat jestem u pana, ale takiego dnia jeszcze nie mieliśmy jak dzień dzisiejszy

 

Lekarz

Tak, tak, Janku ja już jestem 10 latLekarzem, ale takiego dnia przez całe 10 lat nie miałem. Na co się skarży?

 

Janek

Na nogi słabe.

 

Lekarz

Zapytaj się jej jakie odczuwa boleści.

(Pochlebnie)

Janku ja już nie mam sił.

 

Janek

Panie Doktorze, a jak mnie sił braknie?

 

Lekarz

Dlaczego by miało Ci sił braknąć?

 

Janek

A bo jej trzeba trąbić do ucha.

 

Lekarz

Przecież mówiłeś, że stale mi pomagasz.

 

Janek

Tak panie Doktorze pomagam. Ale tylko jeden pacjent widział, że panu pomagam.

 

Lekarz

A który to?

 

Janek

A ten który zaświadczenie wziął na kurs szoferski. To był wyrozumiały pacjent. Ten to naprawdę widział, że ja panu doktorowi pomagam.

 

Lekarz

Janku już dosyć gadania ze mną. Proszę cię porozmawiaj z babcią.

(Dalej czyta)

 

 Janek

(Drapie się po głowie)

Jak tu z nią rozmawiać.

Bierze krzesło, stawia na przeciw babci i siada. Babciu gdzie was boli?

Babcia

Ano panie doktorze w nogach. Jak zacznie szczykać, to szczyka i szczyka. Szczyka w kolanie, to znowu szczyknie w kostce, szczyknie w dużym palcu, to znów szczyk niw w pięcie.

(Pokazuje na nodze prawej)

A to tu szczyknie i znów tu szczyknie, w palcach szczyknie, póżniej znów w kolanie szczyka.

 

Janek

Kiedy babcia przestanie szczykać?

 

Babcia

Oj panie Doktorze i to szczyka i szczyka.

 

Janek

(Drapie się po głowie)

O mój Boże, kiedy to jej wszystko do ucha wtrąbie.

(Podchodzi do Babci i mówi jej)

Niech babcia dobrze słucha.

 

Babcia

No dobrze. Ale panie doktorze w lewej nodze, to gorzej szczyka jak w prawej. I to jeszcze jak szczyka.

(I znów zaczyna jak poprzednio)

 

Janek

(DoLekarza)

Nie mówiłem panie Doktorze, że teraz będzie szczykać w lewej nodze.

 

Lekarz

(Nerwowo)

Wyrzuć to szczykadło!

 

Janek

(Do babci)

Niech babcia słucha. Niech babcia da te 20 złotych.

(Odbiera pieniądze i daje receptę)

Tu babcia ma receptę. Babcia wykupi to lekarstwo w aptece. W butelce będzie nacieranie. Babcia będzie nacierała nogi w tych miejscach gdzie szczyka. Babciu. Nie wolno babci pić herbaty ani kawy, tylko te zioła co przepisane. Zioła zaparzyć i pić. Zrozumiała babcia to wszystko?

 

Babcia

Panie Doktorze, a jak to szczykanie nie przestanie?

 

Janek

(Chwyta się za głowę)

Znów będzie szczykać.

(Do babci)

Babciu przestanie, przestanie. Babcia już sobie może pójść.

 

Babcia

Ano dobrze.

(Podnosi się z krzesła, Janek jej pomaga i odprowadza do drzwi. Babcia odchodzi)

 

Janek

(Z głębokim westchnieniem)

Nareszcie poszła.

(Siada na krześle)

Już mi cierpliwości brakowało, zła ba…

 

Babcia

(Wraca powrotem)

 

Janek

A niech ją licho weźmie.

(Zrywa się z krzesła i udaje się ku babci. Do babci)

Jak babcię kocham niech już babcia idzie.

 

Babcia

To pan doktor mnie kocha?

 

Janek

(Do babci)

Ano kocham, kocham babcię, ale niech już babka idzie.

 

Babcia

Ano to pa.

(Odchodzi)

 

Janek

(Siada na krześle)

 

Lekarz

(Odkłada gazetę i się śmieje na głos)

Janek zakochał się w babci.

 

Janek

E zakochał, znalazłem sposób na nią, ażeby poszła. Stara baba, już czas na z nią do Zakopanego, a ona jeszcze o kochaniu myśli.

 

Lekarz

Oj te szczykadło. Ale nam zabrało dużo czasu.

 

Janek

A cóż to za taki dzień dzisiaj. Ta z tej porządnej rodziny, co ja sobie nie pozwalałem, tem dziad znów mi życzył żeby mnie licho wzięło, babci trzeba było trąbić do ucha, a jak zaczęła szczykać, to tak szczykała, że w końcu by się we mnie zakochała. Już nie mam sił panie Doktorze.

 

Lekarz

Wierzę ci Janku, może z następnymi pacjentami będzie lepiej. Janku szkoda czasu. A teraz dawaj jednego za drugim.

(Dalej czyta)

 

Janek

(Wstaje z krzesła udaje się ku drzwiom)

Następny proszę.

 

Scena 9

Ci i Robotnik

 

(Na scenę wchodzi robotnik w roboczym ubraniu, na twarzy mocno usmolony)

 

Janek

Jeszcze tego brakowało. Pan to prosto z pracy?

 

Robotnik

Tak

 

Janek

Pan pierwszy raz uLekarza?

 

Robotnik

Ho! Ho! Ho! Ile razy już byłem u pana Doktora.

 

Janek

(DoLekarza)

Panie Doktorze nareszcie doczekaliśmy się na pacjenta, który nie pierwszy raz uLekarza.(Do robotnika)

Za parawan i rozbierać się.

(Popycha robotnika za parawan)

Szybko. Szybko, bo niema czasu.

 

Robotnik

Ale…

 

Janek

(Nie daje robotnikowi przyjść do słowa. Dalej popycha go za parawan)

Żadne ale, za parawan i rozbierać się.

(Siada na krześle)

 

Robotnik

(Wychodzi z za parawanu)

Ależ panie Janku.

 

Janek

(Wstaje z krzesła i z powrotem popycha robotnika za parawan)

Co za Janku, rozbierać się i basta.

 

Robotnik

(Za parawanem)

 

Ależ pa…

 

Janek

(Trochę nerwowo)

Już raz mówiłem panu, żadne ale tylko się rozbierać.

 

Robotnik

Panie Doktorze.

 

Lekarz

Nie zawracaj pan głowy. Proszę się rozebrać.

 

Janek

I to raz dwa. Pan przecież nie pierwszy raz uLekarza. Pan chyba wie, że uLekarza czas to pieniądz.

 

Lekarz

(Odkłada gazetę, udaje się ku parawanowi. Staje przed parawanem, ze dziwieniem mówi)Co ja widzę, to pan Karol.

 

Janek

Co? Pan Karol?

(Wstaje z krzesła, udaje się ku parawanowi)

 

Lekarz

Tak Janku to pan Karol. Co z panem panie Karolu?

 

Robotnik

Nic panie Doktorze.

 

Lekarz

Jak to nic?

 

Robotnik

Węgiel panie Doktorze przywiozłem.

 

Lekarz

To po co pan się rozebrał?

 

Robotnik

Pan Janek nie dał mi przyjść do słowa, ino mówił rozebrać się, rozbierać się, a pan panie Doktorze to samo mówił. Więc co miałem począć.

 

Lekarz

(Spogląda na Janka i śmieje się)

Ubierz się pan panie Karolu.

(Udaje się do biurka i siada za biurkiem)

 

Janek

I to szybko panie Karolu.

 

Robotnik

Rozebrać się szybko, ubrać się szybko, ale macie szybkie tempo.

 

Lekarz

Tak panie Karolu, chcieliśmy szybko załatwić pacjentów. Ale, że Janek pana nie poznał, to dziwne.

 

Janek

A kto by go poznał, czarny jak diabeł. Faktycznie go nie poznałem.

 

Robotnik

(Wychodzi z za parawanu)

 

Janek

(Pokazuje na robotnika)

Proszę panie Doktorze, poznał by go pan?

 

Lekarz

Oj Janku, Janku, aleśmy się pośpieszyli.

(Daje klucz robotnikowi)

Panie Karolu ma pan tu klucz od piwnicy. Dużo jeszcze ludzi na poczekalni?

Robotnik

 

Może dwóch, a może trzech.

(Odchodzi)             

 

Lekarz

Janek. Szybko. Następny.

(I pisze)

 

Janek

Znów szybko.

(Udaje się ku drzwiom)

Następny proszę.

Scena 10

Ci i Pacjent IV

 

(Na scenę wchodzi pacjent, ma głowę owiniętą szalem, trzyma się za policzek i chodzi po scenie)

 

Pacjent IV

O joj, joj, oj boli, boli.

 

Janek

(Chwyta się za głowę)

O joj, joj. Jeszcze tego brakowało

(Do pacjenta)

Co z panem?

 

Pacjent IV

O joj, joj, oj boli, boli.

 

Janek

Co boli? Ząb?

 

Pacjent IV

(Otwiera usta i pokazuje do ust)

 

Janek

(Ciągnie pacjenta za rękaw i ciągnie go za parawan)

Choć pan tu.

 

Pacjent IV

(Idzie za Jankiem)

Oj, joj, joj, joj, joj.

 

Lekarz

(Wstaje i udaje się za parawan)

Co pan tak jojcy, zaraz będzie po jojczeniu. Zdejm pan te opakowanie z głowy. Janek będziesz mocno trzymał. Proszę szeroko otworzyć usta. Który to ząb?

 

Pacjent IV

(Za chwil krzyczy)

A, a, a, a, a.

 

Lekarz

(Głośno)

Janek trzymaj mocno.

 

Pacjent IV

(Głośno krzyczy)

A, a, a, a, a.

 

Lekarz

No już po wszystkiem.

(Udaje się za biurko, siada i pisze)

 

Janek

Proszę wypłukać usta.

(Wychodzi za parawanu i siada na krześle)

Teraz to naprawdę nie mam sił.

 

Lekarz

A jak tak się jeszcze coś trafi?

Janek

A cóż to za kara boska. Najpierw szczykadło, a teraz jojadło. Nie, dalej już nie wytrzymam.
 

Pacjent IV

(Wychodzi za parawanu)

 

Janek

Przestało boleć?

 

Pacjent IV

Ano tak.

 

Janek

Ano widzi pan, zapłać pan i żegnaj pan.

 

Pacjent IV

(Podchodzi do biurka)

Panie doktorze ile płacę?

 

Lekarz

30 złotych proszę pana. Niech pan płuka letnią wodą usta, a po 3 godzinach może pan jeść.

 

Pacjent IV

Panie Doktorze chowam prosiaka i nie chce mi jeść, szkoda by go było, bo będzie miał koło 70 kila. Prosił bym pana żeby pan coś doradził.

 

Lekarz

Proszę pana, musi pan zwrócić się do weterynarza to panu pomoże.

 

Pacjent IV

Bardzo przepraszam panie Doktorze, nie wiedziałem tego, bo ja pierwszy raz uLekarza.

 

Janek

Nie chce jeść?

 

Pacjent IV

Nie.

 

Janek

W łeb go. I do widzenia.

 

Pacjent IV

Szkoda by go było, mógłby się jeszcze cho…

 

Janek

Widzi pan, nas też szkoda, a pan nam czas zabiera.

 

Pacjent IV

A to przepraszam. Dowidzenia.

(I odchodzi)

 

Janek

O joj, joj.

 

Lekarz

Co panie Janku, pana też ząb boli?

 

Janek

Oj panie Doktorze, ząb jak ząb ależ kiedy będzie koniec z tymi pacjentami co pierwszy raz uLekarza są.

 

Lekarz

To dobrze Janku, będziemy mieli więcej pacjentów.

 

Janek

Ee, z takimi pacjentami. Potrafią tylko zabierać czas człowiekowi. Ten się skarży na żonę, ten na sąsiada, ten chciał proszku do prania, ten znów chciał żeby mu prosiaka leczyć i to się nazywają pacjenci.

 

Lekarz

Janku. No dosyć tego narzekania. Dawaj następnego.

(Czyta gazetę)

 

Janek

(Leniwie podnosi się z krzesła i udaje się ku drzwiom)

Następny proszę.

            

Scena 11

Ci i Pacjent V

 

(Na scenę wchodzi pacjent ma rękę obandażowaną)

 

Janek

Ręka pana boli?

 

Pacjent V

Tak.

 

Janek

Niech pan tylko o nic nie prosi, bo ten z prosiem już poszedł.

 

Pacjent V

Nic nie zrozumiałem.

 

Janek

Jak pan nic nie zrozumiał to na pewno pan pierwszy raz uLekarza?

 

Pacjent V

Tak pierwszy raz.

 

Janek

O joj panie Doktorze.

 

Lekarz

(Odkłada gazetę)

Co Janku ząb?

 

Janek

(Pokazuje na pacjenta. DoLekarza)

Też pierwszy raz.

(Podaje krzesło pacjentowi)

Niech pan siada.

 

Pacjent V

(Siada)

Lekarz
 

(Wstaje od biurka i udaje się  ku pacjentowi)

Co z ręką?

 

Pacjent V

Oparzyłem się.

 

Janek

Czem pokrzywami?

 

Pacjent V

Gorącą wodą.

 

Lekarz

Proszę obandażować i pokazać.

 

Pacjent V

(Odwija rękę. Janek mu pomaga)

 

Lekarz

(Ogląda rękę pacjentowi)

O, o, o. Mocno poparzone. Ruszać palcami.

(Po zbadaniu)

Proszę zabandażować.

(Udaje się za biurko, siada i pisze receptę)

 

Pacjent V

(Owija rękę, Janek mu pomaga. Do Janka)

A skóra będzie schodziła?

 

Janek

Ee. Panie na taką chorobę jeszcze nikt nie umarł.

 

Pacjent V

(Po obandażowaniu udaje się do biurka)

 

Lekarz

(Gdy pacjent podszedł do biurka)

Olejek. Co panu jeszcze przepisać. Ligniny, bandażu.

 

Pacjent V

Panie Doktorze. Bandażu, maści, waty no i…

 

Janek

A może organki.

 

Lekarz

Proszę pana przepisałem panu, olejek, ligninę i bandaż. Tem olejkiem będzie pan smarował oparzone miejsca. Po posmarowaniu owinąć ligniną i bandażem zabandażować.

 

Pacjent V

A dużo będzie tego olejku?

 

Lekarz

Taka nie duża butelka.

(Pokazuje rękami)

O taka. A dlaczego pan pyta?

 

Pacjent V

Jestem szewcem z zawodu, mam szewską maszynę i chciałbym ją posmarować, a u nas nigdzie olejku nie ma. Prosił bym pana, panie Doktorze żeby mi pan przepisał choć litr tego olejku.

 

Janek

Panie Doktorze przecież mówiłem panu, że pierwszy raz u Lekarza.

 

Lekarz

Napiszę panu dwie butelki.

 

Janek

Litrowe.

 

Pacjent V

Dziękuje  panie Doktorze. Ile płace?

 

Lekarz

50 złotych.

(Daje receptę pacjentowi)

 

Pacjent V

(Płaci i odchodzi)

Dowidzenia.

 

Janek

Dowidzenia.

(Siada na krześle)

 

Lekarz

Dlaczego Janku siadasz? Dawaj następnego.

 

Scena 12

Ci i Robotnik

 

Janek

(Wstaje leniwie z krzesła i narzeka)

Oj Boże, Boże. Dawaj następnego.

(Powoli udaje się ku drzwiom. Gdy zbliżył się ku drzwiom drzwi się otwierają i wchodzi usmolony robotnik Karol. Przestraszony)

Wszelki duch pana Boga chwali.

(Jak omdlały siada na krześle)

 

Lekarz

(Dolatuje do Janka, chwyta go za ramiona i potrząsa jego)

Janku! Janku! To przecież pan Karol.

 

Janek

(Przeciera oczy)

Co? Pan Karol? A niech go licho weźmie.

(Lekarz i robotnik śmieją się z Janka)

 

Lekarz

(Śmiejącym głosem)

A to heca. Pana Karola się wystraszył.

(Siada za biurkiem)

 

Robotnik

(Śmiejącym głosem)

Jak przyszedłem po klucz to pan Janek się mnie nie wystraszył, ino pchał za parawan mnie.
 

Lekarz

A jak się to cieszył z pana, panie Karolu. Pan był Pierwszem pacjentem, który nie był pierwszy raz u Lekarza i zaczął pana pchać za parawan. Jeszcze nie dał panu do słowa przyjść, bo się cieszył, że chociaż jednego pacjenta doczekaliśmy się który nie był pierwszy raz u Lekarza. Ja mu się nie dziwię bo mieliśmy fatalny dzień. Ale ja mu się dziwię, że on pana nie poznał.

 

Janek

A któż by to takiego diabła poznał.

(Wstaje z krzesła i podaje robotnikowi)

Siadaj pan panie Karolu na chwilę.

 

Robotnik

Przyniosłem klucz.

(Oddaje klucz Lekarzowi)

 

Janek

Siadaj pan na chwilę.

 

Robotnik

Nie będę siadał, bo nie mam czasu, muszę jeszcze w dwa miejsca zawieść węgiel.

 

Scena 13

Ci i Babcia, Robotnik

 

(Na scenę wchodzi babcia która występowała w scenie 8)

 

Janek

(Podnosi złożone ręce jak do modlitwy do góry)

A po cóż to straszydło jeszcze tu lezie.

 

Babcia

(Nagle spojrzała na robotnika)

Diabeł.

(Żegna się)

Imię ojca i syna i ducha świętego.

(I szybko odchodzi. Lekarz, Janek i Robotnik śmieją się na głos)

 

Lekarz

(Śmieje się)

Och! Nie wytrzymam od śmiechu. Och panie Karolu, nie mogliśmy się w żaden sposób pozbyć babci. Janek powiedział jej z hecy, Babciu ja Babcię kocham, niech babcia już idzie. A ona przyjęła to za fakt i mówi Jankowi. Co pan Doktor mnie kocha. Co miał Janek zrobić.

(Śmieje się)

Janek chciał się szybko pozbyć Babci i powiedział jej a no kocham, jeszcze tytułowała go panie Doktorze. A jak odchodziła, panie Karolu, to powiedziała Jankowi, no to pa.

 

Janek

(Śmieje się)

Och panie Karolu. Pan się spóźnił, pan mógł w ten czas przyjść jak ona tu szczykała.(Śmieje się)

Pomyśl pan panie Karolu, jej to już czas do Zakopanego, a taka stara baba jeszcze o kochaniu myśli. Ale oboje my na tem interesie skorzystali. Mnie miała za doktora, za kochanka, a pana za diabła.

(Śmieje się)

Widzieliście jakie nogi szybkie dostała.

 

Robotnik

(Śmieje się)

Ona na pewno pierwszy i ostatni raz była uLekarza. No! Ale na mnie czas. Nie będę się żegnał bo.

(Pokazuje brudne ręce)

Do widzenia.

(I odchodzi)

 

Lekarz  i Janek

(Śmieją się)

Dowidzenia, dowidzenia panie Karolu.

 

Lekarz

(Śmieje się)

Oj jakiś ty pocieszny Janku.

 

Janek

Teraz to nabrałem sił. Dalej go.

(Udaje się ku drzwiom)

Następny proszę.

(Po chwili)

Co już niema nikogo?

(Udaje się za scenę, po chwili wraca)

Koniec.

(Siada na krześle)

 

Lekarz

Nareszcie.

(Udaje się ku wieszakowi zdejmuje biały płaszcz i ubiera marynarkę)

Dlaczego siadasz. Rozbieraj się.

 

Janek

Co. Pan Doktor chce mnie badać, albo pan Doktor ma mnie za pana Karola.

 

Lekarz

(Uśmiecha się)

Nie żartuje rozbieraj się.

 

Janek

Niech trochę odpocznę.

 

Scena 14

Ci i Pacjent VI

 

(Na scenę wchodzi pacjent. Przestępuje z nogi na nogę)

 

Janek

A ten skąd się tu wziął. Co panu?

 

Pacjent VI

(Przestępuje z nogi na nogę)

Ano…

 

Janek

Co biegunka?

 

Pacjent VI

Tak

 

Janek

 

(Szybko otwiera drzwi i wypycha pacjenta za drzwi)

Biegnij pan na podwórko tam jest ubikacja. I to biegiem.

(Za odchodzącym pacjentem)

Przyjdź pan jutro.

 

Lekarz

(Stoi przy wieszaku, śmieje się na głos)

Oj Janku, Janku, jakiś ty pocieszny.

 

Janek

(Śmieje się)

Raz dwa go załatwiłem panie Doktorze.

 

Lekarz

Co proszę? Co pan sobie życzy?

 

Janek

Dobry obiad i kielicha.

 

Lekarz

To ubieraj się, idziemy na dobry obiad i kielicha.

 

Janek

(Udaje się ku wieszakowi zdejmuje białą bluzkę i ubiera marynarkę i oboje z Lekarzem odchodzą)

Kutyna. Koniec.

 

Obsada.

Osoby.

Lekarz   lat 30

Janek   lat 45

Pacjent I  lat 40

Pacjent II  lat 50

Pacjent III  lat 25

Pacjent IV  lat 27

Gienia  lat 20

Dziadek  lat 68

Babcia  lat 60

Robotnik Karol  lat 25

Pacjent V  lat 40

Pacjent VI  lat 30
Dekoracja

Biurko, 4 krzesła, 1 taboret, 1 wieszak stojący.

Rekwizyty

Parawan, na taborecie koło drzwi miednica, nad miednicą wisi ręcznik. Na wieszaku wisi marynarka Lekarza i Janka. Na ścianie wisi tablica z cyframi do badania wzroku. Na biurku gazety, kałamarz z atramentem i pudełka z lekarstwami. Reszta rekwizytów jak w rolach.

Kostiumy

Lekarz

Czarne spodnie, biały fartuch, biała koszula, pod szyją krawat.

Janek

Ciemne spodnie, biała bluzka, biała koszula bez krawatu.

Pacjenci

Pacjent I II i V ubrania nie od święta, kolorowe koszule bez krawatów.

Pacjenci III IV i VI ubrania od święta, białe koszule bez krawatów.

Gienia Sukienka od święta, letni cienki płaszcz damski.

Dziadek Stare pomięte ubranie, na głowie stary pomięty kapelusz.

Babcia Długa sukienka nie od święta u dołu szeroka. Na głowie chustka ze zwykłego materiału, zawiązana pod szyją.

Robotnik Ubranie robocze, na głowie stara czapka, na nogach buty gumowe.

 

Ułożył

Józef Sajdok

(Więcej na temat autora przeczytasz tutaj »)

Wygoda

p-ta Strzelce – Wielkie

pow. Brzesko

woj. Krakowskie

Przepisał z rękopisu:

Mariusz Gałek

12 lipca 2014r.