Jaka fuszerka? To tylko modernizacja.    

 

     Wbrew nazwie władze samorządowe nie są po to, żeby same się rządziły. Mają na określonym terytorium służyć tym, którzy je wybrali, a wybrali w przeświadczeniu, że ta służba będzie korzystna pod każdym względem dla wyborców, będąc jednocześnie zgodną z obowiązującym prawem. Żeby tak było, służba ta musi być uczciwa i kompetentna. Czy te czynniki wystąpiły podczas wyboru autora projektu i wykonawcy krytej pływalni w Brzesku? Ponieważ z zaufaniem do każdej władzy nie należy przesadzać, dlatego w przypadku władzy samorządowej powołano do życia rady gminne i miejskie (także z wyboru obywateli), które mają za zadanie m.in. patrzeć władzy na ręce i czuwać nad jej działaniem dla dobra obywateli. Jeszcze innym czynnikiem kontrolującym są media. Spróbujmy w oparciu o dostępne na stronie internetowej (www.brzesko.pl) protokoły z sesji Rady Miejskiej w Brzesku oraz teksty z BIM-u przypomnieć sobie, jak "rodziły się" owe kontrowersyjne sprawy, o jakich przypomniały nam zamieszczone na tej stronie teksty Czy znów "utopimy"? i Basenowe puzzle.

 

    Początek tej historii sięga roku 2000, kiedy radni zadecydowali, że miasto rezygnuje z budowy planowanej na terenie zajmowanym dzisiaj przez BOSiR hali widowiskowo-sportowej za 20 mln zł, a zdecydowane jest wybudować kosztem 6 mln zł krytą pływalnię. Nie ma na stronie UM protokołów ("najstarszy" z nich nosi datę 20 listopada 2002 r.), które by wyjaśniały, dlaczego akurat wybrano Pracownię Architektoniczną Wasko-Projekt jako projektanta obiektu ani kto z ramienia inwestora, czyli Urzędu Miejskiego, czuwał nad tym, żeby wszystko, co jest niezbędne dla właściwego funkcjonowania takiej budowli, zostało przewidziane i zaprojektowane. Wypada w tym miejscu wspomnieć, że mieszkańcy Brzeska mogli od pewnego czasu korzystać z wcześniej uruchomionych krytych pływalni w Proszówkach i w Bochni. 

 

W marcu 2001 roku komisyjnie otwarto oferty firm, jakie kompleksowo miały wykonać obiekt krytej pływalni w Brzesku. Zgłosiło się ich 15. Żadna w proponowanym przez siebie kosztorysie nie mogła przekroczyć kwoty 7 mln 700 tys. zł, bo na tyle wyceniono koszt budowy. Zarząd Miejski wystawiał firmom "oceny" w zależności od proponowanej przez nie jakości technologii wykonania basenu. W czerwcu tego samego roku w ramach II etapu przetargu wyłoniono firmę, która przedstawiła najkorzystniejszą ofertę.  
 

Nigdzie nie udało mi się znaleźć wyjaśnienia, co w tym przypadku kryje się pod pojęciem najkorzystniejsza. W każdym razie taką właśnie ofertę złożyło dobrze już wtedy znane w Brzesku tarnowskie Przedsiębiorstwo Usługowo Produkcyjne "Olimp" Spółka z O.O. - dalej nazywana  firmą Olimp, której prezesem był Janusz Niemiec.

 

(fot. BIM nr 6/2001)

 

Nie była to pierwsza duża budowa prowadzona przez tę firmę w Brzesku. Wcześniej "Olimp" był wykonawcą budynku ZSP nr 1, teraz zadeklarował  się wybudować basen za niecałe 7 mln zł.

 

    Roboty ruszyły. Chociaż w ich trakcie zdarzały się przeszkody tzw. obiektywne (pogoda), to termin ukończenia budowy został dotrzymany; wcześniej nastąpił rozruch technologiczny nadzorowany przez firmę z Gorlic, która podobny obiekt oddawała do użytku w swoim mieście, i w kwietniu 2003 roku pływalnia "otworzyła swoje podwoje". Obiekt spodobał się pierwszym użytkownikom, chociaż niektórzy z nich zasygnalizowali, że woda z basenu skrapla się na dachu, co nie powinno mieć miejsca. Ale nikt wtedy jeszcze nie przypuszczał, że są to pierwsze oznaki źle wykonanej pracy.

 

Nigdzie nie ma także informacji, że parę tygodni po otwarciu tego obiektu pojawili się w nim inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy, którzy chcieli pływalnię zamknąć z powodu braku pewnych pomieszczeń, jakie winny tam się znajdować. Miało to miejsce już po odbiorze technicznym, co jest, nazwijmy to delikatnie, bardzo dziwnym zjawiskiem, bo chyba taka inspekcja powinna poprzedzać moment oddania budowli do użytku, a w ogóle wyprzedzać sam obiór techniczny lub stanowić z nim równoległe działanie.

 

Dwa miesiące po oddaniu do użytku basenu, a dokładnie w dniu 23.06.2003 roku, firma Olimp zostaje wpisana w KRS (Krajowy Rejestr Sądowy), do rejestru przedsiębiorstw pod numerem KRS 0000165147

 

    W październikowym wydaniu BIM z roku 2003 pojawia się informacja, że w ramach unijnego programu PHARE 2002 Brzesko otrzymało 4,6 mln euro na inwestycje związane z rozbudową infrastruktury miasta i gminy (kanalizacja, asfaltowanie ulic, chodniki). Ogłoszono przetarg na wykonawcę. Zwycięzcą procesów przetargowych zostało konsorcjum Wolimex-Insbud. Termin realizacji tego zadania: wrzesień 2003 - październik 2005.

 

Prezesem Zarządu tej ostatniej firmy jest wspomniany już wcześniej Janusz Niemiec. Nie ma śladu, żeby ktoś z brzeskich władz wnosił jakieś zastrzeżenia wobec wiarygodności prezesa firmy Olimp i Insbudu.

 

Tymczasem firma Olimp ma coraz więcej kłopotów. W protokole z sesji Rady Powiatu Brzeskiego z listopada 2003 roku czytamy m.in.: "Sala sportowa (w Czchowie, przypisek mój - W.W.) miała być wykonana w całości, czyli miała być wykonana do dziś i dziś miał odbyć się jej odbiór. Tam od lipca czy sierpnia obserwowano trudności z wykonawcą. Jest nim firma Olimp. Wszyscy znają, jaka jest sytuacja finansowa tej firmy. Podobno ta sytuacja ma się poprawić, tak przynajmniej wynika z pisma, jakie zostało przesłane przez Zarząd tej firmy na ręce burmistrza Czchowa. Rada Gminy Czchów rozważa dwie sytuacje. Pierwsza ekstremalna sytuacja to nieprzedłużanie umowy która kończy się z dniem 31 grudnia br., druga to przedłużenie jej do końca przyszłego roku. Radny Pacura stwierdził, że ma pewne wątpliwości, ale nie jest to czas i miejsce, żeby to rozstrzygnąć." (protokół nr XI/03 z obrad XI Sesji Rady Powiatu Brzeskiego).

Ciekawe, z czym były związane wątpliwości radnego Pacury? Czyżby coś już przeczuwał? O tym protokół nie wspomina.

 

29.01.2004 r. następuje zmiana na fotelu prezesa Zarządu firmy "Olimp", zostaje nim drugi współwłaściciel Jerzy Sroka.

 

   Czy rzeczywiście nastąpiła poprawa sytuacji finansowej, o której wyżej była mowa? Najlepiej o tym mówi protokół nr XIV/04 z obrad Sesji Rady Powiatu Brzeskiego (9.06.2004), w którym zawarto m.in. takie informacje, ponownie dotyczące czchowskiej budowy: "Drugą inwestycją jest hala sportowa i tam są problemy z firmą Olimp, z którą podpisano umowę. Wszyscy mieszkańcy Brzeska wiedzą jak wygląda sytuacja finansowa Olimpu. Gmina wypowiedziała tej firmie umowę. Firma Olimp podpisała porozumienie i przekazała obiekt gminie Czchów. (...) W przetargu wygrała najtańsza firma - Olimp, która była o tyle wiarygodna, że wybudowała dwa duże obiekty w Brzesku (krytą pływalnię i budynek Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1; do tego ostatniego też były zastrzeżenia dotyczące projektu i wykonawstwa, przypisek mój - W.W.) i obiekty w innych miejscowościach. W czasie kiedy podpisywano umowę nie było żadnych sygnałów, że firma może nie wywiązać się z tego zobowiązania. Gmina nawet trochę przeciągała rozwiązanie umowy z tą firmą, bo były sygnały, że wychodzi ona z dołka finansowego, ale niestety sytuacja wygląda inaczej."

 

    Tymczasem na łamach 5. numeru BIM z 2004 roku burmistrz Jan Musiał cieszy się z faktu, że ukończona rok temu przy ul. Wiejskiej "inwestycja została wysoko oceniona przez gremium fachowców zarówno pod względem funkcjonalności, jak również konstrukcji." (IW, Nagrodzona pływalnia).

 

W tym samym miesiącu  na sesji Rady Miejskiej w dniu 25 maja 2004, pan Baranek, który dzierżawił lokal na terenie pływalni, poinformował, że system klimatyzacyjny (a co na tego typu obiekcie jego prawidłowe działanie oznacza, nie trzeba chyba dodawać) jest źle zaprojektowany i nie spełnia swojego zadania. Odpowiedź burmistrza Musiała wyraźnie wskazuje, że i projektant i ten, kto zatwierdzał plan budowy pływalni, pewnych rzeczy (i to bardzo istotnych) nie wzięli pod uwagę.

Z protokołu sesji Rady Miejskiej: "Pan Burmistrz Brzeska Jan Musiał ustosunkowując się do wypowiedzi Pana Baranka poinformował, że muszą zostać wykonane inne rozwiązania dotyczące systemu klimatyzacji obiektów dzierżawionych typu kawiarnie itp. Musi nastąpić rozdzielenie elektroniczne wentylacji, która niekoniecznie musi cały czas w kawiarence działać kiedy to nie będzie potrzebne. W tej chwili składane są wnioski o dofinansowanie całego projektu oszczędności energii na krytej pływalni do wojewódzkiego funduszu, do narodowego i eko funduszu."

Jak z tego widać, ktoś (czytaj: podatnicy) będzie musiał jednak zapłacić za planistyczną niewiedzę, no bo jak inaczej można określić zorientowanie się dopiero po fakcie, że taki obiekt będzie potrzebował dość dużo energii?

 

     17 i 29 listopada 2004 roku w Urzędzie Miasta w Brzesku zostały podpisane umowy na realizację II i III etapu Programu Rozwoju Gospodarczego Gminy Brzesko w ramach PHARE 2002. Termin realizacji: 12.2004-10.2006. Jak anonsuje BIM z grudnia tego roku limanowski Wolimex i tarnowski Insbud sprawdziły się przy wykonaniu I etapu projektu. Od siebie dodam, że realizacja wszystkich trzech etapów została wyceniona na łączną sumę 9.550267,35 mln EUR - tak podaje strona internetowa Insbud-u.

 

W tym samym (grudniowym) numerze BIM-u możemy znaleźć informację, że projekt uchwały budżetowej na rok następny przewiduje modernizację dachu i instalację stacji trafo dla krytej pływalni. A więc okazało się, że owa skraplająca się na dachu basenu woda "miała prawo" to robić, bo po prostu kolejna rzecz została albo źle zaprojektowana, albo źle wykonana.

 

    Trzeba uczciwie przyznać, że radni poświęcili basenowi dość dużo czasu na sesji Rady Miejskiej, jaka odbyła się 30 grudnia 2004 roku.

  • Najpierw Janina Drużkowska-Cader wyraziła zaniepokojenie wysokością dofinansowywania z kasy miasta basenu, zaznaczając że gmina osiągnęła już 50% dopuszczalnej granicy zadłużenia i przypominając iż wcześniej postulowała wybudowanie pompy cieplnej, kolektorów słonecznych oraz studni , aby zmniejszyć koszty eksploatacji.

  • Zdzisław Grodny uznał dotychczasowe funkcjonowanie pływalni za bardzo dobre, zmartwił się tylko, że dach na tym obiekcie został wykonany wadliwie, ale na całe szczęście - stwierdził - w budżecie na przyszły rok zabezpieczono środki finansowe, więc budynek  pływalni nie będzie niszczał. Uważa również, że zaciągnięte kredyty mieszczą się w granicach przyzwoitości, kryta pływalnia daje konkretne owoce, a Urząd nad tym wszystkim czuwa.

  • Burmistrz Jan Musiał wyjaśnił, że koszt założenia kolektorów miał wynieść ponad 2 mln zł, uzyskane dotacje byłyby na poziomie 200-300 tysięcy zł, resztę trzeba by dopłacić z kasy gminnej, na co ją nie stać. Ale budowa trafo, stacji uzdatniania wody oraz wykonania modernizacji dachu na pływalni na pewno przyniosą spore oszczędności.

  •  O pokazanie radnym wyliczeń dotyczących tychże oszczędności, jak również kosztów podłączenia basenu do ogrzania z MPEC, zwrócił się radny Zbigniew Mastalerz.

  • Ale najsensowniejszy był w dotychczasowej debacie głos Anny Kukurowskiej, która zauważyła rzecz widać dla burmistrza i niektórych radnych niezbyt oczywistą, a mianowicie przypomniała, że przecież pływalnia została oddana do użytku w roku ubiegłym i to właśnie ten, kto wykonał wadliwie dach, winien teraz w ramach gwarancji sfinansować jego naprawę. A wykonawcą była firma Olimp.

  • Radny Krzysztof Dudziński poszedł jeszcze dalej pytając: "Za co i dlaczego wydaje się z budżetu gminy kwotę 150 tysięcy złotych na remont nowego dachu na krytej pływalni. Kto z ramienia Urzędu jest winny za taki stan." Oczywiście, ani nikogo nie znaleziono, ani tym bardziej nikt sam się nie przyznał.
     

  • Krzysztof Ojczyk też bardzo realnie podszedł do tej sprawy: "W budżecie zaplanowano środki w wysokości 150 tysięcy na remont dachu na krytej pływalni, pan burmistrz stwierdził, że jest to pewna forma oszczędności, czy celem budowy tego budynku było to, że za rok musimy dopłacić 150 tysięcy złotych aby były oszczędności z tego tytułu?, przecież miał to być chyba budynek energooszczędny. Jeżeli w trakcie użytkowania budynku wynikły wady, to jest przecież inspektor nadzoru tego budynku. Kto teraz poniesie odpowiedzialność za ten remont, czy Urząd wystąpi o odszkodowanie?"

Ponownie nie znaleziono winnego. Kiedy znany satyryk Jan Pietrzak twierdzi, że życie przerosło kabaret, trudno nie przyznać mu racji, choćby ze względu na prezentowaną przez burmistrza Jana Musiała swoistą doktrynę ekonomiczną, głoszącą iż jeśli ktoś sfuszeruje robotę, to należy za niego nie tylko poprawić tę fuszerkę, ale i za tę poprawę zapłacić, bo jest to po prostu pewna forma oszczędności.

 

Powróćmy do sesji.

  • Burmistrz uspokoił zdezorientowanych radnych, kiedy powiedział, że miasto "nie odpuści" firmie Olimp, bo zostały uruchomione wszystkie prawne procedury (łącznie z wnioskiem do Sądu), aby dochodzić swoich praw, jednak przestrzegł (proroczo?), że te procedury będą trwać bardzo długo, a dach trzeba naprawić jak najszybciej.

O pływalni już na tej sesji nie rozmawiano, jednak sądzę, że nie od rzeczy będzie wspomnieć o wniosku na wydatek 50 tysięcy złotych jako koszt uzyskania ISO, czyli certyfikatu jakości pracy Urzędu.

  • Sens posiadania wspomnianego dokumentu celnie oceniła radna Agata Brzeska-Lebiecka: "Wydatek 50 tys. złotych związany ze zdobywaniem przez Urząd certyfikatu ISO jest nieuzasadniony i nic on w funkcjonowaniu Urzędu nie zmieni."

A propos innych form "jakości": czy można gdzieś znaleźć informacje dotyczące zmiany jakości pracy urzędów i radnych po uzyskaniu tytułu "Przejrzysta Gmina" i przyjęciu Kodeksu Etyki Radnego?

 

Okazuje się, że ze 150 tysięcy złotych, jakie trzeba było zarezerwować w budżecie na remont basenowego dachu, potrzebna była znacznie mniejsza kwota, o czym informuje  nr 1(styczniowy) BIM z 2005 roku: "Naprawa powstałej z winy wykonawcy usterki pochłonie 39 tys. zł. Wprawdzie radni Krzysztof Ojczyk i Krzysztof Dudziński byli zdania, by remontu nie przeprowadzać ze środków budżetowych, to chyba zostali przekonani argumentem, że pieniądze te gmina odzyska po wygraniu z niesolidną firmą założonej przeciwko niej sprawy w sądzie." (Łukasz Wrona, Budżet uchwalony)

 

Do  tematyki "kryta pływalnia" powrócono na sesji Rady Miejskiej 25 maja 2005 roku, kiedy radny Krzysztof Ojczyk zapytał, czy gminie opłaci się budowa na tym obiekcie stacji trafo i czy z tego tytułu będą rzeczywiście oszczędności?

  • Głos zabrał wiceburmistrz Bogdan Dobranowski rzeczowo wyjaśniając:"... inwestycja polegająca na wybudowaniu własnej stacji trafo jest ekonomicznie uzasadniona. W przypadku podłączenia do tej stacji dodatkowo Szkoły Podstawowej nr 2 oraz Gimnazjum nr 2, również należących do gminy, ekonomiczne uzasadnienie budowy stacji trafo byłoby większe. Mając powyższe na uwadze, należy stwierdzić, że najbardziej optymalnym rozwiązaniem powodującym nawiększe oszczędności byłoby zarówno wybudowanie własnej stacji trafo i przejście na zasilanie energią o średnim napięciu, jak również zamontowanie dodatkowych falowników i zmiejszenie zużycia energii elektrycznej."

Czy to nie było wiadome w momencie tworzenia planów technicznych krytej pływalni?

 

   Zatrzymajmy się na chwilę przy wspomnianej stacji trafo. Na tym portalu 12 stycznia 2009 roku zadano pytanie, dlaczego z transformatora przy basenie nie korzystają okoliczne szkoły, chociaż już w roku 2005 oceniono takie rozwiązanie jako przynoszące duże oszczędności.-->> Podciągnięto przewody, ale ich nie podłączono, z czego można wyciągnąć prosty wniosek, że szkoły nadal przepłacają za pobierany prąd.

Odpowiedzi udzielił sekretarz Urzędu Miasta Stanisław Sułek: "Transformator przy basenie był wybudowany głównie z myślą o zasilaniu krytej pływalni, jednak uwzględniał on możliwość przyszłego podłączenia innych obiektów. Obecnie Orlik jest do tego transformatora przyłączony, natomiast szkoły będą mogły być podłączone po wykonaniu odpowiednich prac i wypowiedzeniu umów z Zakładem Energetycznym oraz zabezpieczeniu na ten cel środków finansowych."

 

Wygląda na to, że owo wypowiadanie umowy i zabezpieczanie środków trwa już cztery lata i nie wiadomo, jak długo jeszcze potrwa, gdyż przedstawiciel Urzędu nie podał żadnego terminu zakończenia tychże czynności. Jeżeli zainstalowanie transformatora, który zasila basen, przyniosło wymierne korzyści, to powinno się w tej sytuacji, szukając kolejnych oszczędności, jak najszybciej podłączyć do niego szkoły, zwłaszcza że jest to możliwe, przynajmniej tak twierdził Bogdan Dobranowski.

 

    W trakcie dyskusji pomiędzy radnymi, tym razem na sesji 29 czerwca 2005 roku, padło pytanie, czy prawdą jest, że dyrektor pływalni miał powiedzieć w trakcie rozmowy z członkami komisji odbywającymi wizję lokalną na basenie, iż inwestycja jest niedoszacowana na około 2,5 mln zł i to stąd biorą się aktualne kłopoty?

  • Okazało się, że taka wypowiedź nie padła.

  • Radny Ojczyk chciał się także dowiedzieć, czy kwota 150 tys. zł to kwota ostateczna,

  • a radny Dudziński poprosił przewodniczącego komisji sprawdzającej naprawę usterek dachu przez Firmę Jawor o podanie przyczyny powstania tych usterek, na co otrzymał odpowiedź, że powstały one na etapie projektowania i wykonawstwa.

  • Niejako w finale dyskusji o basenie ponownie głos zabrał burmistrz Jan Musiał i wydaje mi się, że warto tu zacytować obszerniejszy fragment protokołu: "(...) Ustosunkowując się do niedoszacowanej inwestycji informuje, że przetarg na budowę krytej pływalni odbył się zgodnie z procedurami zamówień publicznych. Był kosztorys, była dokumentacja, był projekt krytej pływalni. Wygrała ten przetarg Firma, która określiła cenę za jaką wybuduje ten basen i to było jej ryzyko finansowe czy dobrze inwestycję skalkulowała czy źle, jeśli mówimy o kosztach krytej pływalni. Miała je wybudować zgodnie z procedurami budowlanymi, gdzie czuwali inspektorzy nadzoru, nasi pracownicy itd. Trudno tutaj mówić o niedoszacowaniu inwestycji. To jest problem firmy. Urząd Miejski nie zapłacił ani złotówki więcej jeśli mówimy o kwocie czy kosztach związanych z umową podpisaną z tą firmą. Później po wybudowaniu tego obiektu zausterkowano wiele rzeczy. Są na to dokumenty jakie sprawy zostały zausterkowane w protokole odbioru. Firma była zobowiązana do usunięcia w ramach gwarancji rękojmi tychże usterek, które zostały wykryte. W tym miejscu powstały pewne problemy, ponieważ firma okazało się, że była na tyle nierzetelna, że część tych usterek zgłoszonych nie usuwała. W związku z tym powołano rzeczoznawcę, który dokładnie określił przyczyny techniczne takiego stanu dachu na krytej pływalni. Zajął się też sprawą inny rzeczoznawca sądowy, który potwierdził w dużej mierze ocenę powołanego przez Urząd Miejski rzeczoznawcę. Została wykonana dokumentacja techniczna usunięcia tychże usterek. W związku z nierzetelnością firmy skierowano pozew do sądu, ale żeby w międzyczasie zabezpieczyć powstanie dalszych szkód na krytej pływalni /skraplanie się wody na dachu/ zlecono wykonanie tych usterek Firmie Jawor."

Mały błąd w protokole: Firmie Jawor zlecono zlikwidowanie lub naprawę usterek, a nie ich wykonanie. No i trzeba było tej firmie zapłacić. A wspomniani rzeczoznawcy pracowali społecznie, podobnie jak autorzy dokumentacji technicznej?

  • Dyskusję na temat basenu zakończył wiceburmistrz Dobranowski, który uzupełnił wypowiedź Jana Musiała informując, że do sądu zostały skierowane dwa pozwy: jeden o roszczenia finansowe, a drugi, "w którym sąd zabezpieczył jak gdyby dowody." Ciekaw jestem, co to znaczy zabezpieczyć dowody "jak gdyby"? Czyżby przetransportowano do budynku sądu ów felerny dach?

O krytej pływalni napisano ponownie w czerwcowym numerze  BIM z 2005 roku w związku ze zmianami w budżecie, jakie dotyczyły przeznaczenia dodatkowych 70 tysięcy złotych na wykonanie stacji trafo, i że całość inwestycji, w efekcie przynoszącej oszczędności, ma zamknąć się kwotą 220 tysięcy złotych (wro, Deficyt spółek komunalnych).

 

   Powoli zainteresowanie wydatkami na pływalnię maleje. Jeszcze na sesji Rady Miejskiej 30 listpada 2005 roku "radny Zdzisław Grodny zwrócił się z pytaniem, jak wygląda tok postępowania sądowego na temat niedoróbek dachu przez wykonawcę na Krytej Pływalni w Brzesku", na co "Pan Burmistrz Brzeska Jan Musiał udzielił odpowiedzi w zakresie niedoróbek na Krytej Pływalni w Brzesku informując, że proces sądowy w tej sprawie trwa." A ponieważ trwa (wygląda na to, że do przedawnienia sprawy) już nikt z radnych tamtej kadencji ani obecnej, a znalazło się w niej kilku radnych z kadencji poprzedniej, więcej do sprawy nie powrócił; przynajmniej milczą o tym protokoły z sesji Rady Miejskiej.

 

Prawie rok później również ten sam miesięcznik piórem Iwony Dojki informuje: "W sprawozdaniu z działalności Krytej Pływalni za 2005 r. dyr. Jan Waresiak zwracał uwagę na dokonane oszczędności: - Dzięki wybudowaniu stacji trafo znacznie mniej płacimy za energię. Także wymiana izolacji cieplnej na dachu i zamontowanie falowników, czyli urządzeń do regulacji wentylacji, oraz nowa umowa z RPWiK o odprowadzaniu części wody z basenu do kanalizacji burzowej, a nie sanitarnej, zredukowały koszty." (Moralna strona dłużnika. BIM nr 4 2006)

    We wrześniu 2006 roku firmy Wolimex i Insbud urządziły na "Ranczu Pasja" uroczyste podsumowanie zakończenia ostatniego etapu prac w ramch Programu PHARE 2002, a miesiąc później Jan Musiał został wybrany burmistrzem na III kadencję.

I gdyby nie ta cała Państwowa Inspekcja Pracy, która nie wiedzieć dlaczego, nagle po pięciu latach przypomniała sobie, że na brzeskim basenie czegoś brakuje, właściwie byłoby już po sprawie. A tak ponownie trzeba wydać kilkaset tysięcy złotych.

 

26.10.2006 roku zakończyło się postępowanie upadłościowe wobec firmy "Olimp" i chociaż nie udało mi się znaleźć informacji o likwidatorach podmiotu, firma przestała istnieć.

 

    Autor Basenowych puzzli pyta (czyżby "głos wołającego na puszczy"?): "Czy skończy się jak z wykonawcą basenu, który w żaden sposób nie odpowiedział za usterki, jakie kosztowały kilkaset tysięcy złotych (podobno nie można było wyegzekwować tych pieniędzy z powodu upadłości firmy, likwidacji firmy - jednak przejściowe problemy firmy zniknęły, skoro inwestuje w Brzesku) - chociażby wymiana ocieplenia na dachu, zawalony sufit podwieszany i dziesiątki innych niedoróbek ostatnio od nowa układano płytki w szatniach)".

 

Ciekawe, czy ktokolwiek z urzędników orientuje się, ile naprawdę kosztowała budowa Krytej Pływalni w Brzesku z uwzględnieniem poprawek, napraw i "inwestycji oszczędnościowych"?
 

A w odpowiedzi autorowi Basenowych puzzli, dedykuję fragmenty artykułu wstępnego pt. Malkontenci zjednoczonej Europy redaktora Marka Latasiewicza: "Spotkałem się kiedyś z opinią, że Polacy to naród malkontentów, ludzi ciągle niezadowolonych i potrafiących tylko narzekać. Nawet w momentach, kiedy są powody do radości, zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce powybrzydzać, pokaprysić, skrytykować. (...) Jestem jeszcze pod wrażeniem ceremonii otwarcia okazałej krytej pływalni. Słoneczny kwietniowy dzień pobudzał do radości i uzasadnionego optymizmu, bo dla mieszkańców miasta była to chwila doprawdy historyczna. (...) Tymczasem obok szczerych głosów podziwu, nawet i pewnej dumy, pojawiły się opinie krytyczne, nieobiektywne, nieprawdziwe. A to, że woda z basenu skrapla się na dachu, że bilety zbyt drogie, woda za bardzo zielona od chloru, (...) . (...) Na szczęście byli oni w mniejszości, a wywołany przez nich szmer zawiści (ona często towarzyszy malkontenctwu) został zagłuszony brzękiem szkła napełnionego szampanem..." (BIM, maj 2003).

 

Wacław Wodnik
21 listopad, 2009 r.
 

P.S. Powyższy tekst pisałem w oparciu o materiały, które wymieniłem na początku oraz powszechnie dostępne informacje w internecie, a także na podstawie tego, co zapamiętałem. Ponieważ pamięć bywa jednak zawodna, dlatego mogłem pewne rzeczy opisać nie w taki sposób, w jaki miały miejsce, więc z góry za to przepraszam zainteresowanych, nie mając wątpliwości, że moje przeinaczenia wyjaśnią, choćby na tym portalu. W.W.