Strążyską
Krok za krokiem Rozważnym, ale lekkim Wędruję przed siebie zamyślana Z bagażem tęsknot niepoukładanych Myśli brzemiennych, ale jak krok lekkich Tylko tu odnajduję ukojenie Strumień szepce mi historie przeżyte Rozbijając zdania na ciepłe słowa O rozmyte i chłodne kamienie Górą przemyka cień skalisty Krzywe smreki przez wichry skłonione Nie chcą się prostować Wiedzą dlaczego W prawo zdobywcy Śpiącego Rycerza W lewo niczym sarny na skałki A ja prosto przed siebie Zdobyć Twoje westchnienie Siadam przy Tobie (mam taką nadzieję) Tonę w mgle rozproszonej Siklawicy Która opada i ucieka Jej woda umyka I znika z oczu wraz z maleńką jedliną Niesioną gdzieś tam I tylko szum I tylko spokój I tylko ukojenie W którym trwam póki ono trwa Czy to tutaj przysiadałeś Czy to stąd płynęła Twa mądra siła Czy w tym potężnym majestacie gór Wyrastała Twa wielka pokora Co Ci mówił ten górski strumień Które ścieżki Ci pokazywał Czy podobnie jak on, Który wciąż jest Ty też przy nim trwasz Me stopy stąpają po śladach Twych stóp W źródle widzę Twą twarz I wiem, na pewno to wiem Że przy mnie wciąż trwasz Przemijam jak strumień Jak chmury jak mgła Przemijam jak Ty Lecz już pojęłam Że to przemijanie ma sens Naprawdę ma sens Mój Janie Pawle
Agata Podłęcka
|