TEMAT NA CZASIE

(Jacek Filip)

Mieszkania socjalne 

 

„Protesty w sprawie mieszkań socjalnych”. Pod takim tytułem ukazała się 17 lipca br. na stronie www.brzesko.ws relacja Łukasza Wrony (za RDN Małopolska), w której autor pisze m.in.: Kolejna lokalizacja i kolejny protest w sprawie budowy mieszkań socjalnych w Brzesku. Władze wycofały się z pomysłu powstania tego typu bloku przy ul. Rzeźniczej po protestach mieszkańców. W zamian za to mają stanąć kontenery mieszkalne w okolicach ul. Przemysłowej. (...) Kontenery to tymczasowe rozwiązanie dopóki miasto nie znajdzie innych terenów pod budowę bloku. (...)

Gołym okiem widać, że lokalizacja mieszkań socjalnych w Brzesku będzie sporym problemem, którego rozwiązanie nie będzie proste.

Tego samego dnia na stronie internetowej Urzędu Miejskiego Agawa zwrócił się do burmistrza: ... chciałbym zapytać szanownego burmistrza, dlaczego takie plany są robione bez żadnych konsultacji z mieszkańcami, a informacja o nich pojawia się dopiero po ujawnieniu przez radio. Czy chwyt z „tymczasowymi” kontenerami ma polegać na szybkim umiejscowieniu ich w wybranym miejscu a później niech sobie okoliczni mieszkańcy protestują (podczas budowy bloków jest czas, aby taką lokalizację zaskarżyć)?? A może niech miasto pójdzie już przetartym szlakiem i dostawi kontenery obok istniejących mieszkań socjalnych w okolicach Browarnej i Mickiewicza, jest przecież właścicielem terenów na Pomianowskim Stoku.

I jeszcze głos Benka (23.07.2008 r.) na stronie www.brzesko.pl : (...) Czy tam będzie mieszkać sama „patologia”, bo

z tego co wiem, o takie mieszkania starają się również rodziny normalnie funkcjonujące w środowisku, których nie stać na zakup mieszkania na wolnym rynku. Może warto przeprowadzić jakąś akcję informacyjną, żeby ludzie nie obawiali się sąsiedztwa takiego budynku.

            Pytanie i postulat Benka najlepiej świadczą o tym, że wokół mieszkań socjalnych i ich lokatorów wytworzyła się atmosfera pełna nieścisłości, niejasności i niedomówień, wynikła z braku rzetelnej informacji, zwłaszcza że nie jest to temat „wdzięczny” medialnie, dlatego do tej pory lepiej go było nie zauważać, chociaż narasta i wraz z upływem lat będzie narastał. I nie dotyczy to tylko Brzeska.

          Pierwsze z brzegu dane uzyskane z internetu: Piaseczno: na dach nad głową czeka 800 osób, które kwalifikują się do pomocy. W tej grupie blisko 90 ma wyroki eksmisyjne. Gorzów Wielkopolski: rodzin z wyrokami prawie 300, do tego dochodzą osoby, które czekają na mieszkania socjalne bez wyroku sądowego. To kolejne 300 rodzin. Zielona Góra: zagrożonych przeniesieniem do lokalu socjalnego jest około 400 rodzin, z czego eksmisja grozi 20. Kraków:

w Wydziale Mieszkalnictwa UMK zarejestrowanych jest w tej chwili 791 wyroków eksmisji z prawem do lokalu socjalnego, lecz miasto tylu mieszkań po prostu nie ma. Powody eksmisji są różne: zaległości czynszowe, budynki nie nadające się do dalszego mieszkania i przeznaczone do rozbiórki lub konieczność opuszczenia budynku, gdyż tak sobie życzy jego prawowity właściciel, dewastowanie zajmowanego lokalu i inne przyczyny, które określę wspólną nazwą „poważne uciążliwości lokatorskie”.

          A jak to przedstawia się w naszym mieście? Nie popełnię wielkiego błędu twierdząc, że połowa obywateli Brzeska mieszka w budynkach objętych administracją przez Spółdzielnię Mieszkaniową i Miejski Zakład Gospodarki Mieszkaniowej (MZGM). Obu wymienionym administratorom lokatorzy są winni w ramach opłat czynszowych dość znaczne sumy (mimo podjętych działań w celu ich odzyskania). Nietrudno domyślić się, że w takiej sytuacji nie można pozwolić sobie np. na taką modernizację budynków, jaka by się marzyła lokatorom, oraz że za niepłacących płacą pozostali. Na mocy obowiązującego prawa (niezabezpieczenie przez gminę lokali socjalnych powoduje, że MUSI ona zapłacić wszelkie długi za najemcę, który otrzymał sądowy nakaz eksmisji) Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej za eksmitowanych wyrokami sądowymi „pobiera” czynsz od Urzędu Miejskiego..., czyli od nas wszystkich, za „jadących na takim samym wózku” lokatorów budynków MZGM też nie płaci św. Mikołaj. Na dzień dzisiejszy z sądowymi wyrokami eksmisyjnymi z mieszkań spółdzielczych i komunalnych pozostaje kilkadziesiąt osób. Na otrzymanie mieszkania socjalnego czeka w kolejce blisko 170 osób, którym to mieszkanie przysługuje, jednak "Problem z brakiem tego typu lokali jest spory – przyznaje radna Jadwiga Kramer." (www.brzesko.ws).

          I chyba nie ma w Polsce samorządu, który nie boryka się z tym problemem.  XXI wiek i członkostwo w Unii Europejskiej nie pozwalają jednak na odwracanie się od niego. Dlatego wiele gmin, zwłaszcza mniej zamożnych, decyduje się na „budownictwo kontenerowe”. „Kawę na ławę” wykładają „pionierzy” takiego działania – władze Goleniowa (miasto w województwie zachodniopomorskim, niewiele większe od Brzeska, 57 nakazów eksmisji sądowych, konieczność zabezpieczenia 40 mieszkań socjalnych i 17 pomieszczeń tymczasowych), pisząc o motywach swego postępowania w artykule „Zdaniem praktyka” („Gazeta Samorządu i Administracji” nr 5, 5 – 18.03.2007): Problem braku mieszkań socjalnych stał się jeszcze bardziej wyraźny we wrześniu ubiegłego roku wraz z nową wykładnią Trybunału Konstytucyjnego. (...) Uświadomiliśmy sobie wtedy, że może dochodzić do paradoksalnej sytuacji, kiedy osoby

z nakazem eksmisji celowo nie będą płacić należności czynszowych, bo i tak zgodnie z nowymi przepisami będzie musiała to za nich zrobić gmina. Dzisiaj okazuje się natomiast, że uświadomienie dłużnikom faktu, że już niedługo mogą zamieszkać w kontenerowcu, mobilizuje ich do regulowania długów. (...) Poza tym oddzielnie zakwaterujemy ludzi, którzy nie płacą czynszu z powodu braku pieniędzy, a oddzielnie osoby z marginesu społecznego. Ustawienie kontenerów socjalnych w różnych miejscach gminy ma przeciwdziałać tworzeniu gett.

          Warto zauważyć, że koszt postawienia budynku socjalnego dla 30 rodzin to wydatek rzędu 4 mln zł, których gmina Brzesko na dzień dzisiejszy nie ma, dlatego zdecydowano się na tańsze, „tymczasowe budownictwo” (koszt metra kwadratowego kontenera to ok. 2 tys. zł, a inne koszty związane z tą inwestycją ograniczają się do zapłacenia transportu, przygotowania terenu i podłączenia tzw. mediów). Kontener ma przewidziany przepisami metraż, jest wyposażony we wszystkie niezbędne media, jest bardzo dobrze ocieplony, a jedyna jego „niedogodność” polega na tym, że za te kilkanaście metrów powierzchni oraz za ogrzewanie i ciepłą wodę trzeba będzie płacić.

          Wracam do pytania internauty Benka o to, kto zamieszka w owych lokalach, czy będzie to „patologia”, czy ludzie mający li tylko problemy z płaceniem czynszu. Nie wiem, ile będzie kontenerów (mówi się, że około 15 sztuk), natomiast przypomnę, iż kandydatów do nich z sądowymi wyrokami eksmisyjnymi jest kilkudziesięciu. Przed osobami, które będą podejmować decyzję o tym, kto ma zasiedlić owe pomieszczenia, stanie w pierwszej kolejności odpowiedzialne zadanie, a mianowicie dokładna analiza przyczyn tychże eksmisji, bo nie mam wątpliwości, że obok niepłacenia czynszu były także inne bardzo poważne powody.

          Chciałbym w tym miejscu odnieść się do jakże krzywdzących opinii, które przylgnęły do użytkowników lokali socjalnych, gdyż bardzo często wszystkich korzystających z nich „wrzuca się do jednego worka”, uważając za tzw. element. Tak jest np. z mieszkańcami bloku socjalnego przy Placu Kupieckim.

 Z racji pełnionej funkcji w Społecznej Komisji Mieszkaniowej, razem z innymi jej członkami, odwiedziłem we wrześniu 2007 roku kilkanaście lokali w tym budynku, aby sprawdzić, czy  warunki mieszkalne są zgodne z podanymi przez osoby starające się o przydział mieszkań komunalnych. Dla jasności dodam, że była to „wizytacja” niezapowiedziana. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że w żadnym z odwiedzanych mieszkań nie stwierdziliśmy dewastacji ani niedbania o codzienne warunki bytowania - wprost przeciwnie – byliśmy mile zaskoczeni, jak mieszkańcy potrafili, często gustownie, urządzić się w tym, nie ukrywajmy tego, fatalnym pod każdym względem miejscu, jakim jest wspomniany wyżej blok. Podstawowym problemem sygnalizowanym przez zdecydowaną większość wnioskodawców jest ciasnota mieszkaniowa, np. zdarza się, że z jednego lokalu o powierzchni około 30 m kwadratowych korzysta trzy rodziny. Nie bez znaczenia są także warunki sanitarne (wspólna dla wszystkich mieszkających na jednej kondygnacji łazienka i ubikacje), problem mieszkania razem w jednym pomieszczeniu dorastających dziewcząt z chłopcami, a także konieczność obcowania z kilkoma osobami „nadużywającymi” i w związku z tym nie zawsze zachowującymi się zgodnie z normami współżycia lokatorskiego, bo nie ma co ukrywać, że tak we wspomnianym budynku przy Placu Kupieckim, jak i w innych lokalach administrowanych przez MZGM (także przez Spółdzielnię Mieszkaniową) występują problemy związane z „uciążliwymi lokatorami”, ale nie jest to zjawisko masowe, które dawałoby podstawy do tego, żeby WSZYSTKICH mieszkańców lokali socjalnych określać mianem użytym przez Benka. Dodam jeszcze, iż wszystkie osoby starające się o przydział mieszkań komunalnych na bieżąco opłacają czynsz , moim zdaniem, za wysoki do warunków, w jakich mieszkają.

Przy kwalifikowaniu do zasiedlenia w kontenerach zapewne będzie brane także pod uwagę zjawisko „chęci płacenia” za korzystanie z dotychczas zajmowanego lokalu, a z tym bywa różnie; np. władze MZGM starając się iść na rękę zalegającym z opłatą czynszową lokatorom, proponują im wykonywanie, w ramach tzw. odrobku, pewnych prac, najczęściej porządkowych, na rzecz budynków, w których mieszkają. Jednak, jak dowiedziałem się od dyrektora MZGM, taka możliwość nie cieszy się wielkim powodzeniem: nie tak dawno chęć odpracowania zaległości wyraziło kilka pań, ale po trzech dniach została tylko jedna. Komentarz w tym miejscu wydaje się chyba zbyteczny.

Nie wiem, czy to, co napisałem, przekona wątpiących w słuszność (a może po prostu konieczność) „mieszkaniowej gospodarki kontenerowej” w Brzesku, czy też nie, jednak problem braku mieszkań socjalnych i komunalnych pozostanie. Bardzo ciekawa wydaje się propozycja rozwiązania tej sprawy przedstawiona przez przedsiębiorców zrzeszonych

w Polskim Stowarzyszeniu Budowniczych Domów (cytuję za internetem): Gminy nie mają, co prawda, środków na budowę mieszkań socjalnych, ale posiadają grunty, na których można te domy postawić. 

Na podstawie tradycyjnego przetargu albo ustawie o partnerstwie publiczno-prawnym gmina może przekazać grunt developerowi, a ten, za swoje pieniądze, wybuduje lub wyremontuje istniejące tam budynki. Z punktu widzenia prawnego, gmina nadal będzie właścicielem majątku, a partner prywatny zajmie się jedynie zarządzaniem nieruchomością. Przedsiębiorca będzie czerpał zyski z najmu lokali. Mieszkania będą wynajmowane osobom wskazanym przez gminę. Mogą to być m.in. najemcy socjalni z niskim komornym, którym gmina dopłaci do rynkowego poziomu czynszu. W zależności od umowy między partnerami część mieszkań może też być wynajmowana na zasadach rynkowych (być może samorządowe dopłaty do czynszów socjalnych mogłyby być wtedy niższe).

Po spłaceniu się inwestycji, budynek wróci pod zarząd gminy. Być może, że i ten wariant pozyskania mieszkań socjalnych jest rozważany przez władze naszego miasta, a jeśli nie, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się nad nim przynajmniej zastanowić.

 

Co do ewentualnej lokalizacji postawienia kontenerów wypowiedział się WITK, który w dniach 21 i 22.07. br., odpowiadając Jerzemu oraz Agawie, napisał m.in.: Lokalizacja każdej inwestycji i również mieszkań socjalnych musi odbywać się zgodnie z obowiązującymi przepisami. (...) Komisje Rady Miejskiej rozważają lokalizację budynków, z przeznaczeniem na mieszkania socjalne, będących własnością gminy. Ponieważ nie zapadły żadne wiążące decyzj

w tej sprawie, wydaje się przedwczesne wskazywanie konkretnych lokalizacji. (www.brzesko.pl)

 Chciałbym na zakończenie zadać pytanie Agawie i wszystkim podobnie myślącym, a ewentualna odpowiedź może być ciekawym przyczynkiem do badań nad zjawiskami socjologicznymi i socjotechnicznymi. Ale wcześniej przypomnę fragment wpisu wspomnianego internauty (www.brzesko.pl): A może niech miasto pójdzie już przetartym szlakiem i dostawi kontenery obok istniejących mieszkań socjalnych w okolicach Browarnej i Mickiewicza, jest przecież właścicielem terenów na Pomianowskim Stoku. Nawiasem mówiąc, jest też właścicielem terenów przy ul. Przemysłowej. Szanowni Państwo, dlaczego uważacie, że postawienie kontenerów przy ul. Przemysłowej to Broń, Panie Boże!, natomiast ich dostawienie przy ul. Browarnej i Mickiewicza to Daj, Panie Boże!? 

Jacek Filip

Brzesko, 25 lipiec, 2008


Głos do tematu „Mieszkania socjalne”

Zofia Sitarz w tekście „Czy w Brzesku powstanie blok socjalny?” napisała m.in.: Problemy mieszkaniowe nękają gminę od lat. (...) Dlatego od lat władze miasta starają się problem rozwiązać. (BIM lipiec 2008)  Pierwsze z cytowanych zdań zawiera „oczywistą oczywistość”, czego nie da się, moim skromnym zdaniem, powiedzieć po lekturze zdania drugiego.

           Jeśli chodzi o budownictwo publiczne, to Spółdzielnia Mieszkaniowa oddała do użytku ostatni blok 20 lat temu, natomiast miasto postawiło budynek komunalny przy ul. Partyzantów około 10 lat wstecz. I to były ostatnie czynszowe wielorodzinne inwestycje w naszym mieście. Wyjaśnić jeszcze należy, że budynek przy ul. Partyzantów został niejako „wymuszony” przez powódź w 1997 r. i konieczność wywłaszczenia ludzi z terenów, przez które miała pójść tzw. obwodnica Brzeska, a wcześniej  postawione  budynki  komunalne mają już chyba z 30  lub  40 lat.  Nie są mi znane jakiekolwiek  próby  podejmowane  przez  władze  miasta  w ciągu ostatnich 20 lat, aby co 5 – 6 lat oddawać do użytku przynajmniej jeden budynek komunalny, a tak być powinno, jeżeli nie chce się zaniedbywać polityki mieszkaniowej na swoim terenie. Mogę się mylić, zatem proszę wyprowadzić mnie z błędu, podając konkretne przykłady, że jest inaczej. Marząc o przyciągnięciu poważnych inwestorów, musimy równocześnie pamiętać o tym, że będą oni potrzebowali przede wszystkim młodych kadr, które muszą gdzieś mieszkać, a dzisiaj, jak celnie zauważa Zofia Sitarz młodzi ludzie, którzy nie mają bogatych rodziców lub przynoszącej odpowiednie dochody pracy, nie mają na mieszkanie szans. („Czy w Brzesku powstanie blok socjalny?”)

          Przyczyn takiej sytuacji jest wiele, o niektórych wspomina świetnie opracowana w kwietniu br.„Strategia rozwoju mieszkalnictwa w Gminie Brzesko”: brak środków finansowych w Krajowym Funduszu Mieszkaniowym, słaba pro- mieszkaniowa polityka państwa, (www.brzesko.pl, zakładka: Rozwój gospodarczy) W tym samym dokumencie: Biorąc pod uwagę duże koszty związane z realizacją budownictwa socjalnego i komunalnego oraz sytuację Gminy, wskazane jest, aby mieszkania budowane były przez podmioty prywatne. Udział Gminy ograniczałby się do przygotowania odpowiednich działek budowlanych. Czyli będzie to dla Gminy wariant „darmowy”, bo właściwie nie wymagający poniesienia większych nakładów finansowych. Problem polega jednak na tym, że jeden metr kwadratowy takiego mieszkania, miałby kosztować 4 tys. zł (przynajmniej taka kwota padała w tzw. nieformalnych rozmowach).

Ilu młodych ludzi, o których pisze autorka cytowanego wyżej artykułu, będzie na to stać? Wprawdzie aktualna średnia krajowa zarobków oscyluje wokół 3 tys. zł brutto, ale nie czarujmy się, takich ludzi w Brzesku i jego okolicach jest niewielu i raczej nie czekają na mieszkania komunalne, że o socjalnych nie wspomnę. A gdyby tak Rada Miejska, Władze Miasta i  Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej rozważyli możliwość wspólnej budowy mieszkań czynszowych, jednak po cenie będącej w zasięgu – ponownie sięgam do tekstu Zofii Sitarz – ludzi, którzy nie mają na tyle zasobnych portfeli, aby kupić lub wybudować własne lokum. Dodam, że już początkowe paragrafy Statutu Spółdzielni Mieszkaniowej mówią o tym, że przedmiotem działalności Spółdzielni jest m.in. budowanie budynków lokatorskich i aby temu zadośćuczynić, może prowadzić działalność inwestycyjną. Nietrudno wyobrazić sobie, ile głosów wyborców można by zyskać w razie znalezienia w nieodległym czasie sensownego rozwiązania tego problemu.

          Wróćmy do budowy bloku socjalnego. Po latach stagnacji „w tym temacie” poprzednie władze miasta postanowiły wreszcie podjąć decyzję o jego powstaniu. Przybywająca w dużym tempie ilość osób spełniających

z różnych powodów warunki do takiego sposobu zasiedlenia, zmiana przepisów nakazująca gminie płacić czynsz za lokatorów mających eksmisyjne wyroki sądowe, wreszcie powód najistotniejszy, czyli pojawienie się inwestorów chętnych do wykupienia terenu (stąd pieniądze na sfinansowanie budowy), na którym znajduje się blok socjalny (Plac Kupiecki), to czynniki, które jakby „wymusiły” ową decyzję. Wytypowano działkę będącą własnością gminy, zatem nic nie kosztującą, wygospodarowano w budżecie pieniądze na projekt. Niestety, ów projekt, moim zdaniem, kumulował dwa błędy: 1/ wielkość budynku, 2/ jego lokalizację.

 Wielkość: 58 mieszkań, 4 klatki schodowe, 4 kondygnacje. Na skutek złych doświadczeń z dużymi skupiskami mieszkań czy budynków socjalnych dzisiaj unika się za wszelką cenę tworzenia gett. Czy w tej sytuacji nie lepiej – choć na pewno trochę drożej – będzie wybudować w różnych częściach miasta dwa, może nawet trzy,

o powtarzalnym projekcie, budynki? Także zwolennikiem budowy o mniejszych parametrach jest burmistrz Grzegorz Wawryka, czemu dał wyraz na kwietniowym posiedzeniu Społecznej Komisji Mieszkaniowej.

          Lokalizacja: ul. Rzeźnicza – umiejscowienie bardzo niefortunne, bo kto zna topografię miasta i ma wyrobiony choć trochę tzw. smak architektoniczny, temu zapewne trudno będzie wyobrazić sobie trzypiętrowy budynek „wciśnięty” pomiędzy niskie zabudowania masarni PSS i domów jednorodzinnych, w dodatku oddalony o zaledwie kilkanaście metrów od tzw. obwodnicy. Nie rozumiem, jak na coś takiego zgodził się Miejski Architekt. Nie bez znaczenia jest też okoliczność, że w tamtym rejonie znajduje się już hostel i noclegownia dla bezdomnych, o czym

wspominali, protestujący przeciwko budowie bloku socjalnego w tym właśnie miejscu, mieszkańcy os. Zielonka.

I dlatego aktualne władze miasta podjęły jedynie słuszną decyzję, czyli zrezygnowały z pomysłu postawienia bloku socjalnego przy ul. Rzeźniczej, co nie oznacza, że problem nie pozostał.

          Oddajmy głos burmistrzowi: Znalezienie dobrej lokalizacji dla bloku socjalnego jest trudne. Wszędzie znajdą się niezadowoleni, którzy będą protestować i przekonywać do swoich racji. (cyt. za Zofią Sitarz, „Czy w Brzesku powstanie blok socjalny?”) Świetnie zareagował na owe protesty NIBYFELIETONISTA, który w cytowanym już lipcowym wydaniu BIM-u, dzieląc protestujących na dwie podgrupy, pisze m.in.: Druga (...) nie chce domu socjalnego, który świadczyłby o humanitaryzmie i o tym, że również Brzesko nie jest wolne od biedy. Tą drugą grupą kieruje chęć przekłamania rzeczywistości. Po co obcy mają wiedzieć, że w Brzesku nie wszystkim dobrze się powodzi. (...) Skoro nie ma biedoty, to nazwijmy wszystkie ciucholandy w Brzesku sklepami z markową odzieżą i dołóżmy do każdego

z nich nazwisko jakiegoś znanego kreatora mody. Od dziś jadłodajnia przy ulicy Mickiewicza to Sheraton, a MOPS to brzeskie Ministerstwo Skarbu, noclegownia to Mariott. A potem zawieźmy makietę Brzeska do Sevres pod Paryżem

i złóżmy jako wzorzec zamożności. („Dziś nie ma biedoty” NIBYFELIETON)

          Na zakończenie: szacowany koszt budowy tego bloku socjalnego, o którym była mowa, to około 5 mln zł brutto; dofinansowanie przez państwo: 20% przy budowie nowego budynku na cele socjalne, 30% remont  i adaptacja istniejącego obiektu na cele socjalne; m.in. 10 mln zł (1/7 całości budżetu) gmina Brzesko „dołożyła” w tym roku do edukacji, która, moim zdaniem, powinna być w całości finansowana przez państwo.

Jacek Filip

4 sierpień, 2008


Mieszkania socjalne w Brzesku - głos z zewnątrz ...

Czytam informacje na temat mieszkań socjalnych w Brzesku i własnym oczom nie wierzę. Kto wpadł na tak genialne pomysły?  Problem mieszań socjalnych nie jest tylko problemem Brzeska, ale wszystkich miast i gmin w kraju.

  Czytam o lokalizacji i propozycjach umiejscowienia tych budynków na Stoku  Pomianowskim, przy ul. Browarnej, Rzeźniczej.  Czy może ktoś wskazać (z rządzących tym miastem) gdzie wg planu miejscowego zagospodarowania      przestrzennego  przewidziane  jest  takie  budownictwo ?  A  jak  nie  ma  planu to  konieczne będzie wydanie decyzji o warunkach zabudowy i  zagospodarowania terenu – której projekt wysyłany jest do wszystkich sąsiadów – a może to skutkować tym, że osoby fizyczne nie zgodzą się na postawienie nowych obiektów.

      Osobiście uważam, że problem leży w psychice ludzi, którzy uważają, że skoro mieszka w takich domach socjalnych pewien odsetek marginesu społecznego to wszyscy tacy są.

      Co do wspomnianej sytuacji budynku przy ul Partyzantów i przeniesienia mieszkańców z ulicy Mickiewicza – po powodzi z 1997 r – to pamiętam, że mieszkańcy zalanego budynku mieli wcześniej możliwość się przenieść na ul. Partyzantów – nie dopuszczali do siebie tego że w miejscu ich domu ma powstać nasyp ze zjazdem z obwodnicy. Dopiero po całkowitym zalaniu zdecydowali się na przeniesienie do nowych mieszkań. Być może jest to moje subiektywne odczucie jeśli tak to przepraszam, ale tak to odbieram.

     Ponadto z przykrością stwierdzam, że włodarze mojego rodzinnego miasta nie mają na uwadze dobra ogółu i nie potrafią zająć jednomyślnie stanowiska w sprawach dość ważnych. A konieczność płacenia za lokale spółdzielniom mieszkaniowym nie przysparza inwestorów i dobrej opinii.

Wojciech Wrona

5 sierpień, 2008


Uzupełnienie:

 

Zgodnie z obowiązującymi przepisami w naszym ‘pięknym’ kraju powierzchnia na jednego mieszkańca w lokalach socjalnych wynosi 5m2. Do budynków powinna być dostarczona zimna bieżąca woda i zasilanie elektryczne. Sprawy związane z ogrzewaniem są też uregulowane, czyli w okresie grzewczym nie można lokatorów wyrzucić na bruk.

Gminy zdecydowanie pilnują spraw meldunkowych i małe szanse są na to by doszło do zameldowania przez pracownika urzędu większej ilości osób w takim mieszkaniu – problemy zaczynają się w przypadku spadkobrania – gmina musi w takim wypadku zapewnić lokal. 

Niestety nie ma mądrych jak jednoznacznie rozwiązać problem w całym kraju, a problem zdecydowanie będzie narastał. Logicznym wydaje się ustanowienie w planach miejscowych ‘gett’ z kontenerami na terenach gminnych. Nie jest to najlepsze rozwiązanie ale niestety w obecnych uwarunkowaniach i świadomości społecznej wydaje się być jedyne sensowne.

 

Wojciech Wrona

6 sierpień, 2008